Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Multisekcyjny przegląd mediów: Szósty tie-break! Siatkarze GKS Katowice wygrali w Bydgoszczy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

Rozgrywki rundy „jesiennej” II ligi piłkarskiej zbliżają się ku końcowi, w przedostatniej kolejce GieKSa pokonała drużynę Gryfa Wejherowo 4:0 (2:0). Prasówkę o tym meczu znajdziecie tutaj.

W ekstraliga kobiet zakończyła rundę jesienną. Rozgrywane są mecze Pucharu Polski: w IV rundzie (czyli 1/16 finału) drużyna GKS-u wygrała z Pogonią Zduńska Wola 9:0 (5:0). W najbliższy weekend zostaną rozegrane mecze 1/8 finału.

Siatkarze rozegrali w minionym tygodniu dwa spotkania w ramach rozgrywek PlusLigi. Pierwszy z nich siatkarze przegrali z Cerrad Enea Czarnymi Radom 1:3 (22:25, 23:25, 25:22, 18:25), w drugim GieKSa wygrała po tie-breaku 3:2 z BKS-em Visłą Bydgoszcz (22:25, 18:25, 25:22, 25:18, 15:12). Oba spotkania zostały rozegrane na wyjeździe. W tym tygodniu siatkarze zagrają jeszcze z MKS-em Będzin i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle (odpowiednio w środę i piątek).

Hokeiści z kolei dwa mecze w satelicie wygrali, najpierw we wtorek z Zagłębiem 5:3, następnie w piątek z RE-Plast Unią Oświęcim 2:1. Wczoraj ulegli w Sosnowcu z Zagłębiem 2:3 . W tym tygodniu drużyna rozegra trzy spotkania: we wtorek z GKS-em Tychy, w piątek z Comarch Cracovią, a w niedzielę z Naprzodem Janów.

 

PIŁKA NOŻNA

nasze.fm – Zderzenie dwóch piłkarskich światów

To był mecz do jednej bramki. Piłkarki Pogoni Zduńska Wola przegrały z GKS-em Katowice 0:9 w 1/16 Pucharu Polski. Było to ostatnie spotkanie zduńskowolanek w tym roku.

Wynik spotkanie nie może dziwić. GKS to ekipa, która gra w Ekstralidze i ma realne szansę, by zakończyć sezon z medalem mistrzostw Polski. Pogoń natomiast ma za sobą słabą pierwszą część sezonu i w II lidze nie była w stanie wygrać choćby jednego meczu. Po pierwszej połowie przyjezdne prowadziły 5:0, a klasycznego hattricka skompletowała Agata Sobkowicz. Kolejne bramki padły w 48, 54, 57 i 90 minucie.

 

sportdziennik.com – Niełatwo polubić tę ligę…

Sobotnim meczem z Gryfem Wejherowo GKS Katowice zakończy rok przy Bukowej, na której tak pusto, jak w ostatnich miesiącach, nie było od dawien dawna.

[…] Ostatni domowy mecz w tym roku rozegra z przedostatnim w tabeli Gryfem Wejherowo. W roku trudnym, naznaczonym pierwszym w historii spadkiem na trzeci poziom rozgrywkowy i śrubowaną miesiącami serią bez domowej wygranej.

Te wszystkie smutne fakty spowodowały pęknięcia, których skutki bardzo odbijają się na frekwencji przy Bukowej. W tym sezonie tylko na trzech spotkaniach – a było ich 10 – odnotowano liczbę widzów większą niż 2000. Jak na klub nr 1 z tak wielkiego miasta, głównego ośrodka wielkiej aglomeracji, jest to liczba pozostawiająca bardzo wiele do życzenia.

Nie sposób być oczywiście odpornym na tyleż dyżurne, co całkowicie słuszne argumenty tłumaczące taką frekwencję. Kilkunastoletni I-ligowy marazm i niespełnione marzenia (cele!) związane z walką o upragniony powrót do ekstraklasy, seryjne niepowodzenia w prestiżowych dla kibiców meczach derbowych, przestarzała infrastruktura, a to wszystko przypieczętowane jeszcze historyczną degradacją po golu bramkarza w doliczonym czasie gry.

To już frazes, że GKS dorobił się całego pokolenia kibiców, które nie pamiętają czegoś znacznie różniącego się od zaciętych bojów z Chrobrym Głogów, Chojniczanką, Bytovią czy Łęczną. Jeśli jednak spadek miał być pod pewnymi względami zbawienny – bo i takich teorii nie brakowało – przyczyniający się do rozstania z zajmującymi kluczowe stanowiska osobami, kojarzonymi głównie ze sportowymi niepowodzeniami, to frekwencji na pewno nie zbawił.

[…] Klubowe działy promocji, komunikacji, marketingu, umęczone też z pewnością poprzednimi latami naznaczonymi niepowodzeniami, może nie są już w stanie działać z takim rozmachem, jak swego czasu w I lidze, kręcąc wymyślne klipy, jak choćby ten z maskotką „GieKSikiem” wyrzucającym przez okno telewizor, ale wystarczy im tylko kropla paliwa, by stworzyć coś pozytywnego. Były filmiki z Rafałem Górakiem prezentującym trybunom „gest Kloppa”, był fragment konferencji prasowej, na której szkoleniowiec prosił rzecznika Maurycego Sklorza, by pokazał, co skrywa na tapecie w telefonie, były też pomysły na akcje z biletami – jak „poznański dwupak”, obejmujący w promocyjnej cenie bilety na mecze z Wartą czy rezerwami Lecha. Albo jak voucher na dowolny mecz innej sekcji GieKSy dodawany gratisowo do wejściówki na konfrontację z Elaną Toruń. To wszystko, nawet w połączeniu z dobrymi wynikami, zdało się na niewiele.

[…] Skoro było o ekskluzywności i było o fanatykach – to podkreślmy, że klimat wielkiego klubu na pewno można odczuć na wyjazdach GieKSy. Tej jesieni na razie zaliczyła ich pięć i wszędzie – w Krakowie, Polkowicach, Pruszkowie, dwukrotnie w Rzeszowie – meldowała się w nadkompletach, wykupując ostatecznie więcej biletów niż pierwotnie przewidywali dla niej gospodarze. W tej materii katowiczanie to wciąż krajowa czołówka. Sami jesteśmy ciekawi, czy (a jeśli tak, to kiedy) ten domowy marazm może przełożyć się na spadek jakości prezencji fanów GieKSy poza Katowicami. Może nigdy – właśnie dlatego, że dziś to jeden z ostatnich bastionów prawdziwej wielkości tego klubu.

[…] Bez wypełnionej klatki, bez reszty ciekawskich, bez autokarów z Ostrawy, bez aut z Rybnika czy Zabrza – jak było w kontekście przyjazdu Elany – tej jesieni zazwyczaj GieKSy nie ogląda nawet 2000 osób. W 300-tysięcznych Katowicach nie uzbiera się 2000 osób, które co dwa tygodnie pójdą obejrzeć w akcji drużynę nr 1 ze swojego miasta! Zastanawiające to, przykre i – mimo wszystko – dziwne.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – W zaciętym meczu Czarni pokonali GKS

Awansem rozegrano również mecz 12. kolejki pomiędzy Cerrad Eneą Czarnymi Radom a GKS Katowice. Kibice w Radomiu mogli oglądać niezwykle zacięte spotkanie, w każdym z setów walka trwała do samego końca. Wojskowi prowadzili już 2:0, jednak katowiczanie zdołali przedłużyć losy rywalizacji. W czwartej, i jak się okazało, decydującej partii, ponownie więcej zimnej krwi zachowali podopieczni Roberta Prygla.

Mecz świetnie zaczął się dla radomian, którzy po asie serwisowym Karola Butryna oraz kiwce Dejana Vincicia szybko odskoczyli na trzy oczka od rywali. Punktową zagrywkę dołożył też Wojciech Włodarczyk, a zbicia w ataku Rafała Szymury nie były w stanie poderwać do walki GKS-u. Gospodarze kontrolowali boiskowe wydarzenia, a po bloku na Jakubie Jaroszu mieli już pięć oczek przewagi (16:11). Podopieczni Dariusza Daszkiewicza nie zamierzali się poddawać, a między innymi as Szymury pozwolił im zbliżyć się do rywali na dwa punkty, ale to Enea Czarni weszli w decydującą fazę premierowej odsłony w lepszej sytuacji. W końcówce niekorzystny wynik po stronie gości próbował jeszcze odwrócić Miłosz Zniszczoł, ale dwa zbicia Michała Filipa przypieczętowały zwycięstwo ekipy z Mazowsza w tej części spotkania (25:22).

W pierwszej fazie drugiej odsłony walka toczyła się cios za cios. W szeregach radomian wyróżniał się Butryn, a po drugiej stronie siatki – Kamil Kwasowski. Prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie, ale żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie większej przewagi.

[…] W końcówce wygrywali jeszcze 23:22, ale ich błędy w połączeniu z asem serwisowym Protopsaltisa przechyliły szalę zwycięstwa na stronę podopiecznych Roberta Prygla (25:23).

Na początku trzeciego seta obie drużyny szły łeb w łeb, ale po udanej kontrze Wiktora Musiała to goście przystąpili do ataku. W kolejnych minutach na siatce skuteczny był Kwasowski, dzięki czemu przewaga katowiczan szybko urosła do pięciu oczek. Zaczęli oni jednak popełniać błędy w polu serwisowym, a po ataku Filipa ich przewaga znacząco zmalała (13:11). Jednak Szymura na spółkę z Kohutem ponownie dali im złapać oddech. Wprawdzie dwie udane akcje Filipa spowodowały, że radomianie zbliżyli się jeszcze na 20:21, lecz ich błędy przybliżały GKS do przedłużenia meczu. Ostatecznie po zbiciu Kwasowskiego ta część pojedynku padła jego łupem (25:22).

W czwartej partii przyjezdni próbowali pójść za ciosem, ale ta sztuka im się nie udała. Od pierwszych chwil wynik oscylował wokół remisu, a żadna z ekip nie potrafiła zbudować sobie przewagi. Jako pierwsi pękli katowiczanie, a radomianie po zbiciach Butryna zaczęli przejmować inicjatywę na boisku.

[…] W końcówce przypomniał o sobie Filip, a zbicie ze środka Bartłomieja Grzechnika przypieczętowało wygraną gospodarzy (25:18).

 

polsatsport.pl – Szósty tie-break! Siatkarze GKS Katowice wygrali w Bydgoszczy

Siatkarze BKS Visła Bydgoszcz przegrali z GKS Katowice 2:3 w spotkaniu 6. kolejki PlusLigi. Podopieczni trenera Dariusza Daszkiewicza rozegrali w swym siódmym meczu w tym sezonie już szósty tie-break. W Hali Łuczniczka przegrywali już 0:2, ale zdołali odwrócić losy tej rywalizacji.

Premierowa partia toczyła się przy przewadze gospodarzy (8:5, 13:10), ale siatkarze z Katowic zdołali odrobić straty (17:17). Kluczowe dla losów seta okazały się trzy akcje wygrane przez podopiecznych trenera Przemysława Michalczyka od stanu 21:21.

[…] W drugim secie jedynie na początku oglądaliśmy wyrównaną walkę (9:9), później ton wydarzeniom na boisku zaczęli nadawać siatkarze BKS Visła. W środkowej części zbudowali wyraźną przewagę (16:12), a w końcówce kontrolowali sytuację. Skończyli seta punktowym blokiem (25:18), dominując nad rywalami w tym elemencie.

Trzecia odsłona to wyrównana walka obu ekip i – podobnie jak w pierwszej partii – wszystko rozstrzygnęło się w końcówce. Gospodarze prowadzili 21:20, ale trzy kolejne punkty zapisali na swym koncie katowiczanie. Skutecznie zaatakował Jakub Jarosz, który po chwili popisał się asem serwisowym, a po autowym ataku Sterna było 21:23. Dwa ostatnie punkty dla GKS również przyniosły błędy rywali – Peszko przestrzelił zagrywkę, a Paweł Gryc zaatakował w aut (22:25).

Na początku czwartej partii oglądaliśmy punktową serię GKS, przy dobrych zagrywkach Zniszczoła (4:10). To właściwie ustawiło seta.

[…] Piłkę setową wywalczył Rafał Szymura, a błąd rozegrania po stronie gospodarzy zakończył seta (18:25).

Zwycięzcę miał więc wyłonić tie-break, już szósty dla siatkarzy GKS w obecnym sezonie. W nim obie ekipy toczyły wyrównaną grę, a przy zmianie stron minimalną zaliczkę mieli gospodarze (8:7), ale katowiczanie zdołali odwrócić wynik. Kluczowe okazały się trzy akcje od stanu 12:12. Najpierw Jarosz wcisnął piłkę mimo bloku rywali, a w kolejnych sytuacjach Gryc najpierw pomylił się w ataku, a po chwili został zablokowany (12:15).

 

HOKEJ NA LODZIE

hokej.net – Przewagi przypieczętowały zwycięstwo katowiczan

GKS Katowice wygrał z Zagłębiem Sosnowiec 5:3 w meczu 22. kolejki Polskiej Hokej Ligi. Katowiczanie w końcu wyzbyli się niemocy strzeleckiej. Z pięciu bramek dwie padły w przewadze. Katowiczanie do meczu przystąpili bez Dušana Devečki, Grzegorza Pasiuta oraz Tuukki Rajamäki.  W boksie gospodarzy zabrakło też trenera Risto Dufvy, który jest chory, a jego obowiązki przejął Piotr Sarnik.

Pierwsze minuty były dość wyrównane. Gra toczyła się głównie w strefie neutralnej. Obraz gry zmienił się dopiero od 8. minuty. Wtedy właśnie Szymon Mularczyk wykorzystał dobre podanie Ouli Uskiego i skierował krążek do bramki. Dwie minuty później Filip Starzyński oddał strzał zza bramki. Krążek odbił się od bramkarza i trafił do Patryka Krężołka, który trafił do pustej już bramki.

Goście nie poddawali się. Próbowali zaatakować i ich starania zostały wynagrodzone. W 13. minucie gry Daniił Oriechin wykorzystał gapiostwo rywali i posłał krążek w krótki róg bramki.

[…] Ataki gospodarzy były coraz groźniejsze i podopieczni Marcina Kozłowskiego nie przetrzymali tego naporu W 28. minucie gry Miika Franssila wjechał pod bramkę i oddał strzał prosto w okienko, a dwie minuty później Teddy Da Costa popisał się świetnym uderzeniem z nadgarstka. Pod koniec drugiej odsłony strzałem bez przyjęcia Mateusz Michalski zdobył piątą bramkę. Warto dodać, iż dwa ostatnie gole zostały zdobyte w przewadze.

Katowiczanie zaczęli kontrolować przebieg spotkania. Można nawet powiedzieć, że zaczęli grać tak, jakby chcieli już zakończyć to spotkanie. Takie podejście zemściło się na gospodarzach. Dlatego do głosu zaczęli dochodzić goście. W 48. minucie gry Marek Kaluža oddał mocny strzał z niebieskiej i pokonał Robina Rahma. Sosnowiczanie mogli jeszcze zdobyć kolejne bramki, ale ta sztuka udała im się dopiero pod koniec. W 59. minucie Filip Stoklasa objechał całą tercję rywala i zdobył gola strzałem w krótki róg.

GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec 5:3 (2:1, 3:0, 0:2)

 

Risto Dufva opuścił GieKSę

Fiński szkoleniowiec Risto Dufva, którego nie było na ławce trenerskiej w dwóch ostatnich meczach, opuścił we wtorek GKS Katowice. Powód? Oficjalnie – choroba, ale nieoficjalnie mówi się, że po wczorajszych rozmowach w klubie wyleciał na stałe do Finlandii.

[…] Risto Dufva, który jest także asystentem Tomka Valtonenta w reprezentacji Polski prowadzi zespół z Katowic od 17 maja. W tym czasie w 20 meczach ligowych zespół zgromadził 39 punktów i prawdopodobnie nie zakwalifikuje się do turnieju finałowego Pucharu Polski.

 

sportdziennik.pl – Uroki naszej ligi

Zapominamy o Risto Dufvie – takie hasło obowiązuje w katowickiej ekipie.

W GKS-ie Katowice nikt nie chce wracać do rejterady fińskiego trenera, bo przecież w trzech ostatnich spotkaniach hokeiści zdobyli komplet punktów. Gospodarze nie tylko bez trenera Dufvy, który sposobi się do pracy w ojczyźnie, i nadal bez kontuzjowanych Grzegorza Pasiuta i Duszana Deveczki, ale też bez Marcina Kolusza, narzekającego na ból w plecach, którego miejsce zajął Szymon Mularczyk, mieli przewagę i kilka niezłych sytuacji strzeleckich, ale – zgodnie z tradycją – nie potrafili ich wykorzystać. Goście ograniczali się do kilku kontr. Jedna z nich przyniosła im gola. W 19 min Gregor Koblar otrzymał podanie przed pole bramkowe, a takich sytuacji nie marnuje.

Katowiczanie z mocnym postanowieniem odrobienia strat przystąpili do II tercji. Początek należał do gości, ale w miarę upływu czasu sytuację na tafli opanowali gospodarze. Mieli trzy okazje do zmiany rezultatu, ale Teddy Da Costa (26), Patryk Wajda (28) oraz Kamil Paszek (33) znów trafili na dobrze usposobionego Clarke’a Saundersa. Gdy z klarownych sytuacji nie zdobywa się bramek, wkrada się nerwowość. Gospodarzom brakowało zawodnika, który wprowadziłby ład i porządek.

Brawurowa szarża na początku III tercji wreszcie przyniosła wyrównanie i krążek do siatki skierował Oula Uski. Napór gospodarzy nie osłabł i w końcu Teddy Da Costa z bliskiej odległości skierował krążek do siatki. Goście reklamowali zagranie ręką, ale po wideoweryfikacji sędziowie uznali gola. A potem akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Trwała zażarta walka o każdy centymetr lodu. Jednak katowiczanie wytrzymali do końca, choć goście wycofali bramkarza i wściekle atakowali.

[…] Strzałów obronił Robin Rahm, zaś jego vis-a-vis popisał się 28 skutecznymi interwencjami.

GKS Katowice – RE-Plast Unia Oświęcim 2:1 (0:1, 0:0, 2:0)

 

hokej.net – Zagłębie wygrywa z „GieKSą”

Po niezwykle wyrównanym spotkaniu hokeiści Zagłębia Sosnowiec pokonali GKS Katowice 3:2. Zwycięskiego gola w 53 minucie zdobył Nikita Bucenko, z dobrej strony pokazał się Rafał Radziszewski zatrzymując 40 strzałów.

[…] Sosnowiczanie zagrali dzisiaj zdecydowanie lepiej, gdyż zagrali równo przez całe sześćdziesiąt minut. Mimo ambitnej gry gospodarzy, to przyjezdni jako pierwsi skierowali krążek do bramki. Wynik w 16 minucie otworzył Patryk Krężołek, który na wysokości lewego bulika przejął krążek i wystrzelił go w okienko bramki strzeżonej przez Rafała Radziszewskiego. Zagłębie odpowiedziało bardzo szybko, gdyż dwie minuty później podanie tyłem Siemiona Garszyna na bramkę zamienił Filip Stoklasa. Trafienie zostało uznane po analizie wideo.

W 28 minucie Zagłębie po raz pierwszy w dzisiejszym meczu wyszło na prowadzenie. W sytuacji sam na sam znalazł się Michał Bernacki, który przed Robimem Rahmem przełożył sobie krążek i skierował go do bramki. Minutę później bliski doprowadzenia do remisu był Teddy Da Costa, lecz jego strzał nad parkanem zdołał wybronić bramkarz Zagłębia. W 32 minucie na tablicy wyników pojawił się remis, gdyż niepilnowany przez nikogo Oskar Krawczyk wrzucił krążek do bramki.

Na początku trzeciej tercji sosnowiczanie mogli wyjść na prowadzenie, jednak strzał z bliska Garszyna i dobitkę Błażeja Salamona zdołał wybronić bramkarz gości. Decydująca o losach meczu okazała się sytuacja z 53 minuty, gdy Nikita Bucenko wstrzelił się z ostrego kąta w minimalną lukę pozostawioną przez Rahma. Na dwie minuty przed końcem meczu bramkarz katowiczan zjechał z lodu, lecz żadna z akcji gości nie przyniosła zmiany rezultatu. Duża w tym zasługa Radziszewskiego, który wybronił w sumie dzisiaj 40 strzałów rywala.

Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice 3:2 (1:1, 1:1, 1:0)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga