Dołącz do nas

Klub

STADION ZAMKNIĘTY!!!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po niespełna dwóch miesiącach wojewoda śląski Piotr Litwa zdecydował się ukarać klub oraz wszystkich sympatyków GieKSy za zdarzenie, które miało miejsce w trakcie spotkania katowiczan z Zagłębiem Sosnowiec.

Decyzją wojewody stadion będzie zamknięty na 3 spotkania, czyli do końca rundy. Więc najbliższe spotkania na Bukowej odbędzie się w marcu. Ta decyzja dla wszystkich jest niezrozumiała i klub najprawdopodobniej będzie się od niej odwoływać.

W tym miejscu, zapraszamy wszystkich na mecze wyjazdowe GieKSy. Będzie to jedyna możliwość, aby wesprzeć nasz zespół w walce o punkty.


38 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

38 komentarzy

  1. Avatar photo

    Grzegorz

    5 października 2015 at 18:39

    Nie zapomnijcie dekle na platformę zagłosować w nadchodzących wyborach.

  2. Avatar photo

    wrzuta1964

    5 października 2015 at 18:48

    Kto głosuje na platforme obywatelską ten jest śmierdziel

  3. Avatar photo

    w

    5 października 2015 at 19:15

    I znowu was załatwił ja wiedziałem , że czeka na odpowiedni moment Wiedziałem , że będzie kara myślałem , że na Cracovie .Ostatnio było podobnie.

  4. Avatar photo

    w

    5 października 2015 at 19:16

    co do waszych sugestii wyborczych Nie mam tego problemu jest nowoczesna

  5. Avatar photo

    bukiwa

    5 października 2015 at 19:22

    Panowie ostatnio cygan byl zaproszony do cafe footbol piszcze do much by poruszyli ten temat. Do bonka .do krupu naglosnijcie sprawe Bo ta Sa haha

  6. Avatar photo

    Korek Zawodzie

    5 października 2015 at 19:23

    Pięć wpisów poniżej, i każdy bardziej pojebany.
    Nie od dzis wiadomo że litwa to kibic pachnideł, i kłodę trzeba pod nogi rzucić.
    Kara za te wybryki już była( zakaz wyjazdów) i koniec.
    Po karze litwy ukarze nas jeszcze policja, potem straz pożarna a potem może jeszcze chuj wie kto.
    Trzeba zorganizować manifę pod UW i pokazać że w chuja to se mogą robić kogo innego a nie nos.
    A o polityce to se idźcie pisać kaj indzij.

  7. Avatar photo

    Deutsches_Reich

    5 października 2015 at 19:24

    Litwa Ty kurwo jestes skurwielu namierzony jo Cie dojebia , 1100 km jada na szpil urlop planuja w chuj wczesnij a taki pizdus skurwialy sie prywatny folwark odpierdalo , Cie kurwo trefia to do ryja nasrom

    GKS über alles !!!

  8. Avatar photo

    bukiwa

    5 października 2015 at 19:38

    Sorry start ale moj wpis jest podobny do twojego musimy sprawe naglosnic Bo to jest nie normalne

  9. Avatar photo

    bert

    5 października 2015 at 19:41

    Litwa kurwo nie żyjesz, wiem o tobie wszystko, nie dożyjesz wszystkich świętych, to nie żart. Skończysz jak Kempski.

  10. Avatar photo

    GieKSiarz

    5 października 2015 at 21:06

    LITWA i spółka na mój głos nie licz to jest chamstwo, żeby 2,5 miesiąca po szpilu podejmować takie decyzje. Jeśli chciałeś to mogłeś to zrobić od razu a nie teraz. Z drugiej strony miejmy pretensje do siebie że kilku łebków na Blaszoku nie wie po co przyszło na mecz z Zagłębiem albo nie zrozumiało krótkiego i prostego komunikatu – to miało być święto i zabawa. Teraz musimy cierpieć wszyscy przez kilunastu chłystków i to w momencie kiedy próbujemy powstać z kolan a piłkarze czekają na doping.

  11. Avatar photo

    hanibal

    5 października 2015 at 21:34

    Zpowodu zamknięcia stadionu niech litwa zwróci koszty którzy zapłacili za karnety,sprawa nadaje się do sądu.

  12. Avatar photo

    rozum

    5 października 2015 at 21:59

    A ja myślę że można się było tego spodziewać i poprawę i wine najpierw szukać u siebie.. najprościej naublizac innym…ehhh.
    Ps. Co by nie było , dla jasności, nie cieszę się z zamknięcia stadionu.

  13. Avatar photo

    Maryjan

    5 października 2015 at 23:32

    litwa kolega chęcińskiego.

  14. Avatar photo

    seba

    6 października 2015 at 00:23

    oprawa na meczach to podstawa pirotechnika nie powód do zamykania stadionu tyczy się to każdego klubu który ma wiernych kibiców pomysłowych do stworzenia widowiska na szpilu. Nie rozumiem więc stwierdzenia typu wsadż sobie te race w dupę. Nie podoba się to siedz se w doma na ekranie oglądaj mecz pajacu. Kibice Gks-u zwsze słynęli z najlepszych opraw oby tak dalej.
    ps. można zobaczyć niesamowitą oprawę w stolicy Legia – Napoli

  15. Avatar photo

    GKS

    6 października 2015 at 01:08

    Dobrze ze piszesz o siedzeniu w domu, bo wiesz co ? mamy znowu stadion zamknięty ! Caly maketing, starania zeby bylo lepiej ida w pizdu bo kurwa trzeba odpalic te piro. Cos tam mowisz o widowisku ? od tego sa pilkarze a piro zostaw sobie na sylwestra. Jest w ogole wsrod Was ktos to ogarnia ten caly cyrk ?

    Ps widac ze cenzura dziala jak za komuny

  16. Avatar photo

    frustrat

    6 października 2015 at 01:51

    mamy wymagania wobec piłkarzy i słusznie, ale we własnym gronie też trzeba zrobić porządek. Kiedy to w końcu dotrze do tych waszych pustych głów, że w Polsce jest zabronione używanie rac na imprezach masowych, czy się to k… komuś podoba czy nie.!!! Nikt nie ma i nie może mieć pretensji o fajne oprawy meczowe i chwała za to, ale bez tych p… rac i wszystko będzie OK. ale najlepiej mieć pretensje że zamknięto stadion, a to że kibiców odciąga od klubu, a to że marketing klubowy psu na budę, a to że zniechęca klub biznesu, a co tam, pierdolić to, najważniejsze że paru debili se zapali race i ciul, a zapomniałem to wszystko dla „dobra” naszego klubu.!!!

  17. Avatar photo

    KOSZUTKA.EU

    6 października 2015 at 08:44

    No to szykuje się jatka.

  18. Avatar photo

    Irishman

    6 października 2015 at 09:09

    Dajcie spokój z dymami. Za to 25-tego powinniśmy zmienić hasło z „Wszyscy na Bukową” na „Wszyscy na wybory”! I namawiać matki, ojców, dzieci, babcie, dziadków, ciotki, wujków, sąsiadów, kolegów, dziewczyny, żony! A jak trzeba to i zawieźć do lokalu wyborczego! Tu możemy NAJSKUTECZNIEJ pokazać panu wojewodzie, co o nim i o jego partii sądzimy, no i najdotkliwiej „odwdzięczyć się”za to wszystko !

  19. Avatar photo

    tyta

    6 października 2015 at 09:09

    … mógł zamknąć tylko Blaszok jeśli chodziło mu o race, bo to stamtąd poszło. A swoją drogą kiedy wreszcie kilku pseudo zrozumie, że tu ukochanemu klubowi nie pomaga. Teraz lipa siad płaski do marca.

  20. Avatar photo

    antyGrzyb

    6 października 2015 at 09:13

    Teraz na cala PO jedziecie a na liscie parti kazdy ma swoje miejsce wystarczy tego skurwysyna omijac wielkim lukiem. Zamykanie stadionow to nie jest pomysl calego PO. Dziwi mnie tylko ze smierdziele mieli tak niska kare za pirotechnike pod sektorem zaboli i nikt o tym na glos nie mowil i szybko ucichlo wiec czy za nami ktos sie wstawi? ale trza jak najbardziej to naglasnic bo to bandyctwo w bialych kolnierzykach

  21. Avatar photo

    markus

    6 października 2015 at 09:30

    Jak widze niektore komentarze to mam ciary na plecach.
    Nawet kurwa dziecko wie ze jak zlamie zasady to dostanie kare.. a kibole kurwa nie czja tylko maja pretensje do calego swiata!!
    Jakie to kurwa polskie… jak jedziecie za szybko to tez zamiast przeprosic to macie pretensje ze ograniczenie zle, ze mandate wysoki, ze pogoda przeciez ladna…ehhhhh
    A polityke to se zostawcie w spokoju. Nagle PO jest zle?! I winne tego ze ktos zapalil race I zrobil zadyme buhahahahha
    Na PiSiakow nie zaglosuje bo to banda debili I nikt mnie nie przekona ze jest inaczej

  22. Avatar photo

    Argail

    6 października 2015 at 09:34

    Litwa zamknął stadion a nie zakazał wstępu na mecz publiczności (bo to nie jego kompetencje), może by Zarząd rozważył opcje rozegrania meczów na innym stadionie?? Jaworzno (już było i mamy doświadczenie), albo Zabrze, albo gdzieś na „nie zamkniętym” stadionie. Odwoływanie się nic nie da bo odpowiedź przyjdzie odmowna albo po fakcie.

  23. Avatar photo

    wrzuta1964

    6 października 2015 at 10:16

    Do tych co nie kumają Partia co wygrywa wybory wybiera wojewodów więc platforma musi przegrać Nieważne że nie będziecie głosować na dupka wojewodę do sejmu dostają się ci co są wysoko na liście wyborczej a nie ilość głosów LITWA jest kibicem ruchu i próbuje zniszczyć nasz klub ciekawe czemu tak długo czekał na zamknięcie stadionu Akurat teraz jak miały być bilety za złotówkę zmiana trenera dyrektora mogło przyjść więcej ludzi Smrody chcą grac na stadionie śląskim taki stadion cza zapełnić więc GieKSa w ekstraklasie nie pasuje najlepiej jak by znikła Litwa nie działa sam BUZEK też mu pomaga już kiedyś zabrał na sponsora firmę Tauron Więc powtarzam kto głosuje na platformę obywatelską ten śmierdziel

  24. Avatar photo

    wrzuta1964

    6 października 2015 at 10:20

    SMRODY odpalają piro na stadionie nawet podkładają ładunki pod płotem dla kibiców gości Nie ponoszą żadnych kar SAMI zadajcie sobie pytanie czy ten gnój jest obiektywny

  25. Avatar photo

    BartSzczekociny

    6 października 2015 at 10:27

    Trzeba cos z tym zrobic z tym Litwą !!!! Albo GieKSa to my !! Jebac go.!!
    Fanatycy z GieKSy !!

  26. Avatar photo

    Irishman

    6 października 2015 at 10:39

    @antyGrzyb tak jak w państwie partię rządzącą, czyli PO reprezentuje premier, tak w województwie wojewoda (którego przecież zresztą powołuje na stanowisko właśnie premier).

    @markus, a to są u nas ino dwie partie? Nikt Ci nie każe głosować na PISiaków.
    No i fajnie, że dałeś przykład z tym mandatem. Jasne, że jak coś przeskrobiesz to musisz ponieść konsekwencje. Ale jak Cię policja złapie to dostajesz od razu mandat i wg określonej z góry taryfy. Nie czekasz np. pół roku aż pan policjant sobie (może) przypomni, że ten Markus coś tam kiedyś przeskrobał i trzeba go ukarać i myśli sobie np. 500… nie, 1000… nie, to jednak wyjątkowy drań przywalę mu 100.000! A co, nie mogę? Mam prawo!
    No i tak samo wojewoda miał prawo przywalić nam kiedykolwiek i ile wlezie! Ale ponieważ ma taką dowolność to tym bardziej od niego zależy, aby jego decyzje były odbierane jako sprawiedliwe i równe dla wszystkich, a jeśli miałyby spełniać swoją rolę to powinny być nakładane NATYCHMIAST.
    Jeśli jest inaczej to jest to jego wina oraz tego kto go na to stanowisko wyznaczył!

  27. Avatar photo

    markus

    6 października 2015 at 10:47

    @Irishman
    – ciesze sie ze nikt mi nie kaze glosowac na PiS 😉
    – co do drugiej czesci sie zgodze I przyznam Ci racje. Decyzja powinna byc natychmiastowa I odpowiednio sprawiedliwa..a chyba taka nie jest.

    tak czy inaczej strasznie to smutne I fakt jest niezaprzeczalny ze ktos – kibole zlamali przepisy wiec nastepnym razem (Wy kibice ktorzy uwazacie sie za tych ktorym najbardziej lezy dobro GieKSy na sercu) zastanowcie sie I poproscie kolege obok aby raczej nie napierdalal w krzeselko 🙂
    Popatrzcie tez na problem z perspektywy sponsora co se baner kupil na szpile…..:(

  28. Avatar photo

    hanibal

    6 października 2015 at 14:29

    Skoro stadion jest zamknięty prezesie p.Cygan proszę rozegrać mecz na stadionie Rozwoju,zobaczymy co zrobi wojewoda,wpadł we własne sidła przecież zamkńął stadion miejski,więc śmiało można mecz rozegrać nawet w Sosnowcu.

  29. Avatar photo

    andreasw1959

    6 października 2015 at 16:33

    Parszywy Po popraniec Litwa jeszcze tylko pare dni i wasza wladza sie skonczy w tym kraju. Skoncza sie wasze przekrety w tym kraju skonczycie jak UNIA WOLNOSCI . TEMU PANU JUZ DZIEKUJEMY ZERO GLOSOW NA PO. Mecz na Rozwoju i gosciu niech sie wali .

  30. Avatar photo

    Daro

    6 października 2015 at 16:54

    Przenieść mecz na Rozwój i koniec tematu

  31. Avatar photo

    andreasw1959

    6 października 2015 at 17:55

    GKS odwolal sie od decyzji wojewody do MINISTRA SPRAW WEWNETRZNYCH zobaczymy czy cos sie zmieni .Pozdrawiam GIEKSIAZY

  32. Avatar photo

    wrzuta1964

    6 października 2015 at 18:47

    Do igor Race są odpalane w całym kraju Nikt nie dostaje takiej kary jak my Dwa PZPN już nas ukarał Kara się należała ale bezpośrednio po meczu Trzy to ciekawe czumu Smierdządzy wojewoda nie zamyka stadionu smrodu To że paru napinaczy rzucało racami i co gorsze własnymi barwami to już bez komentarza bo ręce opadają

  33. Avatar photo

    GieKSiarz

    6 października 2015 at 20:47

    podoba mi się opcja obejścia smRodu i zagrania meczu na Rozwoju. Tego jeszcze w Polsce nie „grali”. Jak Litwa tak to my na spokojnie pokrzyżujmy mu plany bez zbędnych emocji by nie było jeszcze gorzej. Siły siłą się nie zdusi – ogień trzeba wodą gasić i to mi się podoba – GRAJMY NA ROZWOJU

  34. Avatar photo

    ola1964

    6 października 2015 at 21:11

    MY KIBICE GIEKSY POTRZEBUJEMY MECZE !! sosno UBRALI SOBIE koszulkę z GIEKSY I ROZBIERALI SWPICH A WY DO CHUJA PANA WIEXYCIE WIEXYCIE ŻAŁOSNE POZDROWIENIA DLA TYCH ……. POZDROWIENIA OD GIEKSY 1964 !!!

  35. Avatar photo

    Gieksiorz 1964

    6 października 2015 at 21:57

    litwa lobuzie wsadzymy ci hu..w buzie!!!!!YNO GieKSa

  36. Avatar photo

    Oberschlesien1964

    6 października 2015 at 22:00

    Litwa! wez sznur i powiesc sie od NASZEGO Giekaesu odpierol sie

  37. Avatar photo

    tyta

    7 października 2015 at 13:16

    … o Litwa POCZEKAJ NO !!! W przyszłej kadencji to ja będę Wojewodą Śląska a wtedy przez cały ten czas będziecie gRali bez udziału publiczności.

  38. Avatar photo

    Nikt64

    8 października 2015 at 10:41

    Trzeba najpierw pomyslec zeby pomoc druzynie a nie palic cholerne race.Teraz znow blaszok zamkniety.Jak kurwa nie mozna robic rac to nie mozna i basta!!! Przydalaby sie p.Thatcher na naszych stadionach.Przynajmniej bylby spokuj i kibicowanie a nie paru łebków z zapalniczka…..

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

8:8 i bal pękła

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.

Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.

Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.

Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.

No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.

No i nie doczekaliśmy się.

Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.

I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.

W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.

Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.

Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.

Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.

I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.

Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.

Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.

Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?

Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.

I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.

Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?

Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.

Nie tędy droga.

Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.

PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu… z Tychami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.


Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.

Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.

Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.

Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!

Kontynuuj czytanie

Felietony

Kibicu GieKSy, pamiętaj, gdzie byłeś…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Początkowo ten felieton miał dotyczyć stricte meczu z Lechem Poznań. Meczu przegranego, kolejnej porażki na swoim boisku w tym sezonie. Spotkania, które wcale nie musiało się tak zakończyć.

I kilka słów temu pojedynkowi poświęcę. Środek ciężkości zostanie jednak umiejscowiony gdzie indziej. Bo po meczu niepotrzebnie otworzyłem internet i…

Każdy z nas był rozgoryczony końcowym rezultatem tego starcia. Do końca wierzyliśmy, że katowiczanie odrobią jednobramkową stratę i przynajmniej jeden punkt zostanie na Nowej Bukowej. Nasz zespół walczył, gryzł trawę i w zasadzie – zwłaszcza w drugiej połowie – grał bez kompleksów. W końcu kilka swoich okazji mieliśmy, ale albo kapitalnie interweniował Bartosz Mrozek, jak w sytuacji, gdy z refleksem wybronił „strzał” swojego kolegi z zespołu, albo fatalnie przy dobitce swojego własnego uderzenia skiksował aktywny Borja Galan. Hiszpan trafił też w poprzeczkę i wcale nie jestem przekonany, że gdyby piłka szła pod obramowanie bramki, to golkiper Lecha by ją odbił.

Wiadomo, że naszym zawodnikom brakuje trochę okrzesania w końcówce akcji ofensywnej, gramy za bardzo koronkowo, a nie zawsze na to starcza umiejętności, zwłaszcza z tak silnym przeciwnikiem. A gdy już decydujemy się na prostą grę – co kilka razy miało miejsce – od razu są sytuacje. Mimo wszystko jednak spodziewałem się, że z gry będziemy mieli mniej. Że Lech nas zje taktycznie i piłkarsko. To się nie stało i naprawdę nie ma tu znaczenia, czy Lech – jak sugerują niektórzy – zagrał na pół gwizdka i pół-rezerwowym składem. Na konferencji pomeczowej trener Lecha Nils Frederiksen powiedział, że absolutnie nie miał odczucia , że jego zespół kontrolował to spotkanie. To rzadkość, bo zazwyczaj trenerzy lubią mówić, że kontrolowali. Jak choćby trener Rafał Górak po tym meczu, co dziwnie brzmi w przypadku porażki. To jest po prostu złe słowo, nieadekwatne, tak jak ostatnio trener Iordanescu, który stwierdził, że Legia kontrolowała mecz z Samsunsporem przez 90 minut z wyjątkiem sytuacji, gdy stracili gola…

Jednak jeśli jesteśmy już przy tym nazewnictwie, to tak – trener Kolejorza powiedział, że tej kontroli swojego zespołu nie czuł. I nie było widać, że to jakaś nadmierna kurtuazja. Przysłuchuję się od lat wypowiedziom trenerów przeciwników GKS i nieraz w głowie łapałem się… za głowę, słysząc tę cukierkową, fałszywą kurtuazję mówiącą o tym, z jakim to silnym przeciwnikiem się ich zespół mierzył, podczas gdy katowiczanie zagrali mecz fatalny. Więc słowa Duńczyka są cenne, podobnie jak w poprzednim sezonie Marka Papszuna po meczu w Katowicach.

Daleki jestem od tego, żeby nasz zespół jakoś specjalnie chwalić po tym meczu, bo jednak tych punktów potrzebujemy jak tlenu, była szansa Lecha ukąsić, a tego nie zrobiliśmy. Jesteśmy w strefie spadkowej z mizerną liczbą punktów – zaledwie ośmioma. Kilka drużyn nam w tabeli odskoczyło, stworzył się peleton drużyn środka tabeli. Ten środek jest płaski, ale może być taki scenariusz, że wkrótce zostanie np. pięć drużyn zamieszanych w walkę o utrzymanie. I bycie w takiej grupie i wyżynanie się wzajemne byłoby najgorszym, co może nam się przydarzyć. Kolejne okienko międzyreprezentacyjne będzie niesamowicie istotne w tym zakresie, o czym pod koniec.

Jest frustrujące, że jako cała drużyna nie możemy zagrać na tyle dobrego meczu, żeby zarówno w defensywie, jak i ofensywie być efektywnymi. Piszę o tym dlatego, że zarówno w Płocku, jak i  wczoraj ogólna gra defensywna była już lepsza niż w praktycznie wszystkich poprzednich spotkaniach (może poza meczem z Arką). Nadal to nie wystarcza do gry na zero z tyłu i jest mocno irytujące, że w każdym meczu tracimy gola. Katowiczanie nie ustrzegli się błędów. Bramka Fiabemy ostatecznie była jakaś… dziwna. Najpierw na radar go pilnował Jesse Bosch, i zawodnik był totalnie sam przed polem karnym, co było karygodne. Żaden z naszych zawodników nie zdołał go zablokować. Dodatkowo można zapytać, co zrobił w tej sytuacji Rafał Strączek. Może to jest jakaś szkoła bramkarska, by nie stać w środku światła bramki tylko gdzieś w ¾… W każdym razie przez to strzał w miarę w środek bramki został przepuszczony, przy czym dodatkowo Rafał interweniował tak, jakby piłka mu przeleciała pod brzuchem, schował ręce…

Można tego meczu było nie przegrać, można było w końcówce wyrównać i nie dać Lechowi czasu na strzelenie zwycięskiej bramki. Jednak to nie jest tak, że Kolejorz nic nie grał. Goście mieli swoje sytuacje. W pierwszej połowie kilkukrotnie rozpędzili się niczym Pendolino i było naprawdę widać sporo jakości, jak i… niedokładności. W drugiej części w końcówce, gdy GKS się odkrył, mieli już doskonałe sytuacje na 2:0. Nie strzelili.

Ostatecznie był to taki mecz, w którym wynik w każdą z dwóch stron – lub remis – byłby sprawiedliwy. Nie ma więc co na ten temat dywagować. Wygrała drużyna, która wykorzystała swoje doświadczenie i najwidoczniej – minimalnie była lepsza.

I na tym mógłbym zakończyć…

Niestety przejrzałem komentarze po meczu, czy to na naszym Facebooku czy na forum. I o ile byłem dość spokojny po meczu, to po tej – jakże fascynującej lekturze – ciśnienie mi się podniosło do granic możliwości. Wiele jestem w stanie wybaczyć, emocje, sam dałem im się nieraz ponosić w przeszłości. Jedno, czego jednak nie mogę dzisiaj opanować i chyba to nigdy nie nastąpi, to uodpornić się na… czystą głupotę.

W swojej dwudziestoletniej „karierze” przy mediach GieKSy miałem różne okresy i różnie byłem oceniany. W czasach trzeciej ligi (tak, był taki czas) byłem ochrzczony „obrońcą piłkarzy”. Wtedy gdy po remisie z Pogonią Świebodzin czy Stilonem Gorzów (tak, byli tacy rywale) nasz awans zawisł na włosku, uspokajałem, mówiłem, że będzie dobrze. Jechano po mnie za to. Były też inne momenty, kiedy mówiono mi, że przesadzam. Gdy za Jerzego Brzęczka dzwoniłem na alarm, od początku wiosny, że przegrywamy awans, twierdzono, że niepotrzebnie zaogniam atmosferę. Raz obrażali się na mnie piłkarze, raz kibice.

Nie dbam więc o to, co sobie krytykanci, których niestety jest bardzo wielu, pomyślą. O ile po Cracovii mój ton był jeszcze w stylu „niech się niektórzy pukną w głowę” to dzisiaj cisną mi się na usta zdecydowanie mocniejsze i nieparlamentarne epitety.

Pogrzebowa atmosfera, jaka rozpętała się po wczorajszym meczu w tych opiniach to jest takie kuriozum, że żadna taka czy inna bramka Strączka lub fatalne błędy w obronie w poprzednich meczach  nie mają podjazdu. Po minimalnej przegranej z Mistrzem Polski, w której GKS nie był zespołem gorszym, naczytałem się, że jesteśmy na autostradzie do pierwszej ligi, większość składu jest „do wypierdolenia”, łącznie z „taktykiem Górakiem”.  Już nie będę mówił o populizmach, żeby dać szanse „chłopakom z Akademii”, bo osoba która taki farmazon wymyśliła to zapewne zabetonowany i odporny na wiedzę wyborca jednej czy drugiej głównej opcji politycznej… Podobny poziom argumentacji.

Jest taka maksyma, że jeżeli nie znasz historii jesteś skazany na jej powtarzanie. Wiele osób zachowuje się tak, jakby jej naprawdę nie znało. A przecież to fałsz. To nie jest tak, że te osoby rzeczywiście nie wiedzą, w jakiej sytuacji była GieKSa choćby jeszcze dwa lata temu. I w jakiej byliśmy rok temu. Natomiast ta zbiorowa amnezja jest zatrważająca. Ja wiem, że łaska kibica na pstrym koniu jeździ, ale są pewne granice realizacji tego powiedzenia.

Przypomnę, gdzie byliśmy. Sześć lat temu GieKSa z hukiem jak stąd do Bytowa spadła do drugiej ligi. W ostatniej minucie ostatniego meczu po golu bramkarza. W dwóch poprzedzających sezonach walczyliśmy o awans do ekstraklasy i w końcowych fazach sezonów spektakularnie te awanse przewalaliśmy. Był gol z połowy zdegradowanego Kluczborka w doliczonym czasie gry. Była porażka z gimnazjalistami z Chorzowa, poprawiona porażką u siebie w następnym meczu z Tychami. Ale to spadek na trzeci poziom rozgrywkowy to była wyprawa w prawdziwą otchłań. Nie mieliśmy już nawet Tychów czy Podbeskidzia. Naszymi przeciwnikami była Legionovia, Gryf czy Błękitni. Pewnie wielu nowych kibiców nawet by nie potrafiła powiedzieć, z jakich miejscowości są wspomniane ekipy. Na Bukową nawet przyjechał Lech Poznań! Problem polegał na tym, że były to rezerwy wielkopolskiego klubu, które nawet Bułgarskiej nie powąchały, a swoje mecze rozgrywały we Wronkach. Stadiony, które dzisiaj są dla nas przygodą w Pucharze Polski – wtedy były codziennością.

I w pierwszym spotkaniu po spadku do tej drugiej ligi, będącym jednocześnie pierwszym meczem Rafała Góraka w drugiej jego kadencji, GKS Katowice przegrywał u siebie do przerwy ze Zniczem Pruszków 0:3. Do przerwy. Ze Zniczem. Zero trzy. W drugiej lidze.

Ostatecznie nasz zespół przegrał to spotkanie 1:3. To był początek próby wyjścia z otchłani. Z totalnej otchłani polskiej piłki. W pierwszym sezonie nie udało się awansować. Nie strzeliliśmy w końcówce z Resovią. W kiepskim stylu przegraliśmy baraż ze Stalą Rzeszów. Po roku z tą Stalą katowiczanie przypieczętowali powrót na zaplecze ekstraklasy.

I przez kolejne dwa lata awansu do ekstraklasy nadal nie było. Zbliżaliśmy się do dwóch dekad bez najwyższej klasy rozgrywkowej w Katowicach. W sezonie 2023/24 w pewnym momencie jesieni GKS złapał kryzys. Przez chyba dziewięć meczów nasza drużyna nie potrafiła wygrać meczu. Zaczęły się psuć nastroje, kibice tracili cierpliwość do trenera, pojawiło się słynne „pakuj walizki” i „licznik Góraka” odmierzający dni od ostatniego zwycięstwa GieKSy. Trener był przegrany, sam – ze swoją drużyną – przeciw wszystkim. Nie podał się do dymisji. A potem spektakularnie awansował do ekstraklasy.

Człowiek inteligentny wyciąga wnioski. Człowiek inteligentny na podstawie jednej sytuacji odpowiednio ustosunkowuje się do podobnej w przyszłości.

GieKSa doświadcza takich problemów jak obecnie po raz pierwszy od dwóch lat. Mówiąc inaczej – od 24 miesięcy. W piłce do bardzo długo. Po latach upokorzeń, ostatnie dwa lata żyliśmy jak pączki w maśle. Cała wiosna 2024 zakończona awansem to był sen. A potem był cały sezon w ekstraklasie, w którym ani przez moment nie drżeliśmy o utrzymanie i zdobyliśmy niemal pół setki punktów. Nawet po matematycznym zapewnieniu sobie pozostania w lidze, GieKSa potrafiła wygrywać – z Cracovią czy Lechią, zremisowaliśmy z Lechem.

I teraz po 11  kolejkach czytam, że „wszyscy do wyjebania”, bo znaleźliśmy się w strefie spadkowej.

W dupach się poprzewracało od dobrobytu.

Jesienią 2023 byliśmy powiedzmy w podobnej sytuacji, ileś tam meczów niewygranych, kilka fatalnych spotkań i duży zawód. Wydawało się, że kolejny sezon spiszemy na straty. Przegrywaliśmy u siebie ze słabiutką Polonią Warszawa. I czy naprawdę tamta sytuacja – z której w taki sposób wyszedł trener z drużyną nie nauczyła was, że należy się z pewnymi opiniami wstrzymać? I przede wszystkim – tak po ludzku – dać mu szansę na to, żeby wyciągnął drużynę z dołka?

Nie mówię, że krytyki ma nie być. Sam jestem poirytowany niektórymi zawodnikami i niektórymi decyzjami trenera. Jednak jak znowu czytam, że „Górak ma wypierdalać”, to nie tyle poddaję w wątpliwość, co jestem pewien, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną, która jest w stanie takie coś ze swoich ust czy palców wyprodukować. Taka osoba musi mieć naprawdę smutne życie…

Niektórzy domagali się zwolnienia połowy drużyny w sytuacji, kiedy GKS byłby dwa razy z rzędu mistrzem, a w trzecim kolejnym zajął piąte miejsce. Albo gdyby zespół grał w Lidze Mistrzów i przegrałby u siebie np. 0:4 z Arsenalem. Jestem pewien, że znalazłoby się kilka osób, które by wylało wiadro pomyj, że przynieśliśmy wstyd i kilku piłkarzom powinniśmy podziękować.

Ja wyciągam wnioski. Wyciągam wnioski z tego, że jeśli ktoś, w kogo zwątpiłem, udowodnił raz, że się myliłem, to drugi raz nie popełnię tego błędu. Nie mówię, że nigdy już nie będę nawoływał do zmiany trenera. Nawet tego trenera. Jednak ten moment jest tak kompletnie nieadekwatny do tego, że trzeba być ostatnim frustratem, żeby takie tezy – jeszcze w taki bezceremonialny sposób – wygłaszać.

Czytałem opinię, że powinniśmy spojrzeć na taką Arkę, która potrafiła wygrać z Cracovią, z którą my przecież dostaliśmy srogie bęcki. Na Boga… Przecież my tę „wspaniałą” Arkę roznieśliśmy w puch i w pył i jesteśmy ich koszmarem z dwóch ostatnich meczów. Trzeba naprawdę mieć intelektualny tupet i pustkę, żeby takiego argumentu użyć.

Oczywiście, że to obecnie wiadro pomyj jest związane nie tylko z Lechem, ale całym obecnym  sezonem, który jest na razie bardzo słaby. I nasza pozycja oraz dorobek punktowy też są słabe. Nie jest jednak to żadna sytuacja dramatyczna, w której mielibyśmy do kreski pięć punktów straty. Jesteśmy pod kreską, ale cały czas w kontakcie. Teraz trzeba zrobić wszystko, żeby tego kontaktu nie stracić. Gra ciągle daje duże nadzieje, że tak się stanie. Wszystko zależy od głów piłkarzy.

Jazda po drużynie stricte po meczu z Lechem jest kompletnie nieadekwatna. Bardziej uzasadniona krytyka byłaby wtedy, gdybyśmy znów przegrali 0:3, względnie zagrali jakieś fatalne spotkanie. Tymczasem GieKSa zagrała na tle Mistrza Polski naprawdę nieźle i było blisko zdobyczy punktowej.

Więc nakładają się tu dwie rzeczy, za które mam pretensje do kibiców. Od razu zaznaczę – nie wierzę, że to się zmieni i niektórzy pójdą po rozum do głowy. Liczę jednak, że pojawią się takie osoby, które jednak przypomną sobie właśnie – gdzie byliśmy jeszcze pięć lat temu, w jak głębokiej dupie – i gdzie jesteśmy teraz. I dzięki komu cały ten projekt istnieje, dzięki komu w ostatnich dwóch latach byliśmy w piłkarskim raju. Nie, to nie jest podziękowanie za zasługi. To jest z jednej strony ludzkie, a z drugiej ciągle merytoryczne podejście do tematu.

Ten mecz ze Zniczem… Przecież patrząc na samo tamto spotkanie, obawialiśmy się, że to pójdzie jeszcze dalej i GKS będzie się bronił przed spadkiem do… trzeciej ligi. Wtedy wydawało się, że – mimo przyjścia nowego-starego trenera – jesteśmy autentycznie pogrzebani. A to był początek czegoś wielkiego. Czegoś, czego owoce dzisiaj mamy – mogąc w ogóle emocjonować się szansą potyczek z największymi polskimi drużynami. Jesteśmy w czymś wielkim, a jednocześnie jesteśmy w trudnej sytuacji.

Teraz przed zespołem około półtora tygodnia przerwy. A potem przyjdą kluczowe mecze dla tej jesieni. Jakbym na ten moment miał typować ekipy do walki – wraz z nami – o utrzymanie i te które po prostu są dość słabe, to byłyby to Termalika, Motor i Piast. Dodałbym jeszcze Arkę.

I to właśnie zarówno z Motorem, jak i Piastem oraz Niecieczą będziemy się mierzyli w czterech najbliższych kolejkach. Tam już bezwzględnie będzie trzeba punktować za trzy. Nie wiem czy zdobędziemy komplet, raczej wątpię, bo będzie o to bardzo ciężko. Ale co najmniej dwa z tych trzech spotkań należałoby wygrać, żeby zyskać minimum spokoju. Pamiętajmy, że tam nie tylko chodzi o zdobywanie punktów, ale także o odbieranie ich rywalom. Klasyczne mecze o sześć oczek. Dodatkowo będzie spotkanie z mocną Koroną, która jest w górze tabeli, ale drużynie Jacka Zielińskiego mamy coś do udowodnienia.

Apeluję. Dajmy im pracować. To nie jest tak, że przegrywamy z kretesem mecz za meczem. Tak naprawdę zawaliliśmy totalnie dwa mecze – z Zagłębiem u siebie i Lechią na wyjeździe. Gdybyśmy mieli w tych spotkaniach 3-5 punktów więcej nasza sytuacja byłaby dużo lepsza.

To jednak przeszłość. Trochę nam ta nasza GieKSa nawarzyła piwa i w komplecie teraz ich głowa w tym, żeby to piwo wypić. Z naszym wsparciem. A nie bezsensowną jazdą.

Na koniec dodam, że ten felieton dotyczy zmasowanego „ataku” w sieci. Jeśli chodzi o to, co się dzieje na żywo – czyli stadion i trybuny – nie mam nic do zarzucenia. Doping zarówno u siebie, jak i na wyjazdach jest kapitalny. Wsparcie z trybun po nieudanych meczach – również wielkie. I oby tak dalej. W piłce decydują szczegóły. Jak VAR odwołujący karnego w derbach Trójmiasta. Tutaj takim szczegółem może być jedna przyśpiewka, po której zawodnikowi zadrży noga. Lub nie zadrży.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga