Dołącz do nas

Siatkówka

[WYWIAD] Trzy sety z Grzegorzem Słabym – Set 2: Presja?… nie odczuwaliśmy jej wcale!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Dziś druga część wywiadu z trenerem siatkarzy Grzegorzem Słabym, podsumowująca zakończony niedawno sezon.

 

Najlepszy mecz w sezonie to?

(chwila zastanowienia) – Ja myślę, że Suwałki rozwaliliśmy u siebie i to tak dość konkretnie, tam w ogóle gry nie było, przegraliśmy tam jednego seta, ale zagrywką to tak kopnęliśmy, że naprawdę gry nie było. To był bardzo dobry mecz. Uważam notabene, że tak jak cały play-off graliśmy lepiej z Siedlcami i ze Szczecinem, tak ten piąty mecz w Katowicach zagraliśmy cały bardzo dobrze, a najbardziej emocjonujący mecz jaki zagraliśmy w ogóle to był ten w Spale wygrany 3:2. To był na dużych emocjach mecz. Gdybyśmy dysponowali cały czas mocną zagrywką jak w spotkaniu z Suwałkami, to te niektóre mecze kończyłyby się zdecydowanie szybciej.

A najsłabsze spotkanie to jakie?

(chwila zastanowienia) – W Kętach zagraliśmy słabo, no mieliśmy tych parę potknięć. Z Zawierciem graliśmy też słabo na wyjeździe, bardzo słabo, z nimi mieliśmy taki kontrast, bo w meczu Pucharu Polski u siebie zagraliśmy rewelacyjnie, nawet może i to spotkanie z Zawierciem mogło być naszym najlepszym w sezonie, a spotkanie ligowe u nich zagraliśmy totalną katastrofę.

Z boku wydawało się, że świetnie poradziliście sobie z presją, jaka mogłaby się pojawić w związku z wypełnieniem wymogu sportowego akcesu do PlusLigi, a jak to wyglądało od środka? faktycznie nie czuliście tej presji na wynik?

Wiadomo, że zawodnik czuje się z meczu na mecz coraz lepiej jak wygrywa, nikomu nic nie trzeba było mówić, poprzez wygrane zawodnik nabiera pewności. Wiadomo, że faza play-off zaczynała się od nowa i gdzieś tam ten dreszczyk emocji był, bo już te spotkania z rundy zasadniczej nie miały większego znaczenia. Natomiast to jak graliśmy przed rozpoczęciem fazy play-off też nas napawało optymizmem, że jesteśmy w stanie poradzić sobie z tym wszystkim. Powiedzmy sobie szczerze, część zawodników jest doświadczona jak Fijałek, jak Błoński, to nawet jak ci którzy nigdy nie grali pod jakąś presją, no to mieli się od kogo uczyć. My takiego ciężaru nie czuliśmy, bo nam wszystko żarło w przeciągu sezonu, więc jak jest pewność siebie, a u nas taka była na wysokim poziomie, to ja bardziej się bałem o to żebyśmy nie stracili koncentracji, żebyśmy grali to co w rundzie zasadniczej. Powiem szczerze, że ta presja nam tu jeszcze troszeczkę pomogła, bo każdy spinał się razy dwa. I przed pierwszą rundą play-off te treningi wyglądały dobrze i w dalszej części tak samo chłopcy sprężali się bardzo mocno. Każdy wiedział, że tu zaczyna się ten najważniejszy okres i po to pracowali cały sezon, w rundzie zasadniczej, żeby teraz jak najszybciej zakończyć sukcesem tę fazę play-off. Powiem szczerze, że rzadko spotyka się takie zespoły, ale u nas nie było czuć aż takiej presji, żebyśmy tego nie zrobili, wręcz z niektórych biło takie przekonanie, że my zrobimy to, tak czy siak.

Z przygotowaniem mentalnym poradziliście sobie świetnie. Niemałe znaczenie na wynik sportowy, miało też przygotowanie fizyczne, bo praktycznie przez cały sezon uniknęliście poważniejszych kontuzji. Jak Wam udało się tak bezboleśnie przejść przez ten okres?

– Kontuzji poważniejszych nie mieliśmy to prawda, mieliśmy dwie kontuzje w najważniejszej części sezonu, bo libero Bartek Mariański skręcił kostkę na treningu, no i musiał go zastąpić Januszewski w meczach u siebie z Espadonem Szczecin. Mariański to przecież dla nas kluczowa postać, a wchodzi drugi libero Januszewski i pomaga bardzo. Kontuzji nie mieliśmy bo chłopcy dobrze pracowali na siłowni i przykładali się do tego co mieliśmy zrobić, więc takich zmęczeniowych spraw, do finału nie było w ogóle. A to co się działo przed finałem to wie tylko nasz fizjoterapeuta (któremu tu też dziękuję), ile było tych przeciążeń. Nie byliśmy poobklejani bo cały sezon graliśmy naprawdę fajnie i chłopcy się trzymali fizycznie bardzo dobrze, ponieważ na siłowni wykonaliśmy solidną pracę. Zajęcia tam odbywały się rano we wtorki i w czwartki, mieliśmy wtedy po dwa treningi, więc byliśmy zabezpieczeni jeżeli chodzi o urazy mięśniowe. A takie rzeczy jak skręcenie stawu skokowego, jak ktoś komuś spadnie po bloku na stopę, tak jak spadł na treningu Biegun koledze na stopę i skręcił staw skokowy, no to na to wpływu żadnego nie mamy, bo to po prostu przypadek i pech. Te dwie kontuzje splotły się w tak krótkim czasie, Bieguna i Mariańskiego i wypadł nam podstawowy libero na mecze z Espadonem. Tak jak już wcześniej wspomniałem, że fajne w tym zespole było to, że kto nie wchodził z ławki to zawsze coś wnosił do gry. Wchodził Januszewski za Mariańskiego i zespół ze Szczecina nie był w stanie wykorzystać tego, że Bartka nie ma na boisku. Spróbowali na parkiecie Hansa (przezwisko Januszewskiego)   w przyjęciu parę razy, a on przyjął w punkt albo przyjął piłkę do góry jak było ciężko. I to jest super, czapki z głów przed takimi ludźmi jak Januszewski, który w przeciągu sezonu wchodził do obrony tylko, a tu wchodził w meczu z Espadonem do przyjęcia i robi to świetnie.

Sezon zakończony, pytanie czy jeszcze macie jakieś zajęcia? kiedy zasłużone urlopy?

Teraz spotkamy się na takim wspólnym podsumowaniu sezonu, bo trzeba to zrobić, zagramy parę razy w piłkę… nożną. Zawodnicy po finałowym meczu dostali tydzień wolnego, potem spotkamy się, pobawimy i pogramy trochę w piłkę, wiadomo, że siatkówki już ruszać nie będziemy, bo już każdy ma przesyt tego wszystkiego. Teraz tylko zabawa i żeby tylko nikt sobie nic nie zrobił w tym okresie roztrenowania.

Teraz musi paść to pytanie, które zadają Panu chyba wszyscy. Co dalej z drużyną? gdzie zagracie w nowym sezonie?

Ja odpowiadam wszystkim po kolei tak samo, to pytanie nie może być kierowane do trenera, bo naszym zadaniem wspólnym z Peterem Divisem było to, żeby zespół zakończył sezon sukcesem sportowym. My, to co należało do sztabu szkoleniowego i wszystkich osób, które na to też pracowały, to się z tego wywiązaliśmy. Teraz tak jak powiedziałem wcześniej, my przekazujemy pałeczkę do góry i to są pytania tam do zarządu. Natomiast jeśli można wyrazić swoją opinie, to jest to dość śmieszne, że PlusLiga jest tak długo zamknięta i zespoły które wygrywają 1 ligę nie grają w najwyższej klasie rozgrywkowej mimo, że wielokrotnie na to te zespoły zasługiwały.

Jak się Pan odniesie do spekulacji, jakoby PlusLiga miała zostać rozszerzona do 16 drużyn?

– Do spekulacji to ja bym się nie chciał wcale odnosić, dopóki nie będzie takiej decyzji na papierze. Natomiast trzeba zdawać sobie z tego sprawę, że PlusLiga dawno temu zakończyła rozgrywki i dla takich klubów, które miałyby poszerzyć ligę, jest to ogromny dyskomfort, bo na rynku transferowym zawodników jest dostępnych coraz mniej, w zasadzie już wiele transferów się odbyło, a ciężko rozmawiać z zawodnikami, kiedy nie wiadomo w której lidze będzie się grało w przyszłym sezonie. Jest to bardzo ciężka sprawa, bo jak tu rozmawiać z kimkolwiek jak nie wiemy czy będziemy w 1 lidze czy w PlusLidze. Dopiero teraz rozumiem to o czym mówiły zespoły, które wygrywały ligę rok temu czy dwa lata temu, ci co się starali, a się nie dostali. To jest wbrew rywalizacji sportowej, w zasadzie nawet takie czekanie, bo teraz większość klubów swoje ruchy transferowe w PlusLidze już dawno zakończyła albo mają skompletowane kadry. A takie zespoły jak My i Szczecin, dalej nie wiemy gdzie będziemy grali i to jest zasadnicza różnica, tak?

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Szalone zwycięstwo w Warszawie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obszernej galerii z wyjazdu do Warszawy. GieKSa po szalonej końcówce pokonała Polonię 2:1. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga