Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska krótka przesunięta – Wielkie brawa za walkę do końca i determinację w Kędzierzynie!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

STATYSTYKI MECZOWE GKS-u

Czas trwania spotkania – Mecz GKS-u z ZAKSĄ trwał 101 minut, z czego I set 31 min. – II set 34 min. – III set 36 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 26

Ilość zdobytych punktów – GKS 61: Butryn 22, Kapelus 12, Krulicki 8, Kalembka 8, Sobański 8, Falaschi 2, Pietraszko 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 15: Butryn 6, Krulicki 4, Kapelus 2, Kalembka 2, Falaschi 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 30: Butryn 10, Kapelus 8, Krulicki 7, Kalembka 4, Sobański 2, Falaschi 1, Pietraszko -1, Stańczak -1.

Ilość zagrywek – GKS 89: Falaschi 19, Kalembka 16, Butryn 13, Sobański 13, Kapelus 12, Krulicki 10, Pietraszko 6.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 18: Butryn 5, Kapelus 3, Kalembka 3, Sobański 3, Pietraszko 2, Krulicki 1, Falaschi 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 0:

Ilość przyjęć – GKS 72: Sobański 30, Kapelus 21, Stańczak 18, Krulicki 2, Kalembka 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 2: Sobański 1, Stańczak 1.
Procent przyjęcia dokładnego (perfekcyjne oraz dobre) – GKS 39%: Kalembka 100%, Krulicki 50%, Sobański 40%, Stańczak 39%, Kapelus 33%.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 21%: Krulicki 50%, Sobański 27%, Stańczak 22%, Kapelus 10%, Kalembka 0%.

Ilość ataków – GKS 96: Butryn 40, Kapelus 22, Sobański 15, Krulicki 8, Kalembka 8, Falaschi 2, Pietraszko 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 4: Butryn 3, Kalembka 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 7: Butryn 4, Sobański 2, Kapelus 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 52: Butryn 20, Kapelus 12, Sobański 8, Krulicki 5, Kalembka 5, Falaschi 1, Pietraszko 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 54%: Pietraszko 100%, Krulicki 63%, Kalembka 63%, Kapelus 55%, Sobański 53%, Butryn 50%, Falaschi 50%.

Ilość bloków punktowych – GKS 9: Krulicki 3, Kalembka 3, Butryn 2, Falaschi 1.

 

Spotkanie świetnie rozpoczęło się dla GKS-u, od prowadzenia 1:5. ZAKSA wyrównała dopiero w środku seta (13:13) i od tego momentu trwała zacięta gra na styku wynikowym, gdzie prowadzenie zmieniało się kilka razy. W przedłużonej końcówce seta, GieKSa miała nawet dwie piłki setowe, szkoda szczególnie tej pierwszej oddanej za darmo zepsutą zagrywką. Przy drugiej klasę pokazał rozgrywający mistrzów Polski zdobywając punkt kiwką. Gospodarze wykorzystali dopiero czwartą piłkę setową. Skuteczność w ataku na wysokim poziomie z obu stron – GKS miał 50%, a ZAKSA 53% – punktowo zliczono 14:17. Mistrzowie Polski w tym secie nie mieli żadnego asa czy punktowego bloka! GKS miał aż 5 bloków punktowych! więc w sumie mieliśmy więcej zdobytych punktów po własnych akcjach – 19:17! Błędy własne – GKS miał 13, a ZAKSA 9 – w kontekście końcowego wyniku troszkę za dużo z naszej strony. Przyjęcie lepsze ze strony gospodarzy – dokładne na poziomie 33% do 48%, a perfekcyjne na poziomie 25% do 17%. Wyniki trzymał nam Butryn zdobywając 7 oczek (43% skuteczności).

W drugiej partii od początku trwała zacięta walka punkt za punkt, z tym że ZAKSA pierwszy raz na prowadzenie wyszła dopiero przy wyniku 14:13! I już do końca kędzierzynianie utrzymywali dwupunktową przewagę, którą stracili w decydującym fragmencie (23:23). Następnie mieliśmy kopię poprzedniego seta i mocno przedłużoną końcówkę, gdzie żadna z drużyn nie odpuszczała ani na krok. Tym razem GKS miał tylko jedną piłkę setową przy wyniku 25:26, ale nie udało się zatrzymać ataku ze środka reprezentacyjnego środkowego, Mateusza Bieńka. Za to GieKSa pokazała charakter, bo wybroniła aż sześć piłek setowych ZAKSY i dopiero as serwisowy Wiśniewskiego zamknął tę partię. Skuteczność w ataku procentowo lepsza po naszej stronie – GKS 58%, a ZAKSA 54% – ale punktowo wyszło na remis 19:19. W asach i blokach tym razem lepsi byli kędzierzynianie i wygrali tę statystykę 2:5. Błędy własne prawie na remis – GKS 8 – ZAKSA 9. Przyjęcie zdecydowanie lepsze u gospodarzy – dokładne na poziomie 42% do 74%, a perfekcyjne na poziomie 13% do 30%. W ataku znów najlepszy Butryn – 7 oczek (46% skuteczności), którego wsparł Kapelus – 5 oczek (56% skuteczności).

W trzecim secie znów od początku walka punkt za punkt, z lekką przewagą mistrzów Polski. GieKSa pierwszy raz wyszła na prowadzenie przy wyniku 11:12 i taka gra trwała nieprzerwanie do samego końca. Udało się nawet wyjść na prowadzenie pod koniec seta (22:23), ale i to nie pomogło w wygraniu go. Znów w przedłużonej końcówce GKS nie wykorzystał aż trzech piłek setowych, sam broniąc trzech piłek meczowych ZAKSY! I dopiero przy czwartej szansie, Semeniuk zablokował atak Butryna, kończąc to nadzwyczaj wyrównane spotkanie. Skuteczność w ataku procentowo lepsza po naszej stronie – GKS 54%, a ZAKSA 51% – ale w punktach lepsi jednak minimalnie gospodarze 19:20. W asach i blokach lepsi mistrzowie Polski 2:4. Błędy własne – GKS 7 – ZAKSA 8. Przyjęcie bez zmian – dokładne na poziomie 42% do 56%, a perfekcyjne na poziomie 25% do 24%. Ponownie w GieKSie brylował Butryn – 8 punktów przy bardzo dobrej skuteczności 62%!

 

Ogólnie trzeba powiedzieć, że paradoksalnie po porażce trzeba być zadowolonym z gry GKS-u. Przez cały mecz ZAKSA nie miała większej przewagi w secie niż 2 oczka! Mało kto się spodziewał, że po słabym meczu z MKS-em Będzin, nasi siatkarze będą wstanie tak mocno postawić się mistrzom Polski. Rzadko się zdarza aby mecz trzysetowy trwał aż 101 minut! Tak jak pisałem w zapowiedzi meczowej, znaczna poprawa naszej gry, nie gwarantuje wygrania meczu z takim przeciwnikiem, co niestety dla nas sprawdziło się co do joty. Szkoda nie wykorzystanych tych kilku szans na wygranie choć jednego seta, ale właśnie w tych końcówkach wyszło większe doświadczenie siatkarzy ZAKSY. Skuteczność ataku procentowo była lepsza po naszej stronie – GKS 54% – ZAKSA 53% – ale punktowo lepsi kędzierzynianie 52:56. W GieKSie zabrakło asów serwisowych, a mistrzowie Polski mieli ich też niedużo bo 2. Za to w blokach punktowych to GKS był lepszy – 9:7, a razem po własnych akcjach punktacja była następująca 61:65 na korzyść ZAKSY. Błędy własne – GKS 28 a ZAKSA 26, obie ekipy dużo w zagrywce bo 18:19. Tylko w przyjęciu ustępowaliśmy wyraźnie mistrzom Polski – dokładne na poziomie 39% do 59%, a perfekcyjne na poziomie 21% do 24%. Indywidualnie numerem jeden GieKSy był Karol Butryn zdobywca aż 22 punktów, z których 20 zdobył atakiem (na 40 akcji czyli 50% skuteczności), do tego dorzucił 2 bloki punktowe. I tu warto podkreślić, że właśnie te 50% skuteczności w ataku było naszą najmniejszą wartością w całym zespole! Nasi środkowi mieli aż po 63%, a przyjmujący 55% oraz 53%! Zabrakło w naszym zespole asów serwisowych, które mogły przy tak wyrównanej grze zrobić różnicę. Po tak udanym meczu, wzrosną wymagania względem naszych siatkarzy, a kolejne wyzwanie przed nimi już w najbliższą środę gdy przyjdzie rywalizować z równie trudnym przeciwnikiem czyli Resovią Rzeszów!

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE GKS-u – po 23 meczach  (86 setów)

Czas trwania spotkań – Mecze GKS-u z trwały 2205 minut, z czego I set 607 min. – II set 603 min. – III set 609 min. – IV set 281 min. – V set 105 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 566: zagrywka 349, atak 137, siatka + inne 80.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 591: zagrywka 367, atak 162, siatka 25, inne 37.

Ilość zdobytych punktów – GKS 1342: Butryn 305, Kapelus 262, Sobański 177, Kalembka 156, Krulicki 144, Van Walle 140, Błoński 79, Falaschi 37, Pietraszko 33, Stelmach 6, Fijałek 3.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 450: Butryn 102, Kapelus 68, Kalembka 66, Sobański 56, Krulicki 53, Van Walle 37, Błoński 35, Falaschi 16, Pietraszko 12, Stelmach 4, Fijałek 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 892: Butryn 203, Kapelus 194, Sobański 121, Van Walle 103, Krulicki 91, Kalembka 90, Błoński 44, Falaschi 21, Pietraszko 21, Fijałek 2, Stelmach 2.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 514: Butryn 151, Kapelus 126, Van Walle 73, Krulicki 78, Kalembka 59, Sobański 34, Falaschi 14, Błoński 11, Stelmach 4, Pietraszko 2, Fijałek -7, Mariański -15, Stańczak -16.

Ilość zagrywek – GKS 1912: Kalembka 298, Krulicki 273, Kapelus 262, Sobański 245, Butryn 228, Falaschi 228, Van Walle 147, Błoński 114, Pietraszko 75, Fijałek 31, Stelmach 11.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 367: Kalembka 68, Butryn 57, Sobański 56, Krulicki 41, Kapelus 31, Błoński 30, Pietraszko 27, Van Walle 26, Falaschi 20, Fijałek 9, Stelmach 2.
Ilość asów serwisowych – GKS 111: Kalembka 21, Butryn 20, Sobański 20, Kapelus 13, Van Walle 10, Błoński 9, Krulicki 8, Pietraszko 5, Falaschi 5.

Ilość przyjęć – GKS 1594: Sobański 494, Kapelus 461, Mariański 210, Błoński 197, Stańczak 182, Krulicki 13, Stelmach 11, Kalembka 10, Falaschi 7, Pietraszko 5, Butryn 3, Fijałek 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 107: Sobański 32, Kapelus 29, Stańczak 16, Mariański 15, Błoński 10, Krulicki 2, Falaschi 2, Kalembka 1.
Przyjęcie negatywne – GKS 403: Sobański 143, Kapelus 109, Błoński 49, Mariański 43, Stańczak 43, Stelmach 5, Falaschi 4, Krulicki 4, Kalembka 2, Butryn 1.
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 296: Sobański 101, Kapelus 65, Mariański 59, Stańczak 41, Błoński 25, Krulicki 3, Kalembka 1, Stelmach 1.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 19%: Mariański 28%, Stańczak 23%, Krulicki 23%, Sobański 20%, Kapelus 14%, Błoński 13%, Kalembka 10%, Stelmach 9%.

Ilość ataków – GKS 2244: Kapelus 540, Butryn 515, Sobański 347, Van Walle 275, Kalembka 168, Krulicki 164, Błoński 156, Falaschi 36, Pietraszko 34, Stelmach 6, Fijałek 3.
Ilość błędów w ataku – GKS 162: Butryn 43, Kapelus 37, Sobański 21, Kalembka 16, Van Walle 15, Błoński 15, Krulicki 12, Pietraszko 3.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 192: Butryn 54, Kapelus 39, Sobański 34, Van Walle 26, Błoński 13, Kalembka 12, Krulicki 11, Pietraszko 1, Fijałek 1, Falaschi 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 1029: Butryn 254, Kapelus 230, Sobański 138, Van Walle 120, Kalembka 90, Krulicki 90, Błoński 63, Pietraszko 22, Falaschi 18, Stelmach 3, Fijałek 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 46%: Pietraszko 65%, Krulicki 55%, Kalembka 54%, Falaschi 50%, Stelmach 50%, Butryn 49%, Van Walle 44%, Kapelus 43%, Błoński 40%, Sobański 40%, Fijałek 33%.

Ilość bloków punktowych – GKS 202: Krulicki 46, Kalembka 45, Butryn 31, Kapelus 19, Sobański 19, Falaschi 14, Van Walle 10, Błoński 7, Pietraszko 6, Stelmach 3, Fijałek 2.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 25: Sobański 5, Kalembka 5, Błoński 4, Krulicki 4, Butryn 3, Pietraszko 2, Falaschi 1, Van Walle 1.
MVP – GKS 11: Kapelus 3, Butryn 3, Sobański 2, Błoński 1, Kalembka 1, Falaschi 1.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga