Dołącz do nas

Hokej

[RELACJA] Derby dla GieKSy!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

26 listopada hokeiści GKS-u Katowice zmierzyli się w derbowym pojedynku z GKS-em Tychy w Satelicie. Spotkanie te zostało rozegrane w ramach 26. kolejki PHL. Na lód powrócili Marcin Kolusz i Grzegorz Pasiut, jednak w składzie zabrakło Robina Rahma, w związku z czym bramki GKS-u strzegł Michał Kieler. Nie zagrał również Patryk Wajda.

Już po 20 sekundach Teddy Da Costa był bliski skutecznej dobitki po wrzutce z niebieskiej, ale minimalnie się pomylił z backhandu. Tuż po upływie pierwszej minuty meczu na ławkę kar trafił Kotlorz. Pod koniec przewagi stworzyliśmy nieco zamieszania po strzale Krężołka, ale dobrze zachował się Murray. W 6. minucie Pasiut ładnie wystawił krążek Koluszowi, lecz ten trafił prosto w bramkarza. Chwilę później Tyszanie pierwszy raz zagościli na dłużej pod naszą bramką. W 10. minucie Makkonen w bardzo dobrej sytuacji nie zdołał pokonać Murray’a, a po chwili Cichy znalazł się w sytuacji sam na sam z Kielerem i dał gościom prowadzenie. Niecałą minutę później Murray otrzymał karę, którą poszedł odsiedzieć Jarosław Rzeszutko. Strzał Da Costy z pierwszego krązka zatrzymał się na słupku. W 15. minucie Krawczykowi zabrakło nieco więcej precyzji, by po świetnym dograniu Franssili zza bramki doprowadzić do wyrównania. 3 minuty później świetną indywidualną akcję przeprowadził Cimzar, lecz jeszcze lepiej interweniował Murray. Po chwili na ławkę kar trafił Uski. Po 20 minutach przegrywaliśmy 0:1.

Początek drugiej tercji to kolejna kara dla GKS-u – tym razem przewinił Jaśkiewicz. Goście ponownie nie zdołali wykorzystać przewagi, jednak tuż po zakończeniu kary gola na 0:2 zdobył Jeziorski. Bramka ta jeszcze bardziej napędziła drużynę gości, która przez kilka kolejnych minut zdecydowanie dominowała. Sytuację mogła zmienić kara dla Ciury za grę wysokim kijem. Już po 13 sekundach Rajamaki mieścił krążek w bramce. Minutę później za natarcie ukarany został Komorski. Tym razem zdobycie gola zajęło nam 70 sekund. Do remisu potężnym strzałem z klepy doprowadził Da Costa. Dwie bramki i doprowadzenie do remisu znacznie poprawiło naszą grę. Niestety w 35. minucie Kolusz dostał karę za uderzanie kijem. Po 39 sekundach do Kolusza dołączył Tomasik. Świetną robotę wykonały nasze formacje specjalne. Niewykorzystana gra w podwójnej przewadze zemściła się tak szybko, jak tylko mogła. Grzegorz Pasiut wystawił krążek Juuso Salmiemu, a en mając sporo czasu idealnie przymierzył i dał GieKSie pierwsze w tym meczu prowadzenie. Minutę później krążek otarł się o poprzeczkę po strzale Tomasika. W ostatniej minucie tej tercji krążek wywalczony pod bramką Tyszan trafił do Pasiuta, ale jego strzał został zablokowany. Po 40 minutach prowadziliśmy 3:2.

Od początku trzeciej tercji Tyszanie szukali wyrównującej bramki, z kolei GieKSa mądrze się broniła, a zarazem starała się nie ograniczać jedynie do defensywy. Dzięki temu w 47. minucie w sytuacji sam na sam idealnym wręcz strzałem popisał się Teddy Da Costa. Krążek po odbiciu się od poprzeczki wpadł do bramki. Dwubramkowe prowadzenie jeszcze bardziej uspokoiło naszą grę pod własną bramką. W 51. minucie po błędzie Tomasika Mroczkowski wyszedł sam na sam, ale tym razem Kieler nie dał się pokonać w takiej sytuacji. Poza tą sytuacją spowodowaną błędem indywidualnym goście nie mieli pomysłu na zagrożenie naszej bramce. W 54. minucie Franssila trafił na ławkę kar za wystrzelenie krążka poza lodowisko. Po 19 sekundach pozwoliliśmy Mroczkowskiemu wjechać przed bramkę i z bliska pokonał on Kielera. Od tego czasu atakowali już tylko Tyszanie. Na 40 sekund przed końcem tercji John Murray zjechał do boksu w zamian za dodatkowego napastnika. 16 sekund później trener Gusov poprosił o czas. Do ostatniej syreny nie padła już żadna bramka i mecz zakończył się zwycięstwem GieKSy 4:3.

GKS Katowice – GKS Tychy 4:3 (0:1, 3:1, 1:1)
0:1 Michael Cichy (Bartłomiej Pociecha) 9:33
0:2 Bartłomiej Jeziorski (Jakub Witecki, Radosław Galant) 23:34
1:2 Tuukka Rajamaki (Miika Franssila, Teddy Da Costa) 29:29 5/4
2:2 Teddy Da Costa (Jussi Makkonen, Miika Franssila) 31:40 5/4
3:2 Juuso Salmi (Grzegorz Pasiut, Jaakko Turtiainen) 36:56
4:2 Teddy Da Costa (Grzegorz Pasiut) 46:14
4:3 Christian Mroczkowski (Michael Cichy) 54:11 5/4
Strzały: 35 – 33

GKS Katowice: Kieler (Wyśnik) – Franssila, Krawczyk, Da Costa, Pasiut, Kolusz – Salmi, Cakajik, Lahde, Makkonen, Rajamaki – Tomasik, Jaśkiewicz, Turtiainen, Uski, Cimzar – Paszek, Mularczyk, Krężołek, Starzyński, Michalski

GKS Tychy: Murray (Lewartowski) – Yeronov, Nowajkowski, Yefimenko, Komorski, Klimenko – Kotlorz, Bryk, Jeziorski, Galant, Witecki – Pociecha, Ciura, Mroczkowski, Cichy, Szczechura – Akimoto, Bizacki, Bagiński, Rzeszutko, Kogut

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    mari

    28 listopada 2019 at 16:07

    szkoda że nawet w takim meczu na hali wiele pustych miejsc, a brak jakiejkolwiek flagi, nie licząc (KKN i Duszan gol) to niestety porażka 🙁

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Z Puszczą Piotr Rzucidło

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Najbliższe spotkanie GieKSy poprowadzi Piotr Rzucidło. Jego asystentami będą Marcin Lisowski i Tomasz Niemirowski. Sędzią technicznym będzie Rafał Rokosz. Arbitrami VAR będą Szymon Marciniak i Tomasz Listkiewicz.

Piotr Rzucidło swoją sędziowską karierę rozpoczął w sezonie 2015/16 w 3. lidze i na tym poziomie pracował aż do sezonu 2021/22 kiedy to zadebiutował w 2. lidze. W kolejnych rozgrywkach poprowadził swój pierwszy mecz na zapleczu Ekstraklasy, a na najwyższym poziomie rozgrywkowym zadebiutował w bieżącym sezonie.

W sezonie 2024/25 Piotr Rzucidło poprowadził do tej pory 1 mecz towarzyski reprezentacji młodzieżowych, 1 mecz CLJ, 1 mecz w 3. lidze, 1 mecz w Pucharze Polski oraz 12 spotkań w 1. lidze. W Ekstraklasie poprowadził 2 mecze, w których pokazał 11 żółtych kartek, 1 czerwoną po dwóch żółtych i podyktował 1 rzut karny.

Mecze GieKSy, które poprowadził Piotr Rzucidło:

Sezon 2023/24
Wisła Płock – GKS Katowice 2:1 (3 żółte kartki, rzut karny wykorzystany przez Jędrycha)

Bilans: 0 zwycięstw, 0 remisów, 1 porażka. Bramki 1:2.

Raport kartkowy

Rafał Górak nie będzie mógł skorzystać z Mateusza Kowalczyka, który w Szczecinie obejrzał 4. żółtą kartkę w sezonie.

Oskar Repka – 5 ŻK
Mateusz Kowalczyk – 4 ŻK
Adrian Błąd – 3 ŻK
Borja Galán – 3 ŻK
Lukas Klemenz – 3 ŻK
Märten Kuusk – 3 ŻK
Marcin Wasielewski – 3 ŻK
Sebastian Bergier – 3 ŻK
Alan Czerwiński – 2 ŻK
Arkadiusz Jędrych – 2 ŻK
Aleksander Komor – 2 ŻK
Mateusz Mak – 2 ŻK
Adam Zreľák – 2 ŻK
Bartosz Nowak – 1 ŻK
Filip Szymczak – 1 ŻK
Dawid Kudła – 1 ŻK
Grzegorz Rogala – 1 ŻK

Pogoda

Nie przewiduje się opadów deszczu, prognozowana temperatura w trakcie meczu to 14 stopni Celsjusza przy zachmurzonym niebie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga