Emocje opadły, wróciła codzienność. Od niemal tygodnia trenerem GKS Katowice nie jest już Rafał Górak, a od niedzieli na tym stanowisku jest Kazimierz Moskal.
W tym miejscu warto pochylić się jeszcze nad byłym szkoleniowcem katowiczan. Prowadził on bowiem nasz zespół ponad dwa lata, przepracował pełne dwa sezony i kawałek trzeciego, co nie miało miejsca w przypadku ani jednego trenera GieKSy w XXI wieku.
Na początku wiązaliśmy spore nadzieje z trenerem. Pamiętając wycięcie nowotworu, niszczącego ten zespół od środka, czyli Wojciecha Stawowego, cieszyliśmy się, że przychodzi do nas młody, ambitny trener z sukcesami w niższych ligach, jak awanse z Ruchem Radzionków do coraz to wyższych klas rozgrywkowych. GieKSa wyjechała przed sezonem 2010/11 na zgrupowanie do pięknego ośrodka w Telki, gdzie w ciszy, spokoju i kapitalnych warunkach przygotowywała się do rozgrywek ligowych.
Początek sezonu, to była jednak wielka klapa. Hasło „ekstraklasa albo śmierć” skandowane przez kibiców, a nielubiane przez sztab szkoleniowy szybko zaczęło tracić na znaczeniu. W pierwszej kolejce katowiczanie przegrali bowiem u siebie z Niecieczą, zaliczając klasyczny falstart. Potem było cały czas źle – kolejny remis i to uratowany w końcówce – z Olimpią Elbląg spowodował, że mogliśmy zacząć się martwić. GKS nie potrafił wygrać meczu, ciągle remisował – w Grudziądzu (utrata gola w 89. minucie), Radzionkowie, Ząbkach czy u siebie z Flotą. W międzyczasie było odpadnięcie z Pucharu Polski z Puszczą Niepołomice. Na pierwsze zwycięstwo czekaliśmy do 9. kolejki, to był pamiętny pogrom Polkowic 5:0. W kibiców i zespół wstąpił nowy duch bojowy, a trzy dni później mieliśmy na boisku i trybunach wspaniałe widowisko w meczu z Zawiszą. Mecz mimo że przegrany dalej dawał wiarę na lepszą postawę. Katowiczanie wygrali pierwszy od dawna mecz wyjazdowy – w Płocku, a pod koniec rundy było raz lepiej, raz gorzej. Kolejny dobry moment przyszedł w dwumeczu z Piastem i Sandejcą, kiedy GieKSa w tydzień zdobyła sześć punktów. No i zakończenie jesieni wygraną z Olimpią Grudziądz, dzięki czemu spokojnie oczekiwaliśmy wiosny.
Na jej inaugurację – znowu klapa, czyli porażka z Ruchem Radzionków u siebie. Później było przeciętnie, ale na szczęście udało się wygrać bardzo ważne mecze z Dolcanem, Łęczną i Polkowicami. Natomiast po remisie w Gdyni, katowiczanie zagrali kluczowy mecz w kontekście utrzymania i na dużym spokoju, będąc lepszym od rywala, pokonali Polonię Bytom 2:0. Wydawało się, że będzie tylko lepiej, tymczasem w końcówce przeżyliśmy koszmar. Mecz w Szczecinie jeszcze nie był zły i GKS go dość pechowo przegrał, ale porażki 0:3 z Piastem, a zwłaszcza u siebie z Wartą zamiast dać kibicom nadzieję na nowy sezon, tylko ją stłumiły.
Niestety kolejne rozgrywki nie miały już żadnego napompowanego balona. Sukcesem klubu było to, ze w ogóle wystartował w lidze. Zawirowania z królem, ewentualność powstania tworu KP Katowice, jedna wielka niewiadoma – to wszystko wpłynęło na to, że początek sezonu był znów nieudany. Niespodziewane porażki z Lubońskim KS w Pucharze Polski oraz ŁKS na inaugurację ligi, zwycięstwo dopiero w piątej kolejce. W końcu na właściwe tory GKS wskoczył późną jesienią, kiedy po słabym, ale zwycięskim meczu z Polonią Bytom (trener Górak uratował tym głowę) przyszły dobre spotkania i również wygrane z Sandecją i Tychami. Po tym miodzie na serce kibiców, znów przyszło lodowate otrzeźwienie, czyli porażki u siebie z Miedzią i Okocimskim. Końcówka rundy była przeciętna.
Lepiej zaczęło się dziać na wiosnę. Już w sparingach widzieliśmy, że coś w tej drużynie zaczyna się dziać. Potwierdziły to pierwsze wygrane wyjazdowe mecze z ŁKS i Wartą, a także bardzo dobre – choć przegrane – spotkanie z Cracovią. GieKSa grała, nie traciła bramek i wygrywała, nawet z przyszłym beniaminkiem ekstraklasy – Zawiszą. Zdarzały się potknięcia i jeden bardzo słaby mecz z Polonią – ale tym razem po raz pierwszy nie tylko fragment rundy, ale prawie cała wiosna jako całość wydawała nam się wielkim krokiem do przodu. W końcówce niestety co prawda opadł impet i katowiczanie przegrali z Arką i Olimpią, ale efektownie zakończyli sezon wygraną z Dolcanem.
Jak wygląda obecny sezon wszyscy wiemy. Wyniki w kratkę, ale gra raczej słaba – szczęśliwa wygrana w Pucharze Polski z Wigrami, klapa w Świnoujściu, spokojny mecz i wygrana z Sandecją, klapa z Okocimskim. W końcu bardzo emocjonujące spotkanie z Podbeskidziem i klęska w Bełchatowie. Summa summarum okazało się to na niekorzyść trenera, który został zwolniony.
W skrócie przedstawiliśmy jak wyglądały dwa ostatnie sezony i – w związku z tym – dokonania trenera Góraka. Przebija się przez to fakt, że w każdej rundzie GKS miał 1-2 dobre momenty, dobre serie z grą i wynikami, ale przez większość czasu było albo bardzo przeciętnie, albo bardzo źle. Tak naprawdę to dopiero na wiosnę tego roku zobaczyliśmy w tej drużynie pomysł, dojrzałość, dyscyplinę taktyczną i o ile zawsze poszczególni trenerzy mówili (oczywiście po stracie szans na awans już jesienią), że wiosna ma być budową zespołu, który od następnej jesieni przypuści atak na ekstraklasę, to teraz naprawdę mogliśmy mieć takie podstawy. Mała ilość straconych bramek, regularne punktowanie, realizowanie powiedzenia, że „jeśli nie możesz meczu wygrać, zremisuj go”. A jednak – początek obecnego sezonu, mimo że lepszy niż poprzednie, okazał się niezadowalający. Niby są sukcesy w postaci awansu do 1/8 finału Pucharu Polski, ale jednak gra nie porywa. A to przede wszystkim grą awans na czołowe lokaty w pierwszej lidze trzeba było wywalczyć. Prezes Wojciech Cygan uznał, że formuła się wyczerpała i trener Rafał Górak nic już więcej z tej drużyny nie wyciśnie.
W porównaniu z niektórymi innymi trenerami, Rafał Górak nie miał z kibicami jakiegoś ciężkiego życia, natomiast ostatnio spłynęła na niego olbrzymia fala krytyki w internecie. Kibice mieli dość tego, że kolejny początek sezonu i GKS traci punkty częściej niż powinien. Wiele było zastrzeżeń do samej gry. Kibice zarzucali trenerowi brak pomysłu taktycznego, niektórzy złe przygotowanie fizyczne, czy z rzeczy bardziej szczegółowych, zbyt późne zmiany w meczach. Wiele było pretensji także o wypowiedzi przedmeczowe, które niezależnie od rywala i miejsca rozegrania meczu były mocno asekuracyjne. W przeciwieństwie do tego stawiali wypowiedź trenera po meczu z Cracovią, kiedy w ostrych i szczerych słowach wypowiedział się o pasożycie zwanym ireneuszem królem. Takiego Góraka nam często brakowało, może trochę nieodpowiedzialnego w wypowiedziach, trochę bezczelnego, ale przecież takich trenerów kibice kochają. Szkoleniowiec w pewnym momencie przybrał rolę bardziej kulturalnego i kurtuazyjnego.
Mimo wszystko kibice nie zapomnieli o tym, że angażował się w GieKSę całkowicie. Niektórzy trenerzy są żegnani na Bukowej niewybrednymi okrzykami (Fornalak), inni białymi chusteczkami (Stawowy), jeszcze inni… nie są żegnani w ogóle. W przypadku Rafała Góraka na meczu z Miedzią pojawił się transparent z podziękowaniami, czegoś takiego nie było nawet od czasów Jana Żurka, nie doświadczył tego chyba nawet Adam Nawałka. Kibice pamiętają, że trener został w GieKSie w fazie przemian i dalej prowadził nasz zespół, w bardzo trudnym okresie, kiedy wiele osób mogłoby to wszystko rzucić. Dlatego mimo merytorycznych wielu zastrzeżeń, wielu krytyków trenera na forum, wypowiedziało się w tonie podziękowania za zaangażowanie i że na Bukowej zawsze będzie mile widziany. Kibice zawsze doceniają najbardziej walkę, a ta była po stronie trenera, nawet jeśli umiejętności trochę zabrakło.
My jako redakcja też będziemy szkoleniowca miło wspominać, nigdy nie odmówił rozmowy czy wywiadu, a jak kilka razy miał jakąś uwagę to merytorycznie ją przedstawił, bez obrażania się, co niestety nie jest normą w środowisku piłkarsko-trenerskim, gdzie odporność na krytykę nie jest mocną stroną.
Dlatego też jeszcze raz w imieniu wszystkich kibiców, możemy śmiało powiedzieć: Rafał Górak dziękujemy!
rudi
28 sierpnia 2013 at 20:55
Życzę trenerowi powodzenia . Dziękując mu że prowadził GieKSe w trudnych czasach .
I moim zdanim identyfikował się z GKS-em .
Siła Kato1964
Luke Skywalker
28 sierpnia 2013 at 23:38
Miło będziemy wspominać trenera Góraka. Shellu może jeszcze jakiś gest do niego i zaprosić go na Bukową na luźną rozmowę?
Igor
29 sierpnia 2013 at 15:39
Powodzenia w dalszej pracy panie trenerze. Dziękujemy za zaangażowanie!