Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska czapa czyli – Co słychać w sieci?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Kolejna prasówka po zwycięskim meczu to sama przyjemność, choć oczywiście niedosyt po stracie jednego punktu musi być.

katowickisport.pl – Dziesiąte zwycięstwo GKS-u w sezonie

Widzowie w Częstochowie obejrzeli fascynujący pojedynek pomiędzy AZS-em a GieKSą. Zwycięstwo po tie-breaku odnieśli podopieczni Piotra Gruszki. Pierwszy set dla GKS-u był jak marzenie – po kilku udanych zagrywkach Karola Butryna katowiczanie prowadzili już 10:4. Później goście powiększali przewagę nad AZS-em, który sprawiał wrażenie drużyny bardzo pogubionej. W całej partii ugrali ledwie 14 „oczek”. Podopieczni Piotra Gruszki w drugim secie nie schodzili z tonu. Prowadzili już 10:6, ale od tego momentu nagle do głosu doszli częstochowianie. AZS najpierw doprowadził do remisu 19:19, a potem dzięki kilku skutecznym atakom był już nie do doścignięcia. Gra wyrównała się w kolejnej partii, ale tylko na moment. Kiedy na boisko wszedł Michał Błoński, GieKSa przejęła inicjatywę. Najpierw popisał się udanym atakiem, a w końcówce seta mocno przybliżył swój zespół do zwycięstwa. Katowiczanie nie cieszyli się jednak długo, bo już w kolejnej partii AZS skutecznie uciekł rywalom. I choć goście próbowali odrobić straty, o tym, kto okaże się górą w całym meczu, miał zdecydować tie-break. W nim lepsza okazała się GieKSA, która wygrała 15:10. Sobotnie zwycięstwo podopiecznych Piotra Gruszki było ich dziesiątym w tym sezonie.  (…)

siatka.org – PL: Częstochowskie, delikatne potknięcie GKS-u

Bardzo dobrze radzący sobie w tym sezonie GKS Katowice – beniaminek PlusLigi – w Częstochowie zaliczył mniej udany występ. Zajmujący ostatnie miejsce w tabeli miejscowi wykorzystali swoje szanse i zdołali doprowadzić do tie-breaka, w którym finalnie triumfowali już jednak siatkarze z Katowic. Punkt wywalczony w tym meczu najprawdopodobniej pozwoli AZS-owi opuścić ostatnie miejsce w zestawieniu PlusLigi. Już początek meczu pokazał, który zespół przystępuje do tego pojedynku w roli faworyta. Katowiczanie po błędzie w ataku Rafała Szymury objęli czteropunktowe prowadzenie (7:3). To był dopiero początek świetnej passy punktowej gości, którzy w dalszej fazie rywalizacji powiększali swoją przewagę. Częstochowianie bardzo często mylili się w ataku. Piłki w aut posyłali Michał Szalacha oraz Bartosz Buniak (6:15). W połowie tej odsłony było już niemal pewne, które drużyna obejmie prowadzenie w spotkaniu. Po drugiej stronie siatki dobrze radzili sobie Sobański oraz Butryn, którzy kończyli wszystkie swoje ataki (7:18). To właśnie ten drugi przypieczętował wysokie zwycięstwo przyjezdnych, atakując z lewego skrzydła (25:14).  (…)

 

siatka.org – Piotr Gruszka: Mogę jedynie powiedzieć „sorry”

Piotr Gruszka był zadowolony z wyjazdowego zwycięstwa, jakie odniósł GKS Katowice z AZS-em Częstochowa. Beniaminek PlusLigi triumfował 3:2 z ostatnim zespołem w tabeli, co dla wielu może oznaczać lekkie rozczarowanie. Innego zdania jest szkoleniowiec gości, dla którego pojedynki pod Jasną Górą mają zawsze szczególne znaczenie.  (…)

– Wywalczyliśmy dwa punkty. Ja już tę ligę znam, znam przede wszystkim swój zespół i takich meczów obawiam się najbardziej, bo po ostatnich dobrych momentach, które mieliśmy w katowickim Spodku, bardzo dużo ludzi dosyć nonszalancko podchodzi do słabszych rywali na zasadzie, że teraz będzie spokojnie. Ja cały czas powtarzam swoim chłopakom, że miejsce w tabeli na ten czas nie ma znaczenia, bo każdy walczy o swoje, każdy trenuje, żeby jak najwięcej wygrywać i tak samo w przypadku zespołu z Częstochowy. Wiedziałem, że częstochowianie zawsze u siebie stawiają na mocną zagrywkę i ten serwis pozwolił im wrócić do gry. To się przełożyło na kontrataki, które wybronili i ten mecz zrobił się z teoretycznie łatwego początku, bo pierwszego seta kontrolowaliśmy praktycznie od początku do końca i w drugim secie do stanu 19:16 również, następnie zrobił się trudny. Na pewno cieszy zwycięstwo przy tak nierównym meczu, chociaż wiele rzeczy powtórzyło się w naszym zespole nie po raz pierwszy i to mnie najbardziej martwi – mówił wybitny reprezentant Polski, Piotr Gruszka.  (…)

Po pierwszym spotkaniu obu drużyn w Katowicach, kiedy to GKS triumfował 3:0, Piotr Gruszka pół żartem, pół serio powiedział, że może nie mieć życia w Częstochowie, gdzie na co dzień mieszka. Jak zatem sytuacja będzie wyglądać teraz? – Nie obawiam się tego, bo dzisiaj przyszła bardzo duża grupa ludzi, może głośno nie kibicować, ale poprzez jakąś znajomość, sympatię z moją osobą, obejrzeć mecz, ale po cichu też mi pokibicować, bo myślę, że o to chodzi. Tu nie chodzi o to, że nagle nie wyjdę na ulicę, bo wygrałem z AZS-em. Ja się cieszę, że wygrałem, taka jest praca i każdy, kto rozumie sport, wie, że trzeba walczyć o swoje. Dziękuję mojej kilkudziesięcioosobowej grupie, która przyszła mi dopingować, także pozdrawiam ich i mogę jedynie powiedzieć „sorry” (śmiech), ale myślę, że większość z nich na pewno cieszy się, że zwyciężyłem, a że 3:2, to też się cieszą, że ten punkt mimo wszystko w Częstochowie został – mówił na koniec z przekąsem Piotr Gruszka.

siatka.org – Marco Falaschi: Myśleliśmy, że będzie łatwiej

Siatkarze GKS-u Katowice w miniony weekend odnieśli kolejne zwycięstwo w PlusLidze. Tym razem podopieczni Piotra Gruszki triumfowali w Częstochowie z tamtejszym AZS-em, ale dopiero po tie-breaku. Rozgrywający zespołu gości nie ukrywał, że oczekiwał nieco łatwiejszego pojedynku, ale wyklucza możliwość zlekceważenia rywala.  (…)

– Powiem szczerze, że myśleliśmy, że to spotkanie będzie łatwiejsze. Po pierwszym secie, którego wygraliśmy do 14, byliśmy przekonani, że pójdzie łatwo, ale niestety nasza drużyna boryka się z takim problemem, że jak gramy z drużynami, które są w tabeli za nami i zaczynamy popełniać błędy, to wówczas wkrada się u nas panika. Na przykład w drugim secie prowadziliśmy 17:14 i popełniliśmy dwa, trzy błędy z rzędu. Straciliśmy wówczas koncentrację i przegraliśmy seta. Próbowaliśmy jeszcze znaleźć nasz rytm gry, ale nie udało się – przyznaje Marco Falaschi.  (…)

GKS Katowice spisuje się w tym sezonie bez zarzutów jak na beniaminka PlusLigi. Drużyna ze stolicy woj. śląskiego ma na swoim koncie wiele zwycięstw oraz kilka niespodzianek. Nad wszystkim czuwa Piotr Gruszka, którego wszyscy doskonale znają z parkietów. Jak pracę swojego trenera ocenia Marco Falaschi? – Zupełnie normalnie. To jego drugi sezon w roli trenera. Ważną rzeczą jest, że był zawodnikiem, toteż momentami wie, co zawodnicy myślą. To dla nas bardzo ważne, ważne dla drużyny. Cały czas pracujemy wszyscy razem. Nie jest łatwo, ponieważ to pierwszy rok GKS-u Katowice w PlusLidze, ale wydaję mi się, że robimy dobrą robotę, ale możemy grać jeszcze lepiej. Postaramy się pozostać w pierwszej dziesiątce PlusLigi, co byłoby spełnieniem naszego celu – mówi na koniec kapitan GKS-u.

 

sportowefakty.wp.pl – AZS Częstochowa – GKS Katowice: fatalna seria AZS-u przedłużona

W spotkaniu 18 kolejki PlusLigi AZS Częstochowa przegrał z GKS-em Katowice 2:3. Najlepszym zawodnikiem spotkania został Tomasz Kalembka. To dwunasta porażka z rzędu dla częstochowian. (…)

Druga partia początkowo miała podobny przebieg. Znów dominował GKS, który prezentował się lepiej w ataku i defensywie. Katowiczanie mieli już cztery „oczka” zaliczki (17:13), ale zmiany dokonane przez trenera Bąkiewicza pomogły Akademikom odrobić straty. W końcówce dzięki serii zagrywek Bartłomieja Janusa AZS odskoczył rywalom. Środkowy posłał dwa asy i został bohaterem swojego zespołu. To pozwoliło Akademikom na wygranie pierwszego w tym roku seta. Po 10-minutowej przerwie nielicznie zgromadzeni w częstochowskiej hali kibice byli świadkami wyrównanego seta. Początkowo uskrzydleni triumfem w poprzedniej odsłonie gracze AZS-u mieli niewielką zaliczkę, ale katowiczanie błyskawicznie ją odrobili i sami wyszli na prowadzenie. Ich liderem był Karol Butryn, który był nie do zatrzymania w ataku, a do tego kąsał rywali zagrywką. W końcówce goście utrzymali nerwy na wodzy i nie dali sobie wyszarpać wygranej.  (…)

azsczestochowa.pl – Punkt jest, ale i jest porażka

AZS Częstochowa przegrał z GKS Katowice 2:3 w meczu osiemnastej kolejki PlusLigi. MVP spotkania został wybrany Tomasz Kalembka. Warto podkreślić, że gospodarze rozegrali naprawdę bardzo dobre spotkanie i niewiele zabrakło, aby dopisali do swojego konta dwa, a a nie jeden punkt.  (…)  Porażka w secie trzecim mobilizująco wpłynęła na Akademików. Nie zwiesili głów tylko od początku starali się narzucać przeciwnikom swój rytm gry. Dzięki bardzo dobrej zagrywce Buniaka wypracowali trzypunktową przewagę 8:5, zmuszając przy tym katowiczan do popełniania prostych błędów. Krótka przerwa na żądanie trenera Piotra Gruszki uspokoiła grę katowickiej Gieksy, która dość szybko doprowadziła do remisu 13:13. Chwilę później AZS po raz kolejny wyszedł na prowadzenie 17:14. W dużej mierze była to zasługa dobrej obrony w polu i szczelnego bloku. Częstochowianie wypracowanej przewagi punktowej nie dali sobie już wydrzeć z rąk i wygrali do 22.  Tie-breaka punktowego ataku ze środka rozpoczął Buniak 1:0. W dalszej części seta drużyny toczyły równą grę, ale przed zamianą stron to goście objęli prowadzenie 8:6. Biało-zieloni walczyli do końca, ale ostatecznie musieli uznać wyższość zespołu gości. W ostatniej akcji Krulicki skutecznie zaatakował ze środka 15:10.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Hokej

GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga