Hokej Piłka nożna kobiet Prasówka
Tygodniowy przegląd mediów: GKS Katowice mistrzem Polski!
Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ubiegłego tygodnia, które dotyczą sekcji piłki nożnej i hokeja GieKSy. Prezentujemy najciekawsze z nich.
Piłkarki na dwie kolejki przed końcem rozgrywek Orlen Ekstraligi Kobiet zapewniły sobie tytuł Mistrzyń Polski. Nasza drużyna pokonała na Bukowej Pogoń Tczew 7:2 (6:1). W trakcie tego meczu kontuzji nabawiła się Gabriela Grzybowska. Następne spotkanie zespół rozegra 11 maja o 13:00 z Rekordem w Bielsku-Białej. Początek meczu o 13:00. Klub przedłużył umowę z Julią Langosz. Piłkarze przegrali z Koroną Kielce 1:2 (0:1). Prasówkę po tym meczu możecie przeczytać TUTAJ. Kolejne spotkanie drużyna rozegra 11 maja o 14:45 w Katowicach z Cracovią.
Hokeiści do wspólnych treningów wrócą w ostatnim tygodniu lipca. Johan Norberg opuścił GieKSę. W wieku 89 lat zmarł Sylwester Wilczek – legenda hokejowej GieKSy.
PIŁKA NOŻNA
kobiecyfutbol.pl – GKS Katowice mistrzem Polski!
Katowiczanki z drugim mistrzostwem Polski w historii! Podopieczne Karoliny Koch nie pozostawiły nikomu złudzeń i na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek ligowych w pięknym stylu zwyciężając 7:2 z drużyną Pogoni Dekpol Tczew zapewniły sobie mistrzostwo kraju.
Przed tygodniem Katowiczanki mogły zapewnić sobie mistrzostwo, ale uległy na wyjeździe drużynie Górnika Łęcznej. Tym razem mając dużo niżej notowanego rywala już w pierwszych minutach meczu rozstrzygnęły losy spotkania i w efekcie 1. miejsca w tabeli. Wynik otworzyła w 5′ Kinga Kozak, która została obsłużona długim podaniem wzdłuż linii końcowej przez Julię Włodarczyk. Zawodniczki Pogoni Dekpol Tczew jeszcze nie ochłonęły po szybkiej utracie bramki na początku spotkania, a gospodynie mogły już celebrować zdobycie drugiej bramki po precyzyjnym uderzeniu Aleksandry Nieciąg. Po kwadransie gry na tablicy wyników widniał wynik 3:0, kiedy to Weronika Kaczor kapitalnym dograniem dograła piłkę do wbiegającej w pole karne Aleksandry Nieciąg, która ubiegając interweniującą Beatę Rydlewską, trąciła futbolówkę umieszczając ją w bramce.
Zespół GKS Katowice mimo pewnego prowadzenia nie zwalniał tempa i pięć minut później po świetnym podaniu Marleny Hajduk, Kinga Kozak przelobowała bramkarkę gości i zdobyła swoje drugie trafienie w spotkaniu. Po chwili drużyna z Tczewa miała szansę na zdobycie bramki, kiedy Barbara Wierzbińska zagrała tuż przed bramkę do wbiegającej Aleksandry Witczak, ale zawodniczka gości nie sięgnęła piłki. W 34′ Kinga Kozak skompletowała hat-tricka, po tym jak Weronika Kaczor uruchomiła na prawym skrzydle Julię Włodarczyk, a ta dograła do nabiegającej napastniczki.
Pomocniczka GKSu Katowice pomogła skompletować hat-tricka również Aleksandrze Nieciąg, kiedy w 40′ po otrzymaniu podania na skrzydło poczekała na koleżanki z zespołu i dogrywając w odpowiednim momencie zdobyła kolejną asystę. W doliczonym czasie pierwszej połowy gospodynie były już myślami w szatni, co zdołały wykorzystać podopieczne Mateusza Sroki, zdobywając swoją pierwszą bramkę po strzale Niny Abe.
Po przerwie na boisku pojawiła się Karolina Bednarz, zastępując Kingę Kozak, i już w pierwszych minutach drugiej części spotkania miała szansę na wpisanie się na listę strzelczyń, ale zbyt późno oddała strzał, ułatwiając skuteczną interwencję Beacie Rydlewskiej. W 50′ zawodniczki z Trzewa po raz kolejny wykorzystały słabszy moment gry Katowiczanek w defensywie i dopisały kolejne trafienie po tym, jak Nina Abe przedarła się na lewym skrzydle przez obronę i dograła do Weroniki Andrzejewskiej, która umieściła piłkę w bramce.
W 73′ Nanoka Iriguchi długim przerzutem dostarczyła piłkę do Małgorzaty Kordy, stwarzając dobrą sytuację na kolejną bramkę, ale strzał zawodniczki Pogoni obroniła Kinga Seweryn. Na kolejną bramkę dla Katowic kibice musieli czekać do 80′, kiedy to Karolina Bednarz z lewego skrzydła dośrodkowała piłkę wprost do nabiegającej Kamili Tkaczyk. W samej końcówce spotkania Karolina Bednarz miała kolejną szansę na asystę, podając do wbiegającej Oliwii Grzegorczyk, ale w ostatniej chwili dobrą interwencją popisała się Weronika Andrzejewska, która wślizgiem wytrąciła piłkę.
Gabriela Grzybowska z powodu kontuzji nie zagra do końca sezonu
Gabriela Grzybowska podczas meczu z Pogonią Dekpol Tczew doznała złamania obojczyka. 22-letnia zawodniczka z powodu kontuzji nie zagra w barwach GKS-u Katowice do końca sezonu.
Grzybowska, która sobotnie spotkanie rozpoczęła w podstawowym składzie, boisko opuściła już w jedenastej minucie.
W trwającym sezonie pomocniczka wystąpiła w osiemnastu ligowych spotkaniach, w których zdobyła trzy gole. Rozegrała również jedno spotkanie w Orlen Pucharze Polski.
Grzybowska do zespołu mistrzyń Polski dołączyła w styczniu 2024 roku.
Julia Langosz przedłużyła kontrakt z GKS-em Katowice
Młodzieżowa reprezentantka Polski Julia Langosz podpisała trzyletnią umowę z GKS-em Katowice.
Julia Langosz, wychowanka Wielosekcyjnej Akademii „Młoda GieKSa”, dołączyła do seniorskiej drużyny GKS-u Katowice w lipcu 2023 roku, a w sezonie 2024/2025 doczekała się swoich pierwszych występów w rozgrywkach Orlen Ekstraligi kobiet. Langosz rozegrała w sezonie 2024/2025 11 ligowych meczów, a w domowym spotkaniu GieKSy z Rekordem Bielsko-Biała (6:0) doczekała się ona debiutanckiej bramki w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Ponadto Langosz ma na koncie także regularne powołania do reprezentacji Polski U-19 i pierwsze bramki zdobyte w biało-czerwonych barwach. Nasza napastniczka zanotowała dwa trafienia w meczu eliminacje ME U-19 Polska – Izrael, wygranym 6:0.
dziennikzachodni.pl – GKS Katowice mistrzem Polski! Dziewięć goli i złoto przypieczętowane przy Bukowej w meczu z Pogonią Tczew
W sobotę 3 maja 2025 roku w meczu 20. kolejki Orlen Ekstraligi piłkarek nożnych GKS Katowice wygrał z Pogonią Dekpol Tczew 7:2 (6:1). Ten wynik oznacza, że kobieca GieKSa drugi raz w historii klubu została mistrzem Polski.
Drużyna prowadzona Karolinę Koch mogła sobie zapewnił tytuł mistrzowski już na trzy kolejki przed końcem sezonu, ale przegrała w Łęcznej z Górnikiem 0:2. 3 maja przy Bukowej katowiczanki podejmowały trzecią od końca w ligowej tabeli Pogoń Tczew i była to idealna okazja, aby założyć mistrzowską koronę. Na mecz w sobotnie przedpołudnie kibice mieli darmowy wstęp, słoneczna pogoda dopisała, więc „grzechem” byłoby nie przypieczętować mistrzostwa.
GieKSa musiała sobie radzić bez pauzującej za kartki reprezentantki Polski Klaudii Słowińskiej oraz Klaudii Maciążki, Amelii Bińkowskiej i Nicoli Brzęczek (przechodzą rehabilitację). GKS przystępował do sobotniego meczu z 6 punktami dystansu nad wiceliderem – Czarnymi Sosnowiec.
Gospodynie po siedmiu minutach prowadziły już 2:0. Najpierw Kinga Kozak wpakowała z bliska piłkę pod poprzeczkę po podaniu Julii Włodarczyk wzdłuż bramki. Potem Aleksandra Nieciąg przymierzyła w dalszy róg z pola karnego – to prawie był nokaut!
Katowiczanki prowadziły, ale straciły przez uraz Gabrielę Grzybowską, którą w 12. minucie zmieniła Dominka Misztal.
„uKOCHane” jednak się nie zatrzymywały i po kwadransie było 3:0 – Nieciąg uprzedziła bramkarkę Pogoni Beatę Rydlewską i w powietrzu szpicem buta dzióbnęła piłkę do bramki. To nie był koniec, bo Kozak w sytuacji sam na sam przelobowała bramkarkę i mieliśmy już 4:0. Kozak po szybkiej kontrze i podaniu od Włodarczyk strzeliła na 5:0. Katowiczanki grały na luzie, z rozmachem i zdobyły szóstą bramkę. Włodarczyk spod końcowej linii podała do Nieciąg, która strzeliła bez przyjęcia z pola karnego, piłka „przelała” się po rękach Rydlewskiej i znalazła drogę do siatki. Pogoń odgryzła się w doliczonym czasie, gdy Nina Abe pokonała Kingę Seweryn strzałem pod poprzeczkę.
Wynik po 45 minutach był taki, że na drugą połowę już nie weszła Kinga Kozak. Zespół GKS-u był pewnie myślami przy świętowaniu mistrzostwa. Natomiast Pogoń w 51. minucie zdobyła drugiego gola – Nina Abe przedarła się lewą stroną i wyłożyła piłkę Weronice Andrzejewskiej, która strzeliła z pięciu metrów. Katowiczanki jednak kontrowały sytuację i w 80. minucie rezerwowa Kamila Tkaczyk głową podwyższyła na 7:2. Już wtedy kibice skandowali „Mistrz, mistrz, GKS!”, a po ostatnim gwizdku zaczęło się fetowanie mistrzostwa. Piłkarki GieKSy założyły okazjonalne koszulki i razem z kibicami cieszyły się z tego sukcesu.
– Zespół zaprezentował się znakomicie w tym sezonie. Po wygraniu 18 meczów z rzędu, zanotowałyśmy jedną wpadkę, ale dziś dziewczyny pokazały dominację i to, co naprawdę potrafią. Drużyna musi wiedzieć, dlaczego wygrywa i dlaczego przegrywa. Przeanalizowaliśmy ostatni mecz, wiemy, gdzie popełniliśmy błędy. Cieszy, że wyciągnęliśmy wnioski i przełożyliśmy to na boisko. Pokazałyśmy, że zasługujemy na mistrzostwo Polski – podkreślała trener Karolina Koch.
– Cieszy mnie, że zdobyłyśmy mistrzostwo dwie kolejki przed końcem sezonu. Jestem dumna z zespołu i sztabu. Wykonałyśmy kawał dobrej roboty w tym sezonie i wyciągnęłyśmy dobrą lekcję z poprzedniego sezonu – dodaje kapitan Anita Turkiewicz.
GKS Katowice drugi raz został mistrzem Polski w piłce nożnej kobiet. Wcześniej katowiczanki zdobyły złoto w 2023 roku. W poprzednim sezonie były wicemistrzyniami.
sport.tvp.pl – Piłkarki GKS-u Katowice mistrzyniami Polski! Wysokie zwycięstwo z Pogonią Tczew
Losy mistrzostwa Polski w Ekstralidze kobiet zostały rozstrzygnięte. Piłkarki GKS-u Katowice rozbiły Pogoń Tczew 7:2 i dzięki zwycięstwu są już pewne tytułu. Zawodniczki z Górnego Śląska potwierdziły dominację w sezonie, w którym na dwadzieścia spotkań zanotowały tylko jedną porażkę.
Katowiczanki wiedziały, że na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek mogą przypieczętować zwycięstwo w lidze i wyglądały na niezwykle zmotywowane, by dokonać tego jak najszybciej. Po świetnej akcji zainicjowanej przez Gabrielę Grzybowską, już w 5. minucie piłkę w bramce drużyny gości umieściła Kinga Kozak. Po zaledwie dwóch minutach Grzybowska ponownie zanotowała celne podanie, które wykorzystała Aleksandra Nieciąg i GKS prowadził już 2:0.
Grzybowska musiała opuścić boisko już w 12. minucie, gdyż ucierpiała w starciu z rywalką, jednak to nie wpłynęło na postawę gospodyń. Przed upływem 30 minut spotkania zawodniczki GKS-u trafiły do bramki jeszcze dwukrotnie, a na listę strzelczyń wpisały się ponownie Nieciąg i Kozak.
GKS konstruował kolejne ataki z niezwykłą łatwością, a rywalki rzadko przedzierały się pod ich pole karne. Nieciąg i Kozak ostatecznie skończyły pierwszą połowę z hat-trickami. Piłkarki Pogoni zdołały w końcu wykorzystać chwilę nieuwagi obrony gospodyń i w doliczonym czasie pierwszej połowy bramkę zdobyła Nina Abe.
W drugiej części Pogoń grała lepiej, ale sprzyjało temu też zdecydowanie słabsze tempo spotkania niż w pierwszej połowie. Piłkarki gości w 51. minucie zdobyły bramkę, kiedy podanie Abe wykorzystała Weronika Andrzejewska, ale reszty strat nie udało się już odrobić. Zawodniczki GKS-u miały więcej trudności, by pokonać bramkarkę Pogoni, ale ostatecznie udało im się tego dokonać w 80. minucie. Karolina Bednarz precyzyjnie dośrodkowała w pole karne, gdzie niepilnowana była Kamila Tkaczyk, która wykończyła akcję strzałem głową.
GKS Katowice po wicemistrzostwie w poprzednim sezonie tym razem był zdecydowanie najlepszą drużyną rozgrywek. Nie wszystkie rozstrzygnięcia w Ekstralidze kobiet są jeszcze znane, ale najprawdopodobniej wicemistrzem zostaną Czarni Sosnowiec. Spadek czeka natomiast Resovię Rzeszów i Skrę Częstochowa.
HOKEJ
hokej.net – Szwed odchodzi z GieKSy! Szybko stał się ulubieńcem kibiców
Johan Norberg nie jest już zawodnikiem GKS-u Katowice. 22-letni defensor wrócił od ojczyzny i w przyszłym sezonie będzie występował w szwedzkiej HockeyEttan.
Dysponujący dobrymi warunkami fizycznymi Szwed (188 cm, 90 kg) dołączył do katowickiego przed Bożym Narodzeniem, mając wypełnić lukę po Arkadiuszu Kostku, którego powrót do gry mocno się wydłużył.
[…] 22-letni defensor z GKS-em Katowice sięgnął po wicemistrzostwo Polski. Rozegrał w sumie 29 ligowych meczów, w których zdobył jednego gola i zanotował 2 asysty. Na ławce kar spędził 32 minuty, a w klasyfikacji plus/minus wypadł na +11.
Swoimi emocjonalnymi zachowaniami szybko zaskarbił sobie sympatię kibiców GieKSy. Ale w zespole z alei Korfantego już nie zagra. Podpisał bowiem roczny kontrakt z Tranås AIF, który występuje na co dzień w HockeyEttan, czyli na trzecim szczeblu rozgrywkowym w Szwecji.
Nie żyje legenda GKS-u Katowice. Był świetnym zawodnikiem i olimpijczykiem
Smutne wieści napłynęły z Katowic. Nie żyje Sylwester Wilczek, legendarny zawodnik GKS-u Katowice, reprezentant Polski i trener. Miał 89 lat.
Sylwester Wilczek występował na pozycji środkowego. Był graczem dobrze wyszkolonym technicznie, potrafił konstruować akcje, a także zwieńczyć je precyzyjnym strzałem.
Najpierw występował w Gwardii Katowice (1951-56), a przez kolejnych czternaście lat był zawodnikiem Górnika Katowice i powołanego na jego kanwie GKS-u Katowice, w którym dorobił się statusu legendy. Sześciokrotnie został mistrzem Polski (1958, 60, 62, 65, 68, 70), a pięciokrotnie na jego szyi zawisł srebrny medal (1957, 59, 61, 67, 69).
Śp. Sylwester Wilczek rozegrał też 94 spotkania w reprezentacji Polski, zdobywając w nich 17 bramek. Był uczestnikiem Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Innsbrucku w 1964 oraz siedmiu turniejów mistrzostw świata. Po zakończeniu zawodniczej kariery był też trenerem.
Cześć jego pamięci!
Rodzinie i przyjaciołom zmarłego składamy najszczersze kondolencje.
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Felietony Piłka nożna
Plagi gliwickie
No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?
Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.
Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.
Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.
Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).
Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…
Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.
A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.
Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.
Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.
Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.
Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.
Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.
Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




Najnowsze komentarze