Dołącz do nas

Felietony

Czy polityk Krupa skreślił już GieKSę…?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Gdy wydaje ci się, że nic już gorszego w GKS Katowice nie może się wydarzyć, nagle zza rogu wyłania się ktoś/coś, co dolewa oliwy do ognia i swoim słowem/zachowaniem pogrąża nasz klub i coraz bardziej wpycha go do trumny.

Po sabotujących od początku roku działania zawodnikach, trenerach oderwanych od rzeczywistości i mających urojenia, prezesie, który był tak miękki, że nie potrafił wykonać choćby jednego zdecydowanego ruchu, w końcu odezwał się właściciel, a właściwie jego główny przedstawiciel – prezydent Miasta Katowice – Marcin Krupa.

Powiedział on w wywiadzie dla „Sportu”, że ten sezon jest w Katowicach stracony. Mamy 20 września, zaledwie 1/4 piłkarskiego roku za nami. Przed sezonem mieliśmy wielkie deklaracje, że w tym sezonie gramy o awans. Okazało się to zwykłą bujdą i słowa Krupy przekreślające ten cel też niestety idealnie wpisują się w klimat sabotażu.

Można je rozpatrywać dwutorowo. Bo oczywiście podobne słowa wypowiedziane przez kibiców byłyby zgodne z rzeczywistością. Tak, Krupa powiedział to, co wszyscy myślimy. Z tym zestawem zawodników nie powalczymy nawet o górną połówkę tabeli, a kto wie, czy nie będzie trzeba się bronić przed spadkiem. To ekipa ludzi słabych piłkarsko i mentalnie, ale nie mających chęci, żeby cokolwiek w tym temacie zmienić. Ludzi, którzy po dwóch miesiącach takiej pracy w większości zawodów dyscyplinarnie z hukiem wylecieliby z roboty. Niestety piłkarz i kluby sportowe to zakłady pracy chronionej, więc włos z głowy naszym niepełnosprawnym w pracy nie spada.

Tak, nikt z kibiców w sukces po prostu już nie wierzy.

Problem w tym, że Marcin Krupa nie jest kibicem. Nawet przy założeniu, że różni działacze/politycy lubią o sobie mówić w towarzystwie, że są kibicami. Nie. Marcin Krupa jest politykiem i właścicielem klubu. I tutaj już kontekst jego słów jest zupełnie czymś innym. W jednej czwartej projektu powiedział zawodnikom, trenerowi i wszystkim w klubie, że efektu z ich pracy w tym sezonie nie będzie, sprawa jest przegrana i zamknięta.

To tak jakby uczniowi w połowie listopada powiedzieć, że choćby stawał na głowie i miał do końca roku same piątki, do następnej klasy nie zda. Jak myślicie, w momencie kiedy dotychczas olewał naukę, zbierał same pały i wagarował, nagle z radością weźmie się za naukę?

To, co zrobił Krupa jest tak niewychowawcze, że się w głowie nie mieści. W jakiś sposób usankcjonował prawdopodobną fatalną grę zespołu w najbliższych tygodniach i miesiącach. Przecież teraz zawodnicy będą mieli świetny pretekst, żeby odwalać taką kaszanę jak wcześniej, bo skoro „prezydent powiedział, to po co mamy się starać”. A że nasi piłkarze starać się nie lubią, to słowa Krupy mogą śmiało wpisać w powiedzenie „w to mi graj”.

W innym miejscu wywiadu prezydent mówi o tym, że celem jest awans w 2019. Za rok powie, że 2020 i tak będziemy sobie ciągle przesuwali abstrakcyjny cel na bezpieczną odległość. Słowa o odświeżeniu, „ba, o mega odświeżeniu” składu to też takie typowe mydlenie oczu. Tak naprawdę, jakie są argumenty za tym, by wierzyć Krupie?

Jeśli wziąć po uwagę dynamikę Miasta w temacie nowego stadionu począwszy od czasów mentora Krupy, czyli Piotra Uszoka, to ekstraklasę być może zobaczymy w Katowicach w latach 40. Przypominam, że od słynnych słów Uszoka „ja go biorę”, minęło już 11 lat, a jak byliśmy w lesie tak dalej jesteśmy. W Polsce w tym czasie powstało już kilkadziesiąt nowych stadionów, czasem nawet dwa w jednym mieście, a u nas tylko ciągłe gadanie o projektach, lokalizacji, przetargach, projektach… Krupa ma w tym swój spory udział i działania Miasta od tych 11 lat pokazują, że magistratowi na nowym obiekcie dla GKS kompletnie nie zależy.

Tak naprawdę jakkolwiek nie spojrzeć na finansowe zaangażowanie Miasta (w końcu jest właścicielem) to pozafinansowe kwestie pokazują, że piłkarska GieKSa jest dla Krupy i spółki kulą u nogi. Naprawdę nie zdziwiłbym się, gdyby w pewnym momencie prezydent zadecydował, że odetnie kurek z pieniędzmi. Prawdopodobieństwo takiego rozwiązania jest większe w momencie wypowiadania słów o przegranym sezonie. Prezydent może wyjść z założenia, że sens bieżącego finansowania bezproduktywnego projektu jest bezsensowne.

Nie ufam mu za grosz. Po tych wszystkich obiecankach-cacankach ze stadionem, dla mnie już przedsezonowe zapewnienia o tym bezwzględnym celu w postaci awansu były szemrane, ale kilka osób jak zwykle dało się na to nabrać. Tak samo na kwestie przytoczone z wywiadu w Sporcie. To wszystko są słowa nie kibica, a nawet nie działacza, tylko typowego polityka. Mówi to, co elektorat chce usłyszeć. Tylko akurat w tym przypadku pan Krupa chyba mocno nie przemyślał swojej wypowiedzi i strzelił sobie w polityczną stopę.

Gdyby Miastu i Krupie zależało na GieKSie to powinni zrobić rozpierduchę po poprzednim sezonie, a już w ostateczności najpóźniej właśnie teraz. Podjąć naprawdę już zdecydowane działania, mające na celu uzdrowienie klubu w tej chwili, w tej rundzie. Na ten moment ograniczył się tylko do ogólników w wywiadzie i mgliste zapewnieniach o kolejnym sezonie.

Przecież GKS Katowice ma 10 punktów straty do miejsca premiowanego awansem. Niezależnie od bezambicjonalnej postawy zawodników, właściciel nie ma prawa w tym momencie sezonu mówić o przegranym sezonie. Powinien robić wszystko, żeby zmienić patologię w klubie TERAZ, dążyć do tego, żeby jesień skończyć ciągle na przyzwoitej pozycji, dającej jakiekolwiek szanse. Powtórzymy to – przekreślenie tego przez właściciela i zaniechanie jakiegokolwiek działania w tym momencie jest świadomym działaniem na szkodę klubu.

W sytuacji kiedy zawiedli piłkarze, trener i prezes, to Krupa powinien być ostatnią deską ratunku, tym, który ratuje ten klub przed pogrążaniem się. Do tego jednak trzeba mieć chęci i odpowiedzialność. I czuć, że GKS jest ważną częścią tego miasta.

A tak poza wszystkim, to jeśli właściciel wypowiada takie słowa, to uzasadnione byłyby roszczenia kibiców, którzy kupili karnety na mecze o „mistrzostwo pierwszej ligi”, o zwrot pieniędzy. Ludzie chcieli oglądać walkę o awans, nawet łudzić się i liczyć na cud. Teraz dostali czarno na białym od właściciela, że produktu, za który zapłacili po prostu nie dostaną. Nawet jeśli tym produktem byłoby łudzenie się i liczenie na cud. I to zostało odebrane.

Każdy mecz ostatnio to jakaś nowa odsłona. Mielec był pierwszym spotkaniem bez prezesa, spotkanie z Chrobrym będzie pierwszym, w którym według prezydenta jesteśmy przegrani w tym sezonie. Ostatni wierzący w cud zostali tej wiary pozbawieni. Na piłkarzy nie ma co liczyć. Kolejny argument do tego, by frekwencja na meczach była coraz niższa.

Czeka nas rok beznadziei. Ale gra może się dopiero zacząć – tym razem o to by nie spaść z pierwszej ligi. I naprawdę trzeba teraz bardzo uważać, żeby jesieni nie zakończyć ze sporą stratą, ale nie do miejsca zapewniającego awans, a do tego gwarantującego utrzymanie…

35 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

35 komentarzy

  1. Avatar photo

    rise

    20 września 2017 at 09:46

    Czytałem wywiad w Sporcie, powiedział po prostu samą prawdę – ktoś z nas wierzy w to, że w tym sezonie coś się uda więcej niż utrzymanie?

  2. Avatar photo

    Marcin

    20 września 2017 at 10:21

    Jest tyle meczy do końca, że nic straconego gdyby tylko kopacze wzięli się do roboty! A Krupa nie ma pojęcia o piłce i myślę że następnej kadencji już nie będzie!!!

  3. Avatar photo

    Robson

    20 września 2017 at 10:28

    A ja wierze bo WIARA CZYNI CUDA !

  4. Avatar photo

    WIERNY

    20 września 2017 at 11:15

    Powiedział delikatnie to czego Cygan nie miał odwagi powiedzieć, że nie chcą awansu w tym roku, gdyby chcieli nie gadałby takich farmazownów.

  5. Avatar photo

    WIERNY

    20 września 2017 at 11:17

    Robson twoja wiara jest złudzeniem, chocby piłkarze chcieli Krupa już im dał sygnał o co grają, mają uratować 1 lige i tylko tyle

  6. Avatar photo

    Prezes1964

    20 września 2017 at 11:29

    Jeżeli za tymi słowami pujdą jakieś konkretne czyny to jestem w stanie przeczekać ten rok

  7. Avatar photo

    Mecza

    20 września 2017 at 11:39

    Ja się zgadzam z Krupą, co miał powiedzieć walczymy o awans? Dopiero krytyka by poszła i śmiech. Facet mówi realnie i paradoksalnie może to pomóc w uzyskaniu lepszych wyników. Zejdzie presja i jest jasny przekaz do kadry, jesteście na wylocie i to może ich spręży.

  8. Avatar photo

    Marek

    20 września 2017 at 14:25

    Moim zdaniem, Prezydent powiedział prawdę. Widać, że nie ma jakości sportowej – to jak chcesz walczyć o awans? Jak się utrzymają będzie dobrze. Z całego tego komentarza wychodzi, że autor ma wiarę a) w jakieś spiski, dywersje b) cuda które w piłce się nie zdarzają. Moim zdaniem najgorsza prawda lepsza od kłamstwa, czy złudzeń. NA DZISIAJ EKIPA JEST PO PROSTU SŁABSZA. Dla ścisłości przypomnij sobie komentarze „znawców” z poprzedniego sezonu, kiedy GieKSa grała jakościowo, jako całość sezon najlepszy od lat! Jak grają z jakością, ale bez wyniku to źle, jak grają słabo to łudźmy się, że mimo to awansują. Najlepiej łudzić się, że poprawią grę i jakość – a jeżeli tak się jakimś cudem stanie, będzie szansa nie na cuda ale na normalny efekt lepszej gry. Pozdrawiam

  9. Avatar photo

    KaTe

    20 września 2017 at 15:27

    Jeśli daremny Sosnowiec (z 10 punktami na koncie) deklaruje, że grają o (pseudo-)ekstraklasę, to co powinno się powiedzieć? Trzeba grać! Zasuwać i wygrywać! W składzie jest prawie 30 zawodników. Pewnie – nienadzwyczajnych jakościowo, ale może wykroi się spośród nich kilku walczaków. Ta liga jest tak daremna, że ciągle wszystko może się zdarzyć. Niech nam pokażą czy Kuliński, Klemenz, Juraszczyk i Słomka są słabsi i jeszcze mniej ambitni od Midzierskiego, Kędziory, Mokwy, Skrzecza etc. A wówczas okaże się czy sprowadzenie 14 zawodników – z których ŻADEN się nie nadaje do gry – nie było sabotażem osób decyzyjnych wobec drużyny. Którą znowu trzeba będzie oczyszczać, uzupełniać itd. A radują się z tego tylko menadżerowie…

  10. Avatar photo

    Berol

    20 września 2017 at 16:06

    Zgadzam sie w 100 proc z tym co napisał Shellu prezydent nie miał prawa powiedziec że sezon jest stracony 10 pt na tym etapie jest jak najbardziej do nadrobienia takimi słowami jakby dawał przyzwolenia tym chujograjcom .Trzeba walnac reka w stół wyjebac paru dla przykładu nałozyc kary finansowe słowem zrobic cokolwiek by nas nie osmieszano na cały kraj co z tego wyjdzie to wyjdzie gorzej nie bedzie ale nie moze gadac ze ok sezon stracony na tym etapie

  11. Avatar photo

    Marcin

    20 września 2017 at 17:15

    To Górnik w tamtym sezonie też powinien odpuścić walkę do końca i dalej kisić się w tym bagnie !

  12. Avatar photo

    Jaca

    20 września 2017 at 17:16

    Nic doda8ć nic ująć Górnik dał radę awansować to i my możemy tylko trzeba chcieć Krupa strzelił sobie samobója Na zawsze w mym sercu GieKSa Pozdro z mazowsza

  13. Avatar photo

    Berol

    20 września 2017 at 17:20

    tu już nawet nie chodzi o awans …. tu trzeba walnac piescia w stół ze na takie chujogranie i robienie z nas posmiewiska nie ma miejsca a tu takim wywiadem jakby zezwolenie ze mozna z nas robic beke na cały kraj

  14. Avatar photo

    Berol

    20 września 2017 at 17:43

    wyjdzie co wyjdzie ale potrzeba radykalnych zmian gorzej nie bedzie wiekszego dna chyba nie da sie osiagnac tak zle z gra chyba nie było nigdy od naszego spadku do 4 ligi bywało zle ale było to przeplatane lepszymi meczami tu jest gówno od roku ile zesmy w 2017 mieli tych meczy z sensem ? na palcach jednej reki mozna by wyliczyc gdy te błazny cos pograły jako tako ….tak to wieczna kompromitacja…

  15. Avatar photo

    WIERNY

    20 września 2017 at 18:06

    cenzura

  16. Avatar photo

    Berol

    20 września 2017 at 18:26

    nie ma cenzury tylko problemy techniczne przy dłuzszych tekstach . Wierze na słowo, tez mi 2 wczesniejsze bardziej rozbudowane wpisy nawet dzis nie weszły i musiałem na nowo w skrócie pisac temat jest meldowany od pewnego czasu od wielu osób ,admini tej strony mysle to ogarna w koncu

  17. Avatar photo

    Mecza

    20 września 2017 at 18:46

    Nie wiem co będzie gorsze: gra o utrzymanie do końca i wietrzenie szatni czy moment gdy piłkarzyki zorientują się że im awans nie grozi i zaczną wszystkim klepać po 3:0 aby znowu zamydlić nam oczy na zasadzie a jednak trzeba dać szansę w kolejnym sezonie.

  18. Avatar photo

    Berol

    20 września 2017 at 18:55

    podstawa jest jedna koniec z zezwoleniem na w chuja granie spacerowanie po boisku moga nawet i przegrywac bo to normalna rzecz ale mamy widziec ze sie staraja zapierdalaja po boisku tak jak jest byc nie może bo za chwile serio bedzie 700-1000 osób maks na szpilu nawet tych najwierniejszych odstraszaja a co dopiero mówic o przyciagnieciu nowych…nie moze byc tak jak jest ….. Musza byc jakies zmiany

  19. Avatar photo

    Irishman

    20 września 2017 at 19:36

    Pracodawca właśnie powiedział pracownikom, że nie wykonają swojej pracy. Gdyby on inwestował swoje pieniądze, w swoja prywatną – własność, to może sobie gadać co chce. Ale pan prezydent inwestuje publiczne pieniądze i tu sprawa staje się poważna!

    W tym momencie najbardziej spiskowe teorie nabierają innego wymiaru.

  20. Avatar photo

    Irishman

    20 września 2017 at 19:40

    I jeszcze bierze za wzór przykład Górnika, który właśnie pokazał, że walka do końca, nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi ma sens!

  21. Avatar photo

    Gregi

    20 września 2017 at 19:42

    Dopóki Krupa nie zrozumie, że profesjonalny klub piłkarski z dobrym stadionem też jest wizytówką miasta, dopóty on będzie nadal inwestował w koncerty, wydarzenia kulturalne czy kurwa Sylwester z Polsatem. W Zabrzu to zrozumieli, chociaż tam jedyną wizytówką miasta jest Górnik i magistrat nie ma się czym innym pochwalić.
    Katowice są stolicą województwa i ma być pięknie, ładnie i śpiewająco. A my tam na Blaszoku albo na głównej cieszmy się,że w ogóle łaskawie miasto na GieKSę spojrzało. Mimo wszystko jakoś naiwnie wierzę, że będzie lepiej.

  22. Avatar photo

    MARCIN

    20 września 2017 at 20:01

    Jak nie przyjdzie taki sponsor jak np. w Termalice to kiepsko to widzę bo miasto ma w dupię klub, ma dużo więcej innych wydatków.. A krupa poprostu nie lubi piłki nożnej i być może Naszej GIEKSY !

  23. Avatar photo

    Berol

    20 września 2017 at 20:47

    było zle nieraz klub nieraz na krawedzi dna ale piłkarsko nigdy nie było tak zle!!! w najgorszych czasach jakis minimalny poziom nasi prezentowali a teraz niby jak jest ok organizacyjnie tylko plucie w twarz przez tych pseudokopaczy i nic ich nie rusza ani jazda po ambicji ani głaskanie ani nerwy nic bo wiedza ze fajnie w tym kurwidołku z dobra posadka tu musi byc trzesienie nie jutro a na wczoraj juz powinno byc …..wydupic paru dla przykładu udupic pensje ,rozmowa edukacyjna pod szatnia czy na treningu dac jasny przekaz granie w chuja to nie u nas …. tak byc nie moze jak jest kurew wiecej po pupci głaskac sie juz nie da bo to droga do nikad

  24. Avatar photo

    WIERNY

    20 września 2017 at 20:53

    CENZURA jak się krytykuje GW

  25. Avatar photo

    darek

    20 września 2017 at 20:59

    Jak czytam wasze wypowiedzi to mam wrażenie że wy w jakimś innym swiecie żyjecie. Na miejscu krupy wstrzymałbym całkowicie finansowanie. W realiach finansów publicznych to normalna sprawa. Tak sie robi gdy srodki sa marnotrawione. W GKS własnie tak jest. Fecet powiedział tylko to co wszyscy wiedza. Tzn to ze nie wierzy ze ten material ludzki jest zdolny do wywalczenia awansu. Prognoza bardzo realna. Zrozumiał jaka skala błedów została popełniona i trudno by mowil o awansie bo by debila z siebie zrobil. Radze uspokoic tony wypowiedzi bo poki co ten klub istnieje tylko dzieki miastu i krupie. Oczywiscie mozecie po nim jechac i wylewac niestworzone kalumie tylko to nie on zarzadzal tym klubem a uwielbiany przez was Cygan. Nie badzcie hipokrytami. Co bedzie jak cofnie kase. Jego blad polegal na tym ze trzymal kumpla niezaleznie od rezultatow tylko to on ma wszystkie asy w rekawie a nie wy. W wyborach tez mu nie zaszkodzicie bo ma takie zaplecze ze nie ma szans z nim zaden kandydat. Ile glosow mu zabierzecie 700 1000 max 2000. Dalej chcecie stadion na 20000. Zapomnieliscie jakie glupoty wypisywaliscie.Proponuje na 2000 bo wiecej i tak nie chodzi na ta patologie. Podcinacie galaz na ktorej ten klub siedzi. Na sponsora gks nie ma szans zadnych bo w czyms takim kase moze topic tylko debil a w biznesie takich nie ma

  26. Avatar photo

    Berol

    20 września 2017 at 21:17

    o czym ty prawisz facet ? ty nie widzisz tego co sie dzieje prawisz iz jest ok na co czekac bawi cie taplanie sie w tym gównie i wstydzie ?

  27. Avatar photo

    darek

    20 września 2017 at 21:32

    Berol czytaj ze zrozumieniem

  28. Avatar photo

    Berol

    20 września 2017 at 21:49

    kurwa admini cos zrobia z tymi wpisami ? połowa nie wchodzi a chciałbym np teraz z kolesiem pogawedzic

  29. Avatar photo

    Berol

    20 września 2017 at 22:58

    moze byc cokolwiek byle co ale nie tak jak teraz …. tych kurw na spacerkach z bananem ze ok nie bedziemy tolerowac … Mieli dosc okazji by sie wykazac wiec albo za cipki bo jajek chyba nie maja sie scisna i zaczna grac albo tajfun i wypierdalac smieci albo cos pokaza ale nie tak jak teraz …

  30. Avatar photo

    Irishman

    21 września 2017 at 02:44

    Darek, co wszyscy wiedzą? Że 1/4 sezonu należy się poddać????? To jest dopiero marnotrawienie pieniędzy!!! A, przecież w Zabrzu rok temu mieli podobną ilość punktów, A DZIŚ TRZĘSĄ EKSTRAKLASĄ!

  31. Avatar photo

    Berol

    21 września 2017 at 18:45

    Sorki za język przy niektórych mych wpisach nieco przesadziłem z piwem wczoraj ale od razu jak mysle o tych naszych pseudokopaczach cisnienie momentalnie mi wzrasta 🙁

  32. Avatar photo

    darek

    21 września 2017 at 19:33

    cenzura dziala zaden komentarz mi sie nie ukazuje

  33. Avatar photo

    prawda

    21 września 2017 at 20:45

    haha a jak mowilem prawde w zeszlym sezonie to kazdy sie ze mnie smial i za chorzowskiego uwazal. to macie

  34. Avatar photo

    darek

    21 września 2017 at 21:31

    prawda ze mna bylo identycznie. wrecz wrogiem bylem ale wez poprawke ze tu sporo ludzi o prostym mysleniu jest

  35. Avatar photo

    WIERNY

    22 września 2017 at 07:17

    Ludzie zrozumcie, Krupa dał do zrozumienia że kasy w tym roku na GieKSe nie będzie i awansu też. Po co więc chodzić na mecze, jak grają o pietruszkę?

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Okiem rywala: kibicowski boom na GieKSę zachwyca

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W ostatnich tygodniach relacje z Częstochowy zdominowały czołówki serwisów sportowych w Polsce. Sprawcą zamieszania był przede wszystkim trener Marek Papszun, ale forma sportowa Medalików również jest godna podkreślenia. Jak w tym wszystkim odnajdują się kibice pod Jasną Górą? Zapytałem Roberta Parkitnego ze stowarzyszenia „Wieczny Raków”, który po raz drugi odpowiedział na nasze zaproszenie. Jednocześnie zachęcam do lektury naszej poprzedniej rozmowy, w której poruszyliśmy wiele tematów związanych z historią Rakowa i naszych pojedynków.

Meczem w Częstochowie otwieramy rundę rewanżową. Jak podsumujesz postawę Rakowa w pierwszej części sezonu?
Na początku Raków stracił, ale później odrobił i teraz nasze miejsce jest mniej więcej takie, jak należy. Natomiast z kilku względów była to dla nas ciężka runda, stąd wiele osób wyraża się o Rakowie negatywnie, nie mając pełnej wiedzy o tym, co tak naprawdę dzieje się w klubie. Ja nie mam potrzeby mówić i pisać o wszystkim tylko po to, aby zebrać dodatkowe lajki. Przede wszystkim kadra nie była odpowiednio zestawiona, aby łapać punkty na wszystkich frontach. Niektórzy powiedzą, że doszły duże nazwiska, takie jak Bulat, Diaby-Fadiga czy Konstantópoulos, mimo to na początku nie grało to, jak należy. Moim zdaniem drużyna potrzebowała czasu, aby wszystko mogło się zazębić. Zmian w kadrze było dużo, do tego doszły kontuzje, dlatego początek sezonu był ciężki. W pewnym momencie pojawiały się nawet głosy nawołujące do zwolnienia trenera, ale kryzysy trzeba przezwyciężać i cała sztuka polega na tym, aby w takich momentach karta się odwróciła. Nam się to udało i dziś idziemy jak burza w Europie, a w lidze też wyglądamy coraz lepiej. Uważam, że tę rundę zakończymy jeszcze dwoma zwycięstwami, niestety m. in. waszym kosztem. Koniec końców runda jesienna w naszym wykonaniu była dobra, natomiast jako kibic polecam krytycznie podchodzić do informacji podawanych w Internecie. Czasem spotykam się z opiniami, że ktoś nie pamięta tak słabego meczu, odkąd kibicuje Rakowowi – wtedy wiem, że nie mamy o czym rozmawiać, bo sam doskonale pamiętam ciężkie czasy w naszej całkiem niedawnej historii.

A co sądzisz o formie GieKSy?
Wydaje się, że ten sezon jest dla was cięższy niż poprzedni, w roli beniaminka. Z drugiej strony takie mecze jak pucharowy z Jagiellonią pokazują, że w waszej drużynie jest potencjał i gdybyś zapytał mnie o kandydatów do spadku, to nie wskazałbym w tym gronie GieKSy. Myślę, że te niegdyś „ulubione” przez was pozycje 8-12 w 1. lidze są teraz w waszym zasięgu, jeśli chodzi o Ekstraklasę. Natomiast z zachwytem obserwuję kibicowski boom na GieKSę, spowodowany m.in. nowym stadionem. Miałem okazję być w waszym sklepie „Blaszok”, który wygląda okazale, co chwilę przychodzili ludzie nie tylko na zakupy, ale też pogadać i zapytać o bieżące sprawy. Gdyby taki stadion jak wasz powstał w Częstochowie, to również byłby to dla nas impuls do kibicowskiego rozwoju.

Pytając o GKS w tym sezonie, przeważały opinie, że głównym powodem słabszej formy na początku sezonu był transfer Oskara Repki. Jak ten zawodnik odnalazł się pod Jasną Górą?
Pierwsze wejście Repki do zespołu było bardzo dobre. Z czasem nieco przygasł, być może z tego względu, że Marek Papszun wymaga więcej niż w większości innych klubów, nie tyle w kwestii samego zaangażowania na boisku, ale przede wszystkim całej otoczki. Była taka sytuacja po naszym meczu z Górnikiem, przegranym u siebie 0:1, który był chyba najsłabszy w całej rundzie: gra była fatalna i gdy po meczu trener nie przebierał w słowach, to mocno oberwało się m. in. Repce. Oskar wylądował na ławce i było to trudne zderzenie z rzeczywistością Marka Papszuna. Być może w GieKSie wyglądało to inaczej – po porażce trener reagował w inny sposób, jak przystało na beniaminka, natomiast w Rakowie wylicza się każdy błąd. Sam nie zwracam dużej uwagi na aspekty piłkarskie, ale czytałem opinie, że w ostatnim meczu ze Śląskiem Repka był jednym z naszych najsłabszych ogniw. Dla mnie jest to piłkarz z ogromnym potencjałem, pozostaje jednak pytanie, czy na dłuższą metę dopasuje się do naszego stylu gry. Z drugiej strony za chwilę w Rakowie będzie nowy trener, więc rola Repki też może się zmienić.

Jest też piłkarz, który kiedyś próbował podbić Częstochowę, a dziś nie wyobrażamy sobie bez niego GieKSy. Uważasz, że patrząc na obecną formę Bartosza Nowaka, odpuszczenie go przez Raków było błędem?
Przede wszystkim Bartek jest fajnym człowiekiem – otwartym, uśmiechniętym, radosnym. Widać, że gra sprawia mu przyjemność. Trudno uważać jego transfer za błąd. Kiedyś przygotowałem dla trenera statystykę zawodników, którzy nie sprawdzili się w Rakowie – większość wylądowała w 2. lub 3. lidze. Tacy jak Nowak są wyjątkami, ale nie znam dokładnie kulis jego odejścia – może sam na to nalegał, a może naciskał agent. Ja widziałbym Bartka w Rakowie, ale w tamtym czasie rywalizacja na jego pozycji była ogromna. Ponadto czasem po prostu tak jest, że w jednym klubie zawodnik gaśnie, a gdzie indziej, przy innym trenerze rozkwita i taki transfer okazuje się strzałem w dziesiątkę.

Gdy pojawiła się informacja, że Papszun wraca, miałem mieszane uczucia, zastanawiając się, czy jest szansa po raz drugi napisać tę samą historię” – to twoje słowa z naszej poprzedniej rozmowy. Wszystko wskazuje na to, że twoje obawy były słuszne.
Mimo całego zamieszania, jakie od kilku tygodni trwa w Częstochowie, z Markiem Papszunem wciąż mam dobre relacje. Po jednym z ostatnich meczów porozmawiałem trochę dłużej z trenerem i poznałem jego punkt widzenia oraz odczucia co do obecnej sytuacji w klubie. Dlatego teraz, gdy spotykam się z innymi kibicami i słucham niepochlebnych opinii na temat trenera, to staram się tonować nastroje. Trener Papszun nie jest idealny ani bezbłędny, ale takie sprawy często mają drugie dno i nie inaczej jest w tym przypadku.

Po ewentualnym odejściu Marek Papszun zachowa status legendy?
Pod koniec jego pierwszej kadencji byłem wśród inicjatorów uroczystego pożegnania trenera w naszym kibicowskim lokalu, wręczyliśmy mu też piłkę z napisem „trener – legenda”. Żegnaliśmy go jak króla, tymczasem niedługo później on wrócił. To dowód na to, że zarząd nie był przygotowany na jego odejście, decydując się na Dawida Szwargę. Poza tym nastroje byłyby inne, gdyby w poprzednim sezonie Raków zdobył mistrzostwo. Nie każdemu pasuje praca z Markiem Papszunem, ale trzeba pamiętać, że w tym, co robi, jest profesjonalistą i nawet w sytuacji, gdy jedną nogą jest w Legii, to jego piłkarze wychodzą na boisko przygotowani i wygrywają kolejne mecze. Po pamiętnej konferencji wielu w to zwątpiło – pojawiły się głosy, że piłkarze będą grać przeciwko trenerowi. Z kolei po wysokich zwycięstwach z Rapidem i Arką ci sami ludzie mówili: wygrali, bo chcieli zrobić na złość Papszunowi. Można oszaleć…

Po deklaracji trenera o chęci trenowania Legii studziłeś na Twitterze gorące głowy częstochowskich kibiców. Jakie uczucia dominują – zawód czy zrozumienie?
Zdecydowanie negatywnie odebrano tę wypowiedź trenera, przede wszystkim co do miejsca i czasu. Natomiast ja patrzę na to w inny sposób. Owszem, trener mógł to rozegrać inaczej, ale z drugiej strony, gdyby tego nie zrobił, a niedługo później wypłynęłaby informacja o jego przejściu do Legii, to spotkałby się z zarzutem, że nas zdradził i ukrywał prawdę. Wszyscy wiemy, że Papszun jest Legionistą, warszawiakiem i prowadzenie stołecznych zawsze było jego marzeniem. W Częstochowie zrobił kawał dobrej roboty, dlatego nie widzę w jego słowach aż tak dużej sensacji, jak przedstawiają to media.

Kwestia „transferu” Papszuna do Legii jest już oficjalna?
Nie mam pojęcia. Oficjalne jest porozumienie Rakowa z Łukaszem Tomczykiem – trenerem Polonii Bytom. Było już wiele wersji rozwoju sytuacji, natomiast jeśli miałbym obstawiać, to moim zdaniem Papszun zostanie w Częstochowie do końca rundy (kilka godzin później taką informację podał Tomasz Włodarczyk w serwisie meczyki.pl – przyp. red.).

W ostatnich tygodniach forma zarówno Rakowa, jak i GKS-u wyraźnie poszła w górę. To, co jeszcze nas łączy, to lanie od ostatniego w tabeli Piasta Gliwice. Jak do tego doszło w Częstochowie?
Na ten temat nie powiem zbyt wiele, bo choć w ciągu ostatnich 18 sezonów opuściłem zaledwie siedem domowych meczów Rakowa, to właśnie z Piastem był jeden z nich. Ani go nie oglądałem, ani też nie analizowałem tej porażki. Po pierwsze, Daniel Myśliwiec jest dobrym trenerem i szybko odcisnął swoje piętno na drużynie, a po drugie liga jest mega wyrównana i nawet tak niskie miejsce w tabeli jak Piasta nie znaczy, że nie potrafią się odgryźć. Inna sprawa, że Rakowowi zawsze lepiej gra się z drużynami z czołówki – nie wiem, czy to kwestia motywacji, czy czegoś innego. Mimo że Piast zdobył 6 punktów z naszymi drużynami, to uważam, że w końcowym rozrachunku znajdzie się mimo wszystko w trójce spadkowiczów.

Jeśli natomiast chodzi o czołówkę ligi, to wielokrotnie podkreśla się w mediach postawę Jagiellonii, która dobrze prezentuje się we wszystkich rozgrywkach. Tymczasem Raków radzi sobie równie dobrze, o ile nie lepiej, bo w przeciwieństwie do Jagi nadal ma szansę na Puchar Polski. Cele na ten sezon pozostają niezmienne?
Zdecydowanie. Zarówno trener, jak i piłkarze zarabiają takie pieniądze, że nie ma innego celu jak mistrzostwo. Pochwały dla Jagiellonii przypominają mi laurki dla Rakowa przy okazji marszu z 1. ligi do Ekstraklasy – jak to wszystko było doskonale poukładane. Jaga wygląda nawet lepiej – ogromny stadion, odpowiednie zaplecze infrastrukturalne i kibicowskie. Z kolei Raków jest w Polsce wyśmiewany przede wszystkim za brak stadionu. Mieliśmy swoje pięć minut zachwytów w mediach, a teraz każdy gorszy moment jest dodatkowo rozdmuchiwany. Nic się jednak nie zmienia: zarówno mistrzostwo, jak i Puchar Polski są dla nas mega ważne. Do tego jak najdłuższa gra w Lidze Konferencji. Po to sztab liczy tylu ludzi, by odpowiednio przygotować zespół do wszystkich rozgrywek, a wyniki muszą przyjść. Tym bardziej że w Pucharze robi się powoli autostrada do finału.

Musicie tylko uważać, by nie utknąć na bramkach z napisem „GKS Katowice”, ale przy odpowiednim zrządzeniu losu być może jeszcze będzie okazja o tym porozmawiać. Tymczasem skupiacie się na lidze i rozgrywkach europejskich. Czujecie się już w Sosnowcu jak u siebie?
W żadnym wypadku. Nie było tak ani w Bełchatowie, ani teraz w Sosnowcu. Trzeba być wdzięcznym włodarzom obu miast, że Raków miał gdzie grać, ale nie da się czuć dobrze poza Częstochową. Niby to tylko 60 kilometrów, ale każdy mecz w Sosnowcu bardziej przypomina bliski wyjazd niż mecz u siebie. Ciężko przyciągnąć tłumy na takie mecze, szczególnie tych najmłodszych – w Częstochowie byłoby to dużo prostsze. Sam stadion jest kapitalny do oglądania meczu, natomiast u siebie będziemy tylko w Częstochowie, choć na ten moment jest to nierealne. I pewnie w ciągu najbliższych lat się to nie zmieni.

Mimo że spodziewam się odpowiedzi, to i tak zadam ci to samo pytanie, co ostatnio: co nowego dzieje się w sprawie stadionu dla Rakowa?
Odpowiadam tak samo: nic się nie dzieje. Jakieś rozmowy się toczą, ale dopóki nie zobaczymy łopat na terenie budowy, to nie uwierzymy w żadne obietnice. Nie da się ukryć, że blokuje to rozwój klubu i Marek Papszun musi czuć to samo. Za każdym razem słyszy od prezesa, że rozmowy z Miastem są w toku – po pięciu czy sześciu latach można mieć już tego dość.

W poprzednim sezonie typowałeś gładkie 3:0 dla Rakowa w Częstochowie, tymczasem mecz potoczył się zupełnie inaczej.
Rzeczywiście, mój typ się nie sprawdził i po meczu śmiałem się w duchu, co ze mnie za znawca. Moim zdaniem tym meczem przegraliśmy mistrzostwo Polski, więc po czasie zabolało podwójnie. Szczególnie nie lubię przegrywać z Legią, Widzewem czy Lechem, a tutaj przyszła porażka z beniaminkiem. Mówi się trudno, bo takie wpadki się zdarzają. Myślę, że w najbliższą niedzielę 3:0 dla nas już musi być. Raków jest w gazie, a GieKSa będzie delikatnie podmęczona pojedynkiem z Jagiellonią, który musiał was sporo kosztować. Raków też co prawda grał ze Śląskiem, ale moim zdaniem wyglądało to trochę tak, jakby grał na pół gwizdka. Dlatego forma fizyczna będzie działać na naszą korzyść.

Wiem, że byłeś na Nowej Bukowej w pierwszej kolejce tego sezonu. Jak wrażenia?
Jak wspominałem w naszej poprzedniej rozmowie, tylko raz miałem okazję być na starej Bukowej – załapałem się na ostatni wyjazd w ubiegłym roku. W tym sezonie wiedziałem, że z powodu narodzin dziecka będę musiał odpuścić część wyjazdów, dlatego ucieszyłem się, że do Katowic jechaliśmy na samym początku i zdążyłem się do was wybrać. Miałem podobne odczucia jak z meczu w Lublinie – imponujący stadion, wszyscy ubrani na żółto, mnóstwo ludzi i kapitalny doping. Wielokrotnie podkreślałem, że doping ekip ze Śląska, takich jak GieKSa czy Górnik, to ścisły top w Polsce. Co do samego meczu to nie powiem za wiele, bo nie należę do tych, którzy szczególnie skupiają się na analizie boiskowych wydarzeń, najważniejsze było zwycięstwo 1:0. Cały wyjazd wspominam więc bardzo dobrze, z wyjątkiem incydentu z rozpylonym gazem, który wprowadził trochę zamieszania.

Kontynuuj czytanie

Kibice Klub Piłka nożna

Puchar Polski dla wyjazdowiczów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wczoraj klub GKS Katowice ogłosił, że wszyscy wyjazdowicze (a było ich aż 1022!), którzy pojechali na mecz do Białegostoku, mają w systemie biletowym przypisany voucher, który można wymienić na darmowy bilet na pucharowe spotkanie z Jagiellonią.

Jak informuje na swojej stronie internetowej klub (tutaj): Wyjazdowicze na swoich profilach w Systemie Biletowym GieKSy otrzymali voucher rabatujący cenę biletu na mecz pucharowy do 0 zł. Z prezentu można skorzystać już teraz! Voucher nie obejmuje biletów parkingowych oraz VIP. Co ważne, jeśli któryś z wyjazdowiczów nabył już wcześniej bilet na mecz pucharowy, to wówczas może wykorzystać voucher przy zakupie biletu na mecz innej sekcji GKS-u w 2025 r.

To kolejny miły gest ze strony klubu w kierunku najwierniejszych kibiców GieKSy. Już w niedzielę, zaraz po decyzji o niegraniu, piłkarze GieKSy podeszli pod sektor gości, a część z nich się na nim znalazła. Tam podziękowali fanatykom za tak liczną obecność, wspomnieli, że zawsze grają w „12” i dziś też chcieli dla nas wygrać. Oprócz tego rozdali swoje koszulki najmłodszym kibicom GKS Katowice, którzy wybrali się do Białegostoku. O tej sytuacji piszą więcej sami kibice na Facebooku (tutaj).

Przypomnijmy, że mecz z Jagiellonią zostanie rozegrany w czwartek 4 grudnia o 17:00 na Arenie Katowice. Na ten mecz NIE obowiązują karnety – wszyscy kibice muszą zakupić bilety (lub wykorzystać wspomniany wcześniej voucher). Bilety dostępne są w internetowym systemie (tutaj).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nowa Bukowa pisze swoją historię

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy wydaje nam się, że i tak dużo przeżyliśmy w tym roku, GieKSa dokłada kolejną cegiełkę. Do wspomnień. Do historii. Do legendy. Rok 2025 to kolejny, który będziemy mogli wspominać z rozrzewnieniem i dumą. To nie jest jeszcze podsumowanie, bo czeka nas niedzielny mecz z Rakowem Częstochowa. Ale to, jak szybko Nowa Bukowa zaczęła pisać swoją historię, jest po prostu ewenementem. Ten stadion to już nie nowość i ciekawostka. To miejsce, w którym JUŻ przeżyliśmy piękne chwile, o których będziemy pamiętać na zawsze.

Wczorajsze późne popołudnie i wieczór było magiczne. Nie pamiętam tak głośnych i długich podziękowań i świętowania po meczu. Mimo mniejszej niż na meczach ligowych frekwencji było w tym tyle esencji, a euforia utrzymująca się po bramce Bartosza Nowaka była ciągle wyczuwalna. Nasz zespół osiągnął naprawdę wielki sukces ogrywając – nie waham się tego określenia użyć – obecnie najlepszą drużynę w Polsce. Tak, Jaga mimo chwilowego zawahania (które i tak nie jest naznaczone porażkami), jest w mojej opinii najlepiej i najrówniej grającą drużyną naszej ekstraklasy. I co najlepsze – GieKSa wygrała ten mecz zasłużenie. Znów żelaznym realizowaniem taktyki i przede wszystkim efektywnością w działaniu. Piłkarze Jagi dwoili się i troili próbując wejść w nasze pole karne, a wręcz bramkowe, ale zaraz mieli naprzeciw siebie gąszcz nóg i tułowi katowickich rywali. Nasi piłkarze byli jak smok, któremu w momencie obcięcia jednej nogi (czytaj minięciu jednego przeciwnika), wyrastały trzy nowe. Przez to Jaga nie stworzyła sobie bardzo klarownych sytuacji. Było kilka zamieszań, kilka strzałów z dystansu, kilka interwencji Strączka. Ale summa summarum, podobnie, jak w meczu z Pogonią, zagrożenia wielkiego z tej ofensywy Jagi nie było.

Pan Piłkarz Bartosz Nowak… Boże. Przecież to jest obecnie najlepszy piłkarz ekstraklasy. Inteligencja i efektywność tego zawodnika sprawia, że śmiało może on kandydować do najlepszego piłkarza GKS w ostatnim dwudziestoleciu. Przy czym nie mówimy tu o dorobku, długiej grze, tylko walorach czysto piłkarskich. Uważam, że od czasu Przemysława Pitrego nie mieliśmy tak dobrego zawodnika, tyle że Bartek i od tego zawodnika jest dużo lepszy. To inny poziom, inna liga. Cieszmy się, że mamy takiego piłkarza w swoich szeregach. W poprzednim sezonie trochę kręciliśmy nosem, bo choć zawodnik imponował swoimi niekonwencjonalnymi zagraniami i również był efektywny, zaliczał asysty, to jakoś mieliśmy wrażenie, że jest tego za mało, jak na jego potencjał. Teraz ten potencjał wybuchł ze zdwojoną siłą. Zawodnik jest to wprost doskonały i dla takich ludzi dzieci zaczynają się interesować piłką nożną i wieszają plakaty nad łóżkiem. Po prostu mistrz.

W wywiadzie dla GieKSaTV Bartek powiedział, że pierwsza bramka to w zdecydowanej większości zasługa Marcela Wędrychowskiego. Mam z tym stwierdzeniem problem, bo zgadzam się, ale nie do końca. To znaczy uważam, że większość zasługi w tym golu jest i Marcela, i Bartka. Wiem, że to wbrew logice, ale trudno. Zaraz się skupię na Marcelu, ale to co zrobił Bartosz tym minięcie na spokoju przeciwnika to też był majstersztyk. Przecież gdyby uderzył od razu, ryzykowałby trafieniem w blokujących przeciwników. A tak zamarkował strzał, nawinął i już nie miał żadnych przeszkód, by trafić do siatki. To był jego kunszt. Wielu piłkarzy stosuje nadmierne dryblingi, nawet w takich sytuacjach, ale często są one zupełnie bez sensu. Tutaj było to działanie w ściśle określonym celu – zwiększenia prawdopodobieństwa zdobycia bramki. I to się udało perfekcyjnie.

W pierwszej połowie Bartek często stosował taki subtelny pressing, próbował przewidzieć błąd rywala, więc gdy Piekutowski miał piłkę, robił taki ruch, to w lewo, to w prawo, by ewentualnie przeciąć piłkę. Dosłownie pomyślałem sobie wtedy, że mało prawdopodobne jest, że coś takiego się uda, ale po chwili przyszła druga myśl: Pan Piłkarz Bartosz Nowak wie, co robi i skoro tak robi, to jest duża szansa, że w końcu będzie z tego efekt. I choć nie bezpośrednio, to jednak taki błąd przeciwnika wykorzystał właśnie Marcel Wędrychowski. To jak katowicki De Bruyne wyczuł i doskoczył do golkipera gości, to też była klasa. Liczyła się szybkość. I oczywiście geneza tego gola jest po stronie Marcela. A potem był już kunszt Nowego.

W ataku zagrał tym razem Ilja Szkurin. Zawodnik przepychał się z rywalami, walczył. Sytuacji przez sporą część meczu nie miał. Ale jak już przyszło do pokazania swoich umiejętności, to i tu Białorusin spisał się świetnie. Najpierw świetne przyjęcie klatką, potem asysta oczywiście od Nowaka, no i pozostało już pewne wykończenie. Choć przyznam, że bardziej niż ten gol, podobało mi się zachowanie Ilji, przy golu na 3:1. Poszedł jak ten dzik na Vitala i już sam nie wiem, czy nasz zawodnik dziubnął tę piłkę czy rywal, ale ta agresja to było coś wspaniałego i doprowadziła ona do tego, że piłka trafiła pod nogi Nowaka, a ten – znów w wybitny sposób – strzelił niczym bilą do łuzy. W ogóle mam wrażenie między Szkurinem, a Nowakiem jest jakaś chemia, to jak współpracują i cieszą się wspólnie po bramkach, ten uśmiech na ustach i radość – coś pięknego. A Ilja w ogóle jeszcze punktuje u mnie dodatkowo tym, że ma kota – ale to już prywata 😉

Około 80. minuty byłem też pod wrażeniem jednej rzeczy i bardzo ceniłem nasz zespół. Mianowicie za to, że nie cofnęliśmy się do głębokiej defensywy. Oczywiście kilka razy byliśmy bardzo głęboko, bo Jaga rzuciła na nas wszystkie siły, do Imaza dołączyli Pululu czy Pietuszewski i mając dwubramkową stratę, logicznym było, że ruszą na nas. I czasem zakotłuje się w polu karnym. Jednak GieKSa starała się jak tylko mogła oddalić grę i dość często to się udawało. Ceniłem to dlatego, bo nieraz w takiej sytuacji zespoły cofają się już na stałe w swoją szesnastkę i tylko czekają na wymiar kary. Zamiast po prostu grać swoje. Powiedziałem sobie wtedy w duchu – właśnie w tej 80. minucie – że jeśli GKS straci dwa gole, to nie będę miał żadnych pretensji za ten sposób gry, bo ostatecznie to zmniejsza ryzyko utraty bramek, a nie zwiększa. Ostatecznie Jagiellonia strzeliła gola z rzutu karnego, bo Rafał Strączek w drugim meczu z rzędu znokautował rywala (poprzednio Kuuska, teraz Pozo), ale to była jedyna bramka gości w tym spotkaniu. I Rafał się do tego przyczynił również, broniąc dobrze i pewnie.

Ten mecz miał kilka analogii ze spotkaniem z ekstraklasy z poprzedniego sezonu. Znów wygraliśmy 3:1. Znów gola strzelił Pululu. I znowu katowiczanie zdobyli bramkę po fatalnym błędzie rywali w wyprowadzaniu piłki. Wtedy Nowak odebrał piłkę Halitiemu i gola strzelił Adrian Błąd, tym razem to Nowy był egzekutorem po świetnym odebraniu od Piekutowskiego. I znów euforia.

Dodajmy, że to już druga bramka w tym sezonie, w której nasz piłkarz odbiera piłkę bramkarzowi przeciwnika. W Płocku Rafałowi Leszczyńskiemu futbolówkę sprzed nosa zgarnął Marcin Wasielewski. Pressing się opłaca!

Nie zapominajmy też o świetnej defensywie naszej drużyny. To była kontynuacja gry z meczu z Pogonią. Poświęcenie, żółty (w tym przypadku czarny) mur naszych piłkarzy, wślizgi, bloki i wybloki. To co było naszym mankamentem na początku sezonu, w dwóch ostatnich meczach stało się chlubą. Nasz zespół znakomicie gra w obronie. A jeśli dołożymy do tego fakt, że nie opieramy się tylko na kontrach, tylko budujemy ciekawie swoje akcje ofensywne, można powiedzieć, że rozwój tej drużyny trwa w najlepsze.

Kolejnym naszym problemem były tracone nałogowo bramki do szatni. Już o tym zapomnieliśmy, choć Pululu akurat trafił na kilka minut przed końcem. Ale ostatnio mamy mecze na zero z tyłu, tych goli do szatni też po prostu nie zaliczamy. A tymczasem trend się odwrócił. Gdy ja się cieszyłem, że mamy spokojne 0:0 do przerwy i jedna minuta doliczona, GieKSa przeprowadziła swoją skuteczną akcję. Dla mnie to był totalny bonus, bo mentalnie byłem przy remisie do przerwy. A potem w doliczonym czasie całego meczu Bartosz ponownie strzelił gola.

Euforia po tej bramce była niebywała. Z wszystkich spadło ciśnienie. Te okrzyki „GKS! GKS!” i „Loooo, lolo loooooooo” po bramce przypominały stare czasy, jeszcze z lat 90., kiedy właśnie tak celebrowało się bramki. Absolutnie piękna sprawa.

Trener oczywiście na konferencji jest „oficjalny”, więc gdy zapytałem go, czy ma satysfakcję, że utarli nosa Jagiellonii za ten mecz ligowy, który się nie odbył powiedział, że nie rozpatruje tego w takich kategoriach. Za to my, jako kibice możemy – bo to też jest kwintesencja kibicowania, takiego bym powiedział w stylu angielski, czyli takie prztyczki, docinki. Więc troszkę Jaga dostała za swoje za to, że nie przygotowali boiska i lekceważąco podeszli zarówno do naszej drużyny, jak i kibiców, którzy do Białegostoku przyjechali. Chytry traci. Więc nie było co kombinować, trzeba było w tamtą niedzielę zagrać. Choć może Jaga wiedziała, co ją czeka i po prostu się bała?…

Myślałem o takim performancie, żeby trenerowi Siemieńcowi wręczyć łopatę do odśnieżania po meczu, ale stwierdziłem, że nie będę takich cyrków robił, choć wydaje mi się to całkiem zabawne (ach, pamiętny Puchar Pepco). Jednak nawet gdybym już miał sprzęt przygotowany, to w ostatniej chwili bym zrezygnował. Widząc przybitego trenera gości, włączyłaby mi się empatia i po prostu bym mu już nie dowalał. Poza tym mógłbym z tej konfrontacji nie wyjść żywy 😉

Jesteśmy w ćwierćfinale. Po raz pierwszy od 21 lat. W końcu po latach upokorzeń, kompromitacji i pucharowych dramatów, przeszliśmy już trzy rundy i zagramy na wiosnę w tych rozgrywkach. Czy znów naszym przeciwnikiem będzie ekipa z ekstraklasy? A może jakaś drużyna z niższej ligi? W ósemce znalazły się Avia Świdnik, Zawisza Bydgoszcz i Chojniczanka. To byłyby bardzo ciekawe opcje. W każdym razie droga na Narodowy zrobiła się realna. Trzeba będzie walczyć o to ze wszystkich sił.

W niedzielę Raków. Na zakończenie roku. GKS Katowice ma obecnie sześć zwycięstw w siedmiu ostatnich meczach. Bilans to znakomity. Trochę osób wieszczyło, że po porażce z Piastem w pozostałych spotkaniach nie zdobędziemy już żadnych punktów, że wszystko przegramy. Tymczasem mecz w Białymstoku się nie odbył, a potem z Pogonią i Jagą GKS po bardzo dobrej grze odniósł zwycięstwa. Naprawdę – wierzmy w tę drużynę.

Oczywiście z Rakowem łatwo nie będzie, bo piłkarze Marka Papszuna złapali dobry rytm. Odprawili z kwitkiem Rapid Wiedeń i Arkę strzelając im po cztery gole, wyeliminowali także Śląsk Wrocław. Więc przeciwnik jest trudny, ale przecież w lutym pokonaliśmy go w Częstochowie. A GieKSa jest na tyle w dobrej dyspozycji, że nie ma powodów, by nie wierzyć, że przy Limanowskiego nasz zespół nie jest w stanie grać o zwycięstwo.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga