Dołącz do nas

Piłka nożna

[KONFERENCJA] Górak: „Smucę się z tymi, co spadają i gratuluję tym, co awansują”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po zremisowanym meczu w Chojnicach ze zdegradowaną Chojniczanką odbyła się konferencja prasowa z udziałem trenerów obu drużyn – Rafała Góraka oraz Krzysztofa Brede.

Rafał Górak: Mecz otwarty. To było trudne spotkanie mentalnie dla zespołu, ale należy na pewno pracować, aby takie spotkania wygrywać. Nie udało nam się – byliśmy blisko, prowadziliśmy 3-2, była końcówka meczu. Powinniśmy taki wynik jak już nie dowieźć, to pewnie wcześniej podwyższyć, bo rzeczywiście tych sytuacji czystych mieliśmy dość sporo i tego żal. Powinny tutaj być trzy punkty należeć do GKS-u Katowice.

Zakończył się sezon i trzeba sobie powiedzieć, że na pewno smutek w drużynach, które opuszczają pierwszą ligę, ogromna radość tych, co awansują do Ekstraklasy. Na pewno się smucę z tymi, co opuszczają, i gratuluję tym, co awansowały. Również jeszcze pasjonujące na pewno będą baraże o te trzecie miejsce w Ekstraklasie. To piękna taka zajawka i chęć do tego, żeby w przyszłym sezonie może powalczyć w Katowicach o to, aby te emocje również u nas były w walce o najwyższe cele. W tym sezonie zajęliśmy 10. miejsce. Ktoś może być rozczarowany, ktoś może  być zadowolony, ktoś może mówić, co zrealizowaliśmy, a czego nie. Natomiast rzeczywiście GKS Katowice w pierwszej lidze w przyszłym sezonie będzie grał.

Ja sobie zdaję doskonale sprawę, jak mocno kibice chcieliby, aby GKS w końcu walczył o Ekstraklasę. Wiem, że ta ich frustracja na poziomie pierwszej ligi jest duża, ale wydaje mi się, że jakieś światełko takiej nadziei, aby o to powalczyć, jest i mam nadzieję, że to będzie ten przyszły sezon. Na pewno trochę przebudowanie i na pewno z nową energią przystąpimy do tego, aby po prostu dobrze grać. Chciałem bardzo mocno pogratulować swojemu zespołowi za ten rok. To nie był łatwy rok z różnych względów, kto śledził sytuację w GKS-ie, wie, że dużo się u nas działo i to były również trudne momenty, ale drużyna naprawdę robiła, co mogła. Zawsze mogłem na nich liczyć, mimo że sytuacje też były trudne. Bardzo mocno też mnie wspierała. Wspierała siebie nawzajem i dało to, to co dało. Jeszcze raz im gratuluję, jestem szczęśliwy, że w taki sposób mogę z nimi pracować, bo to jest grupa bardzo zdyscyplinowanych, chętnych do pracy, młodych ludzi, a że niekiedy nie wychodzi… No tak to ten, co raz postawił nogę na boisku, to wie, że nagle się okazuje, że to nie jest takie łatwe, kiedy już trzeba grać. Także dzięki chłopaki za sezon, a dzisiaj musimy troszeczkę na pewno odpocząć. Dziękuję.

***

Krzysztof Brede: Na początku próba takich przeprosin, za to, że nie udało nam się zrealizować celu, którym było utrzymanie się w pierwszej lidze. Wszystko wydawało się, że jest podporządkowane ku temu. Dużo optymizmu było po okresie przygotowawczym. Początek ligi optymistyczny, a później wszystko się odwracało. Wiele wniosków, na pewno wiele tych takich analitycznych wniosków, dlaczego tak się stało. Tabela nie kłamie. Tabela to fakt. Zakończyliśmy na przedostatnim miejscu i mamy spadek. Na pewno duża złość i smutek. Taka jest piłka nożna. Na pewno czekają nas takie trudne decyzje, trudne chwile. Na pewno przebudowa tego wszystkiego, co mamy i zaczęcie od początku w drugiej lidze z nowymi celami i z nowymi na pewno nadziejami. Porażka w sporcie na pewno jest trudna, tylko silny i mocny z porażką sobie umie radzić i wyciągać z nich wnioski i przekuć ją w sukces. Wierzę, że właśnie ta porażka, której doznaliśmy, nauczy nas jeszcze większego szacunku do tego, co robimy. Szacunku do tych ludzi, którzy stwarzają nam te warunki i przede wszystkim szacunku do siebie samych jako piłkarzy, trenerzy i wszyscy, cały ten sztab, który jest wokół tego. Na pewno podsumowań można by było robić wiele i wiele tych wniosków podawać, ale one są ważne dla mnie i trenerów, a dla kibiców pewnie najważniejsze jest to, że nie zobaczą Chojniczanki w przyszłym sezonie w pierwszej lidze i to jest smutek. Jeszcze raz przepraszamy z trenerem za swoją postawę w tej rundzie. Przede wszystkim, że spadliśmy. No i cóż, trzeba zakasać rękawy i nie tracić ani jednego dnia na to, żeby było źle, tylko żeby było dobrze. Trzeba pracować i tyle nam pozostaje. Wiem, że słowa, które dzisiaj wypowiem, nie będą jakieś wiążące i dające od razu wiarę. Muszą to być czyny i musimy mocno w klubie popracować nad tym wszystkim, co nas czeka. Wierzę w to, widzę zapał ludzi, widzę taką determinację i chęć rewanżu i z tego bardzo się cieszę. Piłkarze na pewno potrzebują odpoczynek, urlopów, bo obciążenie psychiczne było bardzo duże i też na pewno przeżyli to. Także kilka dni odpocząć, a później dalej pracować. Dziękuję bardzo.

Pytanie. Panie trenerze koniec sezonu to początek nowego. Jak pan nazwie to, co się wydarzy w przerwie między rozgrywkami? To będzie rewolucja? Trzęsienie ziemi? Może jakieś inne określenie pan czuje?
Brede:
Rozpoczęcie wszystkiego od nowa. 

Pytanie. Pytanie dotyczące kształtu sztabu szkoleniowego. Czy to z własnej woli, czy niekoniecznie są pogłoski o zmianach w pana otoczeniu?
Brede:
Przede wszystkim wymaga to komentarza trzech zainteresowanych, bo to oni są dorośli i to oni muszą podejmować decyzję. Ja przychodząc do Chojnic, postawiłem na Piotra, którego zabrałem jako mojego byłego zawodnika, Tomka otrzymałem po wcześniejszych sztabach, no i Paweł był również we wcześniejszych sztabach i też wcześniej ze mną pracował tutaj za mojej pierwszej kadencji. Podjęli takie decyzje, moje decyzje były jakby trochę inne i decyzję są pewnie troszkę inne. Oni gdzieś tam są rozgoryczeni tym wszystkim, muszę powiedzieć, że ten sztab pracował naprawdę bardzo solidnie i ja nie mogę im zarzucić tej pracy, tego poświęcenia, wręcz nawet w ostatnich dniach jak patrzyłem, to widziałem w ich oczach i zachowaniu taką frustrację, są to ludzie charakterni, którzy naprawdę mają ten charakter. Piotrek miał taki na boisku i tutaj Tomek myślę, że też wykazywał się tym charakterem i Paweł również. Myślę, że po prostu pewne rzeczy są dla nich ciężkie do zrozumienia, bo nastawili się na taką owocną pracę, która przyniesie zamierzony cel, a ona nie przyniosła i tak jak niektórzy radzą sobie z tym inaczej. Oni bardzo to przeżyli i podjęli takie decyzje, to są ich decyzje – szczególnie Pawła i Piotrka, Tomek też z nim rozmawiałem i też taką podejmuje, tych czynników ja kilka znam, ale to są ich sprawy. Zawsze są plusy, minusy i każdy ma swoje spojrzenie. Jesteśmy dorośli i nie mogę namawiać kogoś do współpracy, szanuję ich decyzję. Rozpocząłem poszukiwania, czasu jest mało. Na pewno będziemy mieli inny sztab. Nie zarzucę braku wiedzy i zaangażowania tym ludziom. Nie mam im nic do zarzucenia, zawsze byli punktualnie i przygotowani do zadań, które im nakreśliłem. Dziękuję im za współpracę, byłem zadowolony z tego. Każdemu życzę powodzenia. Może kiedyś jeszcze będę z którymś współpracował w sztabie. Myślę, że ich decyzje mają mocny wpływ na to, jak walczyliśmy o ten cel. Starałem się natchnąć ich pozytywem, ale po negatywnej serii się nie udało. Tacy jesteśmy jako trenerzy, że bierzemy niektóre rzeczy do siebie. To jest po prostu porażka, ale życie w piłce jest brutalne i aktualnie jest trudny czas. Nie chcę za dużo mówić, bo później ktoś będzie miał pretensje i żale. Myślę, że milczenie jest tutaj najlepszą oznaką przyzwoitości i inteligencji.

Pytanie. Plan na najbliższe dni.
Brede:
19 czerwca zaczynamy wszystko na nowo i w innym kształcie i od tego dnia będziemy chcieli mieć więcej optymizmu. Będę miał bezpośredni wpływ na to, co będzie się działo. Nie ja budowałem od zera ten zespół, w niektórych momentach nie podobał mi się charakter niektórych. To, co będę chciał robić na treningach, musi być dla zawodników dobre.

Pytanie. Pytanie do ostatnich zdań. Czy wszyscy zrobiliśmy wszystko, abyśmy się utrzymali? Widziałem wszystkie sparingi i to był zupełnie inny zespół niż wiosną.
Brede:
Nie zrobiliśmy wszystkiego, zawiedliśmy sportowo. Tutaj wiele czynników zadecydowało. Gdybyśmy zrobili wszystko, to na pewno byśmy się utrzymali, ale tak jak powiedziałem – dużo nadziei po tych grach kontrolnych, ale to jak widać inna stawka, inne boisko. Do tego ta cała presja, na pewno coś innego niż gry kontrole i na pewno nie zrobiliśmy wszystkiego i nie ma co się czarować. Wiele rzeczy po drodze zabrakło i się rozjechało. Analizując to wszystko, widzimy pewne rzeczy, ale nie byliśmy w stanie wszyscy razem stworzyć całości takiej, aby o to utrzymanie się pokusić. Walczyliśmy na pewno. To nie jest tak, że drużyna nie była przygotowana i nie chciała. Niektórzy celowali, że może środek tabeli jest do zrobienia, tak jak jest aktualnie usytuowany GKS Katowice. Fakt nas dotknął – nie zrobiliśmy wszystkiego i się nie utrzymaliśmy.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

15 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

15 komentarzy

  1. Avatar photo

    Solski

    3 czerwca 2023 at 22:14

    „Lecisz Pan, i robisz pod siebie” – Człowieku, ucz się tej ligi, ale gdzie indziej.
    Za awans z II ligi dzięki, pomimo że o rok wczesniej powinien być. Za ostatnie 2 sezony powinieneś chłopie przeprosić. Uczyć się można w IV, III, ale w I po prostu trzeba zapierdzielać. Nie masz człowieku podstaw do prowadzenia zespołu który ma walczyć o ekstraklasę. Piłka nożna to nie łyżwiarstwo figurowe i utaj punktów nie ma za wrażenia artystyczne. Mam nadzieję, że Twój następca szybko to skuma.

    • Avatar photo

      Joker

      3 czerwca 2023 at 23:37

      Trener fajny, ale maks.ma 1 ligę. Drużyna bez pomysłu na grę i bez koncepcji. Taki Ruch wchodzi jaki beniaminek a my dalej się uczymy. Brak lidera, szybkości grze, dokładnych podań… Co rok to samo…

  2. Avatar photo

    PołudnioweK-ce

    3 czerwca 2023 at 23:52

    Panowie pora jębnąć ”pięścią w stół”… a najlepiej go wywrócić i wyciepnąć za okno jak nie napisze kto i z kim tak robi.Mamy rok czasu na pożegnanie Bukowej i powitanie nowego stadionu.Niestety mam wrażenie graniczące z pewnością że z tym trenerem (pisze to tylko z szacunku do człowieka) nie osiągnięmy wyznaczonych przez nas celów. Prezydent Krupa pare dni temu wspominał że celem jest awans sekcji piłkarskiej męskiej do ekstraklasy. Jako wierny kibic, podatnik i mieszkaniec mojego pięknego miasta Katowice oczekuje od prezydenta jako defacto szefa klubu rozpędzenia tej machiny. Amen

    • Avatar photo

      Bolo

      5 czerwca 2023 at 13:28

      Masz rację.Oni nas będą robić w ciula przez całe lata byleby kasa była.

  3. Avatar photo

    dzbanek

    4 czerwca 2023 at 00:21

    Mnie chce sie juz tylko wyc. Nawet Chrobry lepszy. Miejsce 10 z 18.
    To jest dno dna.
    Zaraz bedzie 20 rok kopania sie po dupach i szwedania poza Ekstraklasa.
    Dobrze,ze chociaz hokej ciutke oslodzil te katastrofe.
    Przerobilismy od ch… trenerow i grajkow, i ciagle to samo.
    Odnosze wrazenie,ze GKS Katowice jest jak urzad miejski, gdzie ludzie przychodza odbic kenkarte, odwalic etat i finito. Ambicje jak w urzedzie prace, emocje jak na grzybobraniu.
    Za rok bede zapewnie pisac takie same beznadziejne zale.
    JPRD.

  4. Avatar photo

    Irishman

    4 czerwca 2023 at 01:13

    Panie Prezydencie! Podobno politykom nie należy wierzyć. Ja jednak zaryzykuję i Panu uwierzę. Tak więc czekam na konkretne działania. PERSONALNE!!! Bo nie sądzi Pan, że to wstyd dla Pana i mojego miasta, gdy jeden beniaminek właśnie awansował, drugi będzie o to walczył, a my? Co dalej mamy się uczyć tej I ligi? Mamy być zadowoleni z tego 10-tego miejsca w tej „zacnej” I lidze? Mnie, katowiczaninowi, kochającemu swoje miasto jest jednak wstyd!

  5. Avatar photo

    Poldek

    4 czerwca 2023 at 08:34

    „Na pewno trochę przebudowanie i na pewno z nową energią przystąpimy do tego, aby po prostu dobrze grać…” Przystąpimy ??? Chłopie , nawet nie myśl o tym przez chwilę, że ty tu jeszcze będziesz . Wstydu nie masz i honoru za grosz

  6. Avatar photo

    Kato

    4 czerwca 2023 at 13:47

    Mi się wydaje że trener zostanie i w przyszłym sezonie zawalczy o awans. Uważam że ta drużyna da radę. Co dalej, pewno duże zmiany i reorganizacja. Właściciel (miasto) gdy przymusi (postawi takie cele) to awans będzie. Zgadzam się że obecny trener nie podoła prowadzić po awansie drużyny, ale ma na to jeszcze sezon (kontrakt) i może go zakończyć w pozytywny sposób.
    Może się zresztą mylę. Teraz wakacje. Wszystkim kibicom udanego wypoczynku.

  7. Avatar photo

    Achim

    4 czerwca 2023 at 19:31

    Jak zmiana trenera to na „konkret”, żeby było bez nauki „tej ligi”. Do Góraka szacun. (czy był hamulec z miasta? tego niewiymy). Walczymy!!!

  8. Avatar photo

    stefek

    4 czerwca 2023 at 22:31

    czytam i nie wierze co ten czlowiek wygaduje…nawet jezeli to miasto sterowalo wynikami i kazalo oddawac mecze to ten trener ktory sie na to zgodzil i wzial to na klate powinien odejsc i nie pojawiac sie wiecej w Kato…przyklad Poloni Wawa pokazuje ze jednak tylko z prywatnym i rozsadnym wlascicielem przy naturalnie pomocy miasta moga przychodzic efekty…nie wspomonajac juz o casusie smrodkow ktorzy upokarzaja nas na kazdym kroku a wygrana u nas i frekwencja na meczu pokazaly ze wcale tego sezonu nie musielismy tak spierdolic

  9. Avatar photo

    Kato

    4 czerwca 2023 at 22:52

    Na razie właścicielem jest miasto i widoków na prywatnego nie ma.
    Taka jest teraźniejszość.
    Jeżeli nie ma kategorycznie określonego celu awansu to trudno wymagać od trenera ambicji wygrywania. Dlugo już czekamy i z różnymi trenerami.
    Pewnie że konkret trener będzie grał o najwyższe cele ale… tu wracamy do właściciela.

  10. Avatar photo

    Bolo

    5 czerwca 2023 at 13:30

    Wynika z tego że w przyszłym sezonie uczymy się dalej.TO SIE NIE DZIEJE !!!

  11. Avatar photo

    Sonny91

    5 czerwca 2023 at 17:40

    Panowie spokojnie!
    Wiem ze 99% z Was chce wylotu Góraka co popieram jednak ktoś zauważył bardzo słaby poziom naszych grajków i zainterweniował wkoncu!. Druga sprawa według Wyborczej Górak pozostanie trenerem Gieksy jednak tym razem cel minimum mają być baraże o Ekstraklase. Dla mnie wygląda to ciekawie bo dowiemy się komu nie zależało przez osatnie lata na awansie do Ekstraklasy, Miastu? czy Trenerowi? wraz z paroma grajkami.

  12. Avatar photo

    Irishman

    6 czerwca 2023 at 11:35

    @Sony ale jak mamy być spokojni?!?!?! Chłop, który ciągle papla jaki to zaszczyt grać w tej I lidze, który chciał się jej uczyć (ale się chyba nie nauczył, bo zajął gorsze miejsce) ma walczyć o jakiś awans? No co z tego, że mu postawią ambitny cel? To kurcze równie dobrze mnie można by postawić cela, ze mam przebiec maraton! A co gorsza, jak on teraz będzie decydował z kim przedłużyć albo podpisać kontrakt, to jego następca, który przyjdzie najpóźniej za rok za Chiny tego szybko nie wyprostuje i STRACIMY KOLEJNE LATA!!! Ma to tylko sens, jeśli Miasto przewiduje poważne opóźnienie w budowie stadionu. Bo jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, to prędzej można się spodziewać, że będziemy na jego otwarcie odbędzie się tu jakiś mecz II ligi niż Ekstraklasy!

  13. Avatar photo

    Piko

    6 czerwca 2023 at 14:33

    Czekamy na nagłówek : „Rafał Górak nie jest już trenerem GKS Katowice”

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga