Sobota to było święto piłkarskie w Katowicach. Po ubiegłorocznym sukcesie Spodek Super Cup, tym razem organizatorzy postanowili wejść na jeszcze wyższy poziom. Zamiast sześciu drużyn, w turnieju wystąpiło osiem ekip – drużyny z ekstraklasy Polski, Czech, Słowacji, teamy z polskich niższych lig oraz ekipa SuperBer team z gwiazdami z dawnych lat, ze zwycięzcą Ligi Mistrzów Jerzym Dudkiem czy triumfatorem Premiership Marcinem Wasilewskim na czele.
Zapraszamy do śledzenia naszego Facebooka, gdzie systematycznie dodajemy zdjęcia i ciekawostki ze Sporka – https://www.facebook.com/GieKSainfo
– Warto działać. Dziękuję kibicom, klubom, które wystawiły mocne składy – powiedział na wstępie organizator turnieju Grzegorz Górski.
Wkrótce konferansjerzy przedstawili sędziów turnieju: Szymona Marciniaka, Sebastiana Jarzębaka, Piotra Lasyka i Leszka Lewandowskiego. Szymon Marciniak… dotarł. Po sędziowaniu wczorajszego meczu o 18:00 w Arabii Saudyjskiej. Al Ahli wygrało z Al Shabab 3:2, a nasz eksportowy arbiter sędziował takim gwiazdom jak Roberto Firmino, Ivan Toney czy Frank Kessie. Teraz przyszedł czas na nasze lokalne gwiazdy. W mecce polskiej siatkówki.
Ale był też i Michał Listkiewicz, który podobnie jak Marciniak – sędziował, na linii, finał Mistrzostw Świata – w 1990 roku we Włoszech.
Wkrótce spiker zaprezentował składy wszystkich drużyn występujących w tym turnieju. Naprawdę roiło się od znanych nazwisk.
O 14:00 przystąpiliśmy do gry! Na boisko wyszli piłkarze GKS Katowice i Wisłoki Dębica.
GKS Katowice – Wisłoka Dębica 7:2
Bramki: Bergier 3, Błąd 2, Mak, Marzec – Zawiślak, Bator
Pierwszą bramkę turnieju zdobył strzałem w krótki róg Adrian Błąd i sytuacja ta pokazała, że niewielkie boisko będzie dawało dużą dynamikę i zaskakujące momenty. Drugiego gola w sytuacji sam na sam pewnie strzelił Sebastian Bergier. Wisłoka próbowała się odgryźć, ale czujny w bramce był Patryk Szczuka. Głośny doping kibiców robił wrażenie. Dominowała GieKSa, przybyszy z Dębicy wspierali mocni ich zgodowicze, czyli zabrzańska Torcida. Kontaktowego gola po błędzie Łukasza Trepki zdobył Krzysztof Zawiślak. Po chwili było jednak 3:1, gdy pewnym strzałem popisał się Mateusz Mak. Czwartą bramkę zdobył w zamieszaniu podbramkowym i kilku próbach strzału m.in. Bartosza Jaroszka – Mateusz Marzec. Krótko po tej bramce kibice gremialnie wspomnieli Jana Furtoka. Drugiego gola dla Wisłoki zdobył w sytuacji sam na sam Jakub Bator. Po chwili jednak bardzo dobre podanie Borjy Galana do pustej bramki skierował ponownie Błąd. Po chwili Sebastiany: Milewski i Bergier świetnie rozklepali obronę rywala i Bergi po raz drugi trafił do siatki. Piłkarze powtórzyli wyczyn po chwili, znów Milewski obsłużył Bergiera i napastnik ustrzelił hat tricka.
Górnik Zabrze – ROW Rybnik 4:4
Bramki: Tobolik, Ismaheel, Barczak, Podolski – Balcer 2, Spratek, Skrzyniarz
Mecz zaczął się od chóralnych śpiewów kibiców Górnika. Potem cały Spodek już śpiewał, żę ROW Rybnik nigdy nie zginie, a także „GieKSa, Górnik i ROW Rybnik”. Lukas Podolski strzelił na najwyższe piętro trybun Spodka, co było sporym osiągnięciem. Pierwszą bramkę zdobył pięknym technicznym strzałem w długi róg Aleksander Tobolik. Drugiego gola ładnym strzałem również w długi róg strzelił Tofeek Ismaheel. Kontaktową bramkę zdobył na wślizgu Kamil Spratek. Cztery minuty przed końcem z najbliższej odległości do wyrównania doprowadził Oskar Skrzyniarz. Górnicy nie poddawali się i po chwili znów wyszli na prowadzenie po bramce Barczaka, po chwili znów był remis, gdy do siatki trafił Szymon Balcer. W samej końcówce rajd niczym z ligowego meczu z GieKSą przeprowadził Lukas Podolski i z metra strzelił do siatki rybniczan. Pół minuty przed końcem fenomenalnym strzałem pod poprzeczkę popisał się Szymon Balcer i mecz zakończył się hokejowym remisem 4:4.
Banik Ostrava – JKS Jarosław 4:4
Bramki: Svrcek 2, Dvoracek, Micola – Zastawnyj, Dusiło, Zając, Pilch
Pierwszą bramkę w 7. minucie zdobył strzałem z dystansu Lukas Dvoracek. Dosłownie dwadzieścia sekund później Vova Zastawnyj doprowadził płaskim strzałem do wyrównania. Wkrótce znów mieliśmy „parę” bramek. Najpierw gola strzelił Rafał Dusiło, a po chwili wyrównał Filip Svrcek. Na 3:2 dla JKS strzelił Mateusz Zając, ale znów po chwili na remis strzelił Svrcek. Dwie minuty przed końćem fatalny błąd rywali wykorzystał Tomas Micola, ale po chwili JKS znów doprowadził do remisu po strzale Oliwiera Pilcha. Piłkę meczową miał na nodze Mateusz Zając, ale po wyrzucie bramkarza w sytuacji sam na sam strzelił Mateusz Zając.
Spartak Trnava – Superbet Team 6:2
Bramki: Benović 2, Druga, Pristach, Kotalr, Lipovsky – Peszko, Mierzejewski
Strzelanie rozpoczęli Słowacy. Mocnym plasowanym strzałem Bartosza Białkowskiego pokonał Boris Druga. Po chwili było już 2:0, gdy uderzeniem w krótki róg po rękach golkipera trafił Samuel Benović. Sam Białkowski w pewnym momencie pokusił się o strzał, ale bramkarz rywali wybronił to uderzenie. Dawała o sobie znać kilkudziesięciosobowa grupa kibiców z Trnavy, którzy dopingowali głośno i… słychać było, że nie są z Polski. Trzeciego gola atomowym, choć technicznym uderzeniem zdobył Lukas Pristach. Superbet próbował si odgryzać, ale jakość była po stronie czynnych piłkarzy. Wkrótce znów strzelił Benović wykorzystując sytuację sam na sam. W końcu gola dla ekipy gwiazd strzałem spod bandy zdobył Sławomir Peszko. Po chwili odpowiedział Thomas Kotlar mocny strzałem pokonując byłego bramkarza Southampton. Poprawił Marek Lipovsky, technicznym strzałem zdobywając szóstą bramkę. W końcówce lotnym bramkarzem Superbetu był Piotr Świerczewski. I to się opłaciło – Świr rozprowadził akcję na połowie przeciwnika, podał do Łukasza Szukały, który podcinką dośrodkował idealnie na głowę Adriana Mierzejewskiego.
Wisłoka Dębica – Banik Ostrava 7:1
Bramki: Zawiślak 2, Kieraś, Łanucha, Siedlecki, Żmuda, Bator – Kowalczyk
Pierwszego gola zdobył ładnym technicznym strzałem Sebastian Kieraś. Dwie minuty później dosłownie spomiędzy bandy i rąk bramkarza wepchnął piłkę do siatki Krzysztof Zawiślak. Kontaktową bramkę zdobył mijając bramkarza i strzelając do pustej bramki Tadeas Kowalczyk. Wkrótce do siatki trafił efektownym strzałem Damian Łanucha. Niedługo potem podwyższył Jakub Siedlecki. Minutę później kapitalnego gola z woleja zdobył Krzysztof Żmuda – dotychczas była to najpiękniejsza bramka turnieju. W 16. minucie po dwójkowej akcji na listę strzelców wpisał się Jakub Bator. Dzieła zniszczenia dopełnił Zawiślak w końcówce strzelając gola na 7:1.
Spartak Trnava – ROW Rybnik 6:1
Bramki: Just 3, Druga, Kudlicka, Henyig – Wróbel
Pierwszą bramkę zdobył po zamieszaniu podbramkowym Boris Druga, strzelając do pustej bramki. W tym meczu działo się na boisku najmniej, ale fantastycznie wizualnie zaprezentowali się kibice z Rybnika dając efektowny pokaz wystrzelonych iskier a la wodospad. Po chwili waleczny Timotij Kudlicka z rogu boiska zszedł błyskawicznie do środka i pokonał bramkarza. Jakub Wróbel dobijając swój własny strzał zdobył bramkę kontaktową. Po chwili jednak Spartak podwoił swoje zdobycze. Najpierw Mario Henyig strzelił gola, a potem swoje show miał Thomas Just, który strzelił trzy bramki.
GKS Katowice – JKS Jarosław 3:1
Bramki: Bergier, Wasielewski, Kuusk – Dusiło
W drugiej minucie zaskakująco próbował uderzać bramkarz Przemysław Pęksa, ale trafił w bandę. Długo utrzymywał się wynik bezbramkowy. Ozdobą mogło być atomowe uderzenie Adriana Błąda, ale do teraz po jego strzale trzęsie się poprzeczka w katowickim Spodku. W 10. minucie spektakularną potrójną interwencję zaliczył Pęksa, ratując nasz zespół przed utratą bramki. Dwie minuty później po kapitalnym dryblingu w końcu bramkę zdobył Sebastian Bergier. Niecałe sześćdziesiąt sekund później było już 2:0, gdy mocnym uderzeniem w długi róg pokonał bramkarza rywali Marcin Wasielewski. Katowiczanie nie zwalniali tempa. Po kolejnej minucie znów trafili do siatki po okiwaniu przeciwnika Marten Kuusk. Kilka minut później gola dla jarosławian zdobył Rafał Dusiło. W końcówce jeszcze jedną kapitalną paradę zaliczył Pęksa i GKS wygrał 3:1 zapewniając sobie grę w wielkim finale turnieju.
Górnik Zabrze – Superbet Team 7:1
Bramki: Podolski 3, Lukoszek 2, Ambros, Josema – Wasilewski
Pierwszą bramkę już w 14. sekundzie zdobył obracając się i strzelając intuicyjnie Lukas Podolski – między nogami bramkarza. Po chwili w drugą poprzeczkę niż Błąd ultramocnym strzałem obił Ismaheel. W 6. minucie zabawę Białkowskiego wykorzystał Lukas Ambros, który strzelił do pustej bramki. Chwilę później podanie ze skrzydła wykorzystał Kamil Lukoszek, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. W 10. minucie mocnym strzałem pod poprzeczkę Marcin Wasilewski dał ekipie Superbet bramkę. Potem dwukrotnie Poldi próbował obsłużyć Ismaheela, lecz ten nie wykorzystywał sytuaci. W końcu Mistrz Świata postanowił sam wykończyć sytuację i agresywnie wchodząc na piłkę i Białkowskiego, ostatecznie minął bramkarza i strzelił do pustej bramki. Po chwili kapitalnym strzałem pod poprzeczkę popisał się Josema. Ponownie Lukoszek strzelił gola ładnym strzałem w krótki róg – i to jeszcze od słupka – dał szóstą bramkę podopiecznym Jana Urbana. W końcówce Superbet ponownie zastosował manewr z lotnym Świrem. W pierwszej chwili dało to efekt, bo w jednej sytuacji Ismaheel w sytuacji bramkowej podał do Piotra, tak jakby to był jego kolega z drużyny. Chwilę później Lukas Podolski był już bezlitosny i skompletował hat tricka. Górnik zagra w trzeciej kolejce o finał ze Spartakiem Trnava.
GKS Katowice – Banik Ostrava 4:0
Bramki: Bergier, Wasielewski, Kokosiński, Baranowicz
W drugiej minucie Wasielewski uderzył, a odbitą od bandy piłkę do pustej bramki skierował Bergier. W piątej minucie Mateusz Kowalczyk chciał dorównać Pęksie z poprzedniego meczu i zaliczył spektakularne dwukrotne wybicie piłki z linii bramkowej. W 14. minucie kapitalnym uderzeniem niemal z połowy boiska popisał się Marcin Wasielewski i katowiczanie mieli już dwubramkowe prowadzenie. Trzecią bramkę zdobył dobijając piłkę na linii Jakub Kokosiński. Pół minuty przed końcem dwójkową akcję rozegrali Mateusz Marzec i Bartosz Baranowicz, a ten ostatni trafił do siatki. Katowiczanie z kompletem zwycięstw zakończyli rozgrywki w grupie A. Katowiczanie dodatkowo są pierwszą drużyną, która zachowała w meczu czyste konto.
Górnik Zabrze – Spartak Trnava 3:3
Bramki: Ismaheel, Josema, Wojtuszek – Druga, Kotlar, Benović
Już w pierwszej minucie Boris Druga mocnym strzałem pod poprzeczkę pokonał bramkarza Górnika i tym samym ten zawodnik po raz trzeci otworzył wynik spotkania w meczach Spartaka. Radość Słowaków nie trwała długo, bo minutę później Ismaheel tym razem pewnie trafił do siatki. Mecz od początku był bardzo dynamiczny. Po chwili show dał Podolski, który najpierw kapitalnie uderzał z dystansu, ale bramkarz wybił poza boisko. Po chwili Lukas strzelił bramkę, problem w tym, że wznowił grę… tocząc piłkę rękami po ziemi, niczym rasowy kręglarz. Kilka minut później zabrzan na prowadzenie wyprowadził pięknym strzałem pod poprzeczkę Josema i w tym momencie to „goście” – jak nazwał piłkarzy Spartaka spiker – musieli strzelić gola, by znaleźć się w finale. To jednak Górnik za sprawą Norberta Wojtuszka podwyższył prowadzenie. Po chwili znów kontakt złapali Słowacy, gdy Thomas Kotlar strzelił bramkę mocnym uderzeniem z rzutu wolnego. Na 9 sekund przed końcem Spartak zapoczątkował nawałnicę, w której uczestniczył nawet strzelający bramkarz. Ostatecznie piłka trafiła do Benovica, który z ostrego kąta pokonał bramkarza KSG i w sposób spektakularny trnawianie wywalczyli awans do finału.
Wisłoka Dębica – JKS Jarosław 3:3
Bramki: Kieraś, Siedlecki, Zawiślak – Dusiło, Zając, Bała
W derbach Podkarpacia pierwszą bramkę dla Wisłoki zdobył Sebastian Kieraś, z najbliższej odległości pakując piłkę do bramki. Potem indywidualny rajd przeprowadził Jakub Siedlecki i dębicki Maradona nie dał szans bramkarzowi rywali. Po chwili farfocla zaliczył bramkarz Wisłoki przepuszczając piłkę po strzale Dusiły. Zaraz potem trzecią bramkę dla Wisłoki zdobył Zawiślak strzałem w długi róg. Kilka minut później Oziębło podawał do Zająca i jarosławianie złapali kontakt. W 17. minucie mieliśmy pierwszy rzut karny, ale Siedlecki trafił w poprzeczkę. Minutę przed końcem kuriozalną bramkę zdobył Kamil Bała, od którego po prostu odbiła się wybijana piłka, która wpadła między słupki. Remis to jednak było za mało, aby zapewnić sobie awans do „małego finału”. Do meczu o 3. miejsce awansowała Wisłoka.
ROW Rybnik – Superbet Team 2:4
Bramki: Pankowski, Miernik – Szukała 2, Frańczak, Majewski
Szybko rybniczanie w ciągu praktycznie minuty zdobyli dwie bramki. Najpierw Bartłomiej Pankowski asystował sam sobie od bandy, a potem Patryk Miernik dobijał strzał do pustej bramki. Kontaktowego gola pięknym, technicznym strzałem w okienko zdobył nasz były zawodnik Adrian Frańczak. W 12. minucie był remis – popularny Wasyl jako jeden z nielicznych – do tego momentu – z ekipy Superbet pokazywał, że jeszcze dziś mógłby grać na ligowych boiskach, tym razem obsłużył Łukasza Szukałę, który strzelił na 2:2. Szansę na trzeciego gola miał Rafał Pietrzak, który zrobił slalom między rywalami, chciał jeszcze kiwnąć bramkarza, ale ten ostatecznie wygarnął piłkę. ROW raz po raz atakował, ale w przeciwieństwie do dwóch pierwszych meczów świetnie bronił Białkowski. Dodatkowo Superbet wyszedł na prowadzenie po bombie Radosława Majewskiego. A po chwili ekipa rozklepała rybniczan kilkoma krótkimi podaniami – akcję sfinalizował Szukała.
Tabela grupy A:
1. GKS Katowice 3 9 14:3
2. Wisłoka Dębica 3 4 12:11
3. JKS Jarosław 3 2 8:10
4. Banik Ostrava 3 1 5:15
Tabela grupy B:
1. Spartak Trnawa 3 7 15:6
2. Górnik Zabrze 3 5 14:8
3. Superbet Team 3 3 7:15
4. ROW Rybnik 3 1 7:14
Po rozgrywkach grupowych przyszedł czas na mecz o trzecie miejsce. Zmierzyły się w nim drużyny, które zajęły drugie miejsca w swoich grupach, czyli Wisłoka Dębica i Górnik Zabrze.
Wisłoka Dębica – Górnik Zabrze 1:4
Bramki: Maik – Ambros, Bakis, Ismaheel, Szcześniak
Już w 20. sekundzie doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji, kiedy to tuż przed swoją bramką Lukas Podolski kiwając się z Kacperem Maikiem stracił piłkę i rywal wyprowadził Wisłokę na prowadzenie. Po pięciu minutach pewnym strzałem do wyrównania doprowadził Lukas Ambros. Chwilę później do odbitej od bandy piłki doszedł Sinan Bakis i KSG wyszło na prowadzenie. W końcu też Ismaheel wykorzystał podanie Podolskiego, strzelając trzeciego gola – choć na dwie raty. Następnie kapitalną trójkową akcję rozegrali Ismaheel, Poldi i Kryspin Szcześniak – ten ostatni technicznie od słupka trafił do bramki. Strasznie nabuzowany był w tym meczu Lukas Podolski, który jako jedyny w tym turnieju pod koniec… dostał żółtą kartkę. Górnik Zabrze wygrał 4:1 i zajął trzecie miejsce w Spodek Super Cup 2025.
Zaraz po tym spotkaniu mieliśmy rywalizację TurboKozaka pomiędzy Kamilem Lukoszkiem i Mateuszem Makiem oraz występ Fokusa i Rahima – co było zapowiedzią wielkich emocji w wielkim finale turnieju. A potem było już tylko wielkie granie!
Finał Spodek Super Cup 2025
GKS Katowice – Spartak Trnava 3:0
Bramki: Bergier 2, Swatowski
Już po 20. sekundach było bardzo groźnie, gdy straciliśmy piłkę przy rozgrywaniu, a Przemysław Pęksa był mocno na przedpolu – rywal uderzał po ziemi z daleka, ale golkiper na wślizgu obronił nogami poza polem karnym. Po chwili mieliśmy przykład profesjonalizmu Szymona Marciniaka, choć zrobiło się z tego małe show. Nikt nie wiedział, o co chodzi, a arbiter po prostu miał podobny kolor strojów co GKS. Obaj sędziowie wzięli więc zielone kamizelki od chłopców do podawania piłek i nałożyli je na siebie. W 6. minucie sam na sam wyszedł Kotlar, ale świetnie interweniował Pęksa. Po chwili piłkę zgarnął w środku boiska Bergier i lobował mocno wysuniętego bramkarza Spartaka, ale piękny strzał wylądował na słupku. Po chwili GieKSa jednak prowadziła, gdy po podaniu Mateusza Maka pod poprzeczkę trafił Miłosz Swatowski. Chwilę później powinno być 2:0, ale Mateusz Kowalczyk trafił w słupek. Tu już była gra na poważnie, a kibice prowadzili świetny doping. Do ofensywy włączył się nawet bramkarz gości, który i na naszej połowie rozgrywał piłkę z partnerami. Katowiczanie wykazywali się niebywałą walecznością, jak na turniej towarzyski. Widać było, że chcą go wygrać. Trzy minuty przed końcem doskonałą okazję miał Milewski, ale świetnie interweniował słowacki golkiper. W 19. minucie po kontrze i pójściu bramkarza do przodu, głową do pustej bramki piłkę skierował Bergier. Po chwili ten sam zawodnik zdobył trzecią bramkę – mocnym strzałem w środek bramki. Zagotowało się i na koniec mieliśmy jeszcze czerwone kartki – otrzymali je Tomotij Kudlicka i Marcin Wasielewski. Sędzia zakończył mecz i GieKSa zdobyła trofeum, powtarzając swój wyczyn z 1998 roku!
Po meczu odbyły się ceremonie, wręczenie nagród na sędziów, które wręczał m.in. Wojciech Cygan czy Maciej Biskupski – wiceprezydent Katowic. Następnie uhonorowane zostały najlepsze zespoły i zawodnicy.
Najlepszym bramkarzem został uznany Patrik Vasil ze Spartaka Trnava. Królem strzelców został Sebastian Bergier, który zdobył 7 bramek. MVP turnieju został wybrany Adrian Błąd. Najlepszym… partnerem turnieju została wybrana firma Superbet.
Wszystkie drużyny zdobyły pamiątkowe puchary. Końcowa klasyfikacja turnieju:
1. GKS Katowice
2. Spartak Trnava
3. Górnik Zabrze
4. Wisłoka Dębica
5. Superbet Team
6. JKS Jarosław
7. Row Rybnik
8. Banik Ostrava
Arkadiusz
3 października 2020 at 21:32
Trener Górak dobrał towarzystwo fajansiarzy z Błądem na czele.
3 kolory
3 października 2020 at 21:36
Remis na własne życzenie zamiast grać do końca swoje to dali się zepchnąć „wielkiemu „zniczowi ,po co grali na czas
Jamie
3 października 2020 at 21:43
Niezmordowani w swoim frajerstwie
Solski
3 października 2020 at 21:48
Takie ogólne spostrzeżenie.
Panowie z GieKSa.pl i reszta kibiców i ja sam.
Pewnie, że chcielibyśmy mieć po 6 kolejkach 18 pkt. po 20 kolejkach 60 pkt.
Nazywanie frajerami tych zawodników jest teraz co najmniej nie fair. Wyszli, grali, (nie wiem czy walczyli, nie widziałem), zdobyli 1 pkt, a może z przebiegu meczu stracili 2 pkt. Tak jak pisałem wcześniej nie widziałem.
Jak mawiał klasyk „nie ważne jak się zaczyna, a jak się kończy” Początek ligi, pewnie nie raz będą mecze których nie powinniśmy wygrać, a wygramy i takie których nie powinniśmy przegrać, zremisować, a przegramy lub zremisujemy.
Naprawdę rozliczmy ich za efekt końcowy, a nie po każdym meczu, raz ich chwaląc, drugi raz po porażce nazywając frajerami.Dzisiaj się nie udało zdobyć 3pkt, ale jest 1. Pozytyw? Zawsze lepszy 1 niż 0. Życzmy zawodnikom złapania serii najpierw 2, później 3 zwycięstw z rzędu. Tym składem i z tym trenerem awansują. Ja w to przynajmniej wierzę
Jack
3 października 2020 at 22:19
A pamiętasz jak w większości ta ekipa właśnie skończyła poprzedni sezon ?
grzegorz
3 października 2020 at 21:53
@solski
Jak już tyle lat to widze i nie wierze. Co z tego że może zajmą miejsca 3-6 jak potem pojadą na Rzeszów albo inny Bytów i wpierdziel. To nie jest drużyna na awans i trener się tez nie nadaje. Nic z tego nie będzie
kosa
3 października 2020 at 21:57
@Solski
Nikt ich nie nazywa frajerami, tylko piszemy o frajerskiej stracie punktów.
Solski
3 października 2020 at 22:07
@grzegorz
To jakiego trenera widzisz na miejsce Góraka? Weź pod uwagę, że od początku jego przyjścia było mówione o 2 sezonach. Bayernem Monachium to my nigdy nie byliśmy i nie będziemy 🙂
Solski
3 października 2020 at 22:16
W następnej kolejce będą 3 pkt 🙂
Kato
3 października 2020 at 22:21
Solski
To znaczy że mamy czekać na rezultaty do końca, tak?
Tylko że to jest już drugi sezon tych treningów i układania drużyny. A prezes dalej milczy o co gramy.
W trzecim sezonie możemy już tylko powalczyć o utrzymanie przed spadkiem. Oby nie.
A co do meczu, to raz już napisałem czy my mamy opracowaną taktykę na końcówkę, doliczony czas meczu.
Bo widać to jasno, że drużyna kompletnie nie ogarnia co się dzieje pod koniec meczu.
Oddawanie pola gry przeciwnikowi i dopuszczanie do kotła w naszym polu karnym, kończy się naszą przegraną, bo remis jest przegraną.
Należy grać swoje do końca, tak było by lepiej.
Sztifel32
4 października 2020 at 09:24
Widać że jesteśmy specjalistami od końcówek. Końcówek spotkań, końcówek sezonów. Tym sposobem doczekamy końca GKS.
Solski
4 października 2020 at 09:38
@Kato
Jasno było powiedziane o co grają w tym sezonie. Cel jest jeden i dali na to Górakowi 2 lata. Skoro teraz będzie właśnie ten drugi rok, to nic poza awansem nas nie interesuje.
Firek
4 października 2020 at 10:22
Od początku sezonu w waszych artykułach (i komentarzach pod nimi) wieje strasznym pesymizmem i negatywnym nastawieniem…
Fakty natomiast są takie, że wciąż mamy średnią blisko 2pkt/mecz. Taka średnia (jeśli ją utrzymamy) niemal na pewno da nam bezpośredni awans. A co się na nią składa? 3 wygrane w meczach, w których byliśmy lepsi, 2 pechowe (wg. was „frajerskie”) remisy i przegrana z outsiderem, która nie powinna się przytrafić – chyba nie trafiliśmy z formą na początek sezonu, ale te 2 tygodnie przerwy były dla nas zbawienne. Uważam, że na 10 meczów z hutnikiem, nasi wygraliby 8, może 9 – przegrali ten jeden i szkoda, ale nie pastwmy się nad nimi z tego powodu….
Krótko pisząc: póki co jest dobrze! I oczekuję od KIBICOWSKIEJ redakcji nieco więcej wiary i stawania po stronie drużyny w pechowych momentach…
baxxi
4 października 2020 at 11:28
I zgasił nas znicz po raz trzeci…
Daro
4 października 2020 at 12:36
A ja się zapytam po jaką cholerę na boisko wszedł Stefanowicz??
Zobaczcie sobie na powrtórki meczu to on wszystko zwalniał, a przy bramce dla Znicza zamiast podlecieć do zawodnika co strzelił bramkę i go pokryć albo przynajmniej utrudnić mu robotę to gostek sobie chodzi po polu karnym.
Kato
4 października 2020 at 13:29
Solski
Ok
Oby to były te dwa lata.
Niestety, nic tego nie zapowiada z mojego punku widzenia.
Zabraknie nam tych potraconych obecnie punktów (obym sie mylił), przy jednocześnie świetnie zagranych meczach z drużynami z czołówki tabeli o awans.
To będzie świetnie zagrana końcówka meczów w sezonie i znowu zadecydują jakieś ułamki o naszym awansie lub nie.
A z tego co pamiętam wypowiedział się prezes w zeszłym sezonie, a w tym obecnie dyrektor i trener..
Dla mojego spokoju, chcialem tego potwierdzenia uslyszec obecnie również od prezesa.
I na to czekam
kosa
4 października 2020 at 13:57
@Firek
Możesz przecież – jak każdy kibic GieKSy – tworzyć stronę GieKSa.pl.
Firek
4 października 2020 at 16:08
@Kosa
Jeszcze kilka lat temu może bym o tym pomyślał:-P teraz niestety zdecydowanie zbyt mało czasu…
Żebyś mnie dobrze zrozumiał: uważam, że wykonujecie kawał dobrej roboty, tylko niestety wydźwięk tego, co piszecie jest taki, jakbyśmy grali beznadziejne i gdzieś szczęśliwie te punkty ciułali, utrzymując się jakimś cudem blisko strefy barazowej… a jest przecież wręcz odwrotnie
kosa
4 października 2020 at 17:18
@Firek
Kręcimy się wokół miejsc 5-8, a mamy drużynę, która miała grać o awans. Dla nas gra o awans to miejsca 1 i 2. Chyba że znowu chcemy stawać do baraży. Drużyna dostała wszystko, co chciała. Terminarz na razie mamy łatwy (gramy z dołem, poza Polkowicami), a już straciliśmy 7 punktów. Dwie drużyny, które też już pauzowały, są przed nami. Dwie drużyny, które nie pauzowały, mają nad nami więcej niż trzy punkty przewagi. Ty zwracasz uwagę, że jak utrzymamy takie punktowanie, to awansujemy. Ja widzę to, że jak wszyscy utrzymają takie punktowanie (średnią), jaką mają obecnie, to będziemy na maksymalnie piątym miejscu.
Rafał
4 października 2020 at 17:45
Odnoszę wrażenie że męska drużyna piłkarska Gksu to sami FRAJEŻY którzy nie chcą awansować a przewinąć się przez klub podratować budżet rodzinny a grać to grają gdzie indziej a tu to tylko bezpieczna przystań do podreperowania majętności kont bankowych. I nic ich ten klub nie obchodzi, jakby było inaczej to spokojnie mogli by wygrywać z każdym spokojne z 3-0 tylko to są LENIE I FRAJERZY, ważne że wypłata wpływa co miesiąc i tyle. Takim powinno się podziękować za współprace jaki trenerowi i dyrektorowi sportowemu.
Firek
4 października 2020 at 19:20
@Kosa: obydwaj wiemy, że nikt nie utrzyma takiej średniej punktowej przez cały sezon, jak obecnie ma Chojniczanka, czy Wigry.. (może Adi sprawdzi jaka była maksymalna średnia dająca awans w ostatnich 10 latach?:-P). Ja patrzę na to w ten sposób, że póki co mamy sporo pecha, a zdobycz punktowa nie wygląda źle. Ten pech musi się kiedyś skończyć….
kosa
4 października 2020 at 20:12
@Firek
Ale ja nie rozumiem, dlaczego my mamy taką utrzymać, a inni nie. Ja tam pecha nie widzę, tylko błędy taktyczne, techniczne i po prostu zwykłe niedbalstwo.
Irishman
5 października 2020 at 16:58
Napiszę to tak dość obrazowo.
Zatrudniacie nową, nawet ambitną sekretarkę. No niestety laska jest młoda, niedoświadczona – przychodzi jakiś podejrzany e-mail, ona klika w podejrzany link i….. kasuje sobie cały twardy dysk. No ale dramatu nie ma, bo choć dane były dość ważne to była kopia zapasowa i wszystko udaje się jakoś naprawić, choć trochę to oczywiście kosztuje. Za kilka dni dziewczyna dostaje znów taki sam e-mail ale akurat zauważa to informatyk i prosi, aby natychmiast go skasowała. No i a kilka dni znowu laska dostaje taki sam e-mail i znowu kasuj sobie twardy dysk. I CO BYŚCIE Z TAKĄ SEKRETARKĄ ZROBILI?????
Irishman
5 października 2020 at 17:02
A i jeszcze jedno pytanie. Co byście jajko właściciel tej firmy zrobili z takim dyrektorem, który ciągle daje kolejne szanse tej sekretarce, bo mu się pewnie podoba ale ciągle naraża Waszą firmę na straty???