Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska czapa czyli – Co słychać w sieci? – po porażce w Szopienicach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po pierwszych dwóch wygranych setach wydawało się, że zdobycie trzech punktów w tym meczu jest na wyciągnięcie ręki. Niestety… znów brak stabilności formy oraz lepsza gra rywali przyczyniły się do tego, że ostał nam tylko punkcik. Ponownie prowadząc 7:4 w tie-breaku (straciliśmy potem aż cztery oczka z rzędu), nie potrafiliśmy „zamknąć” tego spotkania, a przy rezultacie 10:10 nasza gra stanęła kompletnie – to kolejne rozczarowujące zakończenie meczu… szkoda…

 

katowickisport.pl –Tie-break w Katowicach pechowy dla gospodarzy

Siatkarze GKS-u Katowice przegrali przed własną publicznością z Olsztynem 2:3. Mecz w Katowicach z GKS-em był dla siatkarzy AZS-u Olsztyn niezwykle ważny w kontekście walki o miejsce w play-off . Gospodarze nie zamierzali do wyniku 2:2 wyrównania i rozstrzygnęli to spotkanie na swoją korzyść w tie-breaku. W związku z tym skład play-off rozstrzygnie się w ostatniej kolejce rundy zasadniczej.  (…)

siatka.org – PL: Tie-break w Katowicach dla olsztynian

Niezwykle ważny był w kontekście walki o miejsce w play-off dla siatkarzy AZS-u Olsztyn mecz w Katowicach z GKS-em. Gospodarze nie zamierzali ułatwiać akademikom zadania i prowadzili 2:0, jednak podopieczni trenera Roberto Santillego doprowadzili do wyrównania i rozstrzygnęli to spotkanie na swoją korzyść w tie-breaku. Wszystko wskazuje na to, że skład play-off rozstrzygnie się w ostatniej kolejce rundy zasadniczej. W spotkanie lepiej weszli siatkarze miejscowej ekipy, którzy po błędzie rywali prowadzili 6:2. Już na początku nie brakowało emocji tych pozaboiskowych. Jedna z tablic świetlnych miała zwarcie i na skutek zadymienia sędzia na chwilę przerwał mecz. Po przymusowej pauzie warunki na parkiecie dyktowali nadal katowiczanie (11:7), którym w powiększeniu przewagi pomagały błędy AZS-u (13:7). Skutecznie po stronie GKS-u grali nie tylko skrzydłowi, ale również środkowi i kiedy kontratak skończył Dominik Witczak, jego zespół prowadził już 16:9. Goście próbowali odrobić część strat blokiem (13:18), a ich dystans zmalał do trzech oczek po dwóch nieskończonych atakach gospodarzy (17:20). W końcówce inicjatywa ponownie leżała po stronie katowiczan (24:20), którzy całą partię zakończyli widowiskowym blokiem Emanuela Kohuta.  (…)

 

siatka.org – Rafał Sobański: Musimy się pilnować i wygrać w Lubinie

(…) W spotkaniu z AZS-em Olsztyn, podobnie jak w poprzednich graliście zrywami. Trudno wam utrzymać stały, dobry poziom gry. – Rafał Sobański:Tak chyba wygląda w sumie cały nasz sezon. Bo gramy połowę meczu dobrze, co przekłada się tak naprawdę na rundy, bo połowę gramy dobrze, a kolejną już źle. Cały czas szukamy przyczyny tych wahań i podejrzewamy, że siedzi to w naszych głowach. Popełniamy jeden błąd i zamiast iść do przodu, to cały czas o nim myślimy, popełniając kolejne. Przeciwnik nam ucieka i nie jesteśmy w stanie go dogonić. Mecz z AZS-em fajnie zaczęliśmy, gramy super dwa sety, zaczynając od dobrej zagrywki i wywieraniu presji na przeciwniku, pomagamy sobie blokiem, a potem obroną i to wszystko się zazębiało. Po przerwie to wszystko tak naprawdę „siadło”. „Siadła” nam zagrywka, bo rywale po wejściu Adriana Buchowskiego zaczęli lepiej przyjmować, regularnie i w miarę dobrze. Dodatkowo zaczęli popełniać mniej błędów, a my chcieliśmy jeszcze bardziej zwiększyć tę presję w polu zagrywki, ale tak naprawdę tylko powielaliśmy swoje błędy.

Próbujecie sobie jakoś z tym radzić, bo takie wahania chyba mocno podcinają skrzydła? – Cały czas nad tym pracujemy, ale raz wychodzi, raz nie. Tak, jak cały ten sezon. Chcemy wygrywać, bo w głowach też powoli zaczyna nam się siedzieć to, że mamy na swoim koncie kilka porażek z rzędu i chcemy coś jeszcze wygrać w tym sezonie. Musimy się odpowiednio nastawić, do Lubina chcemy jechać po punkty. Mam nadzieję, że uda nam się je zdobyć i to najlepiej trzy, żeby nasz plan minimum, którym jest powtórzenie miejsca z poprzedniego sezonu, zrealizować. Pamiętamy, że rywale w tabeli też nas gonią. Do Warty Zawiercie dołączyła teraz Stocznia Szczecin, więc musimy się pilnować i wygrać w Lubinie, żeby miło zakończyć sezon zasadniczy i spełnić nasze minimalne oczekiwania.

Trener Piotr Gruszka postawił na inną pierwszą szóstkę niż w waszym poprzednim meczu w Rzeszowie. – Moja gra od początku spotkania była chyba spowodowana drobnym, a może nawet i nie aż tak drobnym urazem Gonzalo Quirogi. Cały czas poddawany jest badaniom, żeby dokładnie ocenić, co mu jest, a o on też chce się jak najszybciej wyleczyć i wrócić do gry, bo czekają nas jeszcze ważne mecze, a dodatkowo Gonzalo zapewne czeka jeszcze gra w reprezentacji.

Jednak ta inna szóstka w tym spotkaniu wyglądała na taką z większą ilością energii niż ta, która rozpoczęła spotkanie w Rzeszowie. – Na pewno już na początku wyszliśmy z innym nastawieniem mentalnym na ten mecz niż na ten w Rzeszowie. Tam byliśmy trochę przytłoczeni naszymi myślami czy wyjdzie czy nie wyjdzie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy w stanie urwać tam rywalom punkty. Za mocno jednak nam to chyba w głowach siedziało i to nam się nie udało. Tutaj AZS Olsztyn cały czas walczy o szóstkę, my również zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy o te punkty walczyć, ale tak naprawdę podeszliśmy do tego spotkania z odrobinę innym nastawieniem. Chcieliśmy się również trochę tą siatkówką bawić, tak jak na treningach. Nasz szkoleniowiec przez cały tydzień w trakcie treningów rotował składem i pokazał nam, że każdy z nas może oczekiwać szansy na grę. Myślę, że to nastawienie bardzo nam w tym spotkaniu pomogło.

 

polsatsport.pl – PlusLiga: Stracony punkt Indykpolu AZS Olsztyn

(…) Spotkanie rozegrane w hali MOSiR w Szopienicach miało szczególne znaczenie dla ekipy Indykpolu AZS, która przed tą serią gier zajmowała szóste miejsce w tabeli, mając zaledwie punkt przewagi nad siódmą Asseco Resovią. Jak się jednak okazuje, drużyny walczące o play-offy w ostatnich kolejkach wcale nie mają łatwo, tracąc punkty w konfrontacjach z ligowymi średniakami. Tak było w piątek, gdy Stocznia Szczecin niespodziewanie wygrała z Jastrzębskim Węglem 3:2. Podobnie w sobotę – podopieczni trenera Piotra Gruszki wcale nie zamierzali ułatwiać zadania rywalom. Siatkarze GKS pewnie wygrali dwa pierwsze sety 25:20 oraz 25:22, a olsztynianie długo mieli problemy ze skończeniem ataków. W trzecim secie katowiczanie zaczęli jednak popełniać błędy, przegrali 21:25. W czwartym znów górą byli podopieczni trenera Roberto Santilliego (20:25), co oznaczało, że konfrontacja ta rozstrzygnie się w tie-breaku. Decydujący set lepiej rozpoczęli siatkarze GKS (7:4), którzy jednak po czterech kolejnych akcjach przegrywali przy zmianie stron 7:8. Końcówka tej partii należała do gości (11:15).  (…)

sportowefakty.wp.pl – GKS – Indykpol AZS: olsztynianie nie zagrali na piątkę, ale obronili szóstkę

(…) Jednakże gospodarze sobotniego starcia nie zamierzali żyć przeszłością i zaczęli mecz od punktowych bloków Serhija Kapelusa oraz Marcina Komendy (6:2), które zmusiły Roberto Santilliego do szybkiego zareagowania przerwą na żądanie. Przyjezdni starali się odrabiać straty, ale musieli mierzyć się z kapitalnie dysponowanym Dominikiem Witczakiem, który gwarantował swojej ekipie odpowiedni dystans punktowy, do tego blok miejscowych odczytywał sprawnie zamiary Pawła Woickiego. Jeden nieźle spisujący się Tomas Rousseaux to było za mało, by powstrzymać katowiczan przed wygraną. Dwa ważne punkty pod koniec partii zdobył Sobański i mimo okazjonalnych błędów GKS dość pewnie triumfował do 20. Siatkarze Santillego starali się poprawić w kolejnej części meczu. Daniel Pliński dawał nadzieję ekipie znad Kortowa swoimi blokami, ale kiepsko spisywało się przyjęcie gości (6:4), co komplikowało ich sytuację. Do tego bardzo słabo spisywał się Jan Hadrava, podstawowy atakujący Indykpolu AZS-u. Natomiast po drugiej stronie siatki Marcin Komenda mógł grać do Witczaka nawet w ciemno, bo kapitan Ślązaków kończył niemal każdą otrzymaną piłkę (16:9). Wydawało się, że zespół z Warmii pozostanie oszołomiony i bezradny do końca partii, ale przy wyniku 23:16 miejscowi zaczęli się gubić przy serwisie Jakuba Kochanowskiego, a akcje Robberta Andringi i Daniela Plińskiego pomogły przegrywającej ekipie nadgonić wynik. Ostatecznie o punkcie dla GKS-u przesądziły dwie skuteczne próby Witczaka.  (…)

 

czassiatkowki.pl – PlusLiga: Tie-break w Szopienicach. Olsztynianie wracają z dwoma punktami

Spotkanie pomiędzy GKS-em Katowice a Indykpolem AZS-em Olsztyn należało do bardzo emocjonujących. Gospodarze wygrali dwa pierwsze sety, ale po dziesięciominutowej przerwie do gry wrócili przyjezdni, którzy zdołali doprowadzić do tie-breaka. Ostatecznie mecz ten zakończył się wygraną podopiecznych trenera Roberto Santilliego.  (…)  Również początek kolejnej odsłony był wyrównany. Zespoły toczyły zaciętą grę na siatce w efekcie czego na tablicy wyników często pojawiał się remis (3:3, 6:6). Jako pierwsi dwa „oczka” przewagi osiągnęli olsztynianie (9:7), ale gospodarze szybko wyrównali (9:9). Od tego momentu ponownie mogliśmy obserwować grę punt za punkt (13:13). Po kilku akcjach goście po raz kolejny osiągnęli przewagę (16:13), którą utrzymywali (18:15). W decydującą część seta zespoły wkraczały przy stanie 20:17 na korzyść siatkarzy Indykpolu AZS-u Olsztyn. W końcówce prowadzenie gości wzrosło do czterech punktów (22:18). Podopieczni trenera Roberto Santilliego nie stracili koncentracji w efekcie czego wygrali tę odsłonę 25:21.  (…)

indykpolazs.pl – Od 0:2 na 3:2!

(…) Czwartą partię ponownie lepiej rozpoczęli olsztynianie. Po skutecznym ataku Buchowskiego, AZS prowadził 3:1. Teraz to podopieczni trenera Roberto Santilliego dyktowali warunki gry na parkiecie, będąc lepszym w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Raz po raz punkty zdobywali Buchowski i Hadrava. Straty w ekipie „GieKSy” starali się odrabiać Pietraszko oraz Kapelus, lecz nie byli w stanie przedrzeć się przez szczelny blok oraz obroną akademików. Ostatecznie tą odsłonę sobotniego spotkania wygrali olsztynianie 25:20, doprowadzając do tie-breaka. Początek decydującej partii należał do gospodarzy. GKS Katowice wypracowały sobie trzy punkty przewagi (od stanu 4:4 do 7:4). Ten moment był przełomowy – kolejne dwa punkty zdobył Kochanowski, a chwilę później błąd popełnił Kapelus. Przy zmianie stron to gospodarze prowadzili 8:7. Kolejne akcje należały już jednak do akademików, którzy powiększyli przewagę i pewnie wygrali 15:11 oraz całe spotkanie 3:2.  (…)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: stowarzyszenie@sk1964.pl

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hokej

Kalaber w Katowicach!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu JKH GKS Jastrzębie, słowacki szkoleniowiec powiedział, że może to być jego ostatni mecz na ławce trenerskie JKH. Dziś już wiadomo, że selekcjoner reprezentacji przenosi się do Katowic.

Jacek Płachta może jednak spać spokojnie, Robert Kalaber będzie w Katowicach szefem hokejowej Akademii Młodej GieKSy. Władze Katowic chcą mocno postawić na hokej, głośno mówi się o budowie nowego lodowiska, stąd potrzeba podniesienia jakości szkolenia młodych hokeistów i połączenia sił (w Katowicach szkolenie prowadzi się w dwóch klubach – GKS i Naprzód) oraz wykorzystania potencjału lodowych tafli. Plan szkolenia przygotował Henryk Gruth (współtwórca szwajcarskiej szkoły hokejowej) we współpracy z Robertem Kalaberem oraz specjalistami z katowickiej AWF i słynnej fińskiej szkoły hokejowej Vierumaki. Za realizację programu będzie odpowiedzialny słowacki szkoleniowiec.

Jacek Płachta cieszy się w Katowicach pełnym kredytem zaufania, w dalszym ciągu będzie odpowiedzialny z prowadzenie Hokejowej Dumy Katowic. Jego kontakty oraz fakt, że syn trenera Mathias Plachta gra w drużynie Adler Mannheim spowodowały, że oba kluby są na drodze do podpisania porozumienia o współpracy sportowej. Adler ma najlepszą szkółkę hokejową, która jest wzorem szkolenia w Niemczech. Nieaktualny jest zatem temat przenosin Płachty do Oświęcimia, tamtejsi działacze w swoim stylu próbowali nakłonić katowickiego szkoleniowca do zmiany otoczenia. Szkoleniowiec miał razem z obecnym dyrektorem sportowym GieKSy pomóc tamtejszej ekipie wrócić na salony.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Live: EUFORIA W KATOWICACH!!!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

30.03.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramki: Olkowski (38-sam.), Szymczak (90) – Zahović (51)
GKS: Kudła – Wasielewski (88. Marzec), Czerwiński, Jędrych, Klemenz, Galan (80. Gruszkowski) – Kowalczyk, Repka, Nowak, Błąd (78. Drachal) – Bergier (78. Szymczak).
Górnik: Majchrowicz – Kmet (78. Josema), Szcześniak, Janicki, Janża, Olkowski (46. Sow), Sarapata, Hellebrand, Podolski, Furukawa, Zahović (87. Bakis).
Ż.kartki: Jędrych – Podolski
Cz.kartki:
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Widzów: 15048

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga