Dołącz do nas

Piłka nożna

Analiza formacji cz. 4 – napastnicy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Jeśli chodzi o napastników w rundzie wiosennej, to można powiedzieć tylko dwa słowa – Deniss Rakels. To Łotysz był jedynym napastnikiem na wiosnę, który cokolwiek zdziałał. Zawodnik młodzieżówki swojego kraju zdobył 6 bramek, a momentami jego forma naprawdę była wysoka – do tego stopnia, że kibice GKS w tej chwili bardzo żałują powrotu piłkarza do Zagłębia Lubin.

Wydawało się, że Rakels będzie miał silnego rywala w osobie Jewhena Radionowa. Po sparingach to jednak na Łotysza postawił trener. W pierwszym meczu z ŁKS Rakels nie spisywał się szczególnie, żeby nie powiedzieć słabo. Trudna płyta stadionu w Łodzi nie sprzyjała takiemu zawodnikowi, dlatego nie zaistniał. Lepiej było w spotkaniu z Wartą, kiedy strzelił efektownego gola. To co w grze Rakelsa zawsze było charakterystyczne to wahania formy i przez długi czas ciężko było zdefiniować tego piłkarza – czy jest on już zawodnikiem wysokiej klasy, czy pierwszoligowym przeciętniakiem. Raz tak naprawdę pokazywał się z jednej strony, raz z drugiej. W GieKSie nauczył się wiele, okazało się bowiem, że jest nie tylko egzekutorem, sępem czekającym na podania kolegów, ale także wykonuje olbrzymią pracę, cofa się po piłkę, rozgrywa, asystuje. Jeśli chodzi o pracę wykonywaną na boisku, to przypominał Macieja Żurawskiego, który również nieraz w Wiśle Kraków cofał się i na linię środkową, próbując odebrać rywalowi piłkę i skonstruować akcję. W przypadku Rakelsa nieraz to jednak był pewien wyraz bezradności (choć może akurat w rundzie wiosennej w małym stopniu), że nie ma wsparcia od kolegów, musi się zmagać z długimi piłkami, których 95% przegrywa.

Po bramce z Wartą dość długo Deniss nie strzelał gola, ale z Łęczną wywalczył rzut karny. W następnym meczu z Zawiszą był jednak jednym z najsłabszych na boisku. Miał kilka okazji do dobrych podań i strzałów w polu karnym, ale regularnie je marnował. Źle było także w Niecieczy i tam naprawdę mogło już irytować, że GKS nie ma egzekutora z prawdziwego zdarzenia, a zawodnika, który owszem wykonuje olbrzymią pracę, ale właśnie jako rozgrywającego. W końcu ze strony snajpera Rakels pokazał się z Flotą, gdzie strzelił dwie bramki, w tym jedną z karnego, a drugą po bardzo dobrym zwodzie. To było to, co chcieliśmy oglądać. Z Polonią Bytom już cała drużyna zagrała beznadziejnie, ale w przypadku Rakelsa napisaliśmy wówczas „Jak mu wyjdzie, to coś strzeli, jak gra słabo, to gra bardzo słabo”. Prawda odkryta podwójnie, ale coś w tym jest. Rakels w formie to świetny zawodnik, ale gdy tej formy nie ma, potrafi zagrać beznadziejnie. Na wiosnę mieliśmy więcej tych dobrych meczów. Tym bardziej, że Łotysz rzeczywiście osiągnął wysoką dyspozycję i poszły za tym gole w Stróżach, Jaworznie i Legnicy. W ciągu 4 kolejek Rakels strzelił 3 bramki, a mogło być jeszcze lepiej, ale z Tychami nie wykorzystał rzutu karnego. W międzyczasie zagrał jeden mecz w pomocy, o czym pisaliśmy w osobnym artykule. Ostatni dobry mecz napastnik rozegrał w Brzesku, gdzie co prawda gola nie strzelił, ale strzelał celnie kilka razy, po faulu na nim był rzut karny, a także zaliczył asystę. Niestety ostatnie jego spotkanie w GKS – z Arką – było słabiutkie. Potem Raki dostał wolne i już w naszym zespole nie zagrał.

Początek rundy był zmienny w wykonaniu napastnika, ale końcówka była bardzo dobra. Piłkarz strzelał asystował, był aktywną i bardzo ważną postacią w zespole GKS. Niestety na tym skończyła się jego przygoda z klubem z Bukowej. W Katowicach bardzo się rozwinął i stał się zawodnikiem pełną gębą. Co dalej zrobi ze swoją karierą, zależy już tylko od niego. Na razie wyjechał na obóz z Zagłębiem Lubin do Austrii.

Ponadto jeśli chodzi o atak w GKS, była istna posucha. Naturalnym zmiennikiem i nominalnym napastnikiem miał być Jewhen Radionow. Niestety zawodnik na początku dostawał zaledwie po 2-4 minuty w meczu i nie miał szans zaprezentować czegokolwiek. W meczu z Zawiszą wybiegł w podstawowym składzie, ale nie był typowym napastnikiem. W spotkaniu z Kolejarzem brał udział w akcji, po której GKS zdobył kontaktową bramkę. Swoją szansę od pierwszej minuty w ataku dostał z Sandecją i wypadł bardzo blado. Zaczęliśmy zauważać, że oprócz kwestii piłkarskich (przeskok z III do I ligi?) szwankuje dyspozycja i siła fizyczna. Zawodnik dość łatwo dał się przepychać z rywalami, był wolniejszy, dawał się wyprzedzać, brakowało zadziorności. Nadal nie dostawał wielu szans, ale miał okazję pokazać się przez pół godziny w Brzesku oraz całą drugą połowę w Grudziądzu. Niczego pozytywnego o jego grze nie można było powiedzieć, zawodnik był bardzo nieefektywny i grał po prostu słabo. Podobnie jak w meczu ostatniej kolejki z Dolcanem. Na chwilę obecną Ukrainiec okazał się niewypałem, ale prawdopodobnie jeszcze szansę w GKS dostanie. GKS nie może się go pozbywać, bo napastników w naszym klubie jest jak na lekarstwo. Miejmy nadzieję, że Żenia na jesień odpali i będziemy mieli z niego pociechę. Rakels też na początku grał słabo…

W końcówce rundy trener kombinował z napadem jak mógł i próbował w nim ściągniętych z pomocy Przemysława Pitrego i Arkadiusza Kowalczyka. Pitry zagrał w meczu z Olimpią i nie wyszło to najgorzej, ale na dzień dzisiejszy zawodnik jest typowym pomocnikiem i na tej pozycji GKS ma z niego najwięcej korzyści. Choć trzeba powiedzieć też, że wobec absencji Rakelsa kto wie, czy to jednak nie będzie jakieś rozwiązanie. Arek Kowalczyk został spróbowany w Olsztynie i w meczu z Dolcanem (druga połowa) i wyglądało to bardzo słabo, nie znajdował się w dobrych sytuacjach, marnował podania. To nie była udana runda piłkarza, co jest zastanawiające w obliczu niezłej zimy. Jedno jest pocieszające – tak złej rundy zawodnik mieć już nie będzie, więc można być optymistą. Jako ciekawostkę należy odnotować kilkunastominutowy występ w Brzesku Pawła Szołtysa. 16-latek posmakował wielkiej piłki, debiut ma zaliczony jako najmłodszy w historii w GKS. W samym meczu nie miał okazji zbyt wiele pograć, spróbował ze dwóch indywidualnych akcji. Miejmy nadzieję, że to przyszłość GieKSy!

Podsumowanie
Rzeczywistość jest jednak na razie ciemna jeśli chodzi o napastnika. W trybie pilnym przydałby się ukształtowany snajper, zawodnik mający jako takie doświadczenie i umiejętności. Bo na chwilę obecną trener Górak z nominalnych napastników ma tylko do dyspozycji Radionowa i nieopierzonego Szołtysa, a reszta to łatanie dziur piłkarzami z pomocy, którzy co prawda też kiedyś byli napastnikami, ale to dawne czasy. Jedynie więc można powiedzieć – królestwo za napastnika. Cała kadra wygląda przyzwoicie, bo wszyscy kluczowi zawodnicy zostali, ale to jest właśnie ta jedna rysa na szkle. Więc możliwości są dwie – albo GKS zakontraktuje kogoś wartościowego, albo będziemy musieli mocno trzymać kciuki za Radionowa, aby pokazał się z dużo lepszej strony niż na wiosnę.

2 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

2 komentarze

  1. Avatar photo

    ddd

    29 czerwca 2013 at 12:15

    Rakelsa nie ma a wzmocnień brak …czarno widzę ten przyszły sezon a o awansie bym na pewno nie krakał

  2. Avatar photo

    meme

    29 czerwca 2013 at 18:58

    myslec o awansie można ale trzeba kupić dwóch no dobra …jednego bardzo dobrego napastnika . Inne formacje są bez zarzutów b dobry bramkarz b dobra obrona przyzwoita pomoc słabiutki atak i przeciętny trener oraz najlepsi kibice

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Plusy i minusy po Rakowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.

Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.

Plusy:

+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.

+ Jędrych i Klemenz 
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.

Minusy:

– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.

– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.

– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.

Podsumowanie:

GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.

To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.

Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.

GieKSiarz

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Widzew rywalem GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.

Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.

Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.

Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna Wideo

Doping GieKSy w Częstochowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga