Dołącz do nas

Piłka nożna

Oceny po przegranej inauguracji

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice uległ 0:1 Rakowowi Częstochowa i był to wynik jak najbardziej zasłużony. MVP spotkania został wybrany Dawid Kudła, niemal na równi z Mateuszem Kowalczykiem oraz Marcelem Wędrychowskim. Oceny od tego sezonu podawane są w skali szkolnej.

Dawid Kudła (4,35; MVP) – Zagrał dobry mecz, szczególnie uważać musiał na wysoki pressing Rakowa. Miał trochę pracy na linii bramkowej, ale to właśnie przy rozegraniu odgrywał ważną rolę. Przy straconym golu bez większych zarzutów, łatwa piłka to nie była. Niektórzy w drugiej połowie narzekali na brak emocji, więc postanowił ich nieco przysporzyć zmuszeniem sędziów do analizy VAR – ani na sekundę jednak nie brał pod uwagę rzutu karnego.

Lukas Klemenz (3,16) – Techniką może i się nie popisał, szukając eufemizmów, za to pokazał prawdziwy charakter. Nie odpuszczał żadnej piłki i traktował przeciwników bez taryfy ulgowej. W powietrzu wygrał znaczną część starć i był to jeden z jego lepszych występów po powrocie.

Arkadiusz Jędrych (3,70) – Wszyscy oczekujemy od kapitana bycia spoiwem naszego bloku obronnego, nie udało się to w tym spotkaniu. Brunes okazał się zbyt mocnym zawodnikiem w połączeniu z Ameyawem, przez co Jędrych statystyki śrubował jedynie w rozegraniu. Nie popełnił żadnego wielkiego błędu, zdobył także bardzo ładną bramkę, niestety po spalonym.

Alan Czerwiński (3,39) – Brakowało jego ofensywnych wypadów, ale wymagała tego taktyka na mecz. W obronie spełniał swoją rolę aż do utraty bramki, zupełnie z Jędrychem zabrakło im zrozumienia. Dołożył kilka udanych piłek w ataku.

Borja Galan (3,42) – Starał się coś wyczarować, ale po prostu się nie udawało. Zagrał solidny, jak na wahadłowego, mecz z silniejszym rywalem. Bez fajerwerków i większych błędów.

Marcin Wasielewski (3,69) – Podobnie jak jego kolega po drugiej stronie boiska, choć bardziej starał się ugrać coś zespołowo niż indywidualnie.

Mateusz Kowalczyk (4,08) – Dużo walczył i bardzo celnie podawał, choć nie podejmował przy tym większego ryzyka. Mocno się napracował w tym meczu, a jego doskonały skok pressingowy i kontrę zepsuł Bartosz Nowak, mieliśmy dobrą szansę na wyrównanie dzięki niemu.

Kacper Łukasiak (3,14) – Doskonale w odbiorze, z początku także bardzo dobrze radził sobie z podaniami. Po pierwszym kwadransie coś jednak przeskoczyło i każda jego piłka zatrzymywała się na przeciwniku, przysługuje mu jednak przywilej większej wyrozumiałości dla nowego zawodnika.

Bartosz Nowak (2,67) – Cofał się do rozegrania, ale… nasze rozegranie w zasadzie nie istniało. Był aktywny na całej przestrzeni boiska, jednak daleko było do występu na miarę jego możliwości, bardzo dużo pojawiło się niedokładności.

Adrian Błąd (2,66) – Walczył w pressingu, zaliczył też (prawie) asystę do Jędrycha. W pamięci zapadnie jego zrównanie z ziemią Patryka Makucha, w ofensywie najciekawszą próbą była centra spod linii bocznej, która minęła głowę Galana o bardzo niewiele.

Maciej Rosołek (2,79) – Największy problem z jego oceną. Czy zagrał dobry mecz na snajpera? Wręcz przeciwnie, w zasadzie nie miał żadnej okazji w ostatniej tercji. Czy był ważnym punktem naszego zespołu? Jak najbardziej, regularnie wygrywał pojedynki, uprzykrzał życie rywalom i odzyskiwał posiadanie. Zbierał długie piłki i odgrywał na ścianę, do tego raz popisał się finezyjnym podaniem do Nowaka. Gdyby koledzy wzięli na siebie ciężar finalizacji, pewnie nie mielibyśmy do niego pretensji, bo zagrał naprawdę dobrze.


Marcel Wędrychowski – Dał nam trochę radości swoimi rajdami z piłką, do tego stworzył do spółki z Buksą naszą najlepszą akcję meczu, świetna zmiana. Brakowało nam właśnie takiego zawodnika na boisku i mógł tym występem przekonać do siebie nie tylko kibiców, ale i samego szkoleniowca.

Aleksander Buksa – Kilka centymetrów dzieliło go od zostania bohaterem, potrafił odnaleźć się w szesnastce. Poza dwoma sytuacjami w zasadzie nie brał udziału w naszej grze.

Jakub Łukowski – Zaliczył cztery kontakty z piłką, po prostu przywitał się z publicznością.

Konrad Gruszkowski – W kilka minut zdołał posłać kilka piłek w ostatnią tercję, wygrywał też pojedynki.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Panie! Do ligi jest siedem dni!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sezon – proszę państwa – za pasem. W zasadzie można powiedzieć, że „polskie granie” już się rozpoczęło – czwartkowym meczem Legii z Aktobe. Za chwilę Superpuchar, a za tydzień wraca ekstraklasa. Szybko zleciało. Dla nas zacznie się podobno „najtrudniejszy sezon dla beniaminka”, czyli drugi sezon. Choć beniaminkiem już nie jesteśmy, tylko pełnoprawnym ligowcem. No – może prawie pełnoprawnym, zobaczymy, jak te rozgrywki się potoczą i czy GieKSa zaliczy sezon zbliżony do poprzedniego, a jak wiemy, ten poprzedni przyniósł nam sporo radości i dumy.

Co nas czeka – tego nie wie nikt. Nie ukrywajmy, że poprzednie rozgrywki i postawa w nich GKS były zaskoczeniem. Katowiczanie zaprezentowali się bardzo dobrze, pokazali swój styl, waleczność, ofensywną piłkę. Na palcach jednej ręki można by policzyć mecze, w których nasz zespół był zdecydowanie słabszy od rywala. Dwa spotkania z Legią, Lech w Poznaniu, Górnik w Zabrzu, Pogoń w Szczecinie. A poza tym? Może by się znalazła jakaś Jaga na wyjeździe, ale tak naprawdę nawet w przegranych meczach katowiczanie nie odbiegali bardzo od rywali. Czasem nawet byli lepsi. A przecież oprócz tego było też sporo zwycięstw.

Mogliśmy się zastanawiać, jak GKS będzie się spisywał, mając zapewnione utrzymanie. I spisywał się nadal bardzo dobrze. Po zadyszce z Legią i Koroną przyszło siedem punktów w ostatnich trzech meczach.

Sezon jest niewiadomą choćby z powodu zmian kadrowych, które zawsze między sezonami mają miejsce. Straciliśmy bardzo ważną postać, czyli Oskara Repkę, który po fenomenalnej końcówce sezonu bardzo mocno podwyższył swoje noty, trafił do kadry i odszedł do Rakowa Częstochowa. Szkoda bardzo tego zawodnika, ale taka jest kolej rzeczy. Oskar grał w GKS przez kilka lat i nikt się nim nie interesował, ale promocja na boiskach ekstraklasy jest tak wielka, że ta scena plus jego kapitalne występy zaowocowały transferem do wicemistrza Polski. Wcześniej odszedł też Sebastian Bergier, za którym w Katowicach nikt nie płacze, choć sam Seba trochę płacze, że nie był w Katowicach traktowany jak należy (nie przez kibiców). Napastnik dał nam więcej goli, niż sobie wyobrażaliśmy i godnie zastąpił Adama Zrelaka. Natomiast nie jest to piłkarz, którego nie da się zastąpić.

Z ważnych piłkarzy to jedyne odejścia, więc mimo wszystko ta kadra nie została mocno przetrzebiona. Przede wszystkim udało się wykupić Mateusza Kowalczyka, co było celem numer jeden. Wokół tego zawodnika zapewne będzie się kręcić gra naszego zespołu. Utrzymanie tego piłkarza to wielki sukces i naprawdę optymistyczna sprawa, bo teraz proszę sobie wyobrazić utratę i Repki, i Kowalczyka. To byłby już mały sportowy dramat. Został Kowal – więc jest nieźle.

A piłkarze, którzy przyszli? Różne są opinię o naszym mercato. I wszystko wyjdzie w praniu. Pozyskani zawodnicy nie są z czołówki ligi, ale nie oszukujmy się – tacy piłkarze w pierwszej lidze do nas nie przychodzili. Praktycznie w komplecie są to zawodnicy, którzy odgrywali może nie wszyscy pierwszoplanowe, ale jednak ważne role w swoich zespołach – i co najważniejsze – w ekstraklasie! Zaczęliśmy od dwójki z Pogoni Szczecin. Kacper Łukasiak regularnie wchodził w meczach Portowców, Marcel Wędrychowski zresztą również, a i kilka spotkań zagrał od pierwszej minuty. Aleksander Paluszek wiosną w wielu meczach Śląska był podstawowym zawodnikiem. Jakuba Łukowskiego pamiętamy przede wszystkim z doliczonego czasu gry i bramki na Bukowej – w strugach deszczu – dla Widzewa. A Maciej Rosołek – piłkarz, który w ostatnich dwóch latach obniżył nieco loty, ale to zawodnik z potencjałem, a GieKSa jest miejscem, w którym tacy gracze się odbudowują.

Przede wszystkim jednak to, co powinno nas napawać optymizmem to po prostu praca zespołu – praca sztabu szkoleniowego, który stworzył, wykreował ten zespół od zera. Praca metodyczna, konsekwentna i z pasją, co choćby było widać w serialu Canal Plus. Dlaczego więc miałoby być gorzej? Dobra praca zawsze się broni i – choć wiadomo, że to jest sport i wahania mogą być – to ten atut GieKSy jest ewenementem w ekstraklasie. Puszcza spadła, więc nie ma już Tomasza Tułacza, jako rekordzisty pod względem stażu. Teraz to Rafał Górak dzierży tę palmę pierwszeństwa i to z olbrzymią przewagą. Po nim najdłuższy stań ma Adrian Siemieniec, ale to jest tylko… 2023 rok. Reszta trenerów jest od 2024 lub później! Abstrahując od… wszystkiego, jest to dramat polskiej piłki i brak jakiejkolwiek ciągłości. Naprawdę więc doceniajmy to, że mamy zespół budowany przez lata, nawet jeśli po drodze wszyscy – piłkarze, trener, cały sztab szkoleniowy i kibice, musieli przetoczyć wielki, potężny, monstrualny głaz. Wszystkim się to opłaciło.

Katowiczanie postawili wysoko poprzeczkę w poprzednim sezonie. I teraz są dwie szkoły. Jedna mówi o tym, że musimy piąć się do góry, walczyć o wyższe miejsca i zdobyć większą liczbę punktów. Z drugiej strony, naprawdę ta postawa w ostatnich rozgrywkach była nad wyraz dobra, więc może być tak, że liczba punktów w tych nadchodzących – będzie mniejsza. Nie sposób przewidzieć, w którą stronę to pójdzie. Dlatego tak ważne jest wsparcie i ta cała otoczka, która była w poprzednim sezonie. Przecież to, co GieKSa zrobiła, punktując z marszu na nowym stadionie, to też było coś spektakularnego. Obawialiśmy się, że katowiczanie będą przez chwilę grać na Nowej Bukowej, jak na wyjeździe. A gdzie tam. Od razu był to ICH stadion. W aspekcie psychologicznym to, że od razu zaczęli wygrywać na nowym obiekcie, jest bardzo ważne, bo po prostu oni znają, my znamy i ten stadion zna smak zwycięstwa.

Nawet Kolejorz zna smak „zwycięstwa” na Nowej Bukowej, bo choć dość rozpaczliwie wywalczyli remis, to po meczu byli w takiej euforii, jakby wygrali, bo przecież przybliżyli się tym punktem do mistrzostwa.

Ostatnie chwile ligowego odpoczynku przed nami kibicami. A od przyszłej soboty się zacznie znów – co tydzień kibicowskie i piłkarskie święto, czyli GieKSa w ekstraklasie!

Kontynuuj czytanie

Galeria Kibice

Turniej na Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z turnieju kibiców GKS Katowice, który odbył się w sobotę 12 lipca na Bukowej. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara.   

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Czuć to było z boiska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Raków Częstochowa odbyła się konferencja prasowa, podczas której wypowiedzieli się trenerzy Rafał Górak i Marek Papszun. Poniżej główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji.

Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa):
Zależało nam, żeby dobrze zacząć i wejść w sezon i to zrobiliśmy. Z wymagającym przeciwnikiem. W zeszłym sezonie dwa trudne spotkania, na starej Bukowej – nie byliśmy lepsi, ale wygraliśmy, a potem przegraliśmy u siebie, choć nasza gra była już lepsza. Więc te mecze z GKS były trudne. Dzisiaj też było trudno, ale pokazaliśmy już na starcie dojrzałość i dyscyplinę taktyczną. Momentami nawet taki performance. Jestem zadowolony i z optymizmem patrzymy w przyszłość. Teraz regeneracja, jutro jeszcze mamy sparing dosłownie dla kilku zawodników, których mamy w kadrze i tych z akademii. I szykujemy się do meczu pucharowego z Żiliną.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Trudno zacząć od porażki, to nigdy nie jest fajna sprawa. Natomiast trzeba sobie bezapelacyjnie i szczerze powiedzieć, że trafiliśmy na mocny zespół, na pragmatyczną piłkę i ta gra Rakowa, która mi zawsze tak imponuje – dziś ją było czuć z boiska. Przyjmujemy z szacunkiem tę grę, teraz musimy wyciągnąć wnioski, a także doprowadzać do tego, żeby zespół był lepszy z każdym dniem. Musimy kalkulować, że jak trafimy na takiego przeciwnika, to może on postawić takie warunki, że będzie trudno stwarzać sytuację jakąś lawinową ilością lub tak przejąć inicjatywę, żeby to potem udokumentować golami. Był to trudny i wymagający mecz, natomiast sama pierwsza połowa była stabilna i graliśmy dobrze, mając na uwagę przeciwnika i trochę jestem niezadowolony z wejścia w drugą połowę, kiedy pierwsze dziesięć minut było najsłabsze w naszym wykonaniu w meczu i przeciwnik to wykorzystał, zdobywając bramkę. Nie chcemy robić z tego problemu, natomiast w każdym meczu chcemy zdobywać punkty. Teraz musimy się przygotować do następnego spotkania, które rozegramy tutaj w następny poniedziałek.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga