Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Trudne trenerskie debiuty

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Obecny sezon (2015/16) jest naszym dziewiątym na zapleczu Ekstraklasy. Przez ten czas naszą drużynę trenowało trzynastu trenerów. Jerzy Brzęczek będzie czternastym szkoleniowcem przy Bukowej. W tym artykule chciałbym omówić debiuty poszczególnych szkoleniowców.

Pierwszym trenerem GieKSy w II lidze (obecnie I liga) był Piotr Piekarczyk, który naszą drużynę do niej wprowadził. Nasz pierwszy sezon (2007/08) na zapleczu Ekstraklasy rozpoczęliśmy dość nietypowo, bo od… drugiej kolejki. Czwartego sierpnia pokonaliśmy w Łomży tamtejszy ŁKS 2:1. Trener prowadził zespół do 26. kolejki, gdy po porażce 1:2 z Wisłą w Płocku zastąpił go Wojciech Osyra. 26 kwietnia, pod wodzą nowego szkoleniowca, zremisowaliśmy na Bukowej z GKS-em Jastrzębie 0:0. Pierwsza wygrana przyszła dopiero w Lublinie, gdzie w trzydziestej kolejce wygraliśmy 2:0 z Motorem Lublin na wyjeździe.

W przerwie letniej doszło do zmiany szkoleniowca i sezon 2008/09 na ławce trenerskiej rozpoczął Jan Żurek. W pierwszej kolejce przegraliśmy z Turem Turek 0:1 na wyjeździe, a na pierwszą (i jedyną ligową) wygraną pod wodzą tego trenera musieliśmy czekać do trzeciej kolejki, gdy na Bukowej ograliśmy 2:1 Znicz Pruszków. Po porażce z Flotą 0:2 w Świnoujściu w 10. kolejce zarząd klubu postanowił zmienić trenera. Nim wybrano nowego szkoleniowca, to nasza drużyna zagrała na Bukowej z Dolcanem i… wygrała 3:0. Na ławce trenerskiej siedział wtedy Henryk Górnik. Kilka dni później ogłoszono nominację Adama Nawałki, który swoją przygodę z GieKSą rozpoczął od porażki po dogrywce 3:4 z Górnikiem Zabrze w Pucharze Polski. Ligowy debiut także nie był udany, bo 27 września 2009 przegraliśmy 0:2 ze Stilonem w Gorzowie (12. kolejka). Nawałka swoje pierwsze ligowe zwycięstwo odniósł dopiero 12 października – po golu… Bartosza Iwana wygraliśmy 1:0 ze Stalową Wolą.

W sezonie 2009/10 naszą drużynę prowadził dalej Adam Nawałka, ale niestety w przerwie zimowej przeszedł do Górnika Zabrze, z którym potem awansował do Ekstraklasy. Chyba każdy z nas się nie raz, nie dwa zastanawiał co by było gdyby Nawałka został na Bukowej. 30 grudnia 2009 roku na trenera wyznaczono Roberta Moskala, który swój debiut zaliczył 7 marca 2010 roku. W spotkaniu z Górnikiem Zabrze (prowadzonym już przez Nawałkę) doszło do bezbramkowego remisu. Pierwszą wygraną Moskal odniósł w swoim czwartym meczu, gdy w 23. kolejce ograliśmy 2:1 ŁKS w Łodzi.

Po raz kolejny w przerwie między sezonami nastąpiła zmiana i na ławce pojawił się Dariusz Fornalak. W debiucie zremisowaliśmy na Bukowej 1:1 z Dolcanem Ząbki. Wygranej przy tym szkoleniowcu… nie doczekaliśmy, bo po odpadnięciu z Pucharu Polski w Zdzieszowicach oraz pięciu kolejkach ligowych (dwa remisy, trzy porażki) Fornalak został zwolniony. Ostatni mecz tego trenera w GieKSie na pewno pamięta wiele osób – 28 sierpnia 2010 roku przegraliśmy 1:6 z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Następnym trenerem został Wojciech Stawowy, który zaliczył falstart w Kluczborku – przegraliśmy 0:3 z tamtejszym MKS-em (6. kolejka). W następnej kolejce udało się już wygrać – ograliśmy 4:2 Stilon na Bukowej.

Przed sezonem 2011/12 znowu doszło do zmian na ławce trenerskiej. Nielubianego na Bukowej Stawowego zastąpił Rafał Górak. Niestety on także poległ w debiucie – przegraliśmy przed własną publicznością 0:1 z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. Po ośmiu kolejkach ligowych zajmowaliśmy przedostatnie miejsce w tabeli i mieliśmy fatalny bilans – pięć remisów oraz trzy porażki. Na dodatek odpadliśmy z Pucharu Polski przegrywając w rzutach karnych z Puszczą w Niepołomicach. W dziewiątej kolejce ograliśmy jednak u siebie KS Polkowice aż 5:0, a dwie pierwsze bramki strzelił obecny trener rezerw Adrian Napierała.

Sezon 2012/13, z punktu widzenia mojego artykułu, był najnudniejszy – GieKSę dalej prowadził Rafał Górak. Jak największej ilości tak „nudnych” w zmiany trenerów sezonów życzę oczywiście Jerzemu Brzęczkowi.

W sezonie 2013/14 Rafał Górak stracił pracę. Stało się tak po porażce 5:0 w Bełchatowie. W 5. kolejce na ławce znalazł się Tomasz Owczarek, który poprowadził GieKSę do wygranej 1:0 z Miedzią Legnica przy Bukowej. Następnego dnia ogłoszono już nowego szkoleniowca – został nim Kazimierz Moskal. Debiut zaliczył nieudany – w 6. kolejce przegraliśmy 0:3 w Łęcznej. Zwycięstwo przyszło jednak w następnym spotkaniu, gdy wygraliśmy 2:1 z ROW Rybnik przy Bukowej. Był to co prawda mecz ósmej kolejki, bo siódmą graliśmy dopiero cztery dni później. Spowodowane to było powołaniem trzech graczy z Arki Gdynia do młodzieżowych reprezentacji Polski. Co ciekawe – te spotkanie także wygraliśmy (2:0).

Sezon 2014/15 na ławce trenerskiej rozpoczął Kazimierz Moskal, ale 27 października został tymczasowo zastąpiony przez Tomasza Owczarka. Ten nie zdążył jednak poprowadzić GieKSy w żadnym spotkaniu, bo dwa dni później pojawił się w klubie Artur Skowronek. Debiut okazał się nieudany – w Nowym Sączu przegraliśmy 0:1. Wygrana przyszła w następnej kolejce, gdy po dobrym spotkaniu pokonaliśmy GKS Tychy 2:0 na Bukowej. Po porażce 0:5 z Zagłębiem Lubin na trenera został mianowany ponownie… Piotr Piekarczyk. Zaliczył zwycięski debiut pokonując 2:1 Chrobrego w Głogowie.

Obecny sezon, czyli 2015/16, na ławce trenerskiej rozpoczął Piotr Piekarczyk, który jak dobrze wiemy podał się do dymisji. Nim zarząd znalazł nowego trenera, to w spotkaniu 10. kolejki mogliśmy zobaczyć trzynastego trenera w GieKSie w dziewiątym sezonie w pierwszej lidze. Ireneusz Kościelniak zremisował 2:2 z Rozwojem Katowice, a kilka dni później (28 września) trenerem naszej drużyny został Jerzy Brzęczek. Swój debiut zaliczy 3 października 2015 roku w spotkaniu z Bytovią w Bytowie w ramach 11. kolejki.

Ciężko porównywać czternaście debiutów poprzednich trenerów. Od razu zaznaczę, że nie jest to pomyłka – mieliśmy trzynastu trenerów, ale czternaście debiutów ponieważ Piotr Piekarczyk prowadził GieKSę dwukrotnie na zapleczu Ekstraklasy. Patrząc bezwzględnie mamy następującą statystykę – cztery wygrane, pięć remisów i pięć porażek (debiut Adama Nawałki liczę jako remis, bo w Pucharze Polski przegraliśmy z Górnikiem dopiero po dogrywce). Ośmiokrotnie trenerzy debiutowali na Bukowej (bilans 2-5-1), a sześciokrotnie na wyjeździe (2-0-4).

Ja skłaniałbym się jednak do większej selekcji debiutów – przede wszystkim odrzuciłbym wyniki Henryka Górnika, Tomasza Owczarka i Ireneusza Kościelniaka, którzy byli tymczasowymi szkoleniowcami tzw. „trenerzy na jedno spotkanie”. Co ciekaw mają bardzo dobry bilans – dwie wygrane i jeden remis. Nie liczyłbym także pierwszego meczu w sezonie 2007/08 jako debiutu Piotra Piekarczyka (wygrana). Oczywiście był to jego pierwszy mecz na zapleczu Ekstraklasy, ale prowadził drużynę już w poprzednim sezonie w rozgrywkach III ligi (dzisiejsza II). Nie wliczałbym także debiutów trenerów zatrudnionych między sezonami, czyli Jana Żurka, Dariusza Fornalka oraz Rafała Góraka. Mieli oni wystarczającą ilość czasu by na spokojnie poukładać drużynę. Co ciekawe statystka wcale nie jest dla nich dobra – dwie porażki i jeden remis. Z podobnych powodów nie ma co brać pod uwagę debiutu Roberta Moskala (remis), który został szkoleniowcem GieKSy między rundami i miał cała zimę na przygotowanie drużyny według własnego pomysłu.

Według mnie w analizie należy wziąć pod uwagę sześć debiutów – Wojciecha Osyry, Adama Nawałki, Wojciecha Stawowego, Kazimierza Moskala, Artura Skowronka oraz niedawny Piotra Piekarczyka. Wszyscy ci szkoleniowcy podejmowali pracę w trakcie rozgrywek i nie mieli przez to zbyt wiele czasu na kontakt z drużyną. Tutaj bilans jest następujący – jedna wygrana, dwa remisy i trzy porażki. Co ciekawe jedyne zwycięstwo zaliczył Piotr Piekarczyk, który przez wiele osób traktowany był jako trener tymczasowy. Może właśnie podejście do pracy „tu i teraz”, a nie myślenie długofalowe tak dobrze wpływa na wynik w debiucie? Potwierdzałby to także bardzo dobry bilans trzech „jedno-meczowych trenerów”, o którym wspomniałem wyżej. A może po prostu Piotr Piekarczyk nie wiedział, że trzech jego poprzedników (Stawowy, Moskal, Skowronek) na wyjeździe w swoim debiucie przegrywało nie strzelając nawet bramki, a tracąc łącznie siedem? Jeśli tak to nie mówcie nic o tym artykule Jerzemu Brzęczkowi. Oczywiście to tylko liczby, które opisują to co było, a nie to co się wydarzy w przyszłości. Ja wierzę w zwycięstwo w Bytowie, ale przede wszystkim wierzę w dobre czasy pod wodzą Jerzego Brzęczka.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    kejta

    1 października 2015 at 05:44

    Siedze sobie i pije jacka danielsa z kieliszka na 50cio lecie naszej Gieksy i tak sobie mysle:
    Mamy 50 lat a jestesmy w czarnej dupie :/

  2. Avatar photo

    Jacek

    1 października 2015 at 08:59

    Fajny materiał: brakuje mi tabelki z bilansem zwycięstw itd, bramek.

  3. Avatar photo

    kosa

    1 października 2015 at 12:46

    Taka tabelka i wykresy pewnie będą, ale nie to miał na celu ten artykuł. Chciałem skupić się jedynie na debiutach.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga