Dołącz do nas

Piłka nożna

[POMECZOWO] Ziemia do trenera Paszulewicza

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Wielu z was na forum czy to w prywatnych telefonach zaraz po meczu pytało „Jak to tam wyglądało?” Wiadomo, że z uwagi na zakaz kibicowski mecz obejrzała dosłownie garstka kibiców GieKSy – my jako redakcja plus kibice, którzy akurat przebywali na wakacjach w okolicach. Na początek więc mała analiza tego, jak to tam wyglądało dla wszystkich. Posłużę się do tego relacją z konferencji prasowej.

Paszulewicz: Myślę, że kibice zobaczyli bardzo dobre spotkanie (bardzo przeciętne I ligowe spotkanie) i poziom tego widowiska stał na wysokim średnim poziomie. Obydwa zespoły dążyły do rozstrzygnięcia spotkania na swoją korzyść (od 75. minuty). Oba zespoły chciały wygrać – Chojnice, bo grały u siebie, my, bo po ostatnich spotkaniach chcieliśmy się odbudować po dwóch porażkach (zgoda). Myślę, że zagraliśmy dobre spotkanie i jak na ironię podnosząc jakość gry ofensywnej (po tym jak wprowadziłem Michalika czyli od 73. minuty), jesteśmy karani porażką (na własne życzenie). Uważam, że kluczowe były dziś dwa momenty – strata pierwszej bramki oraz czerwona kartka Poczobuta.

.

To zadecydowało, że nie mamy punktów dzisiaj w mojej opinii (zadecydowało co innego). Za walkę do końca i jakość w grze dziękuję zespołowi. Brakuje nam ciągle punktów i jest to niepokojące (jest to bardzo niepokojące). Kolejny raz wypromowaliśmy bramkarza do „11” kolejki (skoro nie jesteśmy skuteczni i nie mamy za wielu okazji do 75. minuty to co się dziwić).

Ciężko się zgodzić z trenerem Paszulewiczem, że było to dobre spotkanie z obu stron. Było to bardzo przeciętne spotkanie dwóch bardzo średnich tego dnia drużyn. Na stadionie w Chojnicach byliśmy już kilka razy i uczciwie trzeba przyznać, że to była najsłabsza Chojniczanka, jaką widzieliśmy. Zwykle były to twarde pojedynki, gdzie gospodarze niekiedy z furią naciskali na nasz zespół. Tutaj mecz momentami przypominał niedzielne granie na stadionie w Wodzisławiu – zapach kiełbasek, cisza na stadionie itd.

W meczu z Rakowem popełniono błędy ze składem oraz taktyką, z Jastrzębiem ustawienie personalne trener wziął na siebie. W Chojnicach? W Chojnicach zabrakło po prostu planu. Zabrakło odwagi trenerowi i reakcji na wydarzenia boiskowe. Mecz nam się idealnie otworzył szybką bramką, Chojnice nic nie grały i przy lepszej grze w pierwszej połowie powinno być 2:0. Co robimy w drugiej połowie? Według trenera „Można było liczyć, że tak doświadczony zespół nie popełni błędów i uda się strzelić w końcówce drugą bramkę” – trenerze – no można było liczyć, ale po co? Dlaczego nie można było grać swojej piłki, dlaczego nie można było iść do ataku i szybko strzelić drugiego gola? Dlaczego ciągle musimy bazować na obronie gdzie już wejście Michalika i stworzenie czterech akcji w 15 minut (dogodnych) pokazało, jak Chojnice były słabe i jak szybko można było ten mecz zakończyć, zamiast bawić się w bronienie wyniku? Zamiast szukać rozwiązań, by pomóc zespołowi się rozwijać na boisku w czasie spotkania, to my szukamy sposobu by „przetrwać” a nuż się uda…. no nie udało się, trzeci raz z rzędu.

Równie dobrze można odpowiedzieć „można się było spodziewać, że tak doświadczony zespół, jak Chojniczanka obudzi się w końcówce i strzeli bramkę”, co też się stało. Nie rozumiemy więc po raz kolejny, dlaczego ciągle czekamy?

Dlaczego mówi Pan o tym, że Chojnice to trudny teren i doświadczona drużyna – oczywiście można się z tym zgodzić, ale w ten sposób nie zbudujemy pewności tego zespołu, nie zbudujemy tych nowych, czasem młodych zawodników, bo ciągle z tyłu głowy będzie świtać im myśl „byle nie stracić, byle nie stracić”. Trenerze! Czas zacząć budować ten zespół w ataku, a nie tylko skupiać się na obronie.

Czas zacząć pracować nad atakiem, a nie gadać ciągle o przygotowaniu fizycznym i motoryce, bo jak to powiedziała niejedna osoba „Skoro konikiem trenera jest przygotowanie fizyczne, to niech zostanie trenerem od przygotowania fizycznego. Teraz potrzebujemy trenera od piłki nożnej”.  To, co najbardziej boli to fakt, że ten zespół na papierze ma zawodników, którzy mogą i potrafią grać ofensywnie. Czas skończyć ze schematami i ustawieniami w obronie a pozwolić im grać w przodzie, pozwolić im rozwijać się w ataku. I trener może się obrażać na słowa „Trener Paszulewicz ma tylko jedną taktykę i jest to gra z kontry”, ale prawda jest taka, że póki co tak to wygląda, że planu na grę w ataku pozycyjnym jak nie było, tak nie ma. Mimo iż wymieniliśmy wszystkich ofensywnych zawodników.

Słów, że kluczowa była czerwona kartka dla Poczobuta aż szkoda komentować, bo chyba nikt poza Panem nie rozumie, w jakim sensie była to kluczowa sytuacja skoro była 90. minuta, było po 10 na boisku, a Pan miał dwie zmiany do wykorzystania.

Czas się obudzić trenerze, czas porozmawiać z zespołem z radą drużyny co można zmienić, co poprawić. Mamy dwa tygodnie przerwy na wyciągnięcie mitycznych wniosków. Może jakieś mini zgrupowanie, może jakaś impreza integracyjna dla wszystkich, może te słynne „zamknięcie się w pokoju i niech każdy powie co mu leży na wątrobie i sercu”?

To nie czas na obrażanie się, na szukanie winnych w zawodnikach – choć pewnie też krytyka im się należy za brak skuteczności. To czas na głęboką analizę własnych działań, własnych słów i wypowiedzi oraz tego, co można zmienić, by było lepiej. Skoro drugi trener Dawid Szwarga tak pięknie analizuje grę zachodnich piłkarzy, to może jest to również czas, by dłużej popracował z Ruminem i spółką.

 

 

Krytyka, jaka wylewa się na trenera Paszulewicza, w moim odczuciu jest zasłużona. Zupełnie nie pomaga drużynie i zawodnikom swoimi decyzjami w ostatnich spotkaniach.  Bilans, jaki mamy jest fatalny, a strata do góry tabeli jest już bardzo duża, biorąc pod uwagę, że za nami osiem spotkań.

Jedni powiedzą, że trenera trzeba teraz zmienić, inni, że zostawić i dać pracować. Przyznam szczerze, że w tym momencie w obu opcjach widzę plusy i minusy i ciężko mi jednoznacznie powiedzieć, jakie decyzje byłyby lepsze dla klubu i drużyny. Tą na siebie musi po raz kolejny podjąć dyrektor Bartnik i prezes Janicki.

Miało być jeszcze słowo o piłkarzach, ale szczerze mówiąc, dajmy im pracować. Niech wykorzystają te dwa tygodnie, by poprawić to co w grze szwankowało, czy to pod okiem trenera Paszulewicza, czy być może już pod okiem innego szkoleniowca.

21 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

21 komentarzy

  1. Avatar photo

    Mecza

    2 września 2018 at 19:16

    Dwa tygodnie przerwy to idealny moment na zmianę, póki nie ma jeszcze straty do bezpiecznego miejsca gwarantującego pozostanie w lidze. Ta liga jest zbyt wyrównana aby GKS nie mógł spaść z tym trenerem.

  2. Avatar photo

    Mecza

    2 września 2018 at 19:22

    Dodam, że mi nawet nie chodzi o wyniki trzech ostatnich meczów ale o podejście trenera o którym pisze Błażej. Trener przestraszony i zespół też. Jakby grali do przodu, widać byłoby jakiś pomysł w ofensywie to można byłoby czekać.

  3. Avatar photo

    Ronny64

    2 września 2018 at 19:24

    Przez długi czas byłem za tym aby Paszulewicz dostał czas na zbudowanie druzyny ale po ostatnich dziwnych roszadach coraz bardziej myślę że on nie ma pomysłu jak zbudować solidna ekipę.

  4. Avatar photo

    kasia

    2 września 2018 at 20:01

    Nie ma co sie bawic w kotka i myszka. Paszulewicz do domu janicki i bartnik tak samo. Sezon i tak juz raczej stracony. Po co trzymac tych ludzi skoro nic nie daja.

  5. Avatar photo

    Rafał

    2 września 2018 at 20:11

    Nie wiem co robi Prezes, ŚPI?!?!?!?! czy w kulki se leci, 23 chłopów WYMIENIŁ bez mrugnięcia a trenera kopnąć w d..pe nie umie. Ten nieudacznik niema HONORU by sam odejść. To trzeba go zwolnić puki jest sposobność i znaleść trenera który umie i potrafi ułożyć drużynę. PASZULEWICZ WON!!!!!!!!!!

    • Avatar photo

      Marcin C.

      3 września 2018 at 06:06

      To chyba wygląda tak, jak powiedział kiedyś Janicki, że on rolę prezesa widzi tak: on się zajmuje finansami, a za sferę sportową odpowiada dyrektor sportowy. Czyli się nie wtrąca. Bartnik naściagał zawodników, którzy całościowo mogą dać dużo zespołowi. Problem tkwi w tym, że trener jakoś nie potrafi wykorzystać ich umiejętności. Zwolnienie Paszula teraz, chyba nie. Ps. Byłem zwolennikiem pożegnania się z wieloma zawodnikami. Tak się stało. Co teraz, tylko cierpliwość. Do kiedy? Moim zdaniem na pewno w przerwie zimowej, jeśli nie zaczniemy wygrywać. Boję się tego, że nowy trener powie, ten i ten mi nie pasują do koncepcji… I znowu „w koło Macieju”.

  6. Avatar photo

    PanGoroli

    2 września 2018 at 20:57

    A ja zgadzam się z trenerem – ten zespół potrzebuje więcej jakości. Natychmiast. Na pozycji trenerskiej. Reszta da sobie radę. To nie orkiestra fałszuje, tylko dyrygent krzywo macha.

  7. Avatar photo

    q2

    2 września 2018 at 21:26

    Mecza i Pan goroli, błagam nie piszcie już nic więcej. Przegrywamy z kretesem, przy pozwoleniu góry a wy zajmujcie się szatnią i trenerem. Problem leży gdzie indziej.

  8. Avatar photo

    kasia

    2 września 2018 at 21:57

    q2 ja im to tlumacze juz dlugo niestety bez efektu.

  9. Avatar photo

    1964

    2 września 2018 at 22:04

    Ewidentnie miastu nie na ręke ta męska kopana w KATO!

  10. Avatar photo

    KosaEir

    2 września 2018 at 22:20

  11. Avatar photo

    Gryfny

    3 września 2018 at 07:00

    Poprawcie bo kłuje w oczy „a nóż” bo to nie chodzi o taki do krojenia tylko „a nuż” gdy ma się nadzieję…

  12. Avatar photo

    Mirek

    3 września 2018 at 07:16

    Mam nadzieje dzisiaj przeczytać: Trener Paszulewicz odchodzi z GKS. Dość tego wuefisty w naszej GIEKSIE.

  13. Avatar photo

    Firek

    3 września 2018 at 07:45

    Błażej na trenera!;) A poważnie: drużyna na boisku nie powinna w ogóle patrzeć na wynik. Czy jest 0:0, 0:3, czy 3:0 – po prostu gramy swoje, czyli w defensywie walka o przejęcie każdej piłki, a w ofensywie próba zagrania fajnej akcji. Nie piszę nawet o próbie strzelenia bramki, bo to przyjdzie samo. Jasne, że czasem taka taktyka sprawi, że stracimy i zremisujemy (lub przegramy), ale statystycznie na pewno rzadziej, niż przy próbach „obrony Częstochowy” mając 1:0…

  14. Avatar photo

    Mecza

    3 września 2018 at 09:37

    „Ziemia do trenera Paszulewicza” Nawet jeśli ktoś nie czyta artykułu to chyba tytuł przynajmniej czy od razu do komentarzy? Odniosłem się do tego co napisał Błażej, to nie był wpis o zarządzaniu, Janickim czy Bartniku. Jeśli jesteście tak spragnieni swojej prawdy proszę bardzo, chłopaki cały czas zachęcają kibiców do pisania felietonów.

  15. Avatar photo

    cross

    3 września 2018 at 12:42

    Przez takich działaczy , trenerow,zawodników klub traci kibiców.To widać po trybunach.To już tyle lat,czy to przypadek czy komuś to na rękę???

  16. Avatar photo

    PanGoroli

    3 września 2018 at 12:47

    Trochę myślenia – jeśli odgórne zadanie jest nie awansować, to poprzednia ekipa perfekcyjnie wywiązywala się z takiego zadania. Więc jeśli macie racje, że 'góra’ nie chce awansu, to po co zmieniali ekipę, która gwarantowała, ze awansu nie będzie?

  17. Avatar photo

    GieKSiorz

    3 września 2018 at 15:59

    Po to zmieniali żeby zamydlić nam oczy,oraz żeby przyciągnąć na stadion naiwniaków

  18. Avatar photo

    Rafał

    3 września 2018 at 18:14

    Góra się kompromituje od końca sezonu trzymając PASZULEWICZA dalej jako trenera tego nie dojdę. PREZES JESTEŚ tam?? SKORO 23 facetów wyleciało i śmiało mówiłeś o nowej jakości i przewietrzeniu szatni to chyba CI coś PREZESIE nie wyszło a tylko zaszkodziło. To teraz czas Trenera zmienić bo KOMPLETNIE NIC NIE ROBI NIERÓB JEDEN A TYLKO KASE KASUJE PRZYCHLAST W GARNIAKU!!!!!! WYMIANA TRENERA TU I TERAZ!!!!!!! A MOŻE CAŁĄ GÓRĘ BY WYMIENIĆ RAZEM Z TRENEREM BO TOWARZYSTWO WZAJEMNEJ ADORACJI??? TRENER WON MI STĄD!!!!!

  19. Avatar photo

    kasia

    3 września 2018 at 18:42

    Janickiego z bartnikiem trudno zrozumiec. Zakup Śpiaczki ma byc rozwiazaniem problemu. Niby w jaki sposób jak przyczyna lezy gdzie indziej. Oj latwo sie wydaje nie swoje pieniadze latwo.Na logike to trudno zrozumiec argument tu podawany ze miasto nie chce awansu i chce placic pieniadze za anty promocje. Jesli jednak posluchac innych i zobaczyc jakie dzialania podejmuje wlasciciel to faktycznie tak to wyglada. Jezeli miasto toleruje takie marnotrastwo i nieudolnosc to o cos musi chodzic. W normalnym toku spraw po calej trojce juz tylko smrod bysmy wachali. Zadziwiajacy tez jest brak jakiejkolwiek komunikacji z kibicami ze strony zarzadu. zachowuja sie tak jakby problemu nie bylo. Tymczasem problem robi sie bardzo powazny.Zarzad zamiast podjac jakies kroki w celu jego rozwiazania zachowuje sie jak wycofana pierdola ktora ze strachu schowala sie do kata. Dokladnie tak samo bylo z Cyganem. Taktyka i pomysl jest prosty ze moze po przerwie cos sie uda wygrac i znowu bedzie kredyt zaufania. Tylko w oparciu o co nawet tak bzdurna dorazna strategie budowac. Bezjajeczni nie potrafia podjac decyzji a ona jest oczywista. Paszulewicz nie ma umiejetnosci aby ten zespol gral na miare mozliwosci ktore bez watpienia ma. Ten facet co podkreslal we wszystkich wyiadach ktore czytalem stawia na bieganie. Gdyby samym bieganiem mecz sie wygrywalo to jeszcze bym zrozumial. Problem w tym ze pilka nozna to bardziej zlozny sport. Jak lubi bieganie to niech trenuje maratonczykow.Po co zostal kupiony Spiaczka. Trzeba bylo kupic kreatywnego pomocnika bo to jest widoczne golym okiem ze nie ma kto rozgrywac. Sorry ale ja juz w ta cala trojke nie wierze. Swoim zarzdzaniem doprowadziliscie do sytuacji ze 1000 na bukowej to bedzie rekord ale co was to obchodzi kase i tak wezmiecie

  20. Avatar photo

    Rafał

    3 września 2018 at 22:31

    A gdzie jest właściciel Klubu czyli prezydent miasta Katowice, Halo za nasze pieniądze zostawili durnego trenera a ja się nie godzę by za nasze pieniądze ten trener trenował tą drużyne gdzie jest prokuratura posadzić całą trójkę z zarządu za sprzeniewierzenie piniędzy buplicznych które daje miasto, czyli my podatnicy. Skoro prezes nie umie słuchać to czas go do odpowiedzialności pociągnąć i wywalić razem z dyrektorem sportowym i trenerem. A im szybciej ktoś się tym zajmie tym szybciej się pozbędziemy chwastów z zarządu który jest jescze w MKSie i ciekawe czy wyprowadza pinądze z kasy GKSu do swojego MKS gdzie prokurator i gdze PREZYDENT Miasta się pytam?? CZAS NA PORZĄDKI PANIE PREZYDENCIE KRUPA JUŻ CZAS!!!

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Widzew rywalem GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.

Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.

Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.

Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna Wideo

Doping GieKSy w Częstochowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu z Rakowem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mecz z Rakowem był ostatnim w tym roku. Teraz… święta. I Nowy Rok. Trzech Króli i turniej halowy w Spodku. I zleci jak z bicza strzelił, gdy 30 stycznia zagramy z Zagłębiem Lubin. Wracamy jeszcze na chwilę do Częstochowy i zamykamy temat Rakowa.

1. Na mecz pojechaliśmy w dwuosobowym składzie plus Mariusz przyjaciel redakcji. Miał jeszcze pojechać Flifen, ale laptop mu się zepsuł. No i nauki dużo ma. Więc jak już skończy tę medycynę, to uderzajcie do niego. Będziecie mieli pewność, że gdy inni się obijali i na mecz jeździli, on siedział z nosem w książkach 😉

2. Do Częstochowy jest rzut beretem, więc jechaliśmy niecałą godzinkę. Dobrze, że na koniec nam nie przypadł w udziale jakiś Białystok… Ale uwaga, uwaga – tam pojedziemy już za dwa miesiące.

3. Stadion Rakowa wiadomo – nie jest z tej epoki nowych obiektów, choć i tak swego czasu go rozbudowano. Dlatego jest to raczej takie boisko, otoczone trybunami. Mówi się o nowym, obiekcie i mówi, ale na razie cisza.

4. Dlatego długo nie mogliśmy go wypatrzeć, choć byliśmy już przecież przy linii tramwajowej. Dopiero w ostatniej chwili ujrzeliśmy jupitery, a za moment byliśmy już pod obiektem.

5. Jakoś tak się złożyło, że byliśmy bardzo wcześnie, bo przed 15:30, kiedy wydawali akredytacje. Więc musieliśmy chwilę postać pod kasą i poczekać na swój moment. Wszystko odbyło się sprawnie.

6. Widzieliśmy nawet rakowskiego rycerza, który przyszedł do pracy, ale jeszcze po cywilu.

7. Mając tyle czasu… nie za bardzo wiedzieliśmy, co ze sobą zrobić. Jedno jest pewne, ja byłem bardzo głodny, więc w planie miałem obowiązkową kiełbasę, na której to poszukiwania wkrótce wyruszyliśmy.

8. Zanim jednak to nastąpiło, pokręciliśmy się trochę w okolicach sali konferencyjnej. Przywitaliśmy się także z Wojciechem Cyganem, który stał przy wejściu i wkrótce witał przybyłą drużynę gości. My też mogliśmy – dzięki infrastrukturze stadionu – ten przyjazd naszym pięknym zielonym autokarem, oglądać.

9. Nie zabrakło czułych powitań, choćby z Adrianem Błądem, czyli takim „synem” prezesa Wojtka. Przytulili się na to powitanie, jako że było dużo czasu przed meczem, atmosfera była bardzo sympatyczna. Bój miał się rozpocząć wkrótce.

10. My tymczasem poszukiwaliśmy kiełbasy. Obeszliśmy trybuny, co nie było trudne, bo byliśmy tak jakby na zewnątrz stadionu. Miła pani nas kilka razy wpuszczała i wpuszczała ze strefy gastronomicznej. Ogólnie te przejścia za trybunami są jakieś takie klimatyczne. W dobie faktycznie tych nowych stadionów te takie stare, polskie, mają w sobie coś z nostalgii.

11. Jako że kiełby się dopiero piekły, postanowiliśmy uraczyć się innymi trunkami, w tym ja herbatką. I tak sympatycznie oczekiwaliśmy na strawę.

12. Kiełbaska za 25 złotych, z ogórkiem kiszonym. Bardzo dobra, byłem mega głodny, więc była jak znalazł. Od razu humor się poprawił i liczyliśmy, że nie będzie to najlepsza rzecz, która nas spotkała przy Limanowskiego, ale jedna z najlepszych.

13. Udaliśmy się na sektor prasowy, a Misiek na murawę. To, co było też bardzo dobre, to że w przeciwieństwie do lutowego spotkania było po prostu relatywnie ciepło. Znaczy relatywnie bardzo ciepło. Wtedy wymarzliśmy solidnie, bo nie dość, że było po prostu zimno, to jeszcze ciągnęło spod trybuny, bo są te kratki metalowe jako podłoga, a pod trybuną nie ma nic.

14. Zajęliśmy miejsca. Początkowo w rzędzie ze studenckimi stolikami, ale tam było bardzo ciasno, więc przenieśliśmy się rząd wyżej – już bez stolików, ale z szerszym przejściem. Nie było dla mnie w tym kontekście problemem trzymanie laptopa na kolanach.

15. Za to podłączenie do kontaktu przypomniało traumę ze stadionu ŁKS. Wtyczka nie chciała wejść, ale cudem udało się ją wepchnąć. Potem cała operacja z przeciąganiem kabla pod trybuną, trzymając go przez te małe dziurki w podłodze. Uff, udało się. Nikt o kabel nie zahaczy.

16. No i rozpoczął się mecz. Widoczność z tak niskich trybun jest oczywiście średnia. Jeszcze na połowie, na wysokości której jest prasówka, jest spoko. Ale po drugiej stronie trzeba by było mieć sokoli wzrok, by wszystko dobrze identyfikować.

17. Prezenty kibicom rozdawał Święty Mikołaj. Co ciekawe miał on akredytację. Na której było napisane, że jest to Święty Mikołaj, a jako redakcja Biegun Północny.

18. Kibice gości wypełnili sektor gości. Przez cały mecz głośno dopingowali, urządzili też baloniadę ze świąteczną piosenką, a na koniec, jak za starych czasów zaśpiewali Wesołych Świąt. Może w bardzo dawnych czasach taka tradycja była (nie wiem), ale ja pamiętam, że pierwszy raz coś takiego miało miejsce w którąś Wielką Sobotę, zdaje się w 2001 roku. Podczas bardzo śnieżnego meczu z Amiką. Ale mogę się mylić, co do szczegółów.

19. GieKSa w pierwszej połowie była nieco lepsza i miała więcej sytuacji. Niestety nie wykorzystaliśmy żadnej. W drugiej po zmianach Raków się rozpędził i w końcu strzelił upragnionego gola.

20. Po meczu udaliśmy się na konferencję prasową. Gospodarze zapewnili kapuśniak. Od kiełbasy minęło już trochę czasu, więc również było to bardzo miłe. Gorąca, treściwa zupka w oczekiwaniu na konferencję miała wynagrodzić smutek po porażce.

21. Najpierw wypowiedział się trener Górak. Potem oczekiwaliśmy na trenera Papszuna i jakieś dziwne sceny się działy przed salą, że aż pracownik Rakowa notorycznie zamykał drzwi. Jakieś były krzyki i huki. Wydawało się, że to trener Rakowa krzyczy, żeby go wypuścili w końcu do tej Warszawy. Ale nie. Marek Papszun był w tym czasie na murawie i udzielał wywiadu dla Ligi Plus Extra.

22. Po konferencji oczywiście chwila na sali, żeby na stronie pojawiła się relacja z wypowiedzi trenerów oraz galeria zdjęć. Pół godzinki posiedzieliśmy, aż udaliśmy się w drogę powrotną.

23. Kulturka jest, więc wychodząc rzekłem do Marka Papszuna „do widzenia” i sympatycznie, z uśmiechem odpowiedział. A wychodząc z klubu spotkałem Marka Ameyawa i ten młody człowiek bardzo kulturalnie sam powiedział „do widzenia”. Milusio.

24. Ogólnie cały wyjazd bez większej historii. Krótki. Mecz przegrany. Do Rakowa nie ma się, o co przyczepić, wszyscy mili, uśmiechnięci. Kiełbasa dobra, rzecznik sympatyczny. Wojciech Cygan witający starych znajomych.

25. „Do zobaczenia na Narodowym” – powiedział rzecznik, gdy się z nami żegnał. Nic dodać, nic ująć. Miejmy nadzieję, że 2 maja się ponownie zobaczymy. Bierzemy w ciemno.

26. Wesołych Świąt!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga