Dołącz do nas

Piłka nożna

Górak: Nie gniewaj się, że tu nie gramy…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po meczu GKS Katowice – Górnik Zabrze wypowiedzieli się trenerzy obu zespołów Rafał Górak i Jan Urban.

Jan Urban (trener Górnika Zabrze):
Wydaje mi się, że dobrze weszliśmy w mecz, pierwsze dwadzieścia minut był dość dobre. Potem było kilka niepotrzebnych strat, niecelnych podań i to spowodowało, że GKS się napędził i w drugiej części pierwszej połowy spotkanie się wyrównało. Bramka przypadkowa, bo strzelił Olkowski. W drugiej połowie podobnie jak na początku, weszliśmy grając piłką, grając na połowie przeciwnika, stwarzając sytuacje, strzelając bramkę. W ostatniej minucie tracimy bramkę. Poukładało się to super gospodarzom, bo za 2-3 lata nikt nie będzie pamiętał, jak kto grał, tylko że GKS wygrał na inaugurację. My byliśmy niezadowoleni z jednego punktu, a okazało się, że nie mamy nawet jednego. Czasem piłka taka jest, że nie mamy nawet jednego punktu, a niewykorzystane sytuacje się mszczą, bo gdybyśmy strzelili na 2:1, to mecz mógłby inaczej wyglądać. GKS musiałby się bardziej otworzyć i nam by było łatwiej. Gratuluję gospodarzom.

Nie zmieniamy zawodników, bo ktoś popełnił błąd. Wiedzieliśmy, że mamy Sowa i chcieliśmy go wykorzystać, bo ma drybling i szybkość. Wniósł dużo ożywienia po swojej stronie, miał swoją sytuację, którą powinien wykorzystać. Mamy zawodników równorzędnych, wiesz, że zmiennik tego pierwszego też będzie dobrze grał.

Nie było Ismaheela, dlatego to jest nieraz szczęście zawodników, którzy dzięki absencji innego mają szansę, żeby zagrać. Tak trafiło na Pawła, bo Ismaheel miał kartki. Paweł Olkowski dobrze się prezentował, ale też wiedzieliśmy, że gdy zagra słabiej, to możemy go zmienić.

Dominik grał cztery mecze w dziesięć dni. Sarapata jedzie natomiast sobie z kumplami pograć w Hiszpanii, kiedy gra w ekstraklasie ten młody chłopak. Trochę więcej bym chciał wyrozumiałości, bo gra u nas 90 minut, potem jedzie na turniej, też gra 90 minut, gdy wiadomo, że znów zagra w lidze. Można to rozwiązać lepiej, ale każdy pilnuje swojego interesu. Te straty też mogły wynikać z tego.

Zbyt łatwe byłoby zmienić tylko mentalność. Trzeba ją mieć, mental zwycięzcy, przeczytaliśmy dużo książek motywacyjnych. Mental wiąże się z charakterem, natomiast w tym meczu tego nie zabrakło. Zabrakło wykorzystania sytuacji, które mieliśmy. To są umiejętności, gdzie masz chłodną głowę i wiesz, że dobrze wykończysz sytuację.

Wiele rzeczy się na to składa, wiesz, że drużyna jest silna i mocna. Czy my jesteśmy dziś na tyle silni, żeby grać o najwyższe cele? Nie. I na to mam przykłady. W tamtym sezonie gramy o puchary, dostajemy pięć na Cracovii, remisujemy u siebie z Puszczą i Stalą. Dobrze gramy, ale zabrakło umiejętności i chłodnej głowy. W tym sezonie z Cracovią mogliśmy wskoczyć dużo wyżej – przegraliśmy. Dziś też taki mecz był i znów tego nie zrobiliśmy. Nie graliśmy źle, ale zabrakło nam w wielu momentach szczęścia i umiejętności, dlatego przegrywamy mecz, który powinniśmy wygrać. Taka jest piłka – na dłuższą metę każdy ma to, na co zasługuje.

Przed Legią nie trzeba przemawiać, Legia motywuje każdą drużynę. To jest rzecz oczywista. Ja wolę przegrywać tak jak dzisiaj, bo wiem, że jestem blisko wygranej. Mnie jako trenera martwi to, gdy grasz słabo, nie masz pół sytuacji – wiesz ile roboty przed tobą? I z drużyną, żeby najpierw zaczęła dobrze grać? My zagraliśmy słabą pierwszą i bardzo dobrą drugą połowę w Gdańsku. Z Motorem zagraliśmy bardzo dobrze. Dzisiaj też. Nie ma co motywować na Legię – dawno bilety wyprzedane i będzie uczta piłkarska. Wiadomo, jak się w Zabrzu gra, gdy jest komplet. Tak samo jak tutaj, atmosfera była znakomita i taka sama będzie w Zabrzu.

Nie było złości, był smutek, okej, w szatni było wkurzenie, wiesz, że dobrze grasz, zasłużyłeś na premię, a jej nie masz. Ważne, że zespół gra dobrze i powinno to napawać optymizmem na końcówkę sezonu. Takie mecze w każdej kolejce się zdarzają. Oczywiście, że boli przegrać w takich okolicznościach.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Z racji tego, co ten mecz niósł – oprócz tego co standardowe, bo graliśmy o trzy punkty, co bardzo ważne – natomiast wszystkie te rzeczy, które wokół tego meczu były, czego państwo są świadkami, proszę mi wybaczyć, że nie będę się silił na jakieś podsumowanie taktyczne tego spotkania. Bo emocji jest dużo, czułem je w sobie i zespole. Choć z racji wieku staram się już być mniej emocjonalny niż kiedyś. Naprawdę trochę w tym brzuchu się wszystko wywracało do góry nogami, kiedy wychodziliśmy na rozgrzewkę, kiedy wychodziliśmy z tunelu na początek meczu, widzieliśmy pełny, piękny stadion w Katowicach. Dziś ten stadion nam pomógł. Dziękuję trenerowi Urbanowi za sportową rywalizację, w duchu fair play i darzę trenera ogromnym szacunkiem. Górnik jest bardzo dobry, momentami świetnie grał, ale łut szczęścia i umiejętności ogromne Filipa przyniosły nam bramkę na 2:1. Jestem bardzo szczęśliwy, że w dniu urodzin otrzymałem taki prezent od wszystkich. Nie jestem w stanie każdemu z osobna dziękować, ale tego wsparcia ostatnio otrzymaliśmy ogromną ilość.

To jest 26. kolejka, jeśli rozdrabniałbym wszystkie mecze, to wielokrotnie nie byłem zadowolony z remisu czy porażki, bo miałem niesmak, że powinniśmy zdobyć trzy punkty. Rozumiem trenera, natomiast dzisiaj wygrał zespół, który był skuteczniejszy. Górnik miał swoje sytuacje – świetnie bronił Kudła.

Niewątpliwie scenariusz na fajne zdarzenie filmowe był. Bardzo wspieram swoich zawodników, tych którzy siedzą na ławce czy na trybunach. Pojechałem rano zobaczyć ich na mecz rezerw, zobaczyć, czy będą mieli głowy smutne, wygrali 6:0 i każdy z nich się tam spisał doskonale. W tym jest też jakiś sens pracy, aby w tym projekcie być i mecze rozgrywać do ostatniej minuty. I choć czasem jest bardzo ciężko, to jest ekstraklasa i są to mecze o wielkiej randze jeśli chodzi o trudność – jeśli dzisiaj się tak wydarzyło, to co tu dużo powiedzieć, piękny moment. Zwycięstwo z Górnikiem na otwarcie nowego obiektu. Historia niezła.

My jesteśmy w tym sezonie i wy również, bo przecież jesteście z nami – wiecie jak jest, przez 19 lat nie byliśmy na poziomie ekstraklasy. Graliśmy ten pierwszy mecz z Radomiakiem, potem na Górniku przy komplecie, przyjechał Mistrz Polski do nas, mecz z pożegnaniem Jasia Furtoka, pożegnanie Bukowej. Dla drużyny, która po 19 latach weszła to ekstraklasy, to był mecze, które można było spartolić, bo można było ich nie unieść. A drużyna je lepiej lub gorzej, ale je unosiła. Natomiast takich emocji jak dzisiaj, jeszcze nie było – to był mecz o największym ciężarze gatunkowym i nawet ci, którzy mają trójkę z przodu – ta cisza przed meczem była wymowna – widziałem, że są bardzo mocno skoncentrowani.

Nie lubię elementu wyniosłości przed meczem, bo tu musimy wygrać, bo to, bo tamto. Mi zawsze chodzi o to, żeby metodycznie podchodzić. Drużyna ma wiedzieć, po co wychodzi na boisko i co ma zrobić, żeby wygrać. Jeśli tak jest, to jest dobrze. Ten mecz jest wyjątkowy i zostanie w naszych sercach do końca życia. Natomiast dobrze, że jest za nami, natomiast ja czekam już na kolejne mecze, bo będą do nas przyjeżdżać drużyny niebanalne.

Jesteśmy projektem, który ma się rozwijać i trwać. Jeśli ktoś by mnie zapytał, czy już myślimy nad nowym sezonem, to powiedziałbym „a wątpisz w to, że myślimy o nowym sezonie?”. Wyobrażamy sobie, co się będzie działo. Musimy bardzo poważnie podchodzić do tego, co tu się wydarzyło. Jest stadion wybudowany przez mieszkańców Katowic, bo przecież podatnicy go budowali przy wsparciu oczywiście Miasta, którzy tym zarządzali. Czujemy się odpowiedzialni za to, co się tutaj dzieje i chcemy się rozwijać. Myślimy o przyszłości, ale musimy twardo stąpać po ziemi i myśleć o tym, co dzisiaj, za tydzień będziemy przecież na kapitalnym meczu w Szczecinie.

Każdemu zawodnikowi z kadry życzę, by się rozwijał i jestem od tego, by im pomagać się rozwijać, czy to Szymczak, Bergier czy Zrelak. Filip to nasz młody, polski, świetny utalentowany napastnik, rywalizują z Sebastianem, obaj się dobrze spisują.

Filip do nas przyszedł trochę później, nie udało się wcześniej, choć bardzo chcieliśmy. Drużyna funkcjonowała i przyszedł tu i chce grać i się odbudować. Ma konkurenta w ataku. Jeśli Filip będzie cierpliwy i będzie miał głowę na karku, będziemy mieli z niego dużo pociechy. Natomiast taki moment, jaki ma teraz, musi szanować i rywalizować dalej.

Dyrektor Dubas jest dla mnie takim parasolem, który zajmuje się sprawami organizacyjnymi. Mówi „Filip u nas będzie, o resztę niech się trener nie martwi”. Na razie Filip strzelił w kadrze i dzisiaj. Nie próbuję sobie zaprzątać głowy, co dalej z Flipem i czy u nas zostanie.

Jestem fair w stosunku do starego stadionu. Z GKS pożegnaliśmy się ze starą Bukową godnie i na poziomie, pożegnaliśmy się ekstraklasą. Czuć będę sentyment, ale żeby się rozwijać musimy iść do innej rzeczywistości. Stara GieKSa, stara Bukowa i stary Blaszok na pewno to zrozumie. Są to trudne momenty, bo jak chodziłem o ósmej rano po Bukowej, to mówiłem „nie gniewaj się, że tutaj nie gramy, ale musimy iść w inne miejsce”. I mrugnęła do mnie i powiedziała, że rozumie.

Do zawodników już trochę dotarł ten nowy stadion. Dwa treningi dotychczas były. Będziemy się stopniowo przeprowadzać. Mam nadzieję, że wszystko będzie top. Chciałbym, żeby to się wydarzyło w nowym sezonie. Prace trwają pełną parą. Małymi krokami, ale do przodu.

Galan to nie jest zawodnik szkolony do tej pozycji, jest to pozycja zmieniona. Piłkarz ma potencjał i jest chłonny wiedzy. Ja wiem, że jest też w stanie zapanować nad swoim temperamentem i jeśli zagra słabiej, to potem potrafi kolejne 20 minut zagrać dużo lepiej. Wpływa na moich piłkarzy też swoimi umiejętnościami. Natomiast życzyłbym sobie, żeby Konrad Gruszkowski się rozwijał i żebyśmy mieli z niego pociechę. Liczę też na Grześka Rogalę, że będzie wracał. Końcówkę meczu na wahadła grał Mateusz Marzec, a przecież też Alan może grać na wahadle.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Piłka nożna kobiet Wywiady

Górak: Walka na płaszczyźnie psychologicznej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W trakcie świętowania na boisku mistrzostwa zdobytego przez uKochane zadaliśmy trenerowi Rafałowi Górakowi kilka pytań dotyczących obu piłkarskich drużyn GKS Katowice.

Chciałby pan, żeby kobieca GieKSa została na stałe na Nowej Bukowej?

Rafał Górak: Oczywiście, docelowo to także jest miejsce dla kobiecej dywizji. Cała logistyka też jest potrzebna do przygotowania drużyny na przenosiny, trzeba zabezpieczyć treningi. Nawet my jeszcze tutaj nie jesteśmy do końca przeniesieni, więc pewnie to jeszcze troszkę potrwa.

Czy zespół przejmował się plotką o wsparciu finansowym ze strony Rakowa?

Ubaw był dość dobry, zaraz mieliśmy w głowie szyderczy ton tego wszystkiego. Walka o mistrza toczyła się także na płaszczyźnie psychologicznej. My chcieliśmy zagrać jak najlepiej dla siebie, dla GKS-u.

Alan Czerwiński ma zostać docelowo na wahadle?

Alan Czerwiński to bardzo kompleksowy piłkarz i pomoże nam w każdym aspekcie. Świetnie spisywał się na środku obrony i to jest również jego pozycja. Będzie wystawiany w zależności od potrzeb.

Ma trener już jakiś plan na początek przyszłego sezonu?

Zawodnicy będą mieli zero-jedynkowe wakacje, a my z dyrektorem mamy trochę pracy związanej z kadrą i nie tylko. Trochę pracy jest, ale ten tydzień, dziesięć dni dla siebie muszę urwać, żeby się trochę zresetować.

Ósme miejsce na koniec to wynik dobry czy bardzo dobry?

Bardzo dobry.

Gdyby jakimś cudem jednak pojawił się dodatkowy milion na koncie klubu, to jakby go wykorzystać?

Milion złotych czy euro? (śmiech)

Euro, zaszalejmy.

Na pewno na zwiększanie standardu wokół zespołu, żeby w GKS-ie rósł poziom przygotowania piłkarzy do gry. Nigdy nie będę chciał powstania kominów płacowych, nie możemy otwierać się na taki kierunek. Każdy milion euro nam się przyda, żeby drużyna była coraz lepsza.

Kontynuuj czytanie

Galeria Kibice

Kibicowska galeria z wyjazdu do Gdańska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kibicowskiej galerii z wyjazdu do Gdańska, gdzie dwoma pociągami specjalnymi wybrało się 1221 fanów GKS Katowice, w tym 1 kibic Baníka Ostrava i 6 przedstawicieli JKS Jarosław. Zdjęcia nadesłane przez kibiców.   

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Dziękujemy za ten sezon!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zacznijmy od naszej ulubionej statystyki, czyli, jak radzili sobie beniaminkowie w pięciu ostatnich sezonach. Po 34 kolejkach rozgrywek ich dorobek wyniósł:

19/20 Raków 50 (u) ŁKS 21 (s)
20/21 Stal 29 (u) Podbeskidzie 25 (s) Warta 43 (u)
21/22 Radomiak 48 (u) Termalica 32 (s) Łęczna 28 (s)
22/23 Miedź 23 (s) Widzew 41 (u) Korona 41 (u)
23/24 ŁKS 24 (s) Ruch 32 (s) Puszcza 40 (u)

Proforma dodajmy, że sezon 19/20 to było 37 kolejek i tam Raków zgromadził ostatecznie 53 oczka, natomiast po 34 kolejkach miał właśnie pół setki.

To oznacza, że GKS Katowice ze swoimi 49 punktami zaprezentował się tylko o oczko gorzej niż Medaliki wówczas, a ponadto – wraz z Motorem Lublin – okazaliśmy się najlepszymi beniaminkami w ostatnich latach. Rewelacjami były Radomiak, Widzew czy Warta, ale i od nich katowiczanie okazali się lepsi. Co by nie mówić – sezon GieKSy był po prostu doskonały.

Naprawdę, pisałem to już wielokrotnie, ale w najśmielszych snach nie mogliśmy się spodziewać, że na pięć kolejek przed końcem GieKSa będzie matematycznie utrzymana (a realnie kilka tygodni wcześniej), że zakończymy sezon z 18 puntami przewagi nad strefą spadkową. Że odsadzimy wicemistrza Polski na 19 punktów. Że będziemy mieli więcej zwycięstw niż porażek. Że choć z siedmioma drużynami nie uda nam się wygrać, to na jedenaście ekip drużyna Rafała Góraka znajdzie sposób. Że pokona Raków, Jagiellonię, Pogoń, dwa razy Cracovię, Górnika czy wspomniany Śląsk. Że bilans z ekipami ze strefy spadkowej będzie „po Bożemu”, czyli 5-1-0, bramki 13-1. Że w tabeli będziemy nad Górnikiem, Piastem, Koroną, Widzewem. Że będziemy szóstą najlepszą ofensywą w lidze. Że Lech Poznań będzie w euforii po remisie na Nowej Bukowej, dającym mu w konsekwencji tydzień później tytuł Mistrza Polski.

I tych ochów i achów można by mnożyć. „Kropkę nad i” zespół postawił w Gdańsku, po raz drugi w tym sezonie odwracając losy meczu. GieKSa znów się nie poddała i dodatkowo zrewanżowała się za klęskę z poprzedniego sezonu 1:5. Z drużyną będącą, jakby nie było, pewną rewelacją wiosny, kiedy to John Carver odmienił oblicze zespołu, który zaczął grać efektownie, punktować, a przed meczem z GKS miał serię czterech zwycięstw z rzędu u siebie.

Na podsumowania przyjdzie czas, ale z tego miejsca po prostu wypada podziękować – sztabowi za świetne przygotowanie do rozgrywek, mentalne, taktyczne, fizyczne oraz piłkarzom za kapitalną realizację tego, co zostało przez ten sztab przygotowany.

Począwszy od bramkarza, Dawida Kudły, który świetnie bronił przez cały sezon i nawet ta wpadka w Gdańsku w żadnym stopniu nie zmienia tego obrazu. To tak jak Oliver Kahn po finale Mundialu w 2002 roku, który powiedział” „rozegrałem bardzo dobry turniej i żaden pieprzony jeden błąd tego nie zmieni”. Tyle że pomyłka Niemca wówczas przy golu Ronaldo zaważyła o porażce, a tutaj Dawid i tak wygrał. Świetny bramkarz i znakomity sezon.

Nie chcę tu się rozpisywać o każdym zawodniku, można więc po prostu kilku wyróżnić. Arkadiusz Jędrych jako ostoja defensywy, kapitan z krwi i kości, rozegrał wszystkie 34 mecze w pełnym wymiarze! Ewenement. Trudno dziś sobie wyobrazić drużynę bez tego zawodnika.

Marcin Wasielewski to nasze żywe srebro, zawodnik aż szalał na swoim skrzydle, a jego interwencja z meczu z Jagiellonią na Bukowej to było mistrzostwo świata.

Bartek Nowak, jakkolwiek nieraz wydający się, że mógłby dać więcej to gdy trzeba było to… dawał. Kapitalne asysty, nieoczywiste podania, niekonwencjonalne zagrania. W końcu ten gol z Lechem.

Oskar Repka – to co wyprawiał ten zawodnik na koniec sezonu, przekracza wszelkie granice. Pięć goli w sześciu meczach ofensy… przepraszam defensywnego pomocnika to coś niebywałego. Prawdziwy, skuteczny twardziel ze środka pola.

Mateusz Kowalczyk – piłkarz, którego za wszelką cenę trzeba zatrzymać w Katowicach. Wieki nie było w GKS młodego piłkarza, który tak z przytupem wszedłby do zespołu i został główną postacią. Zaczął w drugiej kolejce i… tak został. W pierwszym składzie.

Adrian Błąd – wielu kibiców zastanawiało się, czy weteran wyrobi kondycyjnie i piłkarsko. Niepotrzebnie. Zawodnik najwyraźniej stęsknił się za ekstraklasą, bo dawał GieKSie bardzo dużo, swoim doświadczeniem i liderowaniem na boisku.

Sebastian Bergier, wydawało się, że będzie grzał ławę, ale w obliczu kontuzji Adama Zrelaka wskoczył do składu i nastrzelał sporo goli, dając GieKSie wiele punktów.

To tylko kilku piłkarzy, ale tak naprawdę cała drużyna spisała się na medal. Nie było momentu w sezonie, który można by było określić mianem kryzysu. Kilka razy było blisko, ale wtedy GieKSa po prostu… wygrywała mecz albo dwa. Zastanawialiśmy się, jak katowiczanie będą spisywać się po zapewnieniu utrzymania. Choć przegrali z Legią i Koroną, to w ostatnich trzech meczach zgarnęli siedem punktów.

Naprawdę, choćbym chciał, to nie mam się do czego przyczepić. Po KAŻDYM sezonie w ostatnich dwóch dekadach o coś można było mieć pretensje do zespołu. Tutaj – no po prostu nie, już odpuszczam ten nieszczęsny Puchar Polski.

Nie obyło się natomiast bez mankamentów, dlatego GKS nie został Mistrzem Polski, ani nie awansował do pucharów. Są elementy do poprawy, przede wszystkim w defensywie i ataku. Stracenie średnio 1,38 gola na mecz to trochę za dużo. Zwłaszcza że wiele bramek było traconych w wyniku naprawdę głupich błędów, braku koncentracji, kiksów. To jest główny element do poprawy. Bo sama gra w defensywie była jako taka dobra. Tylko te indywidualne nieraz błędy…

Koniecznie trzeba też znaleźć napastnika, a najlepiej dwóch. Niestety Adam Zrelak doszedł do siebie, ale jest to piłkarz ryzykowny. Po odejściu Bergiera nie ma go kim zastąpić, więc zapewne nad dziewiątką nasi trenerzy mocno pracują.

Sezon 2024/25 się zakończył. Dokładnie rok temu GKS awansował do ekstraklasy, teraz w tej ekstraklasie się utrzymał. To naprawdę powód do świętowania, bo ile dumy nasz zespół przyniósł przed całą piłkarską Polską, jest nie do przecenienia. Po 20 latach, gdy GieKSą nie interesował się medialny pies z kulawą nogą, teraz mówią o nas wszyscy i to w superlatywach. Wraz z Nowym Stadionem mamy piękny komplet.

Dzięki drużyno – to był kapitalny sezon!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga