Dołącz do nas

Piłka nożna

Post scriptum do meczu z Pogonią

Avatar photo

Opublikowany

dnia

O meczu z Pogonią w Szczecinie musimy jak najszybciej zapomnieć. Była to bolesna lekcja ekstraklasowej piłki. GieKSa w pierwszej połowie dorównywała kroku, ale potem gospodarze okazali się zdecydowanie lepsi. Jak wyglądał wyjazd okiem redakcji – o tym poniżej. I od teraz myślimy już tylko o meczu z Puszczą.

1. Jako że wyjazd daleki, wyjechaliśmy rano. Od jakiegoś czasu wyjeżdżamy ze sporym zapasem, żeby nie tylko być odpowiednio wcześnie na stadionie, ale też pójść na jakiś obiad w mieście gospodarza.

2. No tak… przez lata jeżdżenia głównymi punktami gastronomicznymi po drodze były Maki. I to niezależnie od ekipy, McDonald’s na trasie był regularnie. Oczywiście nie zawsze – czasem były wyjątki. Ale teraz chcemy je przekuć w regułę.

3. Oczywiście na Maczka (nie Mateusza) zawsze znajdzie się czas… Na przykład na powrocie, gdy już dobijamy do północy, a żołądki znów się odzywają.

4. Wyjechaliśmy z Katowic po dziewiątej w składzie: Magda, Patryk, Kazik i moja skromna osoba. Pogoń przyznała nam cztery akredytacje, więc mogliśmy realizować wszystkie nasze założenia taktyczne.

5. Droga przebiegała spokojnie, do Szczecina praktycznie dojeżdża się najpierw autostradą, a za Legnicą drogą szybkiego ruchu. Jest więc szybko i sprawnie, ale prawie 600 kilometrów trzeba i tak pokonać.

6. Mijaliśmy m.in. Świebodzin, z wielkim posągiem Jezusa, wyższym niż ten być może najsłynniejszy na świecie w Rio de Janeiro. Mimo to… nie robi takiego wrażenia, gdy patrzy się na niego z drogi. 36 metrów to nie jest wybitnie dużo. Ten brazylijski jest bardziej efektowny zapewne ze względu obecności na górze. Kosa jeszcze twierdzi, że najbardziej przypomina mu tego z Lizbony.

7. Świebodzin kojarzy mi się z meczem, który GieKSa rozegrała w tym mieście w trzeciej lidze w 2006 roku. Katowiczanie wygrali 3:0, a jedną z bramek zdobył Robert Lasek z rzutu wolnego, uderzając, gdy bramkarz przy słupku ustawiał mur. Sędzia bramkę uznał.

8. To po tym spotkaniu miałem pewien niesmak, gdyż były to czasy, kiedy zbierałem wypowiedzi od piłkarzy w ilościach hurtowych. W autokarze i przed nim zawodnicy dzielili się swoimi spostrzeżeniami.

9. Potem w jednej ze sportowych gazet zobaczyłem artykuł, w który wplecione były dziwnie znajome mi wypowiedzi, choć trochę pozmieniane, podrasowane. Jednak zbieżność w kilku dobrych miejscach z tym, co usłyszałem od piłkarzy, wydała mi się dość dziwna.

10. Zapytałem zawodników, czy ktoś jeszcze z nimi rozmawiał po meczu i odpowiedź była przecząca. Okazało się, że dziennikarz zerżnął wypowiedzi z moich wywiadów i jeszcze bezczelnie opatrzył je komentarzami typu „zawadiacko uśmiecha się Robert Lasek”. Wyszło żenująco.

11. W tamte rejony jeździliśmy w trzeciej lidze bardzo często. Oprócz Świebodzina były Słubice, Głogów, Lubin, Zielona Góra, Nowa Sól, Gorzów… Ponad połowa trzeciej ligi to był wycieczki na zachód.

12. W Szczecinie byliśmy nieco po godzinie czternastej. Już wcześniej ustaliliśmy, że udamy się do restauracji „Ziemniak i spółka” słynącej z pieczonego ziemniaka, faszerowanego różnymi dodatkami.

13. Trochę objechaliśmy centrum dwa razy, bo nie mogliśmy znaleźć miejsca do zaparkowania. Wiadomo, niedziela, czternasta, rodziny z dziećmi, obiady. W końcu jednak się udało.

14. Kazik poszedł nagrywać ujęcia z drona nad Szczecinem, wcześniej informując nas, że do wejścia do knajpy jest trzydzieści minut oczekiwania. Jak się okazało, czas ten był dużo krótszy, bo w dziesięć minut mieliśmy już miejsce. Skubany powinien odstać jeszcze te dwadzieścia minut, ale jednak zasiadł z nami do stołu.

15. Restauracja jest bardzo przyjemna. Śmiało możemy polecić. I też długo nie czekaliśmy na jedzenie, tak jak to było w Białymstoku.

16. Jak niedziela, to rosołek, więc wzięliśmy, a potem ziemniaki względnie placki. Rany, jakie to było pyszne. Co ciekawe, w menu jest pozycja „Pogoń i spółka” opatrzona herbem klubu, a na meczu podczas wymieniania sponsorów wspomniana restauracja była ujęta.

17. Bardzo zadowoleni udaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy na stadion. Daleko nie mieliśmy, bo raptem niecałe trzy kilometry. Czas mieliśmy bardzo dobry.

18. Dotarliśmy do ulicy Karłowicza, przy której położony jest stadion im. Floriana Krygiera. Nie byłem jeszcze na nowym obiekcie. Stary stadion natomiast odwiedziłem trzykrotnie, dwa razy podczas meczu GKS – porażka 0:1 i nasze legendarne zwycięstwo 4:3 – oraz przy okazji meczu reprezentacji Polski z Kamerunem (porażka 0:3).

19. Po nowym Motorze i obiekcie Jagiellonii dopisuję więc ten stadion do swojej kolekcji i z obecnych miejsc ekstraklasy brakuje mi tylko nowego (sic!) stadionu Lechii Gdańsk, gdyż w poprzednim sezonie nie byłem na tym obiekcie. Odwiedziłem jedynie stary stadion Lechii w 2007 roku.

20. Dojeżdżając na parking minęliśmy boczne boisko, na którym z 2022 roku GieKSa grała z rezerwami Pogoni w Pucharze Polski. Główny stadion majaczył gdzieś za małą trybunką i na grę na tym obiekcie musieliśmy jeszcze trochę poczekać.

21. Udaliśmy się po odbiór akredytacji, a co ciekawe do budynku nie dało się wejść, bo drzwi był na zatrzask, więc każdorazowo pani, która wydawała wejściówki, widząc, że ktoś jest przy drzwiach – otwierała je.

22. Trochę jak na Nowej Bukowej, gdzie, żeby wejść do strefy konferencji czy mixed zone, trzeba zapukać w drzwi, za którymi po drugiej stronie stoi pani i otwiera. Trochę karkołomne, ale w taki sposób jest to rozwiązane.

23. Odebraliśmy akredytacje i udaliśmy się na stadion. Kazik znów wypuścił swojego drona, tym razem nad stadion. Mamy już całkiem pokaźną kolekcję ekstraklasowych stadionów z lotu ptaka. Wygląda to naprawdę efektownie.

24. W zasadzie w mailu było szczegółowo wszystko opisane, jak dotrzeć na prasówkę, którym wejściem itd. I dobrze, że było napisane, bo nie do końca wszystko było intuicyjne. A my chcieliśmy się kierować intuicją i złorzeczyliśmy (niesprawiedliwie) na organizację.

25. Swoją drogą wpuścili nas w inne miejsce stadionu, gdzie – jak poinformował nas gołowąs – przez drzwi mieliśmy sobie przejść na lożę prasową. Drzwi niestety były zamknięte.

26. Wyszliśmy więc i poszliśmy do właściwego wejścia. Tam pani ochroniarka zdziwiona, że nie mamy smyczy, bo powinniśmy akrę mieć na wierzchu. Na stwierdzenie, że nie dali nam, bo nie dają (tak powiedziała pani wydająca), zdziwiła się jeszcze bardziej.

27. Sala konferencyjna nie jest pierwotną salą konferencyjną, bo ta okazała się kiedyś tam za duża. Więc pomieszczenie dla mediów zostało przerobione na konferencyjną, a inne pomieszczenie zostało przeznaczone dla mediów. Nowe stadiony to rozwiązania, które potem muszą być… korygowane. Zobaczymy, jak to będzie u nas, ale to temat na osobną historię.

28. Zobaczyliśmy na ścianie, że na 5. piętrze są „media”, to tam pojechaliśmy. Kolejna pani nas nie wpuściła, bo powiedziała, że to tylko dla telewizji. Wracając do windy minęliśmy więc wysiadających z niej Macieja Iwańskiego i Roberta Podolińskiego, którzy komentowali dla TVP. Zabawne jest to, że w Poznaniu w identycznych okolicznościach minęliśmy tę dwójkę sprawozdawców.

29. Zjechaliśmy na dół i w końcu dotarliśmy na prasówkę, a dojście do niej było łatwiejsze niż te tysiące kombinacji. Oczywiście, gdybyśmy dobrze poczytali maila, nie byłoby tych perypetii. Nasz błąd i nauka, żeby jednak czytać, co piszą. Intuicja jest bardzo ważna, ale nie zawsze się sprawdza.

30. Prasówka na Pogoni jest przyzwoita, choć ciasna i jest też dość nisko, co jest pewnym minusem. Po prawej stronie tejże prasówki są identyczne rozkładane stoliczki na wielkość 90% laptopa, co na Nowej Bukowej. Na szczęście po lewej są już normalne sztywne blaty i można się miło rozłożyć.

31. Jest ciasno i co grubszy dziennikarz nie wciśnie się między siedzenie, a stolik. Dlatego trzeba się odchudzać. Za to z tego powodu, za krzesłami jest luźne przejście i to jest duży plus, że nie trzeba kogoś prosić, żeby wstał i się przeciskać.

32. Stadion położony jest w niecce i to widać z parkingu. Jest to bardzo nietypowe, bo serio ma się wrażenie, że obiekt jest wkopany w ziemię. Z tego, co czytałem, stary stadion też w tej niecce był. Pewnie chroni to od wiatru, ale sprawia wrażenie jakiegoś odcięcia od świata. Dziwne uczucie.

33. Po wysłuchaniu hymnu „My Portowcy, my Portowcy, my Portowcy – gram jak z nut, my Portowcy, my Portowcy, my portowcy – dieta cud” zasiedliśmy do oglądania i relacjonowania meczu. Sygnał do grania dał charakterystyczny tyfon, który w telewizji zawsze dobrze słychać, ale na żywo jest naprawdę głośny i robi wrażenie. Później wybrzmiewał jeszcze po bramkach czterokrotnie. Fajny symbol.

34. Trybuny mają taki efektowny element w postaci barierek w każdym rzędzie. Robi to wrażenie, takie hiszpańskie, jak choćby ze stadionu Mestalla w Valencii. Patryk natomiast stwierdził, że wygląda to jak ławki w dawnych czasach, na Blaszoku, kiedy jeszcze nie było krzesełek. Coś w tym jest.

35. Do końca pierwszej połowy byliśmy zadowoleni z gry zespołu. Niestety gdy już wydawało się, że po wybiciu piłki, sędzia zagwiżdże do szatni, ręką zagrał Gruszkowski i mieliśmy rzut karny.

36. Po przerwie już wszystko się posypało. Efthymis Koulouris strzelił hat-tricka – trzeciego w tym sezonie – i GieKSa sromotnie przegrała 0:4.

37. Tym samym w starciu z pierwszym finalistą Pucharu Polski zdecydowanie pojawiliśmy się na tarczy. Za trzy tygodnie zobaczymy, jak zaprezentuje się na naszym tle rywal Portowców, czyli Legia Warszawa, która zawita na Nową Bukową.

38. Stadion Pogoni mógł odświeżyć sobie Dawid Kudła, który przez jakiś czas grał w Szczecinie. W sztabie medycznym Portowców jest natomiast Wojciech Herman, wieloletni fizjoterapeuta GieKSy, który m.in. odwiedził starą Bukową podczas pożegnalnego meczu z Zagłębiem Lubin.

39. Po meczu udaliśmy się na konferencję prasową. Dość szybko pojawił się na niej trener Rafał Górak. Na Roberta Kolendowicza musieliśmy trochę poczekać, gdyż miał łączenie z Ligą+ Extra. Po raz pierwszy zamieściliśmy konferencję w formie dźwiękowej, bo spisywanie licznych odpowiedzi trenerów na liczne pytania jest tak potężnie czasochłonne, że nie ma to sensu. Od teraz więc zamieszczać pisemnie będziemy główną wypowiedź szkoleniowców, a całości będzie można posłuchać w wersji audio.

40. Praca poszła nam szybko i sprawnie, z pewnymi problemami technicznymi. Ale nie siedzieliśmy na sali tak długo jak zazwyczaj. Zebraliśmy się i koło 21 wyjechaliśmy ze Szczecina.

41. Droga przebiegła znów bez większych zakłóceń. Tym razem Maczek był po drodze. Sos ostry do nowego zestawu z Minecrafta – miodzio.

42. W Katowicach byliśmy po trzeciej. Kolejny wyjazd redakcji GieKSa.pl zaliczony, a dobra robota przy meczu została zrobiona. Podobnie jak piłkarze, daliśmy z siebie dużo. Tym razem zawodnicy na boisku okazali się słabsi od Pogoni, ale nie zapominajmy, że i tak prezentują się dużo lepiej niż zakładalibyśmy przed sezonem.

43. Czekamy na mecz z Puszczą – już w sobotę!



Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hokej

Kompromitacja w Tychach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.

Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.

Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.

GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)

1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman

GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.

GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

1/8 finału dla Katowic

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.

Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.

W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.

Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek,  a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.

GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.

GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Mecz z Jagiellonią odwołany!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga