Dołącz do nas

Piłka nożna

Wygrana z Podbeskidziem – relacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Pierwszy mecz sparingowy w tym roku GieKSa rozegrała w Bielsku-Białej na „górce”. Rywalem było ekstraklasowe Podbeskidzie, z nowym trenerem Dariuszem Kubickim oraz Damianem Chmielem – byłym zawodnikiem GKS – na boisku.

Trener Rafał Górak zdecydował się na grę dwoma (niemal) jedenastkami. W pierwszej połowie z testowanych zawodników ujrzeliśmy Łukasza Budziłka (bramka), Franka Adu Kwame (lewa obrona), Sławomira Dudę (defensywny pomocnik) i Tomasa Vrt’o (prawa pomoc).

JUż w drugiej minucie bielszczanie objęli prowadzenie. Do piłki ustawionej na 17. metrze podszedł Damian Chmiel i wykonał rzut wolny w taki sposób, że piłka odbiła się od stojącego w murze zawodnika i wpadła do siatki. Po kilku minutach to katowiczanie mieli rzut wolny – tym razem uderzał Przemysław Pitry – bardzo ładnie, ale jeszcze lepszą interwencją popisał się bramkarz. W 12. minucie na rajd od środka boiska zdecydował się Grzegorz Fonfara, a po nim uderzył z 17 metrów prosto w okienko bramki gospodarzy. Cudowny gol. Przez następne kilkanaście minut z boiska wiało nudą, z wyjątkiem jednego ze strzałów gospodarzy z dystansu, po którym piłka otarła się o poprzeczkę. Gra była typowo spokojna, sparingowa, choć kilka razy nie brakowało ostrych wejść. Do końca pierwszej połowy nic się na boisku nie zmieniło.

Po przerwie na boisku obejrzeliśmy niemal nową jedenastkę. Pozostał tylko bramkarz Budziłek i Grzegorz Goncerz (na boisku od 33. minuty za Rafała Sadowskiego). Jako testowani zagrali: Dominik Sadzawicki (prawa obrona) i Bartosz Nowak (defensywny pomocnik). Co ciekawe Krzysztof Wołkowicz wystąpił na pozycji ofensywnego pomocnika. Na środku obrony grał duet Adrian Napierała-Kamil Cholerzyński.

Już po kilku minutach GKS przeprowadził akcje marzenie. Piłkę po rzucie rożnym pewnie złapał Budziłek i kapitalnie wybił nogą na środek boiska. Futbolówka trafiła do Goncerza, który klatką piersiową zgrał do Mateuza Mazurka – ten na szybkości minął zwodem rywala i poędził sam na sam z bramkarzem Podbeskidzia. Próbował go lobować, ale ten znanym tylko sobie sposobem wybił piłkę na róg. W 55. minucie był już jednak bezradny wobec pięknego uderzenia Denissa Rakelsa z 17. metrów. Łotysz wymienił sobie piłkę z Mazurkiem i udezył pod poprzeczkę. 2:1 dla GieKSy. W międzyczasie na boisku za Goncerza pojawił się Bartosz Sobotka. A w 65. minucie rzut rożny wykonywał Bartłomiej Chwalibogowski, posłał bardzo dobrą piłkę na głowę Adriana Napierały, a ten dopełnił formalności, strzelając trzecią bramkę dla katowickiego zespołu. Katowiczanie kontrolowali przebieg meczu i nie pozwalali Podbeskidziu na stwarzanie sytuacji bramkowych. Na siedem minut przed końcem rzut wolny z bocznej strefy wykonali zawodnicy gospodarzy, a Fabian Pawela z bliska strzelił kontaktową bramkę korygując wynik na 2:3. W końcówce meczu na boisku pojawił się młodszy brat Mateusza Mazurka – Paweł.

GKS Katowice pewnie wygrał swój pierwszy sparing i na tle ekstrakalsowego rywala mógł się podobać. Wiadomo, że do wyników meczów kontrolnych nie należy przykładać zbyt wielkiej wagi, ale wyglądało to tak, jakby katowiczanie stęsknili się za grą w piłkę. Było widać, że są świeży i nie mają w nogach ciężkich treningów. Warto wyróżnić Budziłka, który w bramce spisywał się bardzo pewnie. Pozostali zawodnicy testowani spisali się solidnie, ale bez fajerwerków. Nas pewno niektórzy z nich dostaną szansę w kolejnych meczach.

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    mnq

    12 stycznia 2013 at 14:13

    Będzie wideo?

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Widzew rywalem GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.

Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.

Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.

Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna Wideo

Doping GieKSy w Częstochowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu z Rakowem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mecz z Rakowem był ostatnim w tym roku. Teraz… święta. I Nowy Rok. Trzech Króli i turniej halowy w Spodku. I zleci jak z bicza strzelił, gdy 30 stycznia zagramy z Zagłębiem Lubin. Wracamy jeszcze na chwilę do Częstochowy i zamykamy temat Rakowa.

1. Na mecz pojechaliśmy w dwuosobowym składzie plus Mariusz przyjaciel redakcji. Miał jeszcze pojechać Flifen, ale laptop mu się zepsuł. No i nauki dużo ma. Więc jak już skończy tę medycynę, to uderzajcie do niego. Będziecie mieli pewność, że gdy inni się obijali i na mecz jeździli, on siedział z nosem w książkach 😉

2. Do Częstochowy jest rzut beretem, więc jechaliśmy niecałą godzinkę. Dobrze, że na koniec nam nie przypadł w udziale jakiś Białystok… Ale uwaga, uwaga – tam pojedziemy już za dwa miesiące.

3. Stadion Rakowa wiadomo – nie jest z tej epoki nowych obiektów, choć i tak swego czasu go rozbudowano. Dlatego jest to raczej takie boisko, otoczone trybunami. Mówi się o nowym, obiekcie i mówi, ale na razie cisza.

4. Dlatego długo nie mogliśmy go wypatrzeć, choć byliśmy już przecież przy linii tramwajowej. Dopiero w ostatniej chwili ujrzeliśmy jupitery, a za moment byliśmy już pod obiektem.

5. Jakoś tak się złożyło, że byliśmy bardzo wcześnie, bo przed 15:30, kiedy wydawali akredytacje. Więc musieliśmy chwilę postać pod kasą i poczekać na swój moment. Wszystko odbyło się sprawnie.

6. Widzieliśmy nawet rakowskiego rycerza, który przyszedł do pracy, ale jeszcze po cywilu.

7. Mając tyle czasu… nie za bardzo wiedzieliśmy, co ze sobą zrobić. Jedno jest pewne, ja byłem bardzo głodny, więc w planie miałem obowiązkową kiełbasę, na której to poszukiwania wkrótce wyruszyliśmy.

8. Zanim jednak to nastąpiło, pokręciliśmy się trochę w okolicach sali konferencyjnej. Przywitaliśmy się także z Wojciechem Cyganem, który stał przy wejściu i wkrótce witał przybyłą drużynę gości. My też mogliśmy – dzięki infrastrukturze stadionu – ten przyjazd naszym pięknym zielonym autokarem, oglądać.

9. Nie zabrakło czułych powitań, choćby z Adrianem Błądem, czyli takim „synem” prezesa Wojtka. Przytulili się na to powitanie, jako że było dużo czasu przed meczem, atmosfera była bardzo sympatyczna. Bój miał się rozpocząć wkrótce.

10. My tymczasem poszukiwaliśmy kiełbasy. Obeszliśmy trybuny, co nie było trudne, bo byliśmy tak jakby na zewnątrz stadionu. Miła pani nas kilka razy wpuszczała i wpuszczała ze strefy gastronomicznej. Ogólnie te przejścia za trybunami są jakieś takie klimatyczne. W dobie faktycznie tych nowych stadionów te takie stare, polskie, mają w sobie coś z nostalgii.

11. Jako że kiełby się dopiero piekły, postanowiliśmy uraczyć się innymi trunkami, w tym ja herbatką. I tak sympatycznie oczekiwaliśmy na strawę.

12. Kiełbaska za 25 złotych, z ogórkiem kiszonym. Bardzo dobra, byłem mega głodny, więc była jak znalazł. Od razu humor się poprawił i liczyliśmy, że nie będzie to najlepsza rzecz, która nas spotkała przy Limanowskiego, ale jedna z najlepszych.

13. Udaliśmy się na sektor prasowy, a Misiek na murawę. To, co było też bardzo dobre, to że w przeciwieństwie do lutowego spotkania było po prostu relatywnie ciepło. Znaczy relatywnie bardzo ciepło. Wtedy wymarzliśmy solidnie, bo nie dość, że było po prostu zimno, to jeszcze ciągnęło spod trybuny, bo są te kratki metalowe jako podłoga, a pod trybuną nie ma nic.

14. Zajęliśmy miejsca. Początkowo w rzędzie ze studenckimi stolikami, ale tam było bardzo ciasno, więc przenieśliśmy się rząd wyżej – już bez stolików, ale z szerszym przejściem. Nie było dla mnie w tym kontekście problemem trzymanie laptopa na kolanach.

15. Za to podłączenie do kontaktu przypomniało traumę ze stadionu ŁKS. Wtyczka nie chciała wejść, ale cudem udało się ją wepchnąć. Potem cała operacja z przeciąganiem kabla pod trybuną, trzymając go przez te małe dziurki w podłodze. Uff, udało się. Nikt o kabel nie zahaczy.

16. No i rozpoczął się mecz. Widoczność z tak niskich trybun jest oczywiście średnia. Jeszcze na połowie, na wysokości której jest prasówka, jest spoko. Ale po drugiej stronie trzeba by było mieć sokoli wzrok, by wszystko dobrze identyfikować.

17. Prezenty kibicom rozdawał Święty Mikołaj. Co ciekawe miał on akredytację. Na której było napisane, że jest to Święty Mikołaj, a jako redakcja Biegun Północny.

18. Kibice gości wypełnili sektor gości. Przez cały mecz głośno dopingowali, urządzili też baloniadę ze świąteczną piosenką, a na koniec, jak za starych czasów zaśpiewali Wesołych Świąt. Może w bardzo dawnych czasach taka tradycja była (nie wiem), ale ja pamiętam, że pierwszy raz coś takiego miało miejsce w którąś Wielką Sobotę, zdaje się w 2001 roku. Podczas bardzo śnieżnego meczu z Amiką. Ale mogę się mylić, co do szczegółów.

19. GieKSa w pierwszej połowie była nieco lepsza i miała więcej sytuacji. Niestety nie wykorzystaliśmy żadnej. W drugiej po zmianach Raków się rozpędził i w końcu strzelił upragnionego gola.

20. Po meczu udaliśmy się na konferencję prasową. Gospodarze zapewnili kapuśniak. Od kiełbasy minęło już trochę czasu, więc również było to bardzo miłe. Gorąca, treściwa zupka w oczekiwaniu na konferencję miała wynagrodzić smutek po porażce.

21. Najpierw wypowiedział się trener Górak. Potem oczekiwaliśmy na trenera Papszuna i jakieś dziwne sceny się działy przed salą, że aż pracownik Rakowa notorycznie zamykał drzwi. Jakieś były krzyki i huki. Wydawało się, że to trener Rakowa krzyczy, żeby go wypuścili w końcu do tej Warszawy. Ale nie. Marek Papszun był w tym czasie na murawie i udzielał wywiadu dla Ligi Plus Extra.

22. Po konferencji oczywiście chwila na sali, żeby na stronie pojawiła się relacja z wypowiedzi trenerów oraz galeria zdjęć. Pół godzinki posiedzieliśmy, aż udaliśmy się w drogę powrotną.

23. Kulturka jest, więc wychodząc rzekłem do Marka Papszuna „do widzenia” i sympatycznie, z uśmiechem odpowiedział. A wychodząc z klubu spotkałem Marka Ameyawa i ten młody człowiek bardzo kulturalnie sam powiedział „do widzenia”. Milusio.

24. Ogólnie cały wyjazd bez większej historii. Krótki. Mecz przegrany. Do Rakowa nie ma się, o co przyczepić, wszyscy mili, uśmiechnięci. Kiełbasa dobra, rzecznik sympatyczny. Wojciech Cygan witający starych znajomych.

25. „Do zobaczenia na Narodowym” – powiedział rzecznik, gdy się z nami żegnał. Nic dodać, nic ująć. Miejmy nadzieję, że 2 maja się ponownie zobaczymy. Bierzemy w ciemno.

26. Wesołych Świąt!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga