Dołącz do nas

Piłka nożna

Mecz środka pola dla Rakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Raków Częstochowa pokonał GieKSę 1:0, wykazując się cierpliwością w wyprowadzaniu ataków. GieKSa próbowała i walczyła, ale nie udało jej się stworzyć dogodnej sytuacji do zagrożenia bramce Trelowskiego.

Rozpoczęcie Ekstraklasy w Katowicach odbyło się, mimo trudności, w koszulkach zaprojektowanych na ten sezon. Przed pierwszym gwizdkiem Marcin „Wasyl” Wasielewski został uhonorowany pamiątkową fotografią z okazji 100. meczu w naszych barwach.

Pierwsze kopnięcie należało do Mateusza Kowalczyka, a Kacper Łukasiak zdecydował się na długą piłkę pod pole karne rywali, ale nie zaskoczył tym nikogo. Dobrą piłkę od Tudora jeszcze w 1. minucie wybił głową Arkadiusz Jędrych, Brunes wychodziłby na czystą pozycję. Chwilę później kapitan dał się ograć Ameyawowi, z odsieczą ruszyli mu Lukas Klemenz i Łukasiak. Mecz dwóch dobrze ułożonych drużyn rozpoczął się prawdziwymi przepychankami w środku pola. W 5. minucie Adrian Błąd i Kowalczyk kolejno nie zdołali przyjąć niemal niemożliwych do opanowania piłek w polu karnym po pressingu Wasielewskiego i Macieja Rosołka. Wasielewski zakończył długie podanie z głębi pola niecelnym dośrodkowaniem, jego koledzy równie nieudanie „poprawili” z drugiej strony. Bartosz Nowak i Maciej Rosołek tak udanie doskoczyli do rywali przy wyprowadzeniu spod ich bramki, iż wywalczyli rzut rożny, po którym Marcin Wasielewski niemal zrobił dziurę w trybunach. Oskar Repka w 10. minucie sprawdził czujność Dawida Kudły, ten był jednak przygotowany. Po błędzie w obsadzeniu stref Ameyaw miał szansę na szczupaka na skraju pola karnego, na nasze szczęście nie jest to jego naturalne środowisko. Odpowiedział Bartosz Nowak uderzeniem z dystansu, przyblokowanym przez rywali. Lukas Klemenz w 12. minucie nie zdołał przyjąć piłki, wrzut z autu wyratował nam jedynie Dawid Kudła, zaprzeczając logice piłkarskiej i broniąc strzał „na czuja”. Maciej Rosołek wywalczył faul po wybiciu Dawida Kudły, po którym udało się płynnie przejść do fazy ataku. Lukas Klemenz braki techniczne nadrabiał zaangażowaniem, przepychając wymijających go napastników i zasłaniając piłkę ciałem. Arkadiusz Jędrych zaprowadził euforię na trybuny, na raty wbijając do bramki po przerzucie Adriana Błąda za plecy, ale arbiter dopatrzył się pozycji spalonej. Klemenz w 27. minucie zaasekurował Bartosza Nowaka, wybijając piłkę w ostatniej chwili. Kowalczyk niemal zdrowiem przypłacił wyprowadzenie kontry, którą finalnie zaprzepaścił Bartosz Nowak, fatalnie zagrał na skrzydło – wprost w nogi rywala. Na szczęście młody pomocnik tylko otrzepał się i już był w stanie kontynuować grę. Czerwiński i Wasielewski wrócili z dalekiej podróży w 31. minucie – Brunes wbiegł między nich i oddał strzał głową. Strzał Repki chwilę później na wślizgu zablokował Kowalczyk. Kacper Łukasiak w 35. minucie tak dośrodkował, iż rywale (Oskar Repka, by być dokładnym) pognali z kontrą i Jędrych musiał wykazać się w naszej szesnastce. Maciej Rosołek w 39. minucie doskonałym podaniem uruchomił Bartosza Nowaka, który przerzucił na flankę do Wasielewskiego. Jego centrę próbował domknąć nasz napastnik, ale murawa spłatała mu figla i przewrócił się w kluczowym momencie.  Na koniec pierwszej połowy Adrian Błąd w ramach przepisów „skasował” Patryka Makucha, który długo nie podnosił się z murawy. W doliczonym czasie gry Dawid Kudła jeszcze raz musiał wykazać się kunsztem.

Druga połowa rozpoczęła się spokojnie, jedynie raz Makuch był w dobrej sytuacji, bez efektów. Pięć minut po gwizdku nastąpiła zmiana wyniku. Arkadiusz Jędrych i Czerwiński pogubili się przy przekazaniu Brunesa, który obrócił się i uderzył w dolny róg bramki po świetnym podaniu Ameyawa z 20. metra. Doskok Wasielewskiego pozwolił nam na wywalczenie stałego fragmentu na połowie gości. Kacper Łukasiak kolejny już raz podał wprost w przeciwnika w 56. minucie, tym razem samodzielnie naprawiał swój błąd. Fatalne odegranie Czerwińskiego do osaczonego Kudły zakończyło się na sporym strachu, ale bramkarzowi udało się wyjść cało z opresji. Dośrodkowania niespecjalnie nam wychodziły, najbliżej był Adrian Błąd w 63. minucie, minął głowę Galana o kilka centymetrów. Od razu po wejściu Marcel Wędrychowski wykazał się kombinacyjną akcją, która rozruszała nasze poczynania w ataku. Po długiej przerwie spowodowanej zamieszaniem na trybunach (jak się okazało – nadgorliwy ochroniarz rozpylił tyle gazu pod stadionem, że dotarł on… na murawę i sektor rodzinny) Brunes z łatwością doszedł do kolejnej wysokiej piłki w naszym polu karnym. Dobrym zwodem popisał się Wędrychowski, pierwsze jego minuty w naszych barwach na duży plus. W 85. minucie stracił Bartosz Nowak pod naszą szesnastką, ale Oskar Repka pomógł mu bardzo nieudanym przerzutem. Akcja z 86. minuty to zasługa Alana Czerwińskiego, który wystrzelił jak z procy do uciekającej piłki i utrzymał ją w boisku. Dzięki niemu Wędrychowski i Buksa mogli zaatakować pole karne, napastnik uderzył tuż obok słupka… W odwecie Amorim nie trafił na pustą bramkę, jak on to zmarnował? W 90. minucie Konrad Gruszkowski wygrał pozycję na skrzydle i centrował w kierunku Buksy, który został dobrze obstawiony w szesnastce. Wahadłowy wykazał się także przy powrocie, powstrzymując rozpędzonego Fadigę. Wędrychowski kolejny raz zaprezentował techniczną stronę, efektownie ogrywając trójkę rywali, którzy wzajemnie się faulowali. Dawid Kudła długo czekał na decyzję sędziego, który początkowo podyktował rzut karny. Golkiper nawet się nie wykłócał, po prostu czekał na weryfikację i przyznanie mu racji – jedenastki nie było. Nowak na zakończenie meczu długo składał się do wrzutu za linię obrony, by później i tak przesadzić z siłą.

GieKSa w pełni zasłużenie przegrała z wicemistrzami Polski.

19.07.2025, Katowice
GKS Katowice – Raków Częstochowa 0:1 (0:0)
Bramki: Brunes (51).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Czerwiński (88. Gruszkowski), Jędrych, Klemenz, Galan – Błąd (88. Łukowski), Łukasiak (66. Wędrychowski), Kowalczyk, Nowak – Rosołek (66. Buksa).
Raków Częstochowa: Trelowski – Tudor, Mosór, Arsenić, Svarnas, Plavsić (65. Otieno) – Ameyaw (90. Fadiga), Repka, Struski (65. Seck), Makuch (84. Amorim) – Brunes (83. Rocha).
Żółte kartki:
Jędrych – Struski.
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 11925.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Magiczny wieczór

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii, przygotowanej przez Gosię, z wygranego 3:2 meczu z Radomiakiem.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga