Dołącz do nas

Piłka nożna

Brzęczek i Kocian o meczu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po meczu odbyła się konferencja prasowa, na której wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn.

Jan Kocian (trener Podbeskidzia Bielsko-Biała):
Wygraliśmy 2:1, najważniejsze są trzy punkty. Myślę, że zagraliśmy ważny mecz, ważne zwycięstwo na trudnym terenie, z trudnym przeciwnikiem, dobrze zorganizowanym. My też jednak zagraliśmy dobry mecz taktycznie, przed mecze zrobiliśmy zmiany ustawienia, z dwoma defensywnymi pomocnikami. Zadania taktyczne piłkarze spełniali do końca. Wiedzieliśmy, że GKS jest bardzo mocny w ataku. Przez 85 minut zneutralizowaliśmy rywala, dopiero pod koniec, jak weszli Lebedyński i Prokić, zrobiło się nam trochę nerwowo. Duże gratulacje dla drużyny, bo takie zwycięstwo jest bardzo dobre dla całego zespołu. Gratuluję Lewickiemu, że w ostatnich meczach gra tak dobrze.

Jerzy Brzęczek (trener GKS Katowice):
Gratuluję i dziękuję chłopakom za walkę i zaangażowanie. To był kolejny mecz, w którym przeciwnik ma przypadkową sytuację p ostałym fragmencie i zdobywa bramkę. My stwarzamy te sytuacje, uderzamy w słupki, poprzeczki i to szczęście nam nie sprzyja. Myślę, że pozytywne jest to, że marzec się kończy. Mam nadzieję, że od kwietnia to szczęście się do nas uśmiechnie, bo zawodnicy zasługują na to, poprzez pryzmat tego, jak grają. Wiem, że to jest trudne dla wielu, ale nie poddajemy się. Jestem pewien, że do samego końca będziemy walczyć o awans. Ta negatywna seria, patrząc z perspektywy czterech meczów i dwóch punktów nie jest dla nas pozytywna. Nie jesteśmy z tego zadowoleni, ale najgorsze byłoby spuścić głowę i powiedzieć, że nie mamy takiego potencjału. My ten potencjał mamy, pełen wiary w to, że ta karta się odwróci.

Pytanie redakcji GieKSa.pl do trenera Brzęczka
Po meczu w Sosnowcu wydawało się, że jedyną logiczną zmianą jest Prażnovsky za Wisia. Dzisiaj wszedł Goncerz i Cerimagić zastępując Prokića i Lebedyńskiego, którym tak naprawdę można było zarzucić jedynie brak skuteczności. Nie ma pan wrażenia, że trochę przekombinowaliśmy?

Absolutnie nie. Mieliśmy sytuacje, doszliśmy do nich. Po meczu łatwiej jest zawsze powiedzieć. My w każdym meczu stwarzamy dużo sytuacji. Ceri, który dzisiaj wystąpił, z powodu czego nie mógł zagrać Proki, miał swoje sytuacje, szczególnie tę przy stanie 0:0. Oczywiście można dywagować, ale w poprzednich meczach wspomniani zawodnicy byli i też nie potrafiliśmy wygrywać. Na pewno decyzja o takim ustawieniu nie wynikała z tego, że tamci grali słabo. Ci którzy grają od pierwszej minuty, nawet jeśli robimy zmiany, dają nam dobrą jakość. Nie zgodzę się z opiniami, że zagraliśmy słabo czy w drugiej połowie nie wytrzymujemy tempa. Patrząc na niuanse, są one przeciwko nam.

Odpowiedź na pytanie Dariusza Leśnikowskiego, o jakie niuanse chodzi:

Najgorzej byłoby powiedzieć, że się do czegoś nie nadajemy. Ja jestem dumny z tych chłopaków. Ciągle mówi się, że nie wytrzymujemy po przerwie, a nikt nie popatrzył na Zagłębie Sosnowiec, gdzie trzech zawodników rywali łapały skurcze i były zmiany. Poprzez to, że komentatorzy takie rzeczy powtarzają, ludzie tego słuchają. Fakty przeczą przeciw nam, bo tracimy bramki, ale to nie ma nic wspólnego z tym, że jesteśmy fizycznie słabsi. Prosty przykład, piłka odbija się od nogi Kamyka, wpada pod nogi przeciwnika – takie są okresy w piłce. Nie mogę złego słowa powiedzieć na jakość gry zawodników.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

21 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

21 komentarzy

  1. Avatar photo

    Fjodor

    1 kwietnia 2017 at 00:09

    Brzęczek, do czego doszliśmy? Do sytuacji??? Dochodzą to do orgazmu nasi pachnący inaczej sąsiedzi jak widzą, co gramy!!!

  2. Avatar photo

    psz

    1 kwietnia 2017 at 00:24

    Kocian oddał co najważniejsze: „Przez 85 minut zneutralizowaliśmy rywala, dopiero pod koniec, jak weszli Lebedyński i Prokić, zrobiło się nam trochę nerwowo”.

    No właśnie, dlaczego Prokić z Lebedyńskim przez większa część meczu grzali ławę? I dlaczego nasz trener opowiada na konferencjach coraz większe dyrdymały?

  3. Avatar photo

    Fjodor

    1 kwietnia 2017 at 00:43

    Shellu, wiem, że jesteś grzeczniejszy i bardziej wyważony niż większość z nas, ale powinieneś po odpowiedzi Brzęczka na pytanie Leśnikowskiego powinieneś zadać jeszcze jedno: „TRENERZE, CO PAN PALIŁ???!!!”

  4. Avatar photo

    ptd.gns

    1 kwietnia 2017 at 02:03

    Co ten Brzęczek pierdzieli. Walka ? Zaangażowanie ? Jakość? Dobra gra ?
    Kiedy? Na pewno nie dziś.

    Tu trza grać a nie liczyć na szczęście. Przez 80 minut tego nie było widać. Końcówkę pobiegali i tyle.

  5. Avatar photo

    kejta

    1 kwietnia 2017 at 03:15

    No chyba mnie huj strzeli za przeproszeniem!!
    Mielismy 2 tyg wolnego a on mowi ze pozytywne jest to ze sie marzec konczy i od kwietnia szczescie zacznie nam sprzyjac!!
    Co to kurwa wogole ma byc za stwierdzenie?!?! Trzymajcie mnie
    Cygan pokaz jaja i zwolnij go puki jeszcze mozemy uratowac ten sezon!!
    Brzeczek out out out !!!

  6. Avatar photo

    1964

    1 kwietnia 2017 at 08:05

    Podobno karta obróci się w lipcu!Brzęczek brzęczy a Motała w zime się zamotał z transferami.A miasto tylko zaciera ręce.kopacze kopią się po czołach,miasto zadowolone.Panu K.upie śni się siatkarska potęga w Kato.

  7. Avatar photo

    Jacek T.

    1 kwietnia 2017 at 08:11

    Brzęczek nie kompromituj sie, miej jaja i odejdź! Brzeczek OUT!

  8. Avatar photo

    kibic

    1 kwietnia 2017 at 08:41

    On jak i zarzad nie maja jaj ,jesli niechca awansu niech powiedza nam to otwarcie,a w tedy trzeba podzienkowac panu trenerowi,Motali za te poznanskie oszczednosciowe transfery i paru pilkarzom dlaczego prezes milczy chca nam siatkowka zamydlic oczy czy wreszcie kibice zaczna bojkotowac te gowno co sie teraz dzieje co ze stadionem dlaczego niema nasisku na miasto co robi nas za idiotow dopuki nie zacznie sie budowa stadionu tak dlugo nie bedzie mysli o awansie,za nie dlugo wybory i zaczna nas bajerowac a potem i tak nic stego,sory ale oni powinni sie dogadac z Chorzowem i stadion powinien byc na Bukowej a nie zadne krecenie,jesli teraz nic nie zrobia to gdy wygraja wybory ukruca kase na klub,nici ze stadionu i na wieki bedzie 1 liga

  9. Avatar photo

    Kato

    1 kwietnia 2017 at 08:42

    Brzeczek Raus co Ty bredzisz….na Ciebie już się patrzeć nie chce tym bardziej słuchać.Kogo Wy chcecie przyciągnąć na trybuny taką grą.Blaszok był full i głośny w latach 90tych teraz przyjezdnych bardziej słychać

  10. Avatar photo

    antek1964

    1 kwietnia 2017 at 08:49

    Cygan jest wolny fachowiec od awansów nazywa się Mandrysz Rusz dupe i go zatrudnij

  11. Avatar photo

    bce

    1 kwietnia 2017 at 09:08

    No i zas w ryj!!!
    Wyprowadźcie mnie z błędu. Mam wrażenie takie, że trener może chce awansu tylko góra go ciśnie żeby go nie było-myśl p.Ku…pa( panu się marzy druga Barcelona z czym do ludzi?). Lepiej walnąć jeszcze z 4 galerie 8 dyskontów , bane nie wiem po choinkę. Skład przekombinowany. Jak można Lebka posadzić na ławce góra panu każe.
    Pier… nie biorę już wolnego na szpil urlopu mi braknie. Jak można rozpieprzyć najlepszą linie obrony w lidze przez 3-miechy?
    Kończe bo mocniejsze słowa cisna się na usta.
    Ze Zniczem jak będzie remis to bedzie dobrze.

  12. Avatar photo

    falko

    1 kwietnia 2017 at 09:43

    Brzęczek nie pierdol tylko bier się z tąd puki nie wszystko stracone jeszcze ze dwa takie piękne szpile i będzie pozamiatane Brzęczek AUT

  13. Avatar photo

    Lukasz

    1 kwietnia 2017 at 10:11

    Kurwa rozumiem 2pkt w czterech meczach ale do huja pana fachowcy od siedmiu bolesci, skonczcie pierdoleniem Brzęczek out, zmieniamy trenera itd. Co Wy kurwa myślicie że to jest gra na PS4 ??? Nie bronie zespołu ale czego wy oczekujecie po nagłej zmianie trenera? Bo chyba tylko kolejnego wkurwia ja się po hujowych meczach.

  14. Avatar photo

    1964

    1 kwietnia 2017 at 10:13

    Brzęczek pierdoli o jakiś kartach.a fakt jest taki że farta miał jesienią.teraz wyszło szydło z worka jaki to zajebisty treneiro.nie da się grać non stop na 1-0.Kurwa my nie strzeliliśmy w tym sezonie więcej niż 2 bramki.Ja Brzęczka już bym zwolnił nie czekając do meczu ze zniczem.Jest opcja z Mandryszem!

  15. Avatar photo

    ...

    1 kwietnia 2017 at 11:22

    Jak pisałem przed sezonem,że gówno będzie a nie awans i żeby frajerzy kupowali karnety to mi wykasowali komentarze!! Przestańcie z tym trenerem,piłkarzami….To władze klubu(Miasto)decydują o braku awansu.Trener i kopacze dostali szlaban na awans-po raz enty a frajerzy kibice po raz kolejny dali się nabrać.Ja mam pytanie:ILE RAZY MOŻNA DAĆ SIĘ NABRAĆ NA TE SAME NUMERY,NO ILE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

  16. Avatar photo

    Gieksiorz

    1 kwietnia 2017 at 11:43

    co wy kurwa robicie z tym klubem?gra zero,organizacja zero,stadion ciagle marzenia,galerii krupa umisz tylko nabudować ,może metro ciulnij,albo nastepna nitke bany.w radzie miasta albo większość to gorole z ajdrajchu albo smierdziele bo nie rozumiem jak nie może im zalezec na silnym klubie.ciagle tylko pierdolenie o awansie,stadionie itd.znowu nas zrobili w ciula!!!za rok chyba na Górnik karnet kupuje.

  17. Avatar photo

    Gieksiorz

    1 kwietnia 2017 at 12:01

    musi być efekt nowej miotły,trzeba chopa z jajami a nie wydumana pizde.i tak nie ma nic do stacenia już.moze trener Mandrysz?

  18. Avatar photo

    Irishman

    1 kwietnia 2017 at 15:43

    Brzęczkowi się pomyliło, bo to dopiero dziś jest 1 kwietnia. Choć właściwie to on od dawna postepuje tak jakby był Prima Aprilis!!!
    Z tym, że to niestety nie jest śmieszne…

  19. Avatar photo

    Irishman

    1 kwietnia 2017 at 15:48

    Aha, Panie Prezydencie, jak ma być nowo linia bany zamiast stadionu, to proponuja na Giszowiec….

  20. Avatar photo

    Irishman

    1 kwietnia 2017 at 15:53

    I na koniec…
    UUUFF…kończy się marzec więc terasz już będzie lepiej. ale co to będzie w maju, w końcu to też miesiąc na „M”?????

  21. Avatar photo

    maks

    1 kwietnia 2017 at 22:38

    Brzęczek von z Katowic……

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga