Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Śląskie święto futbolu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Już jutro tak wyczekiwane wydarzenie, można powiedzieć pewna klamra historyczna, bo przecież ostatni mecz w ekstraklasie przed spadkiem, to było spotkanie z Górnikiem Zabrze na Bukowej. Spotkanie ze wszech miar smutne, w ponurej pogodzie i przy zamkniętym stadionie. Bramkę Krzysztofa Markowskiego obserwowałem z budki kasowej. Na dziewiętnaście długich lat była to ostatnia bramka GieKSy w ekstraklasie. Nikt nie spodziewał się, że nasza absencja w najwyższej lidze polskiej będzie trwać tak długo. 30-letni dziś Mateusz Marzec, mający wówczas lat 11, również pewnie nie zakładała, że to on będzie autorem kolejnego trafienia dla GieKSy na salonach.

Wówczas w ogóle nie było jeszcze używane określenie Śląski Klasyk. Kibice GieKSy z kibicami Górnika w zgodzie nie żyli, a derby były raczej batalią nie tylko na boisku, lecz na trybunach. Co prawda do fizycznych incydentów nie dochodziło, ale obie strony nie szczędziły sobie uprzejmości, nieraz doprawdy wyszukanych.

Wiele się zmieniło, od ponad 15 lat obie ekipy są zaprzyjaźnione, kibice wspierają się na swoich meczach, a kluby współpracują w promocji spotkania. Dobra krew między Bukową i Roosevelta jest bardzo widoczna i z tego względu jutro w Zabrzu szykuje nam się prawdziwe piłkarskie święto. Wie dobrze o tym też Canal Plus, który wybrał na to spotkanie chyba najbardziej atrakcyjny czas antenowy, czyli sobotę o godz. 20.15.

Na trybunach będzie święto, ale na boisku – jak wspominał na przedmeczowej konferencji prasowej Rafał Górak – o żadnej przyjaźni mowy być nie będzie. W duchu fair play, ale obie ekipy będą toczyć twardy bój o ligowe punkty. Tym bardziej, że obie drużyny w ostatnim czasie punktują słabo, choć u rywali jest z tego powodu zdecydowanie bardziej gorąco.

Górnik przegrał bowiem trzy ostatnie spotkania. Trener Jan Urban twierdzi, że negatywnym punktem zwrotnym dla zabrzan była czerwona kartka Rafała Janickiego w meczu z Cracovią. I coś w tym zapewne jest, bo przecież wcześniej Górnik notował dobre wyniki – po porażce na inaugurację w Poznaniu, potem były zwycięstwa z Pogonią i Radomiakiem oraz remisy z Puszczą i Rakowem. Do czasu wspomnianej czerwieni, zespół prowadził na stadionie Cracovii 2:1 i… wszystko się posypało. Dwie stracone bramki, kończenie meczu w dziewiątkę, a potem porażki z Lechią i Motorem.

Przy czym szkoleniowiec utrzymuje, że mecze z Cracovią i Lechią były dobre, a jedynie ten z Motorem słaby. Na pewno nikt w Zabrzu nie chciałby, aby w tym tryptyku meczów z rzędu z beniaminkami, Górnik zakończył z zerowym dorobkiem punktowym.

Niezadowoleni ze zdobyczy punktowej mogą też być katowiczanie. Dla porównania w ostatnich trzech meczach nasz zespół po razie wygrał, przegrał i zremisował. Przy czym olbrzymi niedosyt związany z dwoma ostatnimi meczami związany jest z traconymi bramkami w końcówce, a już zwłaszcza zabolał gol z Widzewem w doliczonym czasie gry. W obu tych spotkaniach GKS prezentował się naprawdę bardzo dobrze, więc zaledwie jeden punkt to po prostu mało.

Trener Górak zabrania w szatni używać słowa „frycowe”. I choć rzeczywiście ten wyraz ciśnie się na usta (sam go używałem), to… naprawdę można szkoleniowca zrozumieć. Bo trochę to brzmi jak usprawiedliwianie porażki jakimś zewnętrznym czynnikiem, a nie branie odpowiedzialności za swoje błędy. Zdecydowanie się więc przychylam.

Tym bardziej, że tych straconych goli z Zagłębiem i Widzewem naprawdę można było uniknąć. Gdybym miał określić jakiś największy mankament w naszej grze – taki który bezpośrednio decyduje o stratach punktowych – chyba bym uznał na niego w szerokim rozumieniu panikę w swoim polu karnym. Brakuje naszemu zespołowi chłodnej głowy w swojej szesnastce, gdy rywal agresywnie przyatakuje. Ciągle wracam myślami do meczu z Radomiakiem, gdzie – przepraszam, ale to „frycowe” mogło jeszcze obowiązywać – ale to właśnie na bazie tego spotkania powinniśmy już mieć naukę, co szwankuję. I przez długi czas to działało (no, może drugi gol z Piastem też był trochę „paniczny”), ale i z Zagłębiem, a już zwłaszcza z Widzewem, zabrakło zimnej krwi i spokojnego nawet nie tyle wyprowadzenia piłki, co z premedytacją i perfidią „wywalenia” jej jak najdalej.

Poza tym gra GieKSy naprawdę nadal może się podobać. Bardzo ważne jest to, że po początkowym naporze Widzewa i naprawdę dobrej piłkarsko grze łodzian, GKS potrafił z tej dominacji wyjść. Drugą połowę pamiętamy – to już była duża dominacja naszego zespołu. I ta postawa musi nam w końcu zacząć przynosić punkty – jeśli wyeliminujemy tę niefrasobliwość w obronie.

Górnik w przeciwieństwie do wielu ekstraklasowych zespołów, jest nam naprawdę dobrze znany – jeśli weźmiemy kontekst tych dziewiętnastu lat. Mierzyliśmy się z tym zespołem w tym czasie aż siedem razy. Dwukrotnie po spadkach zabrzan w pierwszej lidze oraz trzy razy w Pucharze Polski. Bilans tych meczów jest dla nas bardzo niekorzystny. Górnik wygrał wszystkie trzy mecze na Bukowej w rozgrywce pucharowej oraz dwa ligowe spotkania w Zabrzu. Na naszym stadionie dwa razy w lidze padł remis.

Dwa lata temu pokarał nas w PP Lukas Podolski strzelając dwie niezwykle efektowne bramki. A rok temu to był początek jesiennego kryzysu, a zabrzanie pokonali nas 4:0.

Rok w piłce to jednak bardzo długo. Dość powiedzieć, że z zeszłorocznego spotkania w jutrzejszym realne szanse na występ mają jedynie Wasielewski, Repka, Jędrych, Rogala, Komor, Błąd i Arak. Pozostałych piłkarzy w większości już w klubie nie ma, ewentualnie w ogóle nie byli w tym sezonie brani pod uwagę.

Pamiętacie ten mecz w 2009 roku, jeszcze na starym stadionie Górnika? To był pierwszy mecz, świeżo po nawiązaniu zgody. Przy 20-tysięcznej publiczności kibice obu drużyn zgotowali niesamowite widowisko. Niech to będzie wyglądało tak, jak na filmiku mojego skromnego autorstwa sprzed 15 lat. Zróbmy teraz tak samo!

Kibice GieKSy mobilizujcie więc gardła, bo choć to mecz przyjaźni, trzeba tą czterotysięczną armią przekrzyczeć naszych przyjaciół z Zabrza!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Komplet GieKSy w Zabrzu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Zabrza. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna Społecznie

Puchar albo koszulka

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Przed nami kolejne spotkanie w ramach rozgrywek o Puchar Polski. Oprócz sportowych emocji wraca też „Akcja Pucharek”, którą spontanicznie zapoczątkowałem kilka lat temu, i którą z dużym uśmiechem od lat podłapuje nasz piłkarz – Adrian Błąd. Jeśli nie wiecie, o co chodzi, to spieszę z wyjaśnieniem. 

We wrześniu 2019 roku los skojarzył nas w Pucharze Polski z Wartą Poznań. Graliśmy wówczas wieczorem, a ja czas pomiędzy końcem pracy a meczem, z braku lepszych rozrywek tamtego dnia postanowiłem spędzić w biurze. Z nudów wydrukowałem mały Puchar Polski i przykleiłem go do… słomki. Wziąłem go na Bukową i wtedy zauważyłem, jak wiele osób reaguje śmiechem na ten mały pucharek. GieKSa wygrała tamto spotkanie w karnych, a ja po meczu podczas zbijania piątek z piłkarzami wręczyłem Puchar Adrianowi Błądowi. Nasz ówczesny kapitan szybko podłapał wesołą konwencję i zrobił „rundę honorową” pod Blaszokiem i Trybuną Główną wznosząc wysoko mały pucharek. Było trochę śmiechu, a na Twitterze umówiłem się z Adrianem, że na kolejną rundę pucharek będzie większy, i tak aż do Narodowego.

W kolejnej rundzie Pucharu Polski mierzyliśmy się ze Stalą Stalowa Wola, a mecz rozgrywany był przy pustych trybunach w… Boguchwale. Na tamto spotkanie pojechałem jako fotoreporter GieKSa.pl. Wtedy również GKS rozstrzygał mecz w karnych, niestety wówczas musieliśmy uznać wyższość rywala, a jednym z zawodników, którzy nie strzelili karnego, był… Adrian Błąd. Po spotkaniu pogadaliśmy chwilę z Adrianem, widział przygotowany wcześniej kolejny pucharek i w ramach pocieszenia podarował mi koszulkę z tamtego spotkania. Były to specjalne koszulki na Puchar Polski, promujące akcję „Odblaskowi”. W mojej dość sporej kolekcji gadżetów GieKSy jest to obecnie jedna z najważniejszych pamiątek.

W kolejnych latach powtarzaliśmy akcję, wprowadzając zasadę: po każdej rundzie pucharek będzie większy aż do Narodowego, a jeśli przegramy – koszulka Adriana trafi na cel charytatywny. Jak pewnie wiecie, w ostatnich latach nie zdobyliśmy Pucharu Polski, dlatego po każdej porażce Adrian honorowo oddawał koszulkę, a ja później wystawiałem je na charytatywne licytacje, dzięki którym udawało nam się wesprzeć zbiórki na Maję i Alexa.

Mimo iż pomaganie to wspaniała i wartościowa sprawa, to trzymam kciuki, aby w tym roku koszulka została u Adriana i abyśmy mogli świętować na Narodowym.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Myśliwiec: Rafał Górak stworzył bandę zakapiorów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po remisie w spotkaniu GKS Katowice – Widzew Łódź wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn.

Daniel Myśliwiec: Dobry wieczór. Nie lubię mówić o innej drużynie, niż swojej, ale będąc w tym miejscu i widząc pracę Rafała Góraka, powinienem od tego zacząć. Chciałbym rozwinąć kiedyś mój zespół do takiej kultury gry, pokazali skuteczne kontrataki, stałe fragmenty to kosmos. Ten trener jest w stanie stworzyć bandę zakapiorów, to trzeba oddać. Do pewnego momentu radziliśmy sobie bardzo dobrze, ale kluczowa była ta cecha drużyny. Jednym pstryknięciem palców są w stanie się zmienić w bandytów, niesieni dopingiem kibiców mogą odwrócić losy spotkania. Duży szacun dla gospodarzy i trenera. Bardzo dobry początek, słaba skuteczność, zapracowaliśmy na sytuację na 2:0, mogliśmy sobie wypracować zaliczkę. Pozwoliliśmy GieKSie być GieKSą. Przy coraz trudniejszych warunkach próbowaliśmy grać to, co w pierwszej połowie, co nie było optymalne. Wszystkie piłki grane do środka GieKSa wygrywała, wystarczyło zagrać za linię obrony, nie wyglądało to może zbyt pięknie, ale w tych warunkach to jest do zaakceptowania. Dużo zrobiliśmy, by zdobyć dwie bramki, nim przeciwnik strzeli jedną. Z przebiegu i warunków meczu remis jest wynikiem do zaakceptowania, moi piłkarze, w tym zmiennicy, sprawili, że nie mamy złych nastrojów, ale daleko do dobrych.

Aspekty piłkarskie, dlaczego ten mecz wymknął się spod kontroli?

GieKSa jest bardzo mocna w kontrpressingu. Decydując się na bezpieczne pierwsze podanie, ono jest nierozważne przy tym zespole. To dla nich jest tlen, bez zastanowienia biegną, za pierwszym piłkarzem idą wszyscy. Pod tą intensywnością zachęcaliśmy ich do przebywania na naszej połowie. Piłka była zagrana źle z autu, a jednak wyszło idealnie. To są mechanizmy, chęć zdobycia tak bramki. Stały fragment, dostarczymy piłkę w pole karne, najbliżej był Kozłowski, gdyby nie kartka, po prostu skasowałby rywala. Tu nie mam pretensji, ale jako zespół powinniśmy szybciej atakować. Kluczowe z GieKSą grać do przodu, nawet ryzykownie, pressing GieKSy to jeszcze większe ryzyko. To było kluczowe w utracie płynności i w efekcie nabieraniu pewności przez gospodarzy.

Debiut Hamulicia, jak pan to oceni?

Nie zwykłem oceniać takich występów na gorąco, to na pewno nie był debiut optymalny z mojej perspektywy. Widząc, jak pracuje Hamu, podjąłem ryzyko wprowadzenia drugiego napastnika. Strategią było dośrodkowanie na dalszy słupek do dwóch wież. Wydawało mi się, że będziemy w stanie kontynuować to, co w pierwszej połowie. Nie chciałbym oceniać Hamu przez pryzmat 30-minutowego występu w tak trudnych warunkach. Podjąłem ryzyko, nie chcę go oceniać przez pryzmat moich decyzji.


Rafał Górak: Energetyczny mecz, dostrzegam klasę piłkarzy Widzewa, ale podkreślam dobre zawody mojego zespołu, takie charakterne. Trudny moment, straciliśmy bramkę na 0:1, a mogło być wyżej. Mecz odwróciliśmy fenomenalnie, mogliśmy podwyższyć prowadzenie w drugiej połowie, ale to takie gdybanie. Jestem zbudowany postawą zespołu, dzisiaj widziałem walczący kolektyw. Szkoda bramki w doliczonym czasie, wynika to z klasy przeciwnika. Prowadzenie tego meczu i sposób, w jaki graliśmy, jest budujący. Cieszę się, że tak wyglądamy w Ekstraklasie, jeśli możemy mówić o niedosycie punktowym, to trzeba twardo stąpać po ziemi i przyjąć ten punkt. Warunki w drugiej połowie były ekstremalne, dziękuję kibicom za świetny doping.

Długo czekał pan ze zmianami, czym to było spowodowane?

Zmęczenie będzie zawsze widoczne, będzie szło falami. Są momenty, gdy zawodnicy odczuwają trudy bardziej, decyzje o zmianach to takie wczucie się w mecz. Zastanawiam się, czy podjąłem dobrą decyzję, że te zmiany zrobili, ci zawodnicy, którzy zeszli, realizowali to, co chciałem. To niekiedy jest różnie odbierane, tu straciliśmy bramkę, ale nie możemy dorabiać teorii do wyniku.

Trener Myśliwiec powiedział o panu wiele ciepłych słów. Pana zespół to rzeczywiście banda zakapiorów?

*Śmiech*. Nie słyszałem tej wypowiedzi trenera, ale to bardzo cenne. To świadczy o tym, że trener szanuje naszą pracę, bardzo chciałem, by nasza drużyna była drużyną charakterną. Moim zdaniem robimy ten postęp, każdy mecz jest ogromnym doświadczeniem, dobrze, że jest to tak odbierane. Zamysł taktyczny jest istotny, zawodnicy dobrze te rzeczy realizują. Jeśli wyglądają na wojowników, to okej.

Drugi mecz z golem w końcówce, to już jakiś problem?

To nie jest jeszcze problem. Ja takiego elementu nie widzę, mecz miał takie fragmenty, że mogliśmy przegrywać 0:2, a mogliśmy prowadzić 3:1. To były dobre zawody, ale ostatni strzał należał do Widzewa.

Kiedy do gry wróci Adam Zrelak oraz jak pan oceni Bergiera?

W poniedziałek wróci do treningów, tak mówi sztab medyczny. Będziemy wyciągać kolejne wnioski. Dużo dobrych momentów Bergiera, który oberwał tą chorobą, to zawsze wyjaławia organizm, bałem się o jego formę fizyczną. Walczył dobrze, utrzymywał się przy piłce, nie mam zastrzeżeń.

Zawodnicy oczekiwali wyższego podejścia od pomocników, Repka i Kowalczyk popełnili błąd przy tej bramce?

Na pewno będziemy ją jeszcze mocno analizować, wydawało się, że powinniśmy to kontrolować. Nastąpiło nieporozumienie, jeszcze nie wyciągam wniosków. Nasi obrońcy mają konstruować grę, a nie wybijać do przodu, to by było zbyt łatwe dla rywala. Gdyby piłka się nie otarła o obrońcę, to tej sytuacji by nie było.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga