Dołącz do nas

Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Wielosekcyjny przegląd mediów: Wiemy, kiedy ruszy PlusLiga. Jest zmiana zasad!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej oraz siatkówki GieKSy.

Drużyna kobieca w minionym tygodniu rozegrała jedno, przedostatnie ligowe spotkanie. Przeciwnikiem był lider rozgrywek drużyna Czarnych Sosnowiec. GieKSa przegrała 0:1 (0:1). Dzięki temu zwycięstwu Czarni zapewnili sobie zdobycie tytułu Mistrza Polski. Następny mecz drużyna kobiet rozegra w sobotę, z APLG Gdańsk, na wyjeździe. Piłkarze zakończyli maraton meczowy i rozegrali dwa spotkania. W środę, w Lublinie drużyna przegrała z Motorem 1:2 (0:1). W niedzielę przy Bukowej poszło zespołowi dużo lepiej: wygrana 4:1 (1:0) z Bytovią, pozwala mieć nadzieję na dobry rezultat w Chojnicach. Prasówki po tych meczach znajdziecie odpowiednio TUTAJ i TUTAJ.

Siatkarze oraz hokeiści zakończyli swoje rozgrywki. Trwają ruchy/rozmowy kadrowe w obu drużynach.

 

PIŁKA NOŻNA

sport.tvp.pl – Ekstraliga kobiet: Czarni Sosnowiec mistrzem Polski. 13. tytuł w historii klubu

[…] Piłkarki Czarnych Sosnowiec pokonały GKS Katowice 1:0 (1:0) i zapewniły sobie mistrzostwo Polski na kolejkę przed końcem sezonu Ekstraligi.

[…] Losy spotkania rozstrzygnęło trafienie napastnik Agnieszki Jędrzejewicz już w 3. minucie meczu. Zwycięstwo Czarnych uratowała w końcówce bramkarka Anna Szymańska, której dwie interwencje uchroniły drużynę od starty punktów.

 

sportdziennik.com – Czekał na to dwa lata

Debiut w GieKSie będzie wspominał z bardzo mieszanymi uczuciami. Z jednej strony obroniony rzut karny, z drugiej – lobujący go w końcówce rywal, przesądzający o porażce w Lublinie z Motorem (1:2). Patryk Królczyk w środę zastępował między słupkami katowickiej bramki Bartosza Mrozka.

[…] – Nie licząc występów w klasie okręgowej, w rezerwach Piasta Gliwice czy GKS-u, mój ostatni oficjalny mecz był prawie dwa lata temu. Nic przyjemnego, nie jest to łatwa sprawa. Wymaga dużej dyscypliny i cierpliwości wobec samego siebie. To kluczowe. Cieszę się, że wytrwałem do momentu, kiedy okazałem się potrzebny drużynie, bo po to codziennie się trenuje. Okoliczności były bardzo sprzyjające, by nie powiedzieć, że wyśmienite. Stadion, kibice… Fajnie się grało, choć wiadomo, że gdy masz tak długą przerwę, to sytuacje w meczu wyglądają zupełnie inaczej niż na treningach.

Wszedłem jednak w to spotkanie dość spokojnie i później już samo poszło. Drugiego dnia trenerzy dokonali analizy i wiem, że dużo pracy przede mną. Przede wszystkim jest niedosyt, bo sprawiedliwszym wynikiem byłby remis. Liczyliśmy na 3 punkty, ale ułożyło się nieszczęśliwie. Szkoda tych dwóch straconych bramek – dzieli się wrażeniami 27-letni bramkarz.

W pierwszej połowie starcia w Lublinie, gdy rywal prowadził 1:0, obronił rzut karny.

– Analizowaliśmy z trenerem bramkarzy (Jarosław Salachna – przyp. red.), jak strzelają karne zawodnicy Motoru. Rafał Król też był wśród nich. Udało mi się odczytać jego intencje, odbić piłkę. Szkoda, że ta „jedenastka” de facto niczego nam nie dała… Nawet zdobywając punkt patrzyłbym na nią inaczej. Ale nie możemy się załamywać, musimy szukać pozytywów, by podejść odpowiednio nastawionym do kolejnego meczu – mówi Królczyk.

Kluczowy dla losów meczu okazał się nie karny, a 86 minuta i gol Daniela Świderskiego, który przelobował bramkarza GKS-u. – Byłem dość wysoko ustawiony, przygotowany na piłkę prostopadłą. Nie zdążyłem wrócić do bramki, a Świderski bardzo dobrze wykorzystał moje ustawienie.

W meczu działa się szybko, na podstawie bodźców. Już gdy piłka wpadała do siatki wiedziałem, że miałem szybciej wycofać się do bramki. Wtedy miałbym większą szansę na skuteczniejszą interwencję – analizuje golkiper katowickiej drużyny, który generalnie zebrał za swój debiut pochlebne recenzje. Nie tylko za pracę rękami, ale też nogami, bo w GKS-ie bramkarze operują raczej krótkimi podaniami niż „lagą” na oślep.

– Trzeba nad tym pracować na treningach, a w meczach zachowywać spokój, przekładając go na decyzje boiskowe. Gra nogami też wynika z poprawnej oceny sytuacji, z wzajemnego zaufania. Fajnie się tak gra. Jeśli wychodzi, to daje to bardzo dużo satysfakcji – nie kryje zmiennik Bartosza Mrozka.

Królczyk na Bukową trafił zimą, jako że wygasającego kontraktu nie przedłużył Szymon Frankowski, odchodząc do I-ligowego Zagłębia Sosnowiec. GKS szukał zmiennika dla Mrozka. Wybór padł nie na młodzieżowca, a 27-latka, którego do końca sezonu wypożyczył katowiczanom Piast.

– Moja sytuacja w Piaście nie była łatwa, dlatego chciałem podjąć jakieś działanie, by ją poprawić. Wiedziałem, że szanse na grę w Katowicach też nie będą duże, ale mimo wszystko jakieś będą. To nie była łatwa decyzja, raczej wyzwanie dla samego siebie. GKS to klub z ambicjami, chcący awansować do I ligi i takie środowisko jest najlepsze dla sportowca, by iść w górę. Zawsze celem jest zostanie bramkarzem nr 1.

Można wybrać klub z czwartego czy piątego poziomu rozgrywkowego, w którym na pewno będzie się grało, ale chodzi o to, by uczynić to w silnym zespole, sprostać temu wyzwaniu. Jednym przychodzi to łatwiej, drugim trudniej, ale gdy się powiedzie, to zawsze jest duża satysfakcja – przyznaje Patryk Królczyk, który poprzednio numerem 1 był w III-ligowej Warcie Gorzów Wielkopolski. Po sezonie 2018/19 przeniósł się z niej do Piasta Gliwice, czyli świeżo upieczonego mistrza Polski.

– Tak to czasem w sporcie i w życiu bywa, że drogi potrafią być bardzo zawiłe. Rok wcześniej, po spadku Olimpii Grudziądz z I ligi, długo nie potrafiłem znaleźć klubu. Spędziłem sezon w III lidze, trudno było się odbudować. Potem pojawiła się dość szokująca propozycja z Gliwic. Nie było innego wyjścia, trzeba było z niej skorzystać – opowiada bramkarz, który w Piaście nie zadebiutował w ekstraklasie, ale – przyznajmy – przy Frantiszku Plachu i Jakubie Szmatule była to misja dość karkołomna. Królczyk ma jeszcze ważny przez rok kontrakt z klubem z Okrzei.

– Został przedłużony o rok w momencie mojego wypożyczenia do Katowic, które skończy się po sezonie. Co będzie później, trudno powiedzieć, bo sam nie decyduję o mojej przyszłości. Wiele czynników ma na to wpływ. Nie ma co ukrywać, że jednym z nich, bardzo ważnym, jest nasz awans do I ligi. Zróbmy zatem, co mamy zrobić, a potem wszystko samo się ułoży. O tym, co będzie dalej, nie myślę – przekonuje 27-latek.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Micah Ma’a: myślę, że polska liga jest jedną z najlepszych na świecie

– Nie mogę się doczekać przyjazdu do Polski i poznania was wszystkich! To będzie zaszczyt grać w tak wspaniałej lidze – zapewnił nowy rozgrywający siatkarskiej GieKSy Micah Ma’a.

– Myślę, że polska liga jest jedną z najlepszych na świecie i szansa występów w rozgrywkach, które tak bardzo zyskują na popularności i jakości w ostatnich latach, to po prostu fantastyczna sprawa. PlusLiga jest bardzo ekscytująca, jej mecze doskonale się ogląda, a do tego dochodzi rozwój ligi z roku na rok. Bardzo czekam na swój debiut w polskiej lidze i na rywalizację z najlepszymi na świecie. Sprawdzenie się z takimi graczami będzie ciekawym doświadczeniem – dodał siatkarz.

[…] Grałeś z powodzeniem zarówno na rozegraniu, jak i przyjęciu. Dzięki temu czujesz się kompletnym zawodnikiem?

– Myślę, że moją główną zaletą jako siatkarza jest uniwersalność. Czuję się pewnie zarówno w zagrywce, bloku, obronie, rozegraniu jak i ataku. Najbliższy sezon będzie dla mnie dobrą okazją do dalszego szlifowania swoich umiejętności jako rozgrywającego, a do tego chciałbym poprawić swój blok.

[…] Swoje pierwsze dwa sezony w zawodowej karierze spędziłeś we francuskim Stade Poitevin. Czujesz się w pełni zaaklimatyzowany w Europie?

– Czas spędzony we Francji był absolutnie fantastyczny. Zyskałem wielu nowych znajomych i przyjaciół, dzięki czemu dowiedziałem się wiele o innych narodowościach i kulturach. Głównie dzięki temu, że koledzy z mojego zespołu pochodzili z wielu różnych krajów i dzięki nim miałem okazję zapoznać się z wieloma nowymi rzeczami. Czy chodziło o jedzenie, muzykę czy język – to wszystko dawało mi sporo radości! Będę chciał poznać jak najlepiej Polskę i jej kulturę. Słyszałem wiele dobrego o Was i wiem, że czeka mnie dobry czas.

Co chciałbyś przekazać kibicom siatkarskiej GieKSy?

– Nie mogę się doczekać przyjazdu do Polski i poznania was wszystkich! To będzie zaszczyt grać w tak wspaniałej lidze. Nie mogę obiecać ani przewidzieć jakiejś dokładnej liczby wygranych meczów, ale zapewniam, że dla was będziemy grać i walczyć najlepiej, jak potrafimy. Do zobaczenia.

polsatsport.pl – Wiemy, kiedy ruszy PlusLiga. Jest zmiana zasad!

Rozgrywki PlusLigi w nadchodzącym sezonie ruszą 1 października i rozpoczną się od meczu mistrza Polski z beniaminkiem. Władze PLS zadecydowały o powrocie do starych reguł dotyczących rozgrywania finału do trzech zwycięstw.

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Dwie połowy, dwa odmienne oblicza GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa, mimo bardzo dobrej pierwszej połowy, nie zdołała pokonać Termaliki Nieciecza i ostatecznie zremisowała 2:2. Duży wpływ na wynik miała czerwona kartka Oskara Repki. W drugiej części spotkania w osłabionej drużynie Rafała Góraka widać było dużo nerwów.

Mecz był bardzo istotny dla obu zespołów, co przełożyło się na wysoki poziom zaangażowania. Termalica postawiła na agresywną grę w pressingu, podczas gdy GieKSa starała się kombinacyjnie stworzyć pierwszą sytuację. Wyjście z własnej połowy było niezwykle trudne, a z chwili zamieszania w 3. minucie skorzystał Ambrosiewicz, oddając mocno niecelny strzał. Pojawiła się szansa na szybki atak, ale Rogala zagrał zupełnie nie w tempo do Kozubala i gospodarze znów byli w posiadaniu. Próba wyprowadzenia Adriana Błąda, szybki doskok rywala i znów GieKSa musiała walczyć o piłkę. W 8 minucie, po faulu na Marcinie Wasielewskim, Antoni Kozubal podszedł do stałego fragmentu gry i posłał wysoką wrzutkę w pole karne. Piłka spadła wprost na głowę Janiszewskiego, który wokół siebie nie miał żadnego przeciwnika – jakby rywale w ogóle go nie widzieli. Stoper z Katowic umieścił piłkę w bocznej siatce obok bezradnego Loski – 1:0! Już po kolejnej minucie Shibata z Błądem wyprowadzili linię obrony Termaliki w pole, dostarczając finalnie futbolówkę do Bergiera, ten jednak był zmuszony do oddania strzału z niedogodnej pozycji. Przypadkowe przewinienie Kozubala w 15. minucie, po którym Dawid Kudła musiał się mieć na baczności – uderzenie po zgraniu dośrodkowania minęło słupek o centymetry. Dobrze prezentował się Shibata, odgrywając kluczową rolę w odbiorach i przy obronie stałych fragmentów gry. W 20. minucie znów Ambrosiewicz spróbował uderzenia z dystansu, na szczęście mierzony strzał wylądował na bandzie reklamowej. Zawodnik Termaliki jeszcze nie skończył rozpamiętywać swojej okazji minutę później: fatalnie zagrał w kierunku Loski, futbolówka ledwo poturlała się pod nogi Bergiera, który bezlitośnie wykorzystał taką okazję i podwyższył prowadzenie. Katastrofalny błąd, zupełnie podcinający skrzydła gospodarzom. Brakowało im pewności siebie nawet w dobrych okazjach, co ułatwiało pracę defensywie z Katowic. Pechowo piłka po wybiciu Jędrycha w 31. minucie odbiła się od przeciwnika, trafiając ostatecznie pod nogi Karaska. Ten wrzucił ją wprost na głowę Trubehy, który spudłował z bliskiej odległości. Karaskowi wychodziło niemal każde dośrodkowanie, po stałym fragmencie Branecki nie wykorzystał kolejnego dobrego podania, blokowany przez zawodników w czarnych strojach. W 36. minucie „na minę” wrzucił Jaroszka Jędrych niecelnym podaniem, Termalica zyskała wrzut z autu na wysokości pola karnego Dawida Kudły. Po wznowieniu faulował rywala Wasielewski, czego nie dostrzegł arbiter. Bezpardonowo Jędrych potraktował Braneckiego w środkowej strefie boiska, za co słusznie zobaczył żółty kartonik w 41. minucie. Dużo szczęścia miał Janiszewski, gdy po zbędnym faulu odkopnął nieznacznie piłkę – skończyło się na wychowawczej pogawędce. Oskar Repka postanowił zdobyć czerwoną kartkę, bezmyślnie nokautując rywala ciosem łokciem w twarz w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Na zakończenie pierwszej części wynik chciał ustalić Adrian Błąd, po indywidualnym rajdzie uderzając minimalnie obok bramki.

Dobre przejęcie Shibaty w 46. minucie stworzyło okazję dla Bergiera, który zdecydował się na podanie zamiast strzału, a takie rozwiązanie zostało bezproblemowo udaremnione. Termalica zagęściła środek pola, wprowadzając dwóch pomocników z ławki, starając się wykorzystać brak Oskara Repki. W 54. minucie dobre zagranie Dąbrowskiego przeciął Janiszewski, ale gospodarze cały czas kontrolowali przebieg gry. GieKSa broniła się w obrębie własnej „szesnastki”. Chwilę później Jędrych zdecydował się nie wychodzić do Karaska, a ten skorzystał ze swobody i oddał kąśliwy strzał, który po rykoszecie od nogi kapitana Trójkolorowych z trudem zdołał sparować Kudła. W 60. minucie Jędrych znów wykorzystał rykoszet, tym razem na swoją korzyść, by posłać piłkę w kierunku dalszego słupka, ale Loska czujnie zażegnał niebezpieczeństwo. 61. minuta: Nowakowski zagrywa do Dąbrowskiego, piłka przelatuje obok zaskoczonej defensywy GieKSy, a bezradny Dawid Kudła tylko odprowadził piłkę wzrokiem, ta na szczęście odbiła się od poprzeczki i linii bramkowej, powracając na boisko. Co się odwlecze, to nie uciecze: Nowakowski z dystansu pokonał zasłoniętego bramkarza Trójkolorowych, a z kryciem nie poradził sobie Antoni Kozubal. Fatalne wybicie Adriana Błąda dało Nowakowskiemu kolejną okazję do zdobycia bramki, na szczęście tym razem skiksował. GieKSa broniła się przed nawałnicą ataków gospodarzy, nie mogąc wyprowadzić kontrataku. W 72. minucie Kozubal błyskawicznie wznowił z rzutu wolnego i zagrał długą piłkę do Shibaty pod pole bramkowe z połowy boiska, ale Loska nie dał się zaskoczyć. Radwański okiwał kryjącego go zawodnika i dośrodkował, a Kudła w ostatniej chwili zdołał wyciągnąć rękę i zatrzymać uderzenie Biedrzyckiego. Druga próba zawodnika gospodarzy po rzucie rożnym i znów fenomenalnie interweniował doświadczony golkiper. W 85. minucie groźnie zrobiło się po strzale Wacławka, a Jaroszek w ostatnim momencie strącił uderzenie na rzut rożny. Druga minuta doliczonego czasu gry to zupełna bierność GieKSy w polu karnym – Wróblewski zagrał do Radwańskiego, a ten precyzyjnym uderzeniem pokonał Kudłę. Piłka po drodze minęła jeszcze rozpaczliwie interweniującego Wasielewskiego. Wacławek w ostatnich sekundach otrzymał podanie na 13. metrze i uderzył wysoko nad poprzeczką. Ostatnia akcja meczu i strzał Biedrzyckiego wylądował w rękach Kudły.

21.04.2024, Nieciecza
Termalica Bruk-Bet Nieciecza – GKS Katowice 2:2 (0:2)
Bramki: Nowakowski (63), Radwański (90) – Janiszewski (8), Bergier (21).
Termalica Nieciecza: Loska – Putivtsev, Biedrzycki, Spendlhofer – Zaviiskyi, Radwański, Ambrosiewicz (46. Dombrovskiy), Karasek (84. Wacławek), Wolski (68. Wróbel) – Branecki (80. Jakubik), Trubeha (46. Nowakowski).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Janiszewski, Rogala – Błąd (80. Mak), Kozubal, Repka, Shibata (86. Baranowicz) – Bergier (90. Krawczyk).
Kartki żółte: Radwański – Jędrych, Bergier, Kudła, Jaroszek.
Czerwona kartka: Repka (45, brutalny faul).
Sędzia: Piotr Idzik (Poznań).
Widzów: 1801 (w tym 549 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga