Dołącz do nas

Piłka nożna

Zwycięstwo po wymianie ciosów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W sobotni wieczór, o godzinie 20.08 (68 min po 19., a 1968 to rok powstania Elany) GieKSa jako pierwsza z drużyn ze ścisłej drugoligowej czołówki przystąpiła do swojego meczu 30. kolejki, mając nadzieje na zbliżenie się punktowo do liderującej dwójki.

Po nieudanych eksperymentach w składzie z meczu z Polkowicami trener Rafał Górak wrócił do żelaznej wyjściowej jedenastki z poprzednich starć rundy wiosennej: Mrozek – Michalski, Jędrych, Janiszewski, Rogala – Woźniak, Gałecki, Stefanowicz, Błąd, Kiebzak – Kurbiel.

Spotkanie rozpoczęło się minutą ciszy dla byłego prezesa Elany, która trwała… całe sześć sekund, a następnie – od prowadzenia GieKSy. Rzut rożny egzekwował Adrian Błąd, a do wybitej przed pole karne piłki dopadł Maciej Stefanowicz i pięknym wolejem pod poprzeczkę otworzył wynik meczu. W kolejnej akcji wyszliśmy z szybka kontrą, ale Kiebzakowi zbrakło szybkości, żeby wyjść sam na sam. Niestety trzy minuty po objęciu prowadzenia na tablicy wyników już widniał remis po tym, jak kapitalnym uderzeniem w okienko popisał się niepilnowany na 20. metrze Kacper Jóźwicki. Po kolejnych trzech minutach GieKSa wykonywała trzy rzuty rożne z rzędu. Po pierwszym z nich groźnie główkował Jędrych (kapitalnie obronił Kuchnicki), natomiast po trzecim – mniej groźnie, bo prosto w bramkarza – Woźniak. Mecz toczył się w szybkim tempie i w 13. minucie kolejną okazję mieli gospodarze za sprawą… Mrozka, który zagrał piłkę wprost pod nogi Machaja. Na szczęście nasz golkiper naprawił swój błąd, wychodząc obronną ręką z sytuacji sam na sam. Nie minęła minuta i nasz młody bramkarz pomylił się po raz kolejny, wypluwając piłkę po strzale z dystansu, by po chwili jednak ją złapać. W 18. minucie defensorzy GieKSy dwukrotnie blokowali strzały z 16. metra. W 23. minucie z dystansu uderzał Adrian Błąd, Kuchnicki wypluł piłkę, ale skończyło się jedynie na rzucie rożnym. Z korneru po raz kolejny dobrze dośrodkował Błąd, jednak obrońcy gospodarzy w ostatniej chwili zdjęli piłkę z głowy jednego z naszych zawodników. Cztery minuty później po dobrym przerzucie Błąda świetnym dryblingiem popisał się Michalski, uderzając jednak obok długiego słupka. W 30. minucie po wyrzucie z autu Michalskiego z groźną kontrą wyszli gospodarze, ale na nasze szczęście przespali moment podania i zamiast na sytuacji sam na sam skończyło się na strachu. Sześć minut później miała miejsce kopia poprzedniej akcji po drugiej stronie boiska – Błąd, zamiast wyprowadzić Kurbiela sam na sam, podał do jednego z defensorów Elany. W 39. minucie torunianie wykonywali rzut wolny – po krótkim rozegraniu i centrze z lewej strony boiska skutecznie piąstkował Mrozek, broniąc również po chwili poprawkę z ok. 25 metrów. Po dwóch minutach po kolejnym dalekim wrzucie z autu Michalskiego głową zgrywał Kurbiel, a Jędrychowi zabrakło centymetrów, by dojść do piłki. W kolejnej akcji kibice gospodarzy eksplodowali, gdy piłka zatrzepotała w siatce po strzale Kołodzieja, jednak na nasze szczęście była to tylko siatka boczna. Sekundy przed zakończeniem pierwszej połowy Błąd popisał się ładną indywidualną akcją, wychodząc sam na sam, ale kapitalnie obronił Kuchnicki. Arbiter zakończył pierwszą połowę, kiedy zegar boiskowy wskazywał 44:45, co tak rozsierdziło Woźniaka, że obejrzał żółty kartonik, w idiotyczny sposób eliminując się z arcyważnego meczu z Widzewem. Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że wcześniej żółtko otrzymał również Gałecki, który jednak nie był zagrożony pauzą. Do przerwy mieliśmy zatem zasłużony remis, choć trzeba przyznać, ze okazje GieKSy wynikały z dobrze rozegranych akcji i stałych fragmentów gry, a szanse Elany – w znacznej mierze z kardynalnych błędów obrony bądź Mrozka. W ofensywie nasza drużyna grała efektownie i z polotem, cóż z tego jednak, jeśli ryzyko zejścia na zawał było odwrotnie proporcjonalne do odległości od katowickiej bramki.

Druga połowa mogła się rozpocząć dokładnie  jak pierwsza. W polu karnym gospodarzy sfaulowany został Woźniak, a do jedenastki podszedł niezawodny dotąd Stefanowicz. Niestety, zgodnie ze statystyką, kiedyś w końcu musiał spudłować i zdarzyło się to właśnie teraz (uderzył obok słupka). Chwilę później Błąd dośrodkował z lewej strony tak, że piłka wyszła na aut boczny. W kolejnej akcji ładna klepka gospodarzy zakończyła się serią trzech rzutów rożnych. Po drugim z nich Mrozek sparował bardzo groźny strzał głową na poprzeczkę. Pięć minut później po raz kolejny zostawiliśmy hektary wolnej przestrzeni przed własnym polem karnym, co ponownie próbował wykorzystać Jóźwicki, jednak Mrozek wybił na róg piłkę zmierzającą w światło bramki. W międzyczasie żółtą kartkę za faul w środku boiska zobaczył Wroński i w efekcie jako drugi z naszych skrzydłowych wykluczył się ze spotkania z Widzewem. W 60. minucie Piotra Kurbiela zmienił Dawid Rogaski. Po dwóch minutach ładnym dryblingiem prawą stroną popisał się Pisarek, na nasze szczęście żaden z zawodników gospodarzy nie zamknął tej akcji w polu karnym. W 66. minucie Rogala, mając mnóstwo wolnej przestrzeni, zacentrował wprost pod nogi obrońcy Elany. Dwie minuty później ten sam zawodnik poprawił się i groźnie główkował Woźniak. W 76. minucie Kiebzaka zmienił Pavlas i po dwóch minutach ostro dośrodkował w pole karne, jednak nikt nie doszedł do tej piłki. Po chwili Kiebzaka zmienił Wroński. Wreszcie przewaga GieKSy w drugiej połowie została udokumentowana bramką na pięć minut przed końcem. Rzut wolny z lewej strony pola karnego egzekwowany przez Błąda celną główką wykończył dobrze ustawiony Grzegorz Janiszewski. W kolejnej akcji Elana mogła wyrównać, jednak strzał zza pola karnego został zablokowany. W 90. minucie kolejne uderzenie z dystansu obronił Mrozek. W doliczonym czasie gry Błąda zmienił Grychtolik. Następnie jeszcze jedno dośrodkowanie gospodarzy wypiąstkował Mrozek i arbiter zakończył spotkanie.

GieKSa po ciekawym i szybkim meczu powróciła zatem na zwycięską ścieżkę, przedłużając nadzieje na bezpośredni awans. Z przebiegu całego spotkania wygraną należy uznać za zasłużoną, ponieważ po bokserskiej wymianie ciosów w pierwszej połowie, w drugiej odsłonie nasz zespół miał więcej z gry, nie dopuszczając (poza strzałami z dystansu) do większego zagrożenia od własną bramką. Pozostaje mieć nadzieje na korzystne wyniki innym spotkań i trzy punkty z Widzewem za tydzień!

4.07.2020 Toruń
Elana Toruń – GKS Katowice 1:2 (1:1)
Bramki: Jóźwicki (6) – Stefanowicz (3), Janiszewski (85)
Elana: Kuchnicki – Górka, Bierzało, Świeciński, Stryjewski, Jóźwicki, Kołodziej (85. Rak), Kryszak, Machaj, Pisarek, Kozłowski.
GKS: Mrozek – Michalski, Jędrych, Janiszewski, Rogala – Woźniak (73. Wroński), Gałecki, Stefanowicz, Błąd (90. Grychtolik), Kiebzak (78. Pavlas) – Kurbiel (62. Rogalski).
Żółte kartki: Kozłowski, Stryjewski, Świeciński – Gałecki, Wroński, Woźniak, Urynowicz.
Sędzia: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn).
W 48. minucie Maciej Stefanowicz nie wykorzystał rzutu karnego (strzelił obok bramki).

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

6 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

6 komentarzy

  1. Avatar photo

    Kejta

    4 lipca 2020 at 22:33

    Jak lubie na tej stronie po porazce wszyscy jada z pilkarzami i trenerem a po wygranej zero komentarzy
    Brawo GieKSa walczymy dalej i do konca!!

  2. Avatar photo

    Mleczak

    4 lipca 2020 at 22:37

    Kolejne „wydarte” zwycięstwo, dobrze, bo cały czas jesteśmy w grze. Ważne żeby budować formę i dobra atmosferę przed bardzo prawdopodobnymi barażami.

  3. Avatar photo

    Armia Krajowa

    4 lipca 2020 at 22:39

    Super grająm GKS Katowice

  4. Avatar photo

    Kato

    4 lipca 2020 at 22:51

    Kejta
    Właśnie chodzi o to żeby wszyscy walczyli, my dopingiem a drużyna na boisku za GIEKSE.
    Brawo, bo po widocznej walce kibice wieżą w to, że jest to walka o awans. A na tym wszystkim zależy.
    Brawo za zwycięstwo

  5. Avatar photo

    Lizak

    4 lipca 2020 at 23:21

    Dawać ten rts

  6. Avatar photo

    baxxi

    5 lipca 2020 at 19:32

    Na papierze widzew wygląda lepiej,ale ile to razy my byliśmy papierowymi faworytami i jak się kończyło każdy wie!Ten mecz wcale nie musi zdecydować bo my jak i widzew mamy trudne mecze do końca,zwłaszcza siedlce i stalówka,ale trzeba wierzyć,zły los musi sie kiedyś odwrócić,do boju GieKSa,#calagieksarazem

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga