Dołącz do nas

Siatkówka

Wygrana GKS-u po tie-breaku

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Gospodarze chcieli zaskoczyć naszą drużynę, desygnując do wyjściowej szóstki na pozycji atakującego, nominalnego… środkowego Michała Szalachę, który zastąpił na parkiecie Pawła Adamajtisa. Natomiast na środku zagrał od początku Bartłomiej Janus. W GKS-ie w porównaniu do ostatniego meczu nie było żadnych zmian, oprócz pozycji libero, gdzie tym razem zaczął grę Bartosz Mariański.

Spotkanie rozpoczęło się od kilku akcji punkt za punkt – kolejno Szalacha, Sobański, Szymura, Kalembka, Szalacha (3:2) i dopiero pierwszy błąd własny w postaci zepsutej zagrywki Szalachy dał remis. Po tej sytuacji na zagrywkę wchodzi Kalembka i była powtórka z rozrywki, z ostatniego meczu w Spodku. As serwisowy naszego środkowego, Krulicki kończy z przechodzącej piłki, kolejną kontrę kończy Sobański, autowy atak Szymury i blok punktowy Krulickiego i to wszystko się działo po zagrywce Kalembki i dało wynik 3:8 dla GKS-u! Niemoc gospodarzy przełamał dopiero udanym atakiem Szymura (4:8). Na zagrywkę potem wszedł Butryn i GieKSa zdobywa kolejne trzy punkty z rzędu – as Karola, kontra Krulickiego ze środka oraz błąd w ataku Szalachy (4:12). Kiwka w wykonaniu Falaschiego oraz kontra Butryna (5:14) zmusiły trenera AZS-u do wykorzystania drugiego czasu! Po przerwie do akcji wkracza Kalembka, wpierw kończy długą wymianę udanym blokiem, a w kolejnej akcji znów stawia szczelny mur na siatce i do tego dokłada udaną kontrę Sobański (7:18) i nasza przewaga staje się coraz większa. Do końca seta mieliśmy już tylko akcje punkt za punkt, gdzie dobre akcje w ataku obie ekipy przeplatały błędami w zagrywce. W GKS-ie udanymi atakami popisywali się dwa razy Sobański, raz po prostej ze skrzydła, a drugi raz z szybkiej piłki na rozegraniu oraz Butryn po rękach siatkarzy z Częstochowy i właśnie Karol skończył tego seta sprytną kiwką (14:25). Pierwsza partia wygrana przez katowiczan bardzo wyraźnie i bez problemów.

 

Drugiego seta zaczął udanym atakiem Sobański, ale gospodarze szybko wychodzą na prowadzenie po udanych akcjach Szalachy i Szlubowskiego, po czym wyrównuje stan Kapelus, a skuteczny blok Sobańskiego na Szlubowskim znów wyprowadził nasz zespół na prowadzenie (2:3). Wszyscy znów liczyli na popisy Kalembki i nie trzeba było długo czekać. Dwa udane bloki środkowego GKS-u plus bardzo dobry atak Kapelusa ze skrzydła w trudnej sytuacji (4:7) spowodowały naszą przewagę już na początku tej partii. Kolejny dobry fragment w wykonaniu Sobańskiego, który skończył atak z drugiej linii oraz udaną kontrę plus as serwisowy Butryna (6:11) i nasza przewaga zaczęła rosnąć. Budzą się w końcu gospodarze i dzięki dobrym akcjom Szymury, Szlubowskiego, Janusa oraz Buczka (10:12) zniwelowali tę różnicę punktową bardzo szybko. Dzięki blokowi Sobańskiego znów GKS odskoczył (10:14) na bezpieczną odległość. Następny fragment tego seta to akcje punkt za punkt, m.in. blok Kalembki czy ataki Butryna i Kapelusa (16:19). I niespodziewanie od tego momentu nasza gra się zacięła. Dwa błędy Butryna oraz atak Szalachy po prostej dały szybko remis po 19. Potem jeszcze dobry atak ze środka Krulickiego dał ponowne prowadzenie (19:20). Szalacha obił skutecznie nasz blok, a Buniak zablokował Butryna (21:20) i raczej niespodziewanie to częstochowianie wyszli na prowadzenie. Następnie dwa asy serwisowe Janusa (23:20) dobiły nas ostatecznie. Jeszcze tylko kiwka Falaschiego, zepsuta zagrywka Pietraszki i mocny atak Wawrzyńczyka (25:21) zakończył tę partię na korzyść gospodarzy.

Po dziesięciominutowej przerwie Janus zagrywa serwis w siatkę, Buniak skończył atak, a Wawrzyńczyk zablokował Butryna (2:1). Następnie dwie skuteczne akcje Krulickiego i Butryna (2:3) wyprowadziły GKS na prowadzenie. Nie na długo jednak, bo Szalacha zablokował Sobańskiego, a Buniak posłał asa (6:4), co dało dwa oczka więcej dla AZS-u. Następny fragment seta to akcje dwupunktowe, to z jednej to znów z drugiej strony. Wpierw Krulicki i Błoński, potem Szymura i as Szalachy i dwa ataki Butryna, doprowadziły do stanu 9:8. Atak Kapelusa po prostej, as serwisowy Kalembki oraz akcja Butryna po bloku rywali (10:11) znów odwróciły sytuację. Znakomity okres Karola Butryna, który skończył trzy ataki z rzędu (12:14) dały GieKSie dwa oczka przewagi. Atak Błońskiego uznany jako autowy, został następnie zweryfikowany po challengu i GKS miał dalej dwa punkty więcej (13:15). Kolejnych kilka akcji punkt za punkt – m.in. atak ze środka Kalembki oraz Butryn ponownie po bloku – doprowadziły do wyniku 16:18. Gospodarze szybko wyrównali dzięki atakowi Wawrzyńczyka oraz asowi Buniaka. Atak Butryna oraz błąd własny Szalachy znów dały GKS dwupunktowe prowadzenie (18:20) i czas na żądanie dla trenera AZS-u. Po przerwie Butryn posłał asa (18:21) i zwycięstwo wydawało się na wyciągnięcie ręki. Dobry atak Szalachy doprowadził jednak do nerwowej końcówki (21:22). Na szczęście sprawę wziął w swoje ręce Błoński i dwoma skutecznymi atakami dał GKS-owi piłkę setową (21:24). Pierwszą obronił atakiem Szalacha, ale drugą siatkarz AZS-u podarował katowiczanom posyłając zagrywkę w aut (22:25) i GieKSa wyszarpała tego seta na swoją korzyść.

 

Czwarty set świetnie zaczął się dla GKS-u, gdy Błoński przedarł się przez blok rywali, a kontrę wykorzystał Butryn, po czym Szalacha popełnia błąd w zagrywce (0:3). Niestety równie szybko tę przewagę straciliśmy dzięki atakowi Wawrzyńczyka, asowi Buczka oraz blokowi Buniaka (3:3). Trzy błędy własne z rzędu w ataku, dwa razy Kapelusa oraz jeden Butryna (8:5) zmusiły trenera Piotra Gruszkę do wzięcia czasu. Po przerwie Butryn mocno po skosie (8:6), a sędziowie odgwizdują błąd podwójnego odbicia Falaschiego (10:6) i przewaga gospodarzy zaczęła niebezpiecznie rosnąć. Mocny atak Butryna po prostej oraz blok Krulickiego (10:9) szybko zniwelowały tę stratę. Kilka akcji punkt za punkt dało rezultat 13:11, po czym atak Błońskiego oraz błąd Wawrzyńczyka i znów był remis, po 13. Ponownie skuteczny w ataku Szalacha, potem Szymura zablokował Błońskiego, a po nim przypomniał się Kapelus atakując z drugiej linii (15:14). Po długiej wymianie Szalacha zablokował Butryna, a Szymura skończył z przechodzącej piłki (17:14) i kolejny time out dla katowiczan. Nic to niestety nie pomogło, ponieważ Szalacha obił nasz blok, a Wawrzyńczyk zablokował Butryna plus błąd rozegrania Falaschiego (21:16) i set oddalał się coraz bardziej. Jeszcze Błoński starał się ratować sytuację kończąc dwa swoje ataki (23:20). Szalacha przedarł się przez nasz blok i była pierwsza piłka setowa dla AZS-u (24:20). Pierwszą bronimy dzięki atakowi Błońskiego, a drugą dzięki mocnemu atakowi Kapelusa po prostej (24:22). Niestety w trzeciej sędziowie dopatrzyli się dotknięcia siatki przez Kalembkę (25:22) i trzeba rozegrać piątego seta.

Tie-break zaczął się od dobrego ataku ze środka Buniaka, wyrównał Kapelus, a Kalembka zablokował Janusa (1:2). Po wideoweryfikacji przyznano punkt gospodarzom po akcji Szymury, następnie była kiwka Kalembki i dwa błędy serwisowe Błońskiego oraz Szymury (3:4). Kalembka posyła asa, po czym psuje zagrywkę (4:5). Butryn skutecznie ze skrzydła, a po nim sędziowie odgwizdali błąd rozegrania Buczka (4:7). Wawrzyńczyk skuteczny w ataku, Krulicki po długiej akcji posłał piłkę w aut, po czym się zrehabilitował dobrą akcją na siatce (6:8). Wawrzyńczyk punktuje i oddaje błędem zagrywki, a Szalacha mocno ze skrzydła (8:9). Kapelus przedarł się przez blok gospodarzy, po czym były trzy błędy, w ataku Błońskiego, jego serwisu oraz zagrywki Szalachy (10:11). Kapelus obił blok AZS-u, po czym Butryn zablokował Wawrzyńczyka, a wpuszczony chwilę wcześniej na parkiet Stelmach również zdobył punkt skutecznym blokiem (10:14). Pierwszą piłkę meczową po kontrze wykorzystał Krulicki mocnym atakiem ze środka (10:15). Uff… udało się  🙂

 

AZS Częstochowa – GKS Katowice  2:3 (14:25, 25:21, 22:25, 25:22, 10:15)

Częstochowa: T. Kowalski, Szalacha (23), Buniak (9), Janus (6), Moroz, Szymura (11), A. Kowalski (libero) oraz Buczek (2), Grebeniuk (2), Polański, Wawrzyńczyk (11), Szlubowski (3). Trener: Michał Bąkiewicz.
GKS: Falaschi (2), Butryn (25), Krulicki (9), Kalembka (12), Kapelus (9), Sobański (9), Mariański (libero) oraz Fijałek, Van Walle, Pietraszko, Błoński (10), Stelmach (1), Stańczak (libero). Trener: Piotr Gruszka.  MVP: Tomasz Kalembka.

 

Przebieg meczu:
I:  3:5, 4:10, 6:15, 9:20, 14:25.
II:  4:5, 6:10, 12:15, 19:20, 25:21.
III:  5:4, 10:8, 13:15, 18:20, 22:25.
IV:  4:5, 10:6, 15:13, 20:16, 25:22.
V:  2:3, 4:6, 7:9, 10:12, 10:15.

 

Częstochowa-GKS 1

 

Częstochowa-GKS 2

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga