Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Spieszmy się kochać Bukową…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Kolejna przerwa reprezentacyjna zleciała jak z bicza strzelił. Reprezentacja Polski w dwóch meczach u siebie straciła sześć goli, czyli tyle samo, co GKS Katowice zdobył w ostatnim pojedynku ligowym. Jeden punkt z Portugalią i Chorwacją chluby nie przynosi, choć kadra Michała Probierza była chwalona za to drugie spotkanie. W ostatnich czasach nasza kadra nie daje nam zbyt wielu powodów do radosnych emocji, dlatego powrót ekstraklasy jest czymś, na co wszyscy z niecierpliwością czekamy.

Po poprzedniej przerwie reprezentacyjnej zaczęliśmy od niezłego meczu z Widzewem oraz porażki z Górnikiem. Zdobycz punktowa nie była zadowalająca i mimo generalnie dobrej postawy od początku sezonu, ten deficyt punktowy jednak zaczął nam zaglądać w oczy. Wkrótce jednak katowiczanie wygrali dwa mecze ligowe plus spotkanie Pucharu Polski i nastroje poprawiły się bardzo mocno.

Wiele osób uważało, że pojedynek z Pogonią Szczecin był do tamtego momentu najlepszy w sezonie. Katowiczanie grali agresywnie przez całe spotkanie i nie pozwolili na zbyt wiele Portowcom. Strzelili trzy gole i nawet mimo stracenia bramki w końcówce, potrafili ukłuć jeszcze raz i przypieczętować zwycięstwo. A potem był już mecz w Krakowie z Puszczą Niepołomice i popis ekipy Rafała Góraka. GieKSa wystrzeliła z całą mocą i ładowała bramkę za bramką, pokazując całej piłkarskiej Polsce, że postawa z poprzednich meczów nie była przypadkowa. Że drużyna po prostu realizuje swój potencjał i wykorzystuje pracę z wielu poprzednich miesięcy. A dodatkowo cały czas tkwią rezerwy, co daje… dużo optymizmu na przyszłość.

Historia wielu sezonów pokazuje, że zdecydowanym błędem było dopisywanie sobie trzech punktów już przed spotkaniem. W obecnych rozgrywkach taka sytuacja miała miejsce raz – przed spotkaniem z Motorem Lublin. Jak to się skończyło – widzieliśmy w starciu z piłkarzami Mateusza Stolarskiego. Podobny błąd popełniają niektórzy kibice, zakładając, że skoro Śląsk Wrocław jest ostatni w tabeli – GieKSa na pewno to spotkanie wygra. Oczywiście jest to dość nietypowe, że w jakimś aspekcie GieKSa jest faworytem w spotkaniu z wicemistrzem Polski. Jednak tym aspektem jest jedynie forma z tego sezonu, dyspozycja zespołów w ostatnich kilku czy kilkunastu tygodniach. Jednak czy Śląsk to jest aż tak zupełnie inna drużyna niż ta, która zajęła drugie miejsce w lidze i do końca biła się o tytuł?

Wiadomo, że polska piłka i tak naprawdę każda liga w naszym kraju jest nieprzewidywalna i rozwiązania czasem są szokujące. Kilkukrotnie w tym sezonie pisałem, gdzie była GieKSa w analogicznym okresie rok temu. Nasz zespół dwanaście miesięcy temu remisował w Łęcznej (całkiem niezły wynik), ale nadal notował długą już serię meczów bez zwycięstwa. A co robił Śląsk dokładnie rok temu? Już mówię. Otóż…

Wygrywał z Legią Warszawa 4:0…

Sześciu piłkarzy z podstawowego składu z tamtego meczu: Leszczyński, Bejger, Petkow, Samiec-Talar, Pokorny i Schwarz wybiegło w podstawowym składzie w meczu z Legionistami rok temu oraz w ostatniej kolejce w spotkaniu z Cracovią. Dodatkowo oba mecze łączy postać Żukowskiego, który zagrał w tychże pojedynkach.

Śląsk był liderem ekstraklasy. Do końca roku nie przegrał już żadnego meczu i notował serię dziesięciu spotkań bez porażki.

Co prawda potem sknociło się straszliwie, ale drugie miejsce udało się dociągnąć do końca rozgrywek. Niezależnie od tego, czysto po ludzku i racjonalnie, nie można lekceważyć drużyny, która tak znakomicie grała jeszcze rok temu. Z drugiej jednak strony – może się okazać, że dwanaście miesięcy w piłce nożnej w przypadku Śląska Wrocław zmieniło wszystko.

Trzeba też jednak się przyjrzeć wynikom Śląska w tym sezonie, bo tak naprawdę te rezultaty mogą… zmylić niejednego.

Faktem jest, że podopieczni Jacka Magiery nie wygrali żadnego z dziewięciu spotkań ligowych. Nie oznacza to jednak, że drużyna osiągała w tym czasie jakieś koszmarne wyniki czy zaliczała poważne wpadki. Drużyna potrafiła zremisować w Łodzi z Widzewem czy u siebie z Legią. Z jadącą jak walec u siebie Pogonią Szczecin, wrocławianie strzelili na wyjeździe trzy gole. Porażka z Lechem w Poznaniu też była minimalna. Do tego byli bliscy wyeliminowania szwajcarskiego Sankt Gallen, ale zwycięstwo 3:2 w absolutnie szalonym meczu nie wystarczyło do awansu.

To pokazuje, że wygranej nie można sobie dopisywać już przed meczem. Poza tym Śląsk musi kiedyś wygrać i ogólnie – nie jest to drużyna do spadku. Są w tej ekstraklasie dużo słabsze ekipy.

To wszystko nie oznacza jednak, że GKS Katowice nie powinien wyjść na boisko i próbować wykorzystać słabości rywala. Śląsk jest w kryzysie i doświadcza sporej niemocy. Katowiczanie natomiast po ostatnich meczach wydają się być rozpędzeni. Nie lubię w polskiej piłce używać słowa faworyt, bo ono najczęściej się nie sprawdza. Jednak każdy wynik w tym meczu jest możliwy, a zwycięstwo katowiczan jest jak najbardziej realne. Jeśli zespół będzie kontynuował swoją filozofię z poprzednich kolejek – szanse na triumf zdecydowanie wzrosną.

I jeszcze refleksja na koniec.

„To nie będzie stadion, na który przyjdzie 15-20 tysięcy ludzi, to będzie 6-tysięczna publiczność z klimatem, atmosferą lat dziewięćdziesiątych i zawodnicy zobaczą coś nowego”.

Te słowa trenera Jacka Magiery z przedmeczowej konferencji prasowej przykuły moją uwagę szczególnie. W dobie nowych stadionów, dla prawie wszystkich klubów z najwyższej półki, nasza Bukowa jawi się – i przecież słusznie – jako z jednej strony obiekt przestarzały, ale z drugiej – z naprawdę oldschoolowym klimatem. To powiedział Marcin Rosłoń z Canal+, gdy w pierwszej kolejce, podczas komentowania meczu GieKSy z Radomiakiem powiedział „to jest Bukowa – tu się żyje!”. To teraz dał do zrozumienia szkoleniowiec Śląska.

Wykorzystajmy ten czas, bo za chwilę ta nasza historyczna przygoda się skończy. Kochajmy Bukową.

A potem rozpoczniemy nowy rozdział.

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Tomasz

    19 października 2024 at 22:51

    pięknie się to czyta
    GieKSa Forewer

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna kobiet

Znamy rywalki w Lidze Mistrzyń

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Drużyna GKS-u Katowice poznała przeciwniczki w II rundzie eliminacyjnej UEFA Women’s Champions League. Katowiczanki zagrają w miniturnieju, który odbędzie się 27-30 sierpnia. W rywalizacji wezmą udział cztery drużyny, a mecze zostaną rozegrane w Słowenii.

W pierwszym spotkaniu GieKSa zmierzy się z WFC BIIK-Shymkent (Kazachstan), a w przypadku zwycięstwa awansuje do finału, gdzie czekać będzie lepszy z pary ZNK Mura (Słowenia, Murska Sobota) – zwycięzca drugiej grupy pierwszej rundy kwalifikacji. 

Druga grupa pierwszej rundy kwalifikacji (finał 2 sierpnia):
Agarista CSF Anenii Noi 2020 (MDA) – Swieqi United FC (MLT) | Spartak Myjava (SVK) – ŽFK Budućnost (MNE)

Awans do ostatniej rundy eliminacyjnej uzyska tylko triumfator każdego miniturnieju (czeka na niego bezpośredni dwumecz o fazę ligową LM, przegrany finału zagra w Lidze Europy), a druga i trzecia drużyna turnieju eliminacyjnego spadną do Ligi Europy. W przypadku remisu po 90 minutach spotkania przewidziana jest dogrywka, a jeśli nie przyniesie rozstrzygnięcia – rzuty karne.


Wszystkie drużyny drugiej rundy eliminacyjnej to:

Rozstawione: SK Slavia Praha (CZE), FC Rosengård (SWE), FC Twente (NED), Vålerenga Fotball (NOR), FC Vorskla Poltava (UKR), WFC BIIK-Shymkent (KAZ), KFF Vllaznia (ALB), Apollon Ladies FC (CYP), ŽNK Mura (SVN), SFK 2000 Sarajevo (BIH), FC Gintra (LTU), Ferencvárosi TC (HUN), Fortuna Hjørring (DEN), Breidablik (ISL)

Nierozstawione: FC Dinamo-BSUPC (BLR), BSC Young Boys (SUI), Hibernian FC Women (SCO), ŽFK Crvena Zvezda (SRB), OH Leuven (BEL), FCV Farul Constanța (ROU), HJK Helsinki (FIN), GKS Katowice (POL), Zwycięzca CH-P Q1 Gr 1, Zwycięzca CH-P Q1 Gr 2, Zwycięzca CH-P Q1 Gr 3, Zwycięzca CH-P Q1 Gr 4, Zwycięzca CH-P Q1 Gr 5, Zwycięzca CH-P Q1 Gr 6


Faza zasadnicza Ligi Europy odbywa się w formacie pucharowym (mecz i rewanż, eliminacja bezpośrednia).

Do pierwszej rundy kwalifikacyjnej nowej Ligi Europy kobiet bezpośrednio awansuje 11 drużyn. Dołączą do nich również zespoły, które zajęły trzecie miejsce w miniturniejach drugiej rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzyń kobiet – także 11 drużyn.

W drugiej rundzie kwalifikacyjnej do turnieju dołączy jedna drużyna z bezpośrednim awansem (Slovácko) oraz zespoły, które zajęły drugie miejsce w miniturniejach drugiej rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzyń (11 drużyn), a także kluby, które odpadły w trzeciej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzyń (9 drużyn). Do nich dołączą zwycięzcy pierwszej rundy kwalifikacyjnej Women’s Europa Cup.

Liga Mistrzów odbywa się w formacie ligowym (format tabeli, dzięki któremu awansuje się do fazy pucharowej).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Marzec na dłużej, kolejne odejścia

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mateusz Marzec podpisał nowy kontrakt z GieKSą – umowa została przedłużona do czerwca 2027 roku.

30-latek w zakończonym sezonie rozegrał 29 spotkań w Ekstraklasie i był jednym z zawodników, którzy najczęściej wchodzili z ławki rezerwowych. W całym rozgrywkach zdobył dwie bramki, z czego najbardziej zapamiętamy pierwszą. Trafienie z Radomiakiem Radom było pierwszą bramką GKS Katowice po powrocie do Ekstraklasy. Marzec wystąpił również w dwóch spotkaniach Pucharu Polski.

Życzymy sukcesów w naszym klubie.

***

Jednocześnie w klubowym komunikacie o kadrze zespołu na zgrupowanie w Opalenicy przekazano, że bramkarz Przemysław Pęksa i obrońca Jakub Kaduk, którym wygasają kontrakty, nie pojadą na obóz przygotowawczy. Zawodnicy 30 czerwca tego roku staną się wolnymi graczami i opuszczą nasz klub.

Kontynuuj czytanie

Hokej

Prosto z Liigi do Katowic

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Nowym napastnikiem GKS-u Katowice został Juho Koivusaari.

27-letni Fin przez ostatnie trzy sezony reprezentował barwy Kiekko-Espoo – najpierw przez 2 lata w Mestis, a po awansie w ostatnim sezonie rozegrał 25 meczów na najwyższym szczeblu w Finlandii i zdobył 2 gole. Na wcześniejszym etapie swojej kariery rozegrał jeszcze 3 mecze w Liidze – 2 w barwach Tappary i 1 dla JYP. Znacznie częściej grał jednak na zapleczu, a najlepszy punktowo był dla niego pierwszy sezon w Kiekko-Espoo – w sezonie zasadniczym zanotował 27 punktów w 33 meczach za 12 goli i 15 asyst, ale w 9 play-offowych starciach dorzucił tylko asystę. Jest wychowankiem IFK Helsinki. Mierzy 180 cm wzrostu.

Witamy!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga