Dołącz do nas

Piłka nożna

[RELACJA] Sędzia zabił ten mecz

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W Wielki Czwartek na Bukowej zmierzyły się dwie drużyny, które chcą awansować do Ekstraklasy. Mecz zapowiadał się bardzo ekscytująco i od początku spodziewaliśmy się dobrego widowiska. Trenerzy zdecydowali się, że na murawie od pierwszej minuty wystąpią następujące 11-tki:

GKS: M.Abramowicz – Czerwiński, Kamiński, Prażnowski, Frańczak – Mandrysz, Kalinkowski, Sapała, Foszmańczyk – Lebedyński, Goncerz
Miedź: Kapsa – Bartczak, Midzierski, Trifonoc, De Amo, Garguła, Barreno, Forsell, Łobodziński, Rasak, Pennanen

Początek spotkania nie był wybitnym widowiskiem. Głównie była to wina arbitra, który przy każdym kontakcie z przeciwnikiem używał gwizdka i dyktował rzut wolny, ponadto w obu drużynach panował chaos i błędy w rozgrywaniu. Pierwsza dogodna sytuacja miała miejsce w 11. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego do piłki doszedł Goncerz, jednak uderzył z ostrego kąta tylko w boczną siatkę bramki. Kilka minut później Mandrysz wygrał pojedynek biegowy z przeciwnikiem, niestety jego strzał bez problemu obronił Kapsa. GieKSa z każdą minutą stawała się co raz to groźniejsza, brakowało jedynie celnego ostatniego podania. Miedź też szukała swoich okazji, w jednej z sytuacji Marcos Garcia Barreno wygrał starcie na skrzydle, lecz jego strzał był minimalnie niecelny. W 33. minucie po rzucie rożnym katowiczanie strzelili bramkę, niestety sędzia odgwizdał faul Praznovskiego na rywalu. Kilka minut później Mandrysz zmarnował 300% sytuację. Foszmańczyk odebrał piłkę rywalowi na jego połowie, podał do naszego młodego pomocnika a ten będąc sam na sam z bramkarzem uderzył niecelnie. To powinien być gol. Katowiczanie nie poddawali się i dalej napierali na przeciwnika, niestety brakowało dokładności.

Druga połowa rozpoczęła się od kilkuminutowej przerwy, ponieważ kibice rzucili na murawę serpentyny. GieKSa od początku chciała narzucić na rywala swój styl gry i zepchnąć przeciwnika do defensywy. Ta sztuka się udała i już w pierwszych minutach katowiczanie zagrozili bramce rywala. Najpierw celne dośrodkowanie Foszmańczyka nie zostało wykorzystane przez Goncerza, a chwile później Foszmańczyk przedarł się w pole karne i trafił wprost w bramkarza. W 54. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego szanse miał Mandrysz, jednak uderzył mocno niecelnie.  Rywale również byli groźni ze stałych fragmentów gry. Po jednym z nich Łobodziński będąc metr od bramki trafił w Abramowicza. W tym momencie należy znów zaznaczyć, że sporo kontrowersji w tym spotkaniu wzbudzał arbiter, który sędziował po aptekarsku. Brzęczek widząc, że gra zwolniła tempa dokonał zmian w składzie Mandrysza zmienił Jóźwiak, a kilka minut później Prokić został wprowadzony za Lebedyńskiego.  Niestety zmiany nic nie dały i to rywal przejął inicjatywę. W 76. minucie piłkę na 15 metr rywalowi wyłożył Praznovky, na całe szczęście Abramowicz zdołał wybić strzał przeciwnika na rzut rożny. Kolejna akcja gości i znów błąd Olivera, który dał się ograć rywalowi. Niestety tym razem Miedź wykorzystała sytuację i Damian Rasak z najbliższej odległości pokonał Abramowicza. Chciałoby się powiedzieć, że GieKSa w tym momencie rzuciła się na przeciwnika, lecz byłoby to kłamstwem. Katowiczanie w dalszym ciągu byli bezradni i w 86. minucie stracili drugą bramkę. Dośrodkowanie z prawego skrzydła wykorzystał Jakub Vojtus. GKS nie odrobił strat i niestety trzecia porażka w tym roku stała się faktem.

Dużo można by było powiedzieć złego o sędziowaniu w dzisiejszym meczu, jednak jak nie wykorzystuje się swoich sytuacji to nawet z pomocą sędziego spotkania się nie wygra.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

21 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

21 komentarzy

  1. Avatar photo

    tomek

    13 kwietnia 2017 at 22:48

    Brzeczek wypierdalaj nieudaczniku

  2. Avatar photo

    Alan

    13 kwietnia 2017 at 22:53

    ooo jest pierwszy komentarz o zwolnieniu trenera 🙂 Zatrudnijmy Murinio

  3. Avatar photo

    Eda67

    13 kwietnia 2017 at 22:58

    Co tu napisać po takim meczu? Gieksa znów zagrała jak przed dwoma wyjazdowymi zwycięstwami. Tragedia po prostu. Drużyna która u siebie nie wygrywa nie może awansować. Cudów nie ma. Sapała to jakaś kompletna porażka. Skąd go wytrzaśli? Gdzie Szołtys i Stanik? Sprowadzają gorolstwo z całej Polski a im zależy na Gieksie jak na zeszłorocznym śniegu.

  4. Avatar photo

    hajna

    13 kwietnia 2017 at 23:00

    Nie ma co zwalać na sędziego gorsi sędziowali na Bukowej ten przynajmniej nie kartkowal za to gra Goncerza i Foszmanczyka to dno na pozycji Goncerza powinien grać Prokic a Foszmanczyk pozbywal się piłki szybciej od błyskawicy niestety Franczak to bardzo dobry pomocnik nie obrońca zdjęcie Lebedynskiego miast Goncerza to był klucz do porażki Gieksy i tu wielkie brawa dla trenera za znajomość drużyny i kolejne stracone punkty.

  5. Avatar photo

    łowca hanysów

    13 kwietnia 2017 at 23:06

    Buhahaha zaczarowałem gieksę 😀 i przepowiedziałem porażkę 😀

  6. Avatar photo

    Marcin

    13 kwietnia 2017 at 23:07

    .. powiem jedno jak w drużynie nie będzie rodowitych Gieksiarzy i ludzi stąd to możemy pomarzyć o awansie bo ci co są to ino zaglądają nakonto czy coś przybyło…

  7. Avatar photo

    Markus

    13 kwietnia 2017 at 23:09

    To chyba mój ostatni karnet jaki kupiłem. Pierwszy powód to pieprzone terminy rozgrywania meczy, z powodu polsatu gramy w czwartki, piatki a przeciez ludzie pracują na zmiany. Drugi to zaangażowanie naszych pilkarzy, kurwica mnie bierze jak gorole z sosnowca smieja mi sie w pysk ze nasi znowu zagrali na takim poziomie. Może inne gry im wychodzą lepiej np. w fortunie ale na pewno nie na boisku.

  8. Avatar photo

    janmir

    13 kwietnia 2017 at 23:11

    Żenada i tyle. Miasto powinno zakończyć finansować tych amatorów.

  9. Avatar photo

    Berol

    13 kwietnia 2017 at 23:24

    brak słów kur… kolejny mecz gdzie przeciwnik nic wielkiego nie gra co grozniejsza akcja wpada im wszystko…sedzia wkurzajacy wszysto im gwizdał ale to zadne wytłumaczenie dla nas kolejny mecz spartolony i zepsuty humor na swieta .Człek jedzie na mecz z nadzieja a tu znów brutalny real i strzał w ryj od piłkarzy z wynikiem .Jest niepowtarzalna okazja by wyrwac sie z tego szamba pierwszej ligi a tu zapowiada sie ze znów z tego bedzie wielki murzynski ch….i znów lata marazmu . Normalnie mnie zdołowali dzis jak na chwile znów wiara wróciła po ostatnich 2 meczach to dzis ja znów zgasili z ta gra nic z tego nie bedzie co sie stało z nasza obrona ?jak wczesniej był to najpewniejszy pt zespołu tak teraz co grozniejsza akcja przeciwnika to nasza siata trzepoce. Zdrowych Swiat wszystkim naszym kibicom bo wesołe niestety raczej nie beda 🙁

  10. Avatar photo

    kejta

    13 kwietnia 2017 at 23:30

    A wiec wyglada to tak wedlug mnie:
    Przed sezonem: macie nie awansiwac bo nas jeszcze na to nie stac. Stadionu nie bedzie. I liga na sponsora troche dorobimy awans sie nie oplaca. Oczywiscie wszystkim wmawaimy ze celem jest awans ake macie zajac miejsca 3-5 zeby kazdy czul ze probowalismy ale przez brak szczescia i sedziow sie nie udalo.
    Pierwsze 3 mecze silni rywale to nie mozecie wygrac nikt nic nie powie. Posypia sie hejty kazdy bedzie chcial zwolnic trenera ale pozniej macie 2 mecze z ulomami wiec macie wygrac wysoko zeby widzial ze walczymy a pozniej miedz u siebie nie mozecie wygrac bo wtedy bedzie 8pkt przewagi i moga juz was nie dogonic. Wiec przegrajcie kibice z czasem zapomna wiecej ich juz i tak na bukowej nie bedzie wiec nie ma po co nowego stadionu budowac 🙂

  11. Avatar photo

    GieKSiorz

    14 kwietnia 2017 at 00:49

    Dzieki kopacze za zjebany humor na swieta,sam nie wiem co już o tym myslec,moze oni nas w huja laduja i specjalnie pompują atmosferę żeby ludzi naciagnac a potem graja żeby nie awansować bo kasy nie maja,albo im nie zależy bo to maja w dupie bo nie czuja się związani z tym klubem?nie wygrywa się meczy u siebie nie ma awansu proste.moze Panu Krupie tez nie zależy na tym awansie bo by musial stadion budowac,a tak robi ludzi w ciula?moze to lepiej grac w tej 1 lidze,bo boje się ze z taka gra i braku kasy na dobre wzmocnienia moglo by być o GieKSie glosno np.0-10 z legia albo lechem.i tak na GieKSe chodza fanatycy tylko,ja będę chodzil bo to mój klub,ale niech nas nie robia w ciula,powiedza gramy o jak najlepsze miejsce i tyle

  12. Avatar photo

    GieKSiorz

    14 kwietnia 2017 at 01:00

    WSZYSTKIM KIBICOM GIEKSY ZDROWYCH WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!!GieKSa TO MY!!!!!

  13. Avatar photo

    tombotleg

    14 kwietnia 2017 at 01:08

    Brzęczek Fc Truskolasy to szczyt twoich trenerskich umiejętności, kolejny sezon w dupie, więcej się k. nie będę produkował nie warto.

  14. Avatar photo

    Igor

    14 kwietnia 2017 at 02:05

    Sędzia sie gubił, ale nie wypaczył wyniku. Ci piłkarze (najlepsi jakich mamy od 10 lat) nie zagrają lepiej, bo… nie ma tu trenera. Brak taktyki na trudne momenty. Obawiałem się, że po dwóch wygranych z kelnerami, będzie zderzenie z murem… No i dobrze się obawiałem.

  15. Avatar photo

    banik12

    14 kwietnia 2017 at 06:36

    Przestańcie jechać na trenera i pseudokoaczy.To Cygan ta spasiona świnia i jego koleżka Krupa nie chcą awansu.

  16. Avatar photo

    Tomek

    14 kwietnia 2017 at 07:43

    Cygan pokaż jaja i ratuj ten sezon. Wywal brzeczka natychmiast bo to czlowiek katastrofa. Nie ma wyników nie ma trenera. Pamietaj Cygan że brak awansu to twoja decyzja. Obiecałeś to wiec albo zaczynac sie pakowac albo zacznij coś konkretnego robić

  17. Avatar photo

    Jarosław

    14 kwietnia 2017 at 09:06

    Cygan dostaje grubą grubą grubą kasę za rządzenie całą pierwszą liga, więc jak awansuję to korytko uschnie. Awansu nie będzie!!!! Przynajmniej nie teraz!!! Tak będę chodził na GiekSę i mocno się wkurwiał piwa się napiję. Dopinguję ponad 25 lat od 13 r.ż. części tych grajków nie było na świecie a część waliła do nocnika. Jak będzie film o GieKSie to OBOWIĄZKOWO NIECH OBECNE GRAJKI ZOBACZĄ JAK SIĘ GRAŁO!!!!
    Wczoraj wpadł jeden kibic do szatni……grajcie tak dalej……..

  18. Avatar photo

    Gieksiorz

    14 kwietnia 2017 at 10:48

    Łowca hanysow: wypierdalaj stad bo z ciebie łowca hanysow jak z koziej dupy trąba normalnie kurwa inaczej byś uciekł ze strachu tylko kozaczy na internecie gorolu jebany! Co do Gieksy szkoda gadać specjalnie przyjechałem na mecz po zwycięstwo i zaś w ciuła mi zrobili :/. Co sie z nimi stało poprostu pozostawiam bez komentarza bo kasy z nas mamy inne przypuszczenia ze poprostu są słabi albo porostu im sie nie chce awansować czy chuj wie co. Pozdro Gieksiarze!

  19. Avatar photo

    ...

    14 kwietnia 2017 at 11:10

    Jak pisałem przed rundą wiosenną,że awansu nie będzie to mi wykasowali komentarze(będę to powtarzał do znudzenia).Kejta-z pewnością taka rozmowa była,co do tego nie ma żadnej wątpliwości.Te gówniarze(piłkarze,działacze,trenerzy) zarabiają po naście tysi/ms,więc robienie w h..a kibiców to dla nich przyjemna i dochodowa zabawa…..tyle….

  20. Avatar photo

    Brynowianin

    14 kwietnia 2017 at 16:11

    DO ROBOTY DOSTAJECIE WPIER…. OD KAZDEGO KTO PRZYJEŻDZA NA BUKOWĄ
    zmienic wszystkich fieksa to my kibice a wy tylko wstyd na przynosicie
    atak który miał byc siła jest po praostyu dramatem
    Do roboty maciie wszystko pieniadze, sponsora, kibiców o co WAM CHODZI

  21. Avatar photo

    tyyyybeeeekk

    14 kwietnia 2017 at 21:42

    Piłkarze nie chcą awansować bo wiedzą że wraz awansem połowa straci robotę i wyląduje w niższych ligach. Dlatego właśnie to nie wina Brzeczka a konspirujacych piłkarzy.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga