Dołącz do nas

Siatkówka

Wygrana GKS-u po tie-breaku

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Gospodarze chcieli zaskoczyć naszą drużynę, desygnując do wyjściowej szóstki na pozycji atakującego, nominalnego… środkowego Michała Szalachę, który zastąpił na parkiecie Pawła Adamajtisa. Natomiast na środku zagrał od początku Bartłomiej Janus. W GKS-ie w porównaniu do ostatniego meczu nie było żadnych zmian, oprócz pozycji libero, gdzie tym razem zaczął grę Bartosz Mariański.

Spotkanie rozpoczęło się od kilku akcji punkt za punkt – kolejno Szalacha, Sobański, Szymura, Kalembka, Szalacha (3:2) i dopiero pierwszy błąd własny w postaci zepsutej zagrywki Szalachy dał remis. Po tej sytuacji na zagrywkę wchodzi Kalembka i była powtórka z rozrywki, z ostatniego meczu w Spodku. As serwisowy naszego środkowego, Krulicki kończy z przechodzącej piłki, kolejną kontrę kończy Sobański, autowy atak Szymury i blok punktowy Krulickiego i to wszystko się działo po zagrywce Kalembki i dało wynik 3:8 dla GKS-u! Niemoc gospodarzy przełamał dopiero udanym atakiem Szymura (4:8). Na zagrywkę potem wszedł Butryn i GieKSa zdobywa kolejne trzy punkty z rzędu – as Karola, kontra Krulickiego ze środka oraz błąd w ataku Szalachy (4:12). Kiwka w wykonaniu Falaschiego oraz kontra Butryna (5:14) zmusiły trenera AZS-u do wykorzystania drugiego czasu! Po przerwie do akcji wkracza Kalembka, wpierw kończy długą wymianę udanym blokiem, a w kolejnej akcji znów stawia szczelny mur na siatce i do tego dokłada udaną kontrę Sobański (7:18) i nasza przewaga staje się coraz większa. Do końca seta mieliśmy już tylko akcje punkt za punkt, gdzie dobre akcje w ataku obie ekipy przeplatały błędami w zagrywce. W GKS-ie udanymi atakami popisywali się dwa razy Sobański, raz po prostej ze skrzydła, a drugi raz z szybkiej piłki na rozegraniu oraz Butryn po rękach siatkarzy z Częstochowy i właśnie Karol skończył tego seta sprytną kiwką (14:25). Pierwsza partia wygrana przez katowiczan bardzo wyraźnie i bez problemów.

 

Drugiego seta zaczął udanym atakiem Sobański, ale gospodarze szybko wychodzą na prowadzenie po udanych akcjach Szalachy i Szlubowskiego, po czym wyrównuje stan Kapelus, a skuteczny blok Sobańskiego na Szlubowskim znów wyprowadził nasz zespół na prowadzenie (2:3). Wszyscy znów liczyli na popisy Kalembki i nie trzeba było długo czekać. Dwa udane bloki środkowego GKS-u plus bardzo dobry atak Kapelusa ze skrzydła w trudnej sytuacji (4:7) spowodowały naszą przewagę już na początku tej partii. Kolejny dobry fragment w wykonaniu Sobańskiego, który skończył atak z drugiej linii oraz udaną kontrę plus as serwisowy Butryna (6:11) i nasza przewaga zaczęła rosnąć. Budzą się w końcu gospodarze i dzięki dobrym akcjom Szymury, Szlubowskiego, Janusa oraz Buczka (10:12) zniwelowali tę różnicę punktową bardzo szybko. Dzięki blokowi Sobańskiego znów GKS odskoczył (10:14) na bezpieczną odległość. Następny fragment tego seta to akcje punkt za punkt, m.in. blok Kalembki czy ataki Butryna i Kapelusa (16:19). I niespodziewanie od tego momentu nasza gra się zacięła. Dwa błędy Butryna oraz atak Szalachy po prostej dały szybko remis po 19. Potem jeszcze dobry atak ze środka Krulickiego dał ponowne prowadzenie (19:20). Szalacha obił skutecznie nasz blok, a Buniak zablokował Butryna (21:20) i raczej niespodziewanie to częstochowianie wyszli na prowadzenie. Następnie dwa asy serwisowe Janusa (23:20) dobiły nas ostatecznie. Jeszcze tylko kiwka Falaschiego, zepsuta zagrywka Pietraszki i mocny atak Wawrzyńczyka (25:21) zakończył tę partię na korzyść gospodarzy.

Po dziesięciominutowej przerwie Janus zagrywa serwis w siatkę, Buniak skończył atak, a Wawrzyńczyk zablokował Butryna (2:1). Następnie dwie skuteczne akcje Krulickiego i Butryna (2:3) wyprowadziły GKS na prowadzenie. Nie na długo jednak, bo Szalacha zablokował Sobańskiego, a Buniak posłał asa (6:4), co dało dwa oczka więcej dla AZS-u. Następny fragment seta to akcje dwupunktowe, to z jednej to znów z drugiej strony. Wpierw Krulicki i Błoński, potem Szymura i as Szalachy i dwa ataki Butryna, doprowadziły do stanu 9:8. Atak Kapelusa po prostej, as serwisowy Kalembki oraz akcja Butryna po bloku rywali (10:11) znów odwróciły sytuację. Znakomity okres Karola Butryna, który skończył trzy ataki z rzędu (12:14) dały GieKSie dwa oczka przewagi. Atak Błońskiego uznany jako autowy, został następnie zweryfikowany po challengu i GKS miał dalej dwa punkty więcej (13:15). Kolejnych kilka akcji punkt za punkt – m.in. atak ze środka Kalembki oraz Butryn ponownie po bloku – doprowadziły do wyniku 16:18. Gospodarze szybko wyrównali dzięki atakowi Wawrzyńczyka oraz asowi Buniaka. Atak Butryna oraz błąd własny Szalachy znów dały GKS dwupunktowe prowadzenie (18:20) i czas na żądanie dla trenera AZS-u. Po przerwie Butryn posłał asa (18:21) i zwycięstwo wydawało się na wyciągnięcie ręki. Dobry atak Szalachy doprowadził jednak do nerwowej końcówki (21:22). Na szczęście sprawę wziął w swoje ręce Błoński i dwoma skutecznymi atakami dał GKS-owi piłkę setową (21:24). Pierwszą obronił atakiem Szalacha, ale drugą siatkarz AZS-u podarował katowiczanom posyłając zagrywkę w aut (22:25) i GieKSa wyszarpała tego seta na swoją korzyść.

 

Czwarty set świetnie zaczął się dla GKS-u, gdy Błoński przedarł się przez blok rywali, a kontrę wykorzystał Butryn, po czym Szalacha popełnia błąd w zagrywce (0:3). Niestety równie szybko tę przewagę straciliśmy dzięki atakowi Wawrzyńczyka, asowi Buczka oraz blokowi Buniaka (3:3). Trzy błędy własne z rzędu w ataku, dwa razy Kapelusa oraz jeden Butryna (8:5) zmusiły trenera Piotra Gruszkę do wzięcia czasu. Po przerwie Butryn mocno po skosie (8:6), a sędziowie odgwizdują błąd podwójnego odbicia Falaschiego (10:6) i przewaga gospodarzy zaczęła niebezpiecznie rosnąć. Mocny atak Butryna po prostej oraz blok Krulickiego (10:9) szybko zniwelowały tę stratę. Kilka akcji punkt za punkt dało rezultat 13:11, po czym atak Błońskiego oraz błąd Wawrzyńczyka i znów był remis, po 13. Ponownie skuteczny w ataku Szalacha, potem Szymura zablokował Błońskiego, a po nim przypomniał się Kapelus atakując z drugiej linii (15:14). Po długiej wymianie Szalacha zablokował Butryna, a Szymura skończył z przechodzącej piłki (17:14) i kolejny time out dla katowiczan. Nic to niestety nie pomogło, ponieważ Szalacha obił nasz blok, a Wawrzyńczyk zablokował Butryna plus błąd rozegrania Falaschiego (21:16) i set oddalał się coraz bardziej. Jeszcze Błoński starał się ratować sytuację kończąc dwa swoje ataki (23:20). Szalacha przedarł się przez nasz blok i była pierwsza piłka setowa dla AZS-u (24:20). Pierwszą bronimy dzięki atakowi Błońskiego, a drugą dzięki mocnemu atakowi Kapelusa po prostej (24:22). Niestety w trzeciej sędziowie dopatrzyli się dotknięcia siatki przez Kalembkę (25:22) i trzeba rozegrać piątego seta.

Tie-break zaczął się od dobrego ataku ze środka Buniaka, wyrównał Kapelus, a Kalembka zablokował Janusa (1:2). Po wideoweryfikacji przyznano punkt gospodarzom po akcji Szymury, następnie była kiwka Kalembki i dwa błędy serwisowe Błońskiego oraz Szymury (3:4). Kalembka posyła asa, po czym psuje zagrywkę (4:5). Butryn skutecznie ze skrzydła, a po nim sędziowie odgwizdali błąd rozegrania Buczka (4:7). Wawrzyńczyk skuteczny w ataku, Krulicki po długiej akcji posłał piłkę w aut, po czym się zrehabilitował dobrą akcją na siatce (6:8). Wawrzyńczyk punktuje i oddaje błędem zagrywki, a Szalacha mocno ze skrzydła (8:9). Kapelus przedarł się przez blok gospodarzy, po czym były trzy błędy, w ataku Błońskiego, jego serwisu oraz zagrywki Szalachy (10:11). Kapelus obił blok AZS-u, po czym Butryn zablokował Wawrzyńczyka, a wpuszczony chwilę wcześniej na parkiet Stelmach również zdobył punkt skutecznym blokiem (10:14). Pierwszą piłkę meczową po kontrze wykorzystał Krulicki mocnym atakiem ze środka (10:15). Uff… udało się  🙂

 

AZS Częstochowa – GKS Katowice  2:3 (14:25, 25:21, 22:25, 25:22, 10:15)

Częstochowa: T. Kowalski, Szalacha (23), Buniak (9), Janus (6), Moroz, Szymura (11), A. Kowalski (libero) oraz Buczek (2), Grebeniuk (2), Polański, Wawrzyńczyk (11), Szlubowski (3). Trener: Michał Bąkiewicz.
GKS: Falaschi (2), Butryn (25), Krulicki (9), Kalembka (12), Kapelus (9), Sobański (9), Mariański (libero) oraz Fijałek, Van Walle, Pietraszko, Błoński (10), Stelmach (1), Stańczak (libero). Trener: Piotr Gruszka.  MVP: Tomasz Kalembka.

 

Przebieg meczu:
I:  3:5, 4:10, 6:15, 9:20, 14:25.
II:  4:5, 6:10, 12:15, 19:20, 25:21.
III:  5:4, 10:8, 13:15, 18:20, 22:25.
IV:  4:5, 10:6, 15:13, 20:16, 25:22.
V:  2:3, 4:6, 7:9, 10:12, 10:15.

 

Częstochowa-GKS 1

 

Częstochowa-GKS 2

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Dwie połowy, dwa odmienne oblicza GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa, mimo bardzo dobrej pierwszej połowy, nie zdołała pokonać Termaliki Nieciecza i ostatecznie zremisowała 2:2. Duży wpływ na wynik miała czerwona kartka Oskara Repki. W drugiej części spotkania w osłabionej drużynie Rafała Góraka widać było dużo nerwów.

Mecz był bardzo istotny dla obu zespołów, co przełożyło się na wysoki poziom zaangażowania. Termalica postawiła na agresywną grę w pressingu, podczas gdy GieKSa starała się kombinacyjnie stworzyć pierwszą sytuację. Wyjście z własnej połowy było niezwykle trudne, a z chwili zamieszania w 3. minucie skorzystał Ambrosiewicz, oddając mocno niecelny strzał. Pojawiła się szansa na szybki atak, ale Rogala zagrał zupełnie nie w tempo do Kozubala i gospodarze znów byli w posiadaniu. Próba wyprowadzenia Adriana Błąda, szybki doskok rywala i znów GieKSa musiała walczyć o piłkę. W 8 minucie, po faulu na Marcinie Wasielewskim, Antoni Kozubal podszedł do stałego fragmentu gry i posłał wysoką wrzutkę w pole karne. Piłka spadła wprost na głowę Janiszewskiego, który wokół siebie nie miał żadnego przeciwnika – jakby rywale w ogóle go nie widzieli. Stoper z Katowic umieścił piłkę w bocznej siatce obok bezradnego Loski – 1:0! Już po kolejnej minucie Shibata z Błądem wyprowadzili linię obrony Termaliki w pole, dostarczając finalnie futbolówkę do Bergiera, ten jednak był zmuszony do oddania strzału z niedogodnej pozycji. Przypadkowe przewinienie Kozubala w 15. minucie, po którym Dawid Kudła musiał się mieć na baczności – uderzenie po zgraniu dośrodkowania minęło słupek o centymetry. Dobrze prezentował się Shibata, odgrywając kluczową rolę w odbiorach i przy obronie stałych fragmentów gry. W 20. minucie znów Ambrosiewicz spróbował uderzenia z dystansu, na szczęście mierzony strzał wylądował na bandzie reklamowej. Zawodnik Termaliki jeszcze nie skończył rozpamiętywać swojej okazji minutę później: fatalnie zagrał w kierunku Loski, futbolówka ledwo poturlała się pod nogi Bergiera, który bezlitośnie wykorzystał taką okazję i podwyższył prowadzenie. Katastrofalny błąd, zupełnie podcinający skrzydła gospodarzom. Brakowało im pewności siebie nawet w dobrych okazjach, co ułatwiało pracę defensywie z Katowic. Pechowo piłka po wybiciu Jędrycha w 31. minucie odbiła się od przeciwnika, trafiając ostatecznie pod nogi Karaska. Ten wrzucił ją wprost na głowę Trubehy, który spudłował z bliskiej odległości. Karaskowi wychodziło niemal każde dośrodkowanie, po stałym fragmencie Branecki nie wykorzystał kolejnego dobrego podania, blokowany przez zawodników w czarnych strojach. W 36. minucie „na minę” wrzucił Jaroszka Jędrych niecelnym podaniem, Termalica zyskała wrzut z autu na wysokości pola karnego Dawida Kudły. Po wznowieniu faulował rywala Wasielewski, czego nie dostrzegł arbiter. Bezpardonowo Jędrych potraktował Braneckiego w środkowej strefie boiska, za co słusznie zobaczył żółty kartonik w 41. minucie. Dużo szczęścia miał Janiszewski, gdy po zbędnym faulu odkopnął nieznacznie piłkę – skończyło się na wychowawczej pogawędce. Oskar Repka postanowił zdobyć czerwoną kartkę, bezmyślnie nokautując rywala ciosem łokciem w twarz w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Na zakończenie pierwszej części wynik chciał ustalić Adrian Błąd, po indywidualnym rajdzie uderzając minimalnie obok bramki.

Dobre przejęcie Shibaty w 46. minucie stworzyło okazję dla Bergiera, który zdecydował się na podanie zamiast strzału, a takie rozwiązanie zostało bezproblemowo udaremnione. Termalica zagęściła środek pola, wprowadzając dwóch pomocników z ławki, starając się wykorzystać brak Oskara Repki. W 54. minucie dobre zagranie Dąbrowskiego przeciął Janiszewski, ale gospodarze cały czas kontrolowali przebieg gry. GieKSa broniła się w obrębie własnej „szesnastki”. Chwilę później Jędrych zdecydował się nie wychodzić do Karaska, a ten skorzystał ze swobody i oddał kąśliwy strzał, który po rykoszecie od nogi kapitana Trójkolorowych z trudem zdołał sparować Kudła. W 60. minucie Jędrych znów wykorzystał rykoszet, tym razem na swoją korzyść, by posłać piłkę w kierunku dalszego słupka, ale Loska czujnie zażegnał niebezpieczeństwo. 61. minuta: Nowakowski zagrywa do Dąbrowskiego, piłka przelatuje obok zaskoczonej defensywy GieKSy, a bezradny Dawid Kudła tylko odprowadził piłkę wzrokiem, ta na szczęście odbiła się od poprzeczki i linii bramkowej, powracając na boisko. Co się odwlecze, to nie uciecze: Nowakowski z dystansu pokonał zasłoniętego bramkarza Trójkolorowych, a z kryciem nie poradził sobie Antoni Kozubal. Fatalne wybicie Adriana Błąda dało Nowakowskiemu kolejną okazję do zdobycia bramki, na szczęście tym razem skiksował. GieKSa broniła się przed nawałnicą ataków gospodarzy, nie mogąc wyprowadzić kontrataku. W 72. minucie Kozubal błyskawicznie wznowił z rzutu wolnego i zagrał długą piłkę do Shibaty pod pole bramkowe z połowy boiska, ale Loska nie dał się zaskoczyć. Radwański okiwał kryjącego go zawodnika i dośrodkował, a Kudła w ostatniej chwili zdołał wyciągnąć rękę i zatrzymać uderzenie Biedrzyckiego. Druga próba zawodnika gospodarzy po rzucie rożnym i znów fenomenalnie interweniował doświadczony golkiper. W 85. minucie groźnie zrobiło się po strzale Wacławka, a Jaroszek w ostatnim momencie strącił uderzenie na rzut rożny. Druga minuta doliczonego czasu gry to zupełna bierność GieKSy w polu karnym – Wróblewski zagrał do Radwańskiego, a ten precyzyjnym uderzeniem pokonał Kudłę. Piłka po drodze minęła jeszcze rozpaczliwie interweniującego Wasielewskiego. Wacławek w ostatnich sekundach otrzymał podanie na 13. metrze i uderzył wysoko nad poprzeczką. Ostatnia akcja meczu i strzał Biedrzyckiego wylądował w rękach Kudły.

21.04.2024, Nieciecza
Termalica Bruk-Bet Nieciecza – GKS Katowice 2:2 (0:2)
Bramki: Nowakowski (63), Radwański (90) – Janiszewski (8), Bergier (21).
Termalica Nieciecza: Loska – Putivtsev, Biedrzycki, Spendlhofer – Zaviiskyi, Radwański, Ambrosiewicz (46. Dombrovskiy), Karasek (84. Wacławek), Wolski (68. Wróbel) – Branecki (80. Jakubik), Trubeha (46. Nowakowski).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Janiszewski, Rogala – Błąd (80. Mak), Kozubal, Repka, Shibata (86. Baranowicz) – Bergier (90. Krawczyk).
Kartki żółte: Radwański – Jędrych, Bergier, Kudła, Jaroszek.
Czerwona kartka: Repka (45, brutalny faul).
Sędzia: Piotr Idzik (Poznań).
Widzów: 1801 (w tym 549 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga