Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska krótka przesunięta – Bezdyskusyjna porażka GieKSy w Bełchatowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

STATYSTYKI MECZOWE GKS-u

Czas trwania spotkania – Mecz GKS-u ze Skrą trwał 77 minut, z czego I set 25 min. – II set 23 min. – III set 29 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 22

Ilość zdobytych punktów – GKS 36: Butryn 15, Kapelus 11, Sobański 6, Krulicki 3, Kalembka 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 8: Kapelus 4, Butryn 3, Krulicki 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 2: Butryn 8, Kapelus 3, Krulicki -1, Van Walle -1, Mariański -3, Kalembka -4.

Ilość zagrywek – GKS 60: Butryn 13, Sobański 13, Kapelus 9, Kalembka 8, Krulicki 7, Falaschi 3, Fijałek 3, Stelmach 2, Błoński 1, Van Walle 1.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 11: Butryn 3, Kapelus 3, Krulicki 2, Kalembka 2, Sobański 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 2: Butryn 2.

Ilość przyjęć – GKS 61: Sobański 25, Mariański 16, Kapelus 13, Stańczak 5, Krulicki 1, Kalembka 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 8: Mariański 3, Sobański 3, Kapelus 2.
Procent przyjęcia dokładnego (perfekcyjne oraz dobre) – GKS 26%: Kalembka 100%, Stańczak 40%, Kapelus 38%, Mariański 31%, Sobański 12%, Krulicki 0%.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 11%: Kapelus 23%, Stańczak 20%, Mariański 19%, Sobański 0%, Krulicki 0%, Kalembka 0%.

Ilość ataków – GKS 68: Butryn 22, Kapelus 21, Sobański 10, Kalembka 6, Krulicki 5, Van Walle 2, Falaschi 1, Błoński 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 6: Butryn 2, Kalembka 2, Krulicki 1, Kapelus 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 9: Sobański 2, Kapelus 2, Butryn 2, Krulicki 1, Kalembka 1, Van Walle 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 30: Butryn 12, Kapelus 10, Sobański 5, Krulicki 2, Kalembka 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 44%: Butryn 55%, Sobański 50%, Kapelus 48%, Krulicki 40%, Kalembka 17%, Falaschi 0%, Błoński 0%, Van Walle 0%.

Ilość bloków punktowych – GKS 4: Butryn 1, Krulicki 1, Kapelus 1, Sobański 1.

 

Drugie spotkanie „telewizyjne” GKS-u i drugie przegrane w sposób wyraźny.

Pierwszy set wyrównany tylko w początkowej jego fazie. Potem gospodarze powoli, acz systematycznie powiększali swoją przewagę punktową. O dziwo procentową skuteczność ataku obie drużyny miały na zbliżonym poziomie, bo 48% do 47% na minimalną korzyść bełchatowian. Błędy własne na remis, po 8 z obu stron. Przegraliśmy tego seta 3 skończonymi akcjami z ataku, 2 punktowymi blokami oraz 1 asem serwisowym więcej siatkarzy Skry. Przyjęcie? Katastrofa totalna w naszym wykonaniu. Dokładne na poziomie 73% do 17%, a perfekcyjne na poziomie 47% do 6%, oczywiście na korzyść gospodarzy. Bez komentarza!

Drugi set, wypisz, wymaluj, kalka poprzedniego, wyrównany na początku, a im dalej w las… Partia pod jeszcze większą kontrolą Skry niż pierwsza. Tym razem skuteczność ataku to też przepaść – 74% do 30% dla bełchatowian. Gospodarze po własnych akcjach zdobyli aż 20 oczek, natomiast GKS… zaledwie 9, a więc aż 8 oczek dostaliśmy w prezencie. Gdyby nie taka dobroduszność, to ile mielibyśmy wszystkich punktów? Zapewne jeszcze mniej niż owe 17. Skra rozstrzelała nas zagrywką, posyłając 4 asy. A przyjęcie? Znów to samo – dokładne na poziomie 64% do 19%, a perfekcyjne na poziomie 36% do 5%!

Trzecia partia w końcu na wyrównanym poziomie. Prowadziliśmy nawet kilkukrotnie i to nawet dwoma oczkami (10:12 i 11:13), ale przewagę traciliśmy bardzo szybko. Gdy gospodarze prowadzili już trzema punktami (19:16 i 20:17) sprawa wydawała się rozstrzygnięta. Udało się równie szybko wyrównać wynik na po 20, ale samą końcówkę siatkarze GieKSy rozegrali już słabiej zdobywając do końca tylko 2 punkty. Atak tym razem wyrównany, bo obie ekipy zdobyły tak po 14 punktów, a procentowo to nawet GKS miał lepszy – 50% do 54%. Błędy własne na mały plus dla nas, bo 6:5, ale seta przegrywamy dwoma asami serwisowymi oraz dwoma skutecznymi blokami. Poprawiliśmy znacząco przyjęcie, choć i tak mieliśmy je minimalnie gorsze od gospodarzy – dokładne na poziomie 55% do 41%, a perfekcyjne na poziomie 15% do 23%. W ataku brylowali Butryn oraz Kapelus zdobywając po 7 oczek, mając obaj 60% skuteczność.

W żadnym spotkaniu nie da się skutecznie powalczyć mając tak złe przyjęcie jakie zaprezentowali nasi siatkarze w pierwszych dwóch setach. Ogólnie w całym spotkaniu liczby te zamknęły się na wartościach 63% do 26% oraz 31% do 11%. W skuteczności ataku również przewaga gospodarzy, bo 56% do 44%. Kompletnie nie istniał w tym meczu również środek siatki, nasi środkowi zdobyli łącznie 4 oczka, a Skry aż 20. W blokach punktowych lepsi bełchatowianie 9:4, a w asach aż 8:2. Liczby te pokazują jak wyraźną przewagę posiadali siatkarze Skry. Znakomicie prezentowali się również w obronie, nie przez przypadek MVP meczu został uznany Kacper Piechocki, libero – co nie zdarza się przecież zbyt często. W naszym zespole można wyróżnić tylko Karola Butryna oraz Serhija Kapelusa. Z kolei Rafał Sobański próbował skutecznie grać w ataku, ale miał duże problemy na przyjęciu, ostrzeliwany zagrywką niemiłosiernie.

Ogólnie słaby, by nie powiedzieć przeciętny występ GKS-u w Bełchatowie i jeśli myślimy o jakichś zdobyczach w dwóch kolejnych spotkaniach wyjazdowych, to musi gra naszego zespołu poprawić się i to znacznie. I na to właśnie liczymy! Szansa na rehabilitację nastąpi już w najbliższą środę w Gdańsku.

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE GKS-u – po 10 meczach  (35 setów)

Czas trwania spotkań – Mecze GKS-u z trwały 925 minut, z czego I set 257 min. – II set 273 min. – III set 279 min. – IV set 98 min. – V set 18 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 236: zagrywka 142, atak 57, siatka + inne 37.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 237: zagrywka 145, atak 71, siatka 7, inne 14.

Ilość zdobytych punktów – GKS 541: Kapelus 118, Butryn 114, Kalembka 67, Van Walle 66, Sobański 61, Krulicki 47, Błoński 36, Falaschi 18, Pietraszko 13, Stelmach 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 180: Butryn 43, Kapelus 31, Kalembka 24, Van Walle 20, Sobański 18, Błoński 16,  Krulicki 16, Falaschi 8, Pietraszko 3, Stelmach 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 361: Kapelus 87, Butryn 71, Van Walle 46,  Kalembka 43, Sobański 43,Krulicki 31, Błoński 20, Falaschi 10, Pietraszko 10.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 183: Butryn 59, Kapelus 54, Van Walle 39,  Kalembka 26, Krulicki 15, Falaschi 7, Błoński 5, Pietraszko 4, Stelmach 1, Fijałek -3, Sobański -6, Stańczak -6, Mariański -12.

Ilość zagrywek – GKS 779: Kapelus 124, Kalembka 122, Krulicki 98, Falaschi 95, Sobański 91, Butryn 86, Van Walle 75,  Błoński 53, Pietraszko 24, Fijałek 7, Stelmach 2.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 145: Sobański 26, Kalembka 25, Butryn 23, Krulicki 20, Błoński 12, Kapelus 11, Falaschi 10, Pietraszko 8, Van Walle 7, Fijałek 3.
Ilość asów serwisowych – GKS 48: Butryn 12, Sobański 9, Kalembka 8, Błoński 6, Van Walle 4, Krulicki 3, Kapelus 3, Falaschi 2, Pietraszko 1.

Ilość przyjęć – GKS 666: Kapelus 223, Sobański 183, Mariański 135, Błoński 77, Stańczak 38, Kalembka 3, Krulicki 3, Falaschi 2, Pietraszko 1, Butryn 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 54: Sobański 17, Kapelus 13, Mariański 12, Stańczak 6, Błoński 4, Krulicki 1, Falaschi 1.
Przyjęcie negatywne – GKS 166: Sobański 57, Kapelus 52, Mariański 30, Błoński 16, Stańczak 8, Krulicki 1, Falaschi 1, Kalembka 1,
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 106: Mariański 32, Kapelus 30, Sobański 26, Stańczak 10, Błoński 8.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 16%: Stańczak 26%, Mariański 24%, Sobański 14%, Kapelus 13%, Błoński 10%.

Ilość ataków – GKS 940: Kapelus 251, Butryn 180, Van Walle 133, Sobański 127, Kalembka 81, Błoński 69, Krulicki 60, Falaschi 20, Pietraszko 17, Stelmach 2.
Ilość błędów w ataku – GKS 71: Butryn 17, Kapelus 14, Kalembka 10, Van Walle 9, Błoński 8, Krulicki 7, Sobański 5, Pietraszko 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 88: Kapelus 26, Sobański 19, Butryn 15, Van Walle 11, Błoński 7, Kalembka 6, Krulicki 4.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 414: Kapelus 104, Butryn 91, Van Walle 57, Sobański 45, Kalembka 43, Krulicki 28, Błoński 27, Falaschi 9, Pietraszko 9, Stelmach 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 44%: Kalembka 53%, Pietraszko 53%, Butryn 51%, Stelmach 50%, Krulicki 47%, Falaschi 45%, Van Walle 43%, Kapelus 41%, Błoński 39%, Sobański 35%.

Ilość bloków punktowych – GKS 79: Kalembka 16, Krulicki 16, Kapelus 11, Butryn 11, Falaschi 7, Sobański 7, Van Walle 5,  Pietraszko 3, Błoński 3.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 7: Błoński 3, Sobański 3, Falaschi 1.
MVP – GKS 5: Butryn 2, Błoński 1, Kapelus 1, Sobański 1.


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Cierpliwość, przytomność, rozwaga

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu w Lublinie wypowiedzieli się szkoleniowcy Motoru i GKS Katowice – Mateusz Stolarski i Rafał Górak. Poniżej prezentujemy spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Bardzo ważny dla nas moment, bo czekaliśmy na punkty na wyjeździe, a wygraliśmy pierwszy raz w 12. Kolejce, więc moment dla nas bardzo istotny. Z punktu widzenia punktów i tabeli bardzo istotny moment okres przed nami, czyli sam proces treningu i analizy meczu, bo te punkty będą miały bardzo dobry wymiar, kiedy potwierdzimy to w kolejnym spotkaniu. To trzecie okienko po dwóch przerwach reprezentacyjnych – i chciałoby się, aby dobrze drużyna funkcjonowała. Często mówiliśmy na konferencjach o dobrej grze, ale punktów nie mieliśmy tyle, ile byśmy chcieli. Dzisiaj bardzo dobre mentalne w całości przełamanie,  bardzo dobre 30 minut. Duża kontrola nad meczem i wydawało się, że jesteśmy na świetnej drodze, ale… jeszcze nie jesteśmy idealni. Niepokoi mnie te czterdzieści bramek, które padło w naszych dwunastu meczach. Mimo że szesnaście strzeliliśmy, a  dwadzieścia cztery straciliśmy i dzisiaj też dwie.

W drugiej połowie byliśmy bardzo skuteczni i wykorzystaliśmy wcale niekiedy niełatwą sprawę, jeśli chodzi o przewagę jednego zawodnika, bo nie zawsze strzela się trzy bramki. Wielkie gratulacje dla zespołu za cierpliwość, przytomność i dużą rozwagę, to mnie bardzo cieszy.

Musimy budować kolejne mecze i punkty tylko w cierpliwej pracy i pokorze w tym co robimy. Nie jesteśmy krezusami ekstraklasy, która przecież idzie do przodu. Poziom rozgrywek, zainteresowanie jest czymś, co bardzo cieszy. My w Katowicach musimy wykonywać rzetelnie swoją robotę i zbierać doświadczenia. Dzisiaj dla nas bardzo ważny mecz, w tamtym sezonie nie udało mi się w naszej rywalizacji wygrać z Motorem, więc bardzo się cieszę, że to my jesteśmy do przodu, a Lublinowi życzę wszystkiego dobrego.

Mateusz Stolarski (trener Motoru Lublin):
Do straty drugiej bramki, szczególnie przez pierwsze 15 minut wyglądaliśmy, jakbyśmy grali pierwszy raz ze sobą. Wymuszone lub nie straty piłki i błędy techniczne, na które ciężko było zareagować. 0:2 i… zeszło nas całe ciśnienie. Dlatego zagraliśmy najlepsze dwadzieścia pięć minut w całym sezonie. Do bramki na 2:2 i po niej, kiedy złapaliśmy wiatr w żagle i czułem, że będzie to, co mówiłem przed meczem. Potem czerwona kartka. Na drugą połowę chcieliśmy przetrzymać do 70. minuty przy 2:2 i potem zaryzykować i zagrać o zwycięstwo. W pierwszej akcji, po pierwszym rzucie wolnym w drugiej połowie nie byliśmy w stanie kryć wszystkich zawodników, którzy dobrze grają głową lub są groźni po SFG – musieliśmy jednego zostawić i był to właśnie Zrelak. Musieliśmy poświęcić do centrum, a on schodził poza światło bramki, bo większe szanse na gola są właśnie ze światła niż na dalszym słupku. Pomyliłem się. Taką bramkę straciliśmy, nie zdołaliśmy w ostatniej strefie wyblokować. Potem miałem poczucie, że przy odrobinie szczęścia odrobimy na 3:3, bo mieliśmy dobry moment, ale nie strzeliliśmy. A potem co? Masz 2:3 i grasz w „10”, stoisz nisko i próbujesz przegrać jak najmniej lub idziesz po kolejną bramkę. Strzelał je przeciwnik, gratulacje dla GKS i trenera Góraka. Wygrali zasłużenie z przebiegu całego spotkania. Dla nas jest to bardzo ciężki czas, ciężki okres i musimy wszyscy uderzyć się w piersi, wziąć trochę więcej odpowiedzialności za to, co się w ostatnim czasie dzieje, ale pretensje mogę mieć tylko dla siebie.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu z Motorem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mecz z Motorem to już historia. Historia bardzo szczęśliwa dla nas, bo trzybramkowe zwycięstwo na wyjeździe nie zdarza się codziennie. Z początkiem nowego tygodnia wracamy jeszcze raz do piątkowych wydarzeń, ale za chwilę czekają nas kolejne wyzwania. Maraton z trzech meczów w ciągu tygodnia. Pierwszym akordem będzie spotkanie z Koroną Kielce. Wszyscy na Nową Bukową!

1. Wyjazd do Lublina był jednym z najdalszych w tej rundzie. Potem będziemy jeszcze mieli Białystok, a ponadto już niedalekie delegacje – do Łodzi, Niecieczy i Częstochowy.

2. Te piątki nam serwują niezwykle często. Dodatkowo mecz o osiemnastej wymagał wyjechania rano, choć nie jakoś bardzo wcześnie rano. Z Katowic wyjechaliśmy o 11.

3. Pojechaliśmy w czwórkę – ja, Misiek, Kazik i Mariusz, z którym nieraz jeździmy na wyjazdy i świadczymy sobie wzajemnie „samochodowe” przysługi. Przed nami było nieco ponad 4 godziny drogi.

4. Trasa przebiegała sprawnie. Było pochmurno, choć jeszcze nie deszczowo. Na to musieliśmy poczekać.

5. Wkrótce po odbiciu z autostrady udaliśmy się do Maka w Sokołowie Małopolskim. Mieliśmy co prawda w planie posilenie się już w Lublinie, ale chcieliśmy szybciej wziąć coś na ząb, bo Misiek nie jadł śniadania, a skoro tak – wykorzystaliśmy sytuację, by zaspokoić łakomstwo. Symbolicznie.

6. W Lublinie byliśmy około 15.30. Mogliśmy podziwiać tak nieczęste w Polsce trolejbusy. Znamy je doskonale z Tychów, ale naprawdę niewiele jest miejsc, w których one jeżdżą. Z pamięci kojarzę Grudziądz, ale mogę się mylić.

7. Z polecenia pojechaliśmy do „Bistro przy peronie”, czyli jak sama nazwa wskazuje jadłodajni przy dworcu i jednocześnie bardzo niedaleko stadionu. Tutaj czekał nas właściwy posiłek.

8. Chłopaki wzięli różnie – rybę, kurczak, schaboszczak… Ja zdecydowałem się na Zapiekaperon, czy coś takiego. Na zdjęciu ładnie wyglądało, smakowało nieźle, ale bez szału. Natomiast frytki od Miśka choć mrożone, były idealnie zrobione – co rzadko się zdarza w knajpach, więc nie omieszkałem mu kilku zwędzić.

9. Łakomstwo skutkowało tym, że wzięliśmy także zupę. Co prawda w menu było napisane, że szparagowa, ale przytomnie zapytałem pani sprzedającej, czy to rzeczywiście szparagowa czy z fasolki szparagowej. Istotnie to drugie.

10. No i na koniec byliśmy już pełni. Dobrze, że stadion był niedaleko. Wkrótce zaczęliśmy kierować się ku obiektowi Motoru.

Nie wiem, czy to nasza pamięć zawiodła, ale jakoś chyba w innym miejscu niż ostatnio były do odebrania akredytacje. Dlatego najpierw musieliśmy zaparkować samochód z jednej strony stadionu, potem go obejść (stadion, nie samochód – nie jesteśmy jeszcze tak szaleni, żeby obchodzić samochody) i wrócić do wejścia dla mediów. Przechodząc m.in. obok efektownego muralu.

11. Zazwyczaj to jest tak, że parkujemy/wjeżdżamy i już z tobołami odbieramy akredytacje. Teraz zrobiliśmy sobie trochę wycieczek. W końcu jednak odebraliśmy wejściówki.

12. Przed stadionem stały gęsiego autokary Motoru i GieKSy. Potem nasz autokar widzieliśmy jeszcze raz, w zupełnie innym miejscu.

13. Wkrótce już znaną drogą udałem się na chwilę na salę konferencyjną, gdzie pogadałem chwilę z miejscowym dziennikarzem. Potwierdzał, że pod Mateuszem Stolarskim jest gorący stołek. Dla obu klubów było to niezwykle ważne spotkanie. Kazik w tym czasie wypuścił drona i zrobił efektowne ujęcia.

14. Po zrobieniu herbaty poszedłem już na prasówkę. Zawsze lubię być zarówno na stadionie, jak i na sektorze prasowym odpowiednio wcześniej. Można się usadowić, zająć dobre miejsce i też obejrzeć jeszcze niezapełniony stadion. Jeszcze przy lekkim świetle dziennym, choć już z jupiterami.

15. Na obiekcie był pewien relikt kilkuletniej przeszłości. Otóż przy wejściu na prasówkę znajdowały się dwie kartki z hasłem do WiFi. Problem jednak polegał na tym, że jedna z nich to była kartka z… finału Pucharu Polski 2021. Ciekawe to, czy tam nikt nigdy z klubu się nie zapuścił, by ją zdjąć? A może to po prostu pamiątka?


16. Miejsca prasowe są kompletnie oddzielone od reszty. Ciekawe jest to miejsce na stadionie Motoru. Posadzka z płyt chodnikowych, ogólnie stan niemal surowy, ale przejścia wygodne. Najbardziej rozśmieszają mnie numerowane krzesełka na kółkach, których jest mniej niż stolików. Tym bardziej, trzeba wcześniej zająć.

17. Ja wybrałem miejsce nieopodal komentatorów Canal Plus, których jeszcze nie było na stanowisku. Dlatego też mogłem podejrzeć i podsłuchać na żywo wywiady z trenerami. Zawsze są one nagrywane ponad godzinę przed meczem i puszczane z odtworzenia we „Wstępie do meczu”. Tutaj już doskonale wiedziałem od razu, jakie mają nastawienie obaj szkoleniowcy.

18. Zasiadłem do swojego stanowiska. Do wyboru są dwa rzędy, jeden ze sztywnymi stolikami, drugi z rozkładanymi. Minus tych pierwszych jest taki, że są w rzędzie dolnym i mają przed sobą szybkę z pleksi. To zawsze daje takie wrażenie odgrodzenia od boiska i pewnej nienaturalności. Zająłem więc miejsce na górze.

19. Blat w porządku, minimalnie pochylony, ale nie na tyle, żeby zsuwały się rzeczy, tak jak na niektórych stadionach. Miejsca wystarczająco, kontakty są, widoczność znakomita. Nie pozostawało nic, jak czekać na rozpoczęcie spotkania.

20. Kibice powoli zaczęli się schodzić, piłkarze mieli rozgrzewkę. Pod jej koniec spiker wyczytywał składy, a w międzyczasie Arkadiusz Najemski, obrońca Motoru, został uhonorowany pamiątkową tablicą za setny mecz w Motorze. Problem w tym, że nic sobie z tego nie robił tenże spiker i czytał dalej zestawienia, więc sporo osób pewnie nie zauważyło, że taka ceremonia ma miejsce.

21. A potem mieliśmy już granie. Powiedziałbym, że przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy GKS od początku atakował, gdyby to była prawda. Znamy ten schemat choćby z meczów z Legią czy Cracovią. Problem był taki, że przewaga nie była udokumentowana bramką. Tutaj była – i to dwoma trafieniami. Kibice obu drużyn od początku oglądali bardzo ciekawy mecz.

22. Co do pierwszej bramki GKS, to boisko w Lublinie najwyraźniej służy Bojrsze Galanowi. Zawodnik praktycznie nie strzela goli, ale na stadionie Motoru trafił już drugi raz. Tak to bywa w piłce.

23. Adam Zrelak strzelił bramkę ręką. Na szczęście nie swoją, więc to nie była boska ręka Jasia Furtoka. Dopomógł jednak wspomniany Arek Najemski. Tak więc, gratulacje Arek! I jeszcze raz dzięki!

24. Nadal jednak musieliśmy być czujni, bo przecież w poprzednim sezonie też w dziewiątej minucie prowadziliśmy, a to jednak Motor wygrał 3:2. Tu mieliśmy dwubramkowe prowadzenie, ale dalecy byliśmy od przypisywania sobie trzech punktów, bo… to jest GieKSa, która zawsze potrafi spłatać figla.

25. No i spłatała. Łatwo dała sobie wbić dwie bramki, bo już nie było więcej miejsca, żeby się cofnąć na boisku (dalej były już tylko trybuny). Z dobrego prowadzenia zrobił się remis, a w zamieszaniu Motor był bliski trzeciej bramki.

26. Nie jestem w stu procentach przekonany, że to Czubak strzelił pierwszego gola. Sam zawodnik mówił, że raczej nie dotknął piłki. Powtórki są bardzo mylące, bo na niektórych jest wrażenie, że dotknął, na innych całkowicie nie. Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze z linijką sprawdzi. Ja bym zaliczył bramkę Wolskiemu.

27. Na szczęście Łabojce przepaliły się styki i sfaulował Zrelaka przy linii autowej. Choć eksperci stwierdzają, że druga żółta kartka nie była potrzebna. Bez przesady. Czyste i zasłużone żółtko. To zawodnik powinien uważać, a nie liczyć na litość sędziego.

28. Swoją drogą zaledwie dwie sekundy były potrzebne, by Marten Kuusk po swoim wejściu odmienił losy meczu. To właśnie po zmianie, w której zastąpił Czerwińskiego, Estończyk wykonywał aut do Słowaka i nastąpił ten faul.

29. Druga połowa to był już koncert GieKSy. Nasze armaty na dobre się odblokowały. Zrelak strzelił już gola nogą, a nie ręką rywala i katowiczanie szybko znów byli na prowadzeniu. To drugie trafienie Słowaka w tym sezonie.

30. A potem show dał Ilja Szkurin. Białorusin strzelił swoje pierwsze dwie bramki w lidze dla GKS, a w sumie ma już trzy trafienia, bo przecież zdobył gola także w Pucharze Polski. Jaka szkoda, że nie wykorzystał tej sytuacji sam na sam, bo drugi hat-trick zawodnika GKS w tym sezonie to byłoby coś.

31. Hat-trick asyst mógł mieć Bartosz Nowak, ale dwie właśnie były prawowite, a trzecia (pierwsza w kolejności) to była ta przy drugim golu GKS w tym meczu. Bramka była samobójcza, więc asysty nie ma.

32. Z czasem nie było już zagrożenia, że GieKSie może coś się stać. Dużo wnieśli zmiennicy, jak wspomniany Ilja, a także Sebastian Milewski czy Marcel Wędrychowski.

33. Tym samym GKS zdobył pięć goli na wyjeździe pierwszy raz od ubiegłorocznego meczu z Puszczą. Kibice natomiast zwracają uwagę, że ostatni mecz z kibicami, w którym zespół zdobył pięć bramek w delegacji to spotkanie sprzed… 20 lat, kiedy GieKSa wygrała w czwartej lidze z Czarnymi Sosnowiec 5:2. Wówczas hat-tricka zaliczył Sebastian Gielza.

34. W końcu mieliśmy odrobinę radości. Po meczu oczywiście nagrałem swoją nagrywkę, a z racji tego, że byliśmy – jak wspomniałem – nieopodal komentatorów, zaprosiłem Tomasza Wieszczyckiego do wywiadu. Były reprezentant Polski zgodził się i przeprowadziliśmy sympatyczną, krótką rozmowę. Wieszczu zapowiedział, że za tydzień będzie na meczu z Koroną.

35. Mecz skomentował także Tomasz Witas, który zadebiutował w tej roli w Canal Plus. Wyszło mu całkiem dobrze, słyszałem jego emocje na żywo, a potem przewijając sobie mecz mogłem stwierdzić, że dał radę. Może to będzie szczęśliwy komentator dla GieKSy?

36. A co do Wieszcza, to trzeba powiedzieć, że w poprzednim sezonie pamiętam, że komentował mecz z Puszczą u siebie (3:1), a w obecnym z Wisłą w Płocku (1:1). Więc też całkiem nieźle.

37. Potem oczywiście udałem się na konferencję prasową. Jak zwykle zadawałem pytania trenerowi Górakowi, ale przy pierwszym z nich tak się zamotałem, że musiałem gdzieś odkręcić, żeby w gruncie rzeczy powiedzieć, o co mi chodzi 😉

38. Mateusz Stolarski natomiast wyglądał jak cień człowieka. Taka piłkarska depresja. Mieliśmy to kiedyś w GieKSie, tak w swoim czasie wyglądał Piotr Mandrysz, a będąc uczciwym, takie wrażenie w pewnym momencie sprawiał także Rafał Górak – w czasach okrzyków o walizkach i fatalnych wyników. Trener też się na szczęście odkręcił z tej sytuacji i to dawna sprawa.

39. Ciężki czas przeżywa jednak trener Motoru. Próbował odpowiadać, ale widać było wielki żal – niewypowiedziany całkowicie żal tak naprawdę do zawodników. Szkoleniowiec chyba też wie, że prezesi różnie lubią reagować. A Zbigniew Jakubas przecież chciał pucharów…

40. GieKSa wygrywając 5:2 wyprzedziła Motor w tabeli. Brawo!

41. Po konferencji zostaliśmy jeszcze jakiś czas na sali. I znów muszę to powiedzieć. My naprawdę po 19 latach w pierwszej lidze mamy dużo pokory, nawet jeśli chodzi o ludzi zajmujących się mediami. Przy jednym stoliku siedzieli sobie ludzie z oficjalnej strony klubu, przy innym my. I u wszystkich pełen spokój, oczywiście że dobre humory, ale nie ma tego cwaniakowania, co w innych klubach, tego śmieszkowania i kumatości, tak żeby cały Lublin słyszał. Lubię to u nas. Nie robimy z siebie nie wiadomo jakich gwiazd. Za dużo wszyscy w Katowicach przeszliśmy.

42. Wkrótce udaliśmy się do samochodu, by wrócić do Katowic. Czekało nas kolejne ponad cztery godziny drogi. Pogoda była kiepska, padało lub siąpiło niemal cały czas.

43. W Brzesku jeszcze wstąpiliśmy na kurczaki z KFC, bo byliśmy po wielu godzinach już głodni – a było już po północy. To była jedyna dostępna strawa o tej porze. Od razu przypomnieliśmy sobie, że już niedługo mecz z Piastem.

44. Dla mnie to był piąty mecz w Lublinie, z czego drugi na nowym stadionie. Bilans jest bardzo zadowalający – zobaczyłem trzy zwycięstwa, jeden remis i jedną porażkę. W tych spotkaniach widziałem także aż jedenaście bramek GieKSy.

45. Na powrocie jeszcze mijaliśmy autokar GieKSy. To zdecydowanie stały fragment gry podczas powrotów z wyjazdów.

46. W Katowicach byliśmy około drugiej w nocy. W końcu, w szóstym meczu w delegacji zdobyliśmy trzy punkty!

47. Do zobaczenia w sobotę na Koronie!

Kontynuuj czytanie

Hokej

Bezradna GieKSa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W ramach 14. kolejki Tauron Hokej Ligi podejmowaliśmy w Satelicie lidera tabeli – Unię Oświęcim. Po końcowej syrenie powody do radości mieli goście, a losy spotkania rozstrzygnęły się w pierwszej tercji. 

Spotkanie rozpoczęło się od gola dla oświęcimian. W 2. minucie McNulty tak niefortunnie wybijał krążek spod własnej bramki, że trafił w głowę Petrasa, a następnie „guma” znalazła się w naszej bramce. Uskrzydleni zdobytą bramką goście szukali okazji na podwyższenie prowadzenia, jednak Eliasson nie dał się pokonać. W 7. minucie w zamieszaniu pod bramką Tyczyńskiego żaden z naszych zawodników nie potrafił wepchnąć krążka do bramki. Od tego meczu mecz nabrał tempa, a krążek szybko przemieszczał się z jednej strony lodowiska na drugą. W połowie meczu w odstępie 54 sekund przyjezdni zdobyli dwie bramki. Najpierw Ahopelto zagrał w tempo do Krzemienia, a ten nie dał szans na skuteczną interwencję naszemu bramkarzowi. Niespełna minutę później strzałem spod linii trzeciego gola dla unitów zdobył Peresunko. Po stracie trzeciej bramki do boksu zjechał Eliasson, a jego miejsce między słupkami zajął Kieler. Do końca tercji goście kontrolowali przebieg wydarzeń na lodzie.

Początek drugiej tercji należał do unitów, którzy stworzyli sobie kilka groźnych okazji. W 25. minucie dwójkową akcję Wronka-Fraszko na gola zamienił ten drugi. Dwie minuty później powinno być 2:3, ale tylko w wiadomy sobie sposób strzał Varttinena obronił Tyczyński. Z upływem czasu groźniejsze okazje zaczęli stwarzać nasi hokeiści. W 30. minucie Lundegard trafił w poprzeczkę. Napór katowiczan trwał, ale próby Bepierszcza, Chodora, Vervedy i Pasiuta nie przyniosły efektu bramkowego. Niewykorzystane okazje się zemściły na 32 sekundy przed syreną kończącą drugą tercję. Ahopelto zagrał krążek do Morrowa, a ten huknął jak z armaty w samo okienko. Jednak to nie było koniec emocji. Niemal równo z syreną kończącą tę część meczu Wronka strzałem pod poprzeczkę zdobył drugiego gola dla GieKSy.

Trzecia tercja rozpoczęła się od festiwalu kar po obu stronach. Najpierw na dwie minuty do boksu kar odesłany został Makela. Tuż po zakończeniu jego kary, nieprzepisowo zagrał Petras. Podczas tego czterominutowego okresu gry w powerplay’u najbliżej zdobycia gola był Anderson. Po wyrównaniu sił na lodzie role się odwróciły i to oświęcimianie grali praktycznie przez cztery minuty w przewadze, po wykluczeniach dla Chodora, a następnie dla Hoffmana. Oświęcimianie również tego okresu nie zwieńczyli golem. Co się odwlecze to nie uciecze. W 51. minucie Partanen strzałem pod poprzeczkę z okolic koła bulikowego zdobył gola numer 5 dla Unii Oświęcim. Na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry do boksu zjechał Kieler, a w jego miejsce wszedł dodatkowy zawodnik z pola. Manewr ten zakończył się niepowodzeniem, a strzelcem szóstej bramki był Peresunko, ustalając wynik meczu.

GKS Katowice – Unia Oświęcim 2:6 (0:3, 2:1, 0:2)

0:1 Samuel Petras 1:46
0:2 Łukasz krzemień (Erik Ahopelto, Roman Dyukow) 10:20
0:3 Ołeksandr Peresunko (Reece Scarlett) 11:14
1:3 Bartosz Fraszko (Patryk Wronka) 24:58
1:4 Joe Morrow (Erik Ahopelto)39:28
2:4 Patryk Wronka (Grzegorz Pasiut) 39:59
2:5 Mika Partanen (Samuel Petras) 50:21, 5/4
2:6 Ołeksandr Peresunko (Scarlett Reece, Radosław Galant) 56:46, do pustej bramki

GKS Katowice: Eliasson (Kieler) – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Bapierszcz, Anderson, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jonasz – Chodor, Hornik, Kosmęda, Dawid, Hofman Jakub.

Unia Oświęcim: Tyczyński (Dyukov Anton) – Morrow, Scarlett, Peresunko, Rac, Kasperlik – Dyukov Roman, Makela, Ahopelto, Galant, Partanen – Florczak, Soderberg, Moutrey, Trkulja, Petras – Matthews, Mościcki, Ziober, Krzemień, Kusak.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga