Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

To już dziewięć – media o meczu GKS Katowice – Odra Opole

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu GKS Katowice – Odra Opole. GieKSa przegrała 0:2 (0:2).

 

sportowefakty.wp.pl – Potknięcie lidera Fortuna I ligi. Ratował się w doliczonym czasie

[…] Także we wtorek doszło do pojedynku GKS-u Katowice z Odrą Opole. Goście odpowiedzieli na pierwsze ataki katowiczan. W 6. minucie opolanie wyszli na prowadzenie 1:0, a uderzenie do bramki Dawida Kudły oddał Borja Galan. Obrona gospodarzy zaspała i cała drużyna musiała odrabiać stratę po falstarcie.

W 32. minucie Odra powiększyła prowadzenie na 2:0, a dwubramkowe prowadzenie zdobyła dzięki zaledwie dwóm strzałom. Tym razem do bramki katowiczan przymierzył Maciej Makuszewski po wrzutce Borji Galana. Opolanie byli bardzo skuteczni, a ich zaliczka stała się konkretna.

Po przerwie GKS zmieniał piłkarzy. Trener Rafał Górak wprowadził pięciu zmienników zanim szkoleniowiec Odry dokonał jakiejkolwiek korekty w jedenastce. Nie zmienił się jednak obraz meczu, a ataki katowiczan były niezdarne. Gospodarzom nie udało się strzelić nawet gola kontaktowego, a i szans było na to niewiele. Odra utrzymała zaliczkę z pierwszej połowy i zwyciężyła przy Bukowej 2:0.

 

sportdziennik.com – To już dziewięć

GieKSa nadal bez zwycięstwa, ale tym razem w jej grze trudno już było doszukać się jakichkolwiek pozytywów. Kibice nawoływali trenera Rafała Góraka do spakowania walizek. Opolanie wyszli ze strefy spadkowej.

Ulewny deszcz, słabo dysponowana GieKSa, kibice (znów…) nawołujący trenera Rafała Góraka do spakowania walizek i „wyp…”. krzyczący, aby na murawę wybiegli hokeiści. Przygnębiające wrażenie z perspektywy gospodarzy sprawiał wczorajszy mecz z Odrą, którym po kilku tygodniach wrócili na Bukową. Posłuszeństwa w I połowie odmówił nawet zegar na stadionowym telebimie, zatrzymując się po 20 minutach… Zatrzymać za to nie chce się licznik kolejnych ligowych występów katowiczan bez zwycięstwa. Wskazuje już cyfrę „9”, choć najwierniejsi kibice z pewnością ruszali na trybuny z nadzieją w przełamanie. Tej wiosny GKS z pewnością nie grał tak źle, by nie zasłużyć na nawet jedną wygraną, w poprzedniej kolejce zremisował w Gdyni, wcześniej uległ Resovii tylko przez własną nieskuteczność. Z Odrą nie było jednak ani wyniku, ani też gry. Argumentów na obronę takiego stanu rzeczy, pozwalających na wiarę i cierpliwość, znów ubyło.

GKS przystąpił do wczorajszego meczu nadal bez kontuzjowanego Rafała Figla, za to już z Dawidem Kudłą między słupkami. Nawet tak dobry bramkarz był całkowicie bezradny wobec goli, jakie strzelała Odra – po uderzeniach z bliskiej odległości. Katowiczan rozmontował duet Maciej Makuszewski – Borja Galan. Najpierw Hiszpan wykończył na długim słupku centrę „Makiego” z prawej flanki, potem – „Maki” główkował na długim słupku po dośrodkowaniu Hiszpana. Do postawy katowickich defensorów, Grzegorza Rogali czy Bartosza Jaroszka, można było mieć zastrzeżenia.

Makuszewskiego zaś prześladują urazy, w wyjściowym składzie wybiegł dopiero trzeci raz za kadencji Adama Noconia, ale wniósł jakość. Nocoń już po raz 12. mierzył się z Rafałem Górakiem. Dwaj szkoleniowcy znają się jak łyse konie, rywalizowali ze sobą jeszcze w III lidze w meczach Ruchu Zdzieszowice czy LKS-u Bełk z BKS-em Stalą Bielsko-Biała, rywalizowali też w drugiej lidze i raz Nocoń (Olimpia Elbląg) zabrał Górakowi awans (Elana Toruń), a raz doszło do rewanżu, gdy GKS na ostatniej prostej pokonał Chojniczankę 3:0. Nocoń tamtą porażkę przypłacił posadą. Niejeden kibic w Katowicach zapewne chciałby teraz, by historia zatoczyła koło, ale wedle tego, co było słychać na Bukowej, taki scenariusz ze względów formalnych jest niemal niemożliwy – no chyba, że broń złożyłby sam trener Górak, czekający na zwycięstwo swojej drużyny od początku listopada.

Opolanie tak jak katowiczanie obserwowani byli z trybun przez liczną delegację GKS-u Tychy, na czele z przedstawicielami nowego inwestora, oglądającymi z trybun dwóch najbliższych rywali. Widzieli, że GieKSa nieźle zaczęła ten mecz. Gdy Artur Haluch w 4 minucie nogami obronił strzał Grzegorza Rogali po kontrze napędzonej przez Jakuba Araka, trudno było przypuszczać, że większego zagrożenia w I połowie miejscowi już nie stworzą. Co prawda w 26 minucie Arkadiusz Jędrych ustawił już piłkę na rzucie karnym, ale sędzia Kornel Paszkiewicz ocenił na VAR-ze, że zagranie ręką Mateusza Kamińskiego po strzale Jakuba Araka jednak na odgwizdanie się nie nadawało. Dlatego nie przekonaliśmy się, czy GieKSa wreszcie – po fiasku w meczach z Sandecją i Resovią – zamieni jedenastkę na gola.

Odra, musząca zapunktować, by wyjść ze strefy spadkowej, grała konsekwentnie, agresywnie, o czym przekonali się m.in. Daniel Dudziński czy Grzegorz Rogala, którym po starciach z Rafałem Niziołkiem musiała być udzielana pomoc. „Oderka nigdy nie spadnie” – śpiewało po drugiej bramce kilkudziesięciu fanatyków z Opola.

W przerwie, podczas której kibicom na murawie zaprezentowała się mistrzowska drużyna hokeistów GieKSy, trener Górak dokonał potrójnej zmiany, przetasowując ofensywę i dziękując m.in. Mateuszowi Marcowi, wykupionemu zimą z Odry za 80 tys. zł, wczoraj przeciw swym byłym kolegom bezproduktywnemu. Zmiennicy wiele nie poprawili. To był piach jak na pustyni… Złośliwi w trakcie II połowy mówili, że kibice nie wychodzą ze stadionu tylko dlatego, że czekają na krytych trybunach, aż przejdzie ulewa. Równie dobrze ta część gry mogła się nie odbyć. „Na Blaszoku cię wspieramy, a ty znowu ch… grasz” – śpiewali przez dłuższy czas i dosadnie katowiccy fanatycy, dla których jedynym pozytywem jest to, że przewaga nad strefą spadkową, już opuszczonej przez Odrę, wciąż wydaje się bezpieczna.

 

nto.pl – GKS Katowice – Odra Opole 0:2

Odra Opole zdążyła się już zapoznać ze strefą spadkową, w końcu spędziła tam wiele tygodni. Niemniej opolanie chyba jednak wolą zostawić za sobą trudną przeszłość, bo zwycięstwem z GKS-em Katowice awansowali na (teoretycznie) bezpieczną 15. lokatę Fortuna 1 Ligi. I oby ten mecz był symbolicznym rozpoczęciem nowego etapu pt. „utrzymanie” oraz rozłamu z niechlubną historią.

A jest to scenariusz całkiem możliwy, jeśli na boisku będziemy obserwować taką współpracę dwójki Borja Galan – Mateusz Makuszewski, jaka miała miejsce we wtorkowy wieczór przy Bukowej 1 w Katowicach. Obaj panowie popisali się golem i asystą, świetnie odnajdując się w polu karnym rywala.

Co ważne dla przebiegu całego meczu, niebiesko-czerwoni otworzyli wynik bardzo szybko, bo już sześć minut po pierwszym gwizdku Kornela Paszkiewicza. Akcja została poprowadzona prawą stroną boiska. Były reprezentant Polski dośrodkował tak precyzyjnie do Hiszpana, że temu pozostało dołożyć nogę.

Galan zrewanżował się Makuszewskiemu w 32. minucie rywalizacji. Tym razem akcja potoczyła się z lewej strony, gdzie niedawno sprowadzony na Oleską piłkarz opanował futbolówkę i dośrodkował ją na głowę swojego kolegi.

Jednocześnie warto podkreślić spokój i umiejętne zarządzanie meczem w fazie bronienia. Jak na zespół, który do niedawna stracił najwięcej goli w Fortuna 1 Lidze, opolanie zagrali naprawdę mądrze i dokładnie, a przede wszystkim zdyscyplinowanie i bez rażących błędów własnych.

Wynikiem tak dobrej dyspozycji była kompletnie bezzębna GieKSa, której piłkarze schodzili do szatni w akompaniamencie gwizdów i wyrazów dezaprobaty sympatyków klubu dla ich postawy na murawie. Efektem niezadowalającego wyniku było kilka zmian dokonanych w przerwie, a wśród zawodników, którzy mieli już się nie pojawić na boisku, był Mateusz Marzec, dobrze znany w Opolu eks piłkarz niebiesko-czerwonej ekipy. Niesprawiedliwie byłoby jednak stwierdzić, że drużyna Rafała Góraka nie stworzyła kompletnie żadnego zagrożenia pod bramką Artura Halucha.

Mało tego, pierwsza z nich nadarzyła się dość szybko, bo już w czwartej minucie. Marcin Wasilewski szukał szczęścia po strzale z woleja, jednak piłka trafiła wprost w bramkarza. Nieco później, bo w 26. Minucie arbiter wskazał na 11. metr od bramki za domniemane zagranie ręką Mateusza Kamińskiego w polu karnym. Na szczęście interweniował VAR, a Paszkiewicz był zmuszony do anulowania swojej decyzji.

Odra zakończyła ten mecz ze świadomością, że stać ją na dobrą, a co ważniejsze skuteczną grę. Oby jej postawa na obu frontach była zwiastunem mądrze poukładanego zespołu, który wprawdzie nie bryluje w ofensywie (dwa strzały celne w tym meczu, sześć w ogóle), ale potrafi wykorzystać nadarzające się okazje i – kiedy trzeba – zachowuje spokój, stroniąc od niepotrzebnej paniki i niezrozumiałych zagrań.

 

dziennikzachodni.pl – Kibice GKS Katowice wściekli na piłkarzy i trenera po meczu z Odrą Opole (0:2)

Piłkarze GKS Katowice rozegrali koszmarny mecz i przegrali z Odrą Opole na swoim boisku 0:2. Kibice niemiłosiernie, ale zasłużenie, wygwizdali zespół, a pod adresem trenera Rafała Góraka skandowali „pakuj walizki”.

Zespół GKSKatowice po raz ostatni wygrał mecz 5 listopada, gdy na Bukowej pokonał Chojniczankę 3:0. Przez kolejne miesiące fani nie mogli doczekać się zdobycia przez ekipę Rafała Góraka trzech punktów, a wiosna 2023 w ogóle stanowi katastrofę – ostatnie miejsce w tabeli obejmującej spotkania od początku roku mówią same za siebie.

Przyjazd Odry Opole zdawał się stanowić niezłą okazję do zatrzymania tych liczników i przy okazji wypracowania nad strefą spadkową przewagi oznaczającej utrzymanie.

Tyle tylko, że Odra mecz na Bukowej traktowała jako okazję do wyrwania się nad kreskę i to ona już po sześciu minutach zrobiła krok w kierunku realizacji celu. Przy kompromitującym zachowaniu obrońców GieKSy dośrodkowana w pole karne piłka spadła tuż przed Borją Galanem i ten kopnął ją do siatki.

Kolejne bezbarwne minuty przerwało zdarzenie w polu karnym Odry. Mateusz Kamiński odbił piłkę ręką i arbiter podyktował rzut karny. Radość gospodarzy okazała się przedwczesna, bo VAR decyzję anulował. Wkrótce potem opolanie przeprowadzili akcję odwetową. Obrońcy znów zagrali jak amatorzy, dzięki czemu Maciej Makuszewski skorzystał z prezentu i z bliska podwyższył wynik.

– Hej Górak pakuj walizki! – zagrzmiały trybuny, dodając, że „GieKSa to my, a nie wy”, ale też podkreślając, że „pierwsza, druga, trzecia liga, to nieważne dla nas jest”.

Zdesperowany szkoleniowiec gospodarzy w szatni dokonał trzech zmian, ukierunkowując zespół na ofensywę. W tym czasie na murawie trwała feta dla hokeistów prezentujących trofeum dla mistrzów Polski.

– To jest ta GieKSa, piłkarze, to jest ta GieKSa! – skandowały trybuny.

Katowiczanie w drugiej połowie przejęli środek boiska, ale nie przekuwali tego na konkretne sytuacje podbramkowe. Odra broniła się konsekwentnie i dość spokojnie dotrwała do końca spotkania, którego ostatnim akordem była burza gwizdów z trybun.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    Shsbshs

    12 kwietnia 2023 at 13:21

    Wyjabac Rafał góraka

  2. Avatar photo

    Bolo

    13 kwietnia 2023 at 10:27

    Tyle lat mydlił oczy ludziom. A GIEKSA bez prezesa bez trenera, zawodników a co najgorsze bez zdolnej młodzieży (grupy młodziezowe grają w słabych ligach).
    Jesteśmy w czarnej dupie

  3. Avatar photo

    Bob

    13 kwietnia 2023 at 14:22

    Najłatwiej wywalić trenera. Piłkarzyków trzeba niektórych wypieprzyć. I tych co są odpowiedzialni za politykę transferową. A grajki za taką grę powinni zafundować darmowy wstęp dla kibiców do końca sezonu.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga