Choć od zakończenia rundy jakiś czas już minął, warto do niej czasem wracać, bo dała nam dużo radości. Początki były bardzo ciężkie (mecze u siebie), a mimo to na koniec udało się być na podium z niewielką stratą do lidera. Jak to leciało?…
Spektakularny początek i wielka klapa
Nowa drużyna, zupełnie nowa, od pierwszych minut meczu ze Zniczem przejęła inicjatywę i stworzyła kilka groźnych sytuacji. Znicz nie istniał, a potem strzelił trzy bramki do przerwy. Nie było co zbierać i nawet gol Jędrycha nie był w stanie nic zmienić.
„Dobra robota, trudny teren”
Tak trudny się jednak nie okazał, ale wygrana z Gryfem w tamtym momencie była bardzo cenna. Nie wykorzystaliśmy kilka setek, ale trafił się gol do przerwy. Nowa GieKSa pokazała więc, że nie tylko może przez chwilę grać dobrze, ale także wygrać.
Deja vu
Bytovia strzela, potem mamy remis i znów Bytovia strzela. I wygrywa 2:1. Wynik i jego zmiany identycznie jak w maju, zdarzyły się w sierpniu. Druga porażka z rzędu u siebie była bardzo niepokojąca.
Cud w Stargardzie
To był pierwszy mecz, którego GieKSa nie miała prawa wygrać. Wesołe miasteczko w obronie i niezła gra gospodarzy. Ale tym razem odwrotnie niż w meczu ze Zniczem – to katowiczanie zaczęli strzelać bramki. W drugiej połowie było już świetnie i udało się podwyższyć prowadzenie.
Piruet Habusty
Nie udało się wygrać trzeciego z rzędu meczu u siebie, ale był progres w postaci punktu. Zaczęło się jednak od tego, że Habusta wpadł w poślizg i nie pogonił za rywalem. Taki Brzękol za Ljungbergiem. Z podobnym rezultatem.
Mrozek przerywa milczenie…
…to znaczy ponad 4-letnią passę bez obronionego karnego. Niestety to nie wystarczyło i po bardzo słabym meczu katowiczanie ulegli w Łęcznej. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, na co stać Górnika. Potem się dowiedzieliśmy.
Odczarowali!
Po ponad roku bez wygranej u siebie, w końcu po dwóch golach Rogalskiego udało się zdobyć trzy punkty. Jak ważne to było przełamanie pokazały wszystkie kolejne mecze u siebie.
Cud numer dwa
Bardzo słaba pierwsza połowa w Rzeszowie ze Stalą i powinno być więcej niż 1:0. Znów jednak po przerwie GKS się obudził i zaczął grać bardzo dobrze, doprowadzając do wyrównania i mając setkę na 2:1. W końcówce napór gospodarzy szczęśliwie nie zakończył się bramką i z pierwszego meczu w Rzeszowie wywieźliśmy cenny punkt.
Euforia
Wydawało się, że znów zacieniujemy i stracimy punkty z outsiderem z Legionowa. W końcówce jednak trafił do siatki Woźniak i Bukowa odleciała. Potrzebowaliśmy takiej wygranej w końcówce. Drugi raz z rzędu wygraliśmy na Bukowej.
Mistrzowie kontry
W Krakowie z do tamtego momentu świetnie grającą Garbarnią (8 meczów bez porażki) GieKSa zagrała mądrze, pewnie i skutecznie. Dwie szybkie bramki w drugiej połowie dały komfort i choć gospodarze raz trafili, to i goście wyprowadzili nokautujący cios.
Stare, dobre, pierwszoligowe czasy
Na Bukowej zagrał lider zaplecza ekstraklasy – Warta Poznań. GieKSa nie była gorsza, ale nie potrafiła wykorzystać gry w przewadze. O wszystkim zadecydowały rzuty karne i tu już było na 100 procent.
Lepsi w osłabieniu
Po raz pierwszy katowiczanie grając w dziesiątkę w tym sezonie – wygrali. Choć rywal składał się z młodzieży, to bardzo długo utrzymywał się wynik bezbramkowy. Znów jednak piorunująca końcówka i charakterni wygrali mecz!
Cud nad cudami
Meczu w Polkowicach GieKSa już naprawdę nie miała prawa wygrać, a powinna wysoko przegrać. Liczba celnych, bardzo dobrych dośrodkowań Azikiewicza była bliska dwucyfrowej. Mrozek przyciągał jednak piłki jak magnes. A w końcówce świetna szybka kontra i Kiebzak dał te trzy punkty. Być może był to najważniejszy mecz tej rundy.
Święto na trybunach, spokój na boisku
Tak łatwego i pewnego zwycięstwa, jak z Elaną nie pamiętają najstarsi kibice. Szybki, łatwy i przyjemny mecz. Na boisku absolutnie bez historii.
Siła, odporność, klasa
W Widzewskim kotle katowiczanie na początku lekko się pogubili i stracili bramkę. Ale z minuty na minutę grali lepiej, wyszli z opresji i wyrównali. A potem byli po prostu lepsi, dużo lepsi od Widzewa. Pokazali kawał dobrej drugoligowej piłki i że przed nikim nie pękają. To był naprawdę znakomity mecz dający wielkie nadzieje.
W osłabieniu wygrali z dopingiem
Przez godzinę grając w dziesiątkę, katowiczanie potrafili odwrócić losy spotkania (z remisu). Znów pokazali wielki charakter, bo wydawało się, że wygrać prawa nie mają – gra się nie układała, nie było okazji. Gol Jędrycha – i kolejna euforia na stadionie!
Okazji mnóstwo, goli za mało
W wiejskiej atmosferze w Boguchwale, w środę o 13.00 zespół mierzył się ze Stalą Stalowa Wola. Z ilości sytuacji katowiczanie powinni byli ten mecz wygrać. To się nie udało i tym razem jedenastki były po stronie przeciwnika.
Szybki rewanż
Po trzech dniach w lidze zespół już udowodnił, kto jest lepszy w tej parze. I nawet spektakularny (naprawdę spektakularny) gol Dadoka tego nie zmienił. Szóste zwycięstwo z rzędu u siebie stało się faktem.
Żal i tylko żal
Mogliśmy z Resovią wygrać i objąć fotel lidera. Zabrakło minuty. Ten mecz dobitnie pokazał mankament pod tytułem, że jak się GieKSę przyciśnie, to obrona się gubi. Mimo to liczyliśmy, że uda się dowieźć. Po meczu pozostał tylko smutek i złość. Aha i żal.
Spuszczone powietrze
O meczu ze Zniczem trzeba by było jak najszybciej zapomnieć. Ogoleni pruszkowianie 6:0 przez Widzew byli dość mocno zdominowani przez GieKSę, ale to oni wyprowadzili dwa ciężkie ciosy. Szkoda.
Szybki szpil
Pierwsza i siódma minuta i było po zawodach. GieKSa z Gryfem wygrała pewnie i wysoko, ale najlepsze było to, że po przestoju kilka znakomitych sytuacji miało miejsce po wejściu rezerwowych. Każdy chciał strzelić!
Mega ważne zwycięstwo na koniec
Wygrana w Bytowie dała bardzo, bardzo dużo. Udało się na sam koniec wyprzedzić Resovię i utrzymać kontakt z Łęczną i Widzewem. W tym trudnym meczu z Bytovią katowiczanie wygrali mając jednobramkowy deficyt, co wcześniej się nie zdarzyło. I dali nam – już w grudniu – bardzo dobrze humory.
Najnowsze komentarze