Dołącz do nas

Felietony

Wykopmy Miedź z walki o ekstraklasę!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez te ciągłe zmiany dni i terminów rozgrywania spotkań, można odnieść wrażenie, że GKS gra naprawdę co chwilę. Liga nabiera tempa zdecydowanie i może to jeszcze nie jest ostatnia prosta, ale w najbliższych kolejkach będzie klarować się, kto walczy o awans do ekstraklasy, a kto z tej rywalizacji wypada. Można podejrzewać, że na początku maja na placu boju pozostanie już maksymalnie czterech chętnych, no może z jakimś piątym uczestnikiem, ale robiącym tylko dobre wrażenie.

Wkraczamy też w fazę meczów trudnych, pierwszoligowe ekipy z czołówki będą się niejednokrotnie mierzyć ze sobą. Właśnie taki mecz z drużyną z czołówki czeka nas już pojutrze i może to być mecz mający fundamentalne znaczenie w naszej walce o ekstraklasę. Przed rundą wiosenną mówiło się, że tą ekipą, która może doskoczyć do czołowej trójki jest właśnie Miedź Legnica. Rywal, który – jeśli uda nam się go pokonać – będzie miał już bardzo, bardzo ciężko dogonić ekipę Jerzego Brzęczka.

Nie ma co gadać, na tym etapie – osiągnięcie ośmiu punktów przewagi na osiem kolejek przed końcem jest kapitałem bezcennym i ogranicza szansę na doskoczenie przeciwnika do minimum. To oznacza mniej więcej tyle, że przy założeniu, że Miedź wygrywa do końca sezonu wszystko, my musielibyśmy co najmniej trzy mecze przegrać (przy pozostałych wygranych). To bardzo dużo i raczej świadczyłoby o katastrofie. A dodając, że w tej lidze nie wygrywa się ośmiu meczów z rzędu (wygrać 3-4 to już problem), naprawdę możemy powiedzieć, że zwycięstwo z ekipą Ryszarda Tarasiewicza wyeliminuje nam jednego rywala – oczywiście przy założeniu, że nie zdarzy się żaden armagedon.

Czy GieKSa to wygra – nie wiadomo. Rywal jest trudny, ale chyba trochę rozsypany. Wiele osób mówiło, jakim to wielkim atutem Miedzi będą mecze u siebie – w tym sześć ostatnich z rzędu na własnym boisku. Tymczasem z bardzo przeciętnymi rywalami – Chrobrym i Stomilem – legniczanie w dwóch ostatnich meczach wywalczyli zaledwie jeden punkt. Kibice Miedzi są wkurzeni, bo widzą, że coś idzie nie tak. Można więc powiedzieć, że potencjał zespół rywali ma, ale ma też spore problemy.

Nie możemy jednak dać się zwieść pozorom. I to jest też idealny moment, aby wyciągnąć lekcję z meczu z Zagłębiem Sosnowiec. Co prawda na bardziej rozpieprzoną ekipę niż sosnowiczanie już nie trafimy, ale mamy nauczkę, że nawet z taką drużyną potrafiliśmy zawalić i przegrać. W Sosnowcu nie dobiliśmy rywala, który był na łopatkach i to się zemściło. Tym razem kaliber upadku mentalnego przeciwnika jest dużo mniejszy – pewnie to jakiś typowo sportowy kryzys Miedzianki – jednak jakaś słabość u tego niewątpliwie mocnego rywala jest. Trzeba po prostu wyjść na boisko i zrobić swoje. Jeśli w Miedzi dzieje się źle, to po kilkunastu minutach naszej dobrej gry od pierwszego gwizdka, problemy będą się pogłębiać.

GieKSa jest w dobrym momencie, jesteśmy na fali i ze spokojem i pokorą, ale trzeba ten moment wykorzystać. Nie musimy z Miedzią zagrać jakiegoś świetnego meczu, musimy po prostu zagrać swoje, tak jak w dwóch poprzednich meczach. Przede wszystkim pewnie w obronie i skutecznie w ataku. Tyle atutów, które pokazały się w Puławach, nie widzieliśmy dawno. Strzelają napastnicy, stoperzy bardzo dobrze bronią, a przy stałych fragmentach gry ruszają do przodu. Mamy zmienników. Mamy dobre morale, a wartość ma to podwójną, bo wygrzebaliśmy się z lekkiego bagna, które sami sobie wcześniej zrobiliśmy.

To może być najważniejszy i przełomowy mecz w walce o ekstraklasę! Kibice GieKSy – swoim głośnym śpiewem, możecie spowodować, że nasi zawodnicy dostaną skrzydeł! Niech cały Blaszok i Trybuna Główna od początku spotkania jedzie z tym koksem, nie oszczędzamy gardeł! Niech piłkarze Miedzi narobią ze strachu i zaczną ten mecz na ugiętych nogach! Piłkarze GKS mogą mówić, co chcą, ale słysząc taki ryk po jednej czy drugiej udanej akcji sami wejdą na swoje motywacyjne wyżyny i są w stanie zjeść przeciwnika. WSZYSCY NA BUKOWĄ I WSPIERAMY NASZ TEAM!

Coś czuję w kościach, że będzie to wielki mecz!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

14 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

14 komentarzy

  1. Avatar photo

    Mecza

    11 kwietnia 2017 at 16:00

    „Wykopmy Miedź z walki o ekstraklasę” Nie podoba mi się to buńczuczne podejście, brakuje nam pokory. Od razu sobie przypominam „Ekstraklasa albo śmierć” lub „Murowany kandydat” Jeszcze niech będzie fana taka w czwartek. Czy nikt nie czuje, że taki wstawki tylko mobilizują przeciwną drużynę i deprymują GKS? Psychologia Panowie. Róbmy swoje po cichu aby na końcu się cieszyć.

  2. Avatar photo

    Mecza

    11 kwietnia 2017 at 17:38

    Co do Miedzi potwierdzają się moje przypuszczenia, że im łatwiej było zdobywać punkty na wyjazdach niż teraz u siebie. Oby nie spotkało to na wiosnę GKS. Żaden klub w 1 lidze nie jest na tyle mocny aby swobodnie grać atakiem pozycyjnym, najlepsze kontry i tu Miedź będzie bardzo niebezpieczna. Gdybyśmy wcześniej nie pogubili punktów tam gdzie miały być brałbym remis 1:1 z Miedzią w ciemno (lepszy bilans bramkowy przy równej liczbie punktów jesteśmy wyżej)

  3. Avatar photo

    kibic bce

    11 kwietnia 2017 at 18:26

    Teraz panowie przyjdzie nam grac z powazniejszymi druzynami niz ogorki ze Znicza i Pulaw. To ze gramy co 3dni nie powinno robic problemu w koncu sa zawodowcami tak sie teraz gra w innych ligaxh Europie. Od tego ma sie szeroka kadre ze jak jeden wypada za kartki lub kontuzje. Nawet Ronaldo, Messi lub Lewandowski maja prawo czuc zmecznie sezonem. Tu tez wychodzi filozofia trenera jak sobie z tym poradzic. Szanse dostaja zmienicy ktorzy maja szanse sie wykazac. Moze taki Duda, Pielo, Szoltys i Stanik cos odpala.
    Miedz juz nie jest ogorkiem. Pozdrawiam.

  4. Avatar photo

    ula

    11 kwietnia 2017 at 23:02

    Kibic bce ale ty jesteś zorientowany w transferach gieksy,przeciez stanika już dawno nie ma

  5. Avatar photo

    Lokaty

    11 kwietnia 2017 at 23:33

    Mecza wpis o niepotrzebnym pompowaniu atmosfery i odgrażaniu się rywalom w pełni popieram !!! Piłkarze pokażcie swoje na boisku, my pomożemy głośnym dopingiem, a sektorówki o murowaniu schowajmy na póżniej…

  6. Avatar photo

    lukasz

    12 kwietnia 2017 at 07:31

    Popieram mecza, nie ma co sie napinac bo od momentu jak jestesmy w drugiej lidze nie pokazalismy ani razu ze jestesmy druzyna na awans. Teraz jest taka szansa i lepiej go wypracowac mrowcza praca niz glosnymi sloganami ktore i tak do niczego dobrego nie doprowadzily. A co bedzie jak nie daj Bog Miedz wygra ?? Jak bedzie tak iwpis wygladal ??

  7. Avatar photo

    kibol typ

    12 kwietnia 2017 at 07:42

    Oglądałem ostatnio skróty meczów Nice 1. Ligi w polsacie sport-mówili, że „GKS gra najlepiej w lidze, ale to nie znaczy, że awansuje-problemem jest brak skuteczności”. Wprawdzie zaczęliśmy strzelać zespołom z niższych miejsc, ale jutro okaże się czy przełamaliśmy się również z dobrymi zespołami. Trzymajmy kciuki i dopingujmy na Bukowej! Obecność obowiązkowa!

  8. Avatar photo

    Matti

    12 kwietnia 2017 at 08:19

    Dokładnie panowie więcej pokory i szacunku do przeciwnika! To piłkarze mają zrobić swoją robotę! Max koncentracja i z szacunkiem do przeciwnika. Grą musimy udowodnić że zasługujemy na awans. Niepotrzebna spina w necie tutaj się meczy nie wygrywa tylko na boisku! Ten brak pokory już przerabialiśmy z Tychami w tamtym sezonie czy z Sosnowcem niedawno.

  9. Avatar photo

    Irishman

    12 kwietnia 2017 at 11:23

    Już znowu nie przesadzajmy! Gramy u siebie, jesteśmy podbudowani ostatnimi wynikami, no to jak tu nie analizować sytuacji w przypadku zwycięstwa. Trzeba wyjść na ten mecz pełnym wiary we własne siły! To rywal ma się obawiać, bo strach jest najgorszym doradcą.
    No ale też się zgadzam, że nie można mylić wiary we własne siły z jakąś pychą (aczkolwiek w artykule Shella zupełnie jej nie widzę – a tytuł, fajny, chwytliwy). No przecież chyba tylko szaleniec może lekceważyć taką drużynę jak Miedź. Niech także ostatni mecz Górnika po jego wcześniejszym blamażu w Kluczorku ze świetnie spisująca się Olimpia będzie dla nas nauka. Miedź taż przyjedzie do Katowic podrażniona wcześniejszymi niepowodzeniami.
    A propos Górnika – właśnie dobrze byłoby jutro wygrać nie tylko aby odskoczyć od Miedzi ale żeby także trzymać dystans do zabrzan.

  10. Avatar photo

    Tomek

    12 kwietnia 2017 at 11:54

    Gratuluję głupoty autorowi tego tytułu. Może ekstraklasa albo śmierć. Trochę pokory bo nie jestesmy jakims wielkim potentatem a w zasięgu miedzi i owszem jesteśmy. Żeby to tylko się nie zemścilo w postaci przegranej.

  11. Avatar photo

    Mecza

    12 kwietnia 2017 at 13:42

    Tak się przyjęło, że u nas słowo potentat znaczy duży budżet. Wszyscy mają świadomość, że pieniądze nie grają ale różnice mogą być widoczne w ekstraklasie Legia 280mln, Lech 80mln, Piast 20 mln ale nie w 1 lidze GKS 7mln, Olimpia Grudziądz 5,5mln czy Miedź Legnica 4 mln (pierwszy zespół bo drugie tyle na młodzież wydają) 50% zespołów w 1 lidze ma porównywalne budżety i to też odzwierciedla tabela. Milion w jedną czy drugą stronę nie robi różnicy. Nie ma murowanych kandydatów.

  12. Avatar photo

    hugoboś

    12 kwietnia 2017 at 21:51

    A Mecza też! A Mecza też! Przyjacielem Katowic jest!

  13. Avatar photo

    Irishman

    13 kwietnia 2017 at 07:42

    Oczywiscie, że EKSTRAKLASA ALBO ŚMIERĆ!!!
    A co mamy się zaś cieszyć z 5 miejsca? Dla takiego klubu jak GIEKSA byłaby to śmierć, w sytuacji gdy regionalna konkurencja odjeżdża nam w ekstraklasie!

  14. Avatar photo

    tombotleg

    14 kwietnia 2017 at 12:01

    I w pizdu wylądował :), tak się kończy u nas wieczne pompowanie balona.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga