Dołącz do nas

Felietony

Coś dla masochistów…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Nadszedł czas podsumowań. Czas trudny dla nas, bo sezon zakończył się klęską. Z niekłamanym niesmakiem, ale i poczuciem obowiązku mamy dla Was kilka artykułów na koniec rozgrywek sezonu 2016/17. Jak zawsze – zaczynamy do sprintu przez rundę, częściowo z naszymi cytatami z pomeczowych artykułów. Tylko dla Czytelników o mocnych nerwach.

Dla dodania pikanterii dodajemy wypowiedzi pomeczowe trenera i piłkarzy.

Z nieba do piekła
To był najprzyjemniejszy moment w tym roku. W pierwszym meczu, na wyjeździe z liderem, GKS po dwudziestu kilku minutach prowadził 2:0. Potem zaczęła się obrona Częstochowy i szczęśliwie udało się zakończyć mecz remisem. Wtedy pisaliśmy, że „takimi meczami robi się awans”. Jak się okazało, było to preludium to tego, że gdy jest zbyt dobrze, to nasi zawodnicy muszą coś spieprzyć.

– Gratuluję obu drużynom stworzenia takiego widowiska, widać było, że obie drużyny walczą, aby zwyciężyć – mówił trener Brzęczek.

–  Nie możemy się załamywać, zostało 14 meczów i gramy dalej – powiedział Dawid Abramowicz.

Pierwsza okazja na wejście na fotel lidera została spieprzona.

Ofensywny impotent strzela nam dwa gole
Niebywałe było to, że Stomil przez ponad godzinę nie potrafił zbliżyć się do naszego pola karnego. GKS dominował i prowadził. I w końcu po tej godzinie rywale zrobili jedną akcję i strzelili gola. Łapaliśmy się za głowy. Udało się jednak znów wyjść na prowadzenie i już niemożliwe było to, żeby drugi raz się tak sfrajerzyć. A to zrobił zespół. W końcówce to Stomil powinien wygrać, bo miał lepsze sytuację. Nasz rozum nie był w stanie pojąć, jak można było nie wygrać, wygranego meczu.

– Dziękuję chłopakom jednak za zaangażowanie. Nie jesteśmy zadowoleni z punktu, ale patrząc przez pryzmat tego, jak ten mecz wyglądał to myślę, że można być zadowolonym – zaczął już odlatywać Brzęczek. Temat gratulacji za sfajdane mecze pojawi się jeszcze wielokrotnie.

– Być może wkradła się większa nonszalancja w naszej grze. Szczególnie przy stanie 2:2 – podsumował Kamil Jóźwiak.

Druga okazja na wejście na fotel lidera została spieprzona.

Frajerstwo stulecia
Do teraz nie można zrozumieć, jak GKS nie wygrał w Sosnowcu. Piłkarze Zagłębia grali taką żenadę, jakiej nie powstydziliby się nasi piłkarze. Kibice wyzywali ich od kurew i żeby zeszli z boiska. W stronę schodzących do szatni leciały takie wiązanki, jakich nigdy nie było na Bukowej. Trzeba było z uśmiechem na twarzy dobić rywala. Tymczasem nasze patałachy już dwie minuty po przerwie straciły bramkę i tak ich to załamało, że nie mogli zrobić kompletnie nic. W drugiej połowie już nie istnieli. Wydawało się, że bardziej sfrajerzyć niż ze Stomilem się nie da. Piłkarze GKS pokazali, że nigdy nie należy mówić nigdy.

„ Możemy kilkoma meczami (a pamiętajmy też o niedawnych porażkach w Bytowie i Suwałkach) zaprzepaścić cały sezon i wszelkie szanse.
Mimo, że jesteśmy już na końcu tego pomeczowego felietonu nasuwa się ciągle to samo pytanie, co na początku i zaraz po meczu… Jak do diabła można było drugi raz z rzędu nie wygrać meczu, który jest wygrany? Jak można było to tak spieprzyć?… Weźcie się do cholery ogarnijcie!” – pisaliśmy w pomeczowym felietonie.

– Nie twierdzę, że to problem mentalny. Są czasem takie sytuacje, że na tym etapie po tych trzech spotkaniach zbyt łatwo tracimy bramki. Na jesień w taki sposób nie traciliśmy. Teraz przeciwnik stwarza jedną sytuację i jest ona wykorzystana (…) Patrząc z perspektywy może będzie dla nas łatwiej, jeśli będziemy gonić tę czołówkę – złotą myślą błysnął trener.

Trzecia okazja na wejście na fotel lidera została spieprzona.

Asystent Kamiński
Mecz z Podbeskidziem był średni, ale można było pokusić się o wygraną. Niestety nie da się tego zrobić, jeśli przy stanie 0:0 popisuje się głupią asystą wprost pod nogi przeciwnika, co uczynił Kamiński. Kolejny mecz z rzędu przegrany i po czterech kolejkach mieliśmy na wiosnę tylko dwa punkty.

Oddajemy głos trenerowi Brzęczkowi:
Gratuluję i dziękuję chłopakom za walkę i zaangażowanie. To był kolejny mecz, w którym przeciwnik ma przypadkową sytuację p ostałym fragmencie i zdobywa bramkę. My stwarzamy te sytuacje, uderzamy w słupki, poprzeczki i to szczęście nam nie sprzyja. Myślę, że pozytywne jest to, że marzec się kończy. Mam nadzieję, że od kwietnia to szczęście się do nas uśmiechnie, bo zawodnicy zasługują na to, poprzez pryzmat tego, jak grają.

– Ja jestem zdania, że dobrze gramy tylko brakuje nam szczęścia w sytuacjach – dodał Kamiński.

– Oczywiste jest to, że wolelibyśmy zamienić piękne granie na sytuacje i strzelenie gola na 1:0 – skonstatował Foszmańczyk.

Trener i piłkarze byli już w innym świecie, w alternatywnej rzeczywistości.

Czwarta okazja na wejście na fotel lidera została spieprzona.

Pogrom w Pruszkowie
GKS odkuł się w starciu z przyszłym spadkowiczem. Po raz pierwszy od 30 spotkań strzelił trzy gole w meczu. Zwycięstwo byłoby minimalne, ale wprowadzony Prokić na koniec dwa razy trafił do siatki rywali.

-Gratuluję chłopakom zwycięstwa, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że przyjeżdżaliśmy na bardzo trudny teren, do drużyny, która pokonała Zagłębie Sosnowiec i która zremisowała u siebie 3:3 z Chojniczanką, czyli z drużynami, które są głównymi kandydatami do awansu – podsumował trener.

Powtórka w Puławach
Znów z przyszłym spadkowiczem i znów wygrana trzeba bramkami. Co prawda Wisła grała na stojąco, ale GKS umiał to wykorzystać. Cieszyliśmy się, że w końcu zaczynamy wygrywać i to wysoko, to miał być przełom.

– Mam nadzieję, że to jest dla nas początek dłuższej serii, w której nie będziemy tracić bramek – nadzieją żył szkoleniowiec.

– Teraz chcemy zrobić serię wygranych, ale ona sama nie przyjdzie. Musimy się namęczyć by takie mecze wygrywać – dodał Grzegorz Goncerz.

Żenada w Wielki Czwartek
Miedź targana wewnętrznymi problemami i mająca wkurzonych kibiców przyjechała do Katowic i przez dłuższy czas grała na remis. My mogliśmy strzelić gola, ale Mandrysz skaleczył dwustuprocentową sytuację. W końcu rywale stwierdzili, że w takim razie to oni sobie wygrają w Katowicach. I strzelili szybkie dwie bramki i do widzenia.

Nie wytrzymaliśmy w pomeczowym felietonie:
„Nie da się przechodzić już obok tego obojętnie. GieKSa na boisku znów, po raz już chyba tysięczny, sfrajerzyła się kompletnie, totalnie i nie pozostawiając wątpliwości. Złość i frustracja. Człowiek latami poświęca się temu klubowi, cały czas na nowo rozgrzewają się nadzieję na lepsze jutro i gdy już, już wydaje się, że może być naprawdę dobrze – notorycznie dostajemy w pysk od piłkarzy. Ileż to już było tych meczów, które mają być przełomowe? Ileż to już razy mówiliśmy, że coś może być mentalnym impulsem? Ile razy w tej rundzie mogliśmy wskoczyć na pozycję lidera?… Co do ostatniego pytania, odpowiedź brzmi – pięć. Pięć pieprzonych razy mieliśmy okazję wskoczyć na lidera. Wystarczyło tylko wygrać mecz. Jeden mecz. Jeden z pięciu. Po tym meczu mieliśmy mieć osiem punktów przewagi nad Miedzią i wyłączyć ją z rywalizacji z nami”.

– Po raz pierwszy jestem bardzo wściekły na to, co zrobiliśmy, tym bardziej, że w dwóch poprzednich meczach wypracowaliśmy sobie niezłą sytuację, a dzisiaj to wszystko zaprzepaściliśmy. Jeśli nie będziemy wygrywać na naszym stadionie, to trudno myśleć o awansie – mówił trener.

– Wszyscy w klubie chcemy awansu i mam prośbę do wszystkich by w tym momencie cała GieKSa była razem bo wsparcie w takich momentach jest temu klubowi potrzebne. My będziemy walczyć do końca, dziś jesteśmy strasznie wkurwieni po tym meczu w którym Miedź nie grała wielkiej piłki a strzeliła nam dwie bramki – bredził Bartłomiej Kalinkowski.

Jedyny wartościowy mecz
Przegrywali 0:2 i grali w dziesiątkę w Mielcu. Po doprowadzeniu do remisu znów stracili gola, ale znów wyrównali. Nie liczymy tutaj wygranych ze zdegradowanymi słabeuszami czy również słabymi Tychami jako wartościowe rezultaty, bo takie mecze wygrywać to jest obowiązek. Natomiast remis w takich okolicznościach z dobrze dysponowaną stalą dawał nam wiele nadziei.

– Pokazaliśmy charakter, gdy przegrywaliśmy 0:2 a potem 2:3 i strzeliliśmy wyrównującą bramkę. Myślę, że dziś drużyna zdała egzamin, patrząc na warunki tego spotkania ten punkt jest dla nas cenny i mam nadzieję, że dzięki temu niektórzy w swoich głowach przestawią sobie jeszcze bardziej pewne sprawy – mówił trener. O jakich „pewnych sprawach”? Tego nie wiemy.

– Na inne zespoły nie patrzymy – dodał Tomasz Foszmańczyk.

Wysoko z Tychami
GKS Tychy wcale nie był na straconej pozycji i miał kilka bardzo dobrych sytuacji, ale ratował nas Nowak. W końcu katowiczanie zaczęli strzelać bramki i udało się to im trzy razy. Pierwsza z dwóch planowych wygranych stała się faktem.

– Na początku wiosny przeciwnik miał jedną sytuacją i wykorzystywał. Dla nas najważniejsze, że nie straciliśmy bramki i zdobyliśmy trzy punkty – znów wracał do „pecha” trener.

– Nie trzeba nas specjalnie motywować, teraz pozostałe spotkania będą dla nas jak derby. Musimy grać o 3 punkty by w czerwcu cieszyć się z wiadomo czego – dodawał Kamiński.

Dreszczowiec w Siedlcach
Po dramatycznym spotkaniu (ale dobrym) GKS wygrał w Siedlcach 1:0. Sytuacji było całe mnóstwo, ale do końca musieliśmy drżeć o wynik. Rywale mieli jedną bardzo dobrą akcję, ale jej nie wykorzystali.

– W następny piątek czeka nas mecz z liderem, w 7-8 dni rozegramy 3 spotkania i po nich będzie wiele wyjaśnień – mówił trener.

Te trzy nadchodzące mecze to miały być Sandecja, Górnik i Kluczbork…

Olbrzymi zawód w meczu dekady
To miał być mecz dziesięciolecia, mecz z liderem, na zbliżenie się do niego na jeden punkt. Mecz, który miał nas bardzo znacznie zbliżyć do ekstraklasy. I na tyle podbudować morale po dwóch wygranych, że siłą rozpędu do tej ekstraklasy wjedziemy. Tymczasem GKS zagrał bez ambicji, bez walki, jedno z najsłabszych spotkań w sezonie. Zagrali tak, jakby nie chcieli wygrać. W efekcie przegrali.

– Jako całość nie podjęliśmy agresywnej gry, zbyt dużo razy po odbiorze piłki rozgrywaliśmy niedokładnie i na dzisiejszego przeciwnika to było za mało. W dzisiejszym spotkaniu cała drużyna zagrała fatalnie z wyjątkiem ostatnich 12-14 minut – mówił trener.

„Paradoks i tragikomizm tej sytuacji to fakt, że nadal mamy szanse. Naprawdę grając tak tragicznie, cudem jest, że mamy zero punktów straty do strefy awansu. Bogu powinniśmy dziękować, bo tylko dzięki równie żenującej postawie Zagłębia Sosnowiec jesteśmy w tym miejscu. Inni jednak nie próżnują i Sandecja już jest jedną nogą w ekstraklasie, a cała grupa pościgowa zaraz do nas doskoczy” – pisaliśmy w pomeczowym felietonie.

Utrata sprawstwa
Wygrywając w Zabrzu mielibyśmy jeszcze prawie wszystko w swoich nogach. Nawet mimo beznadziejnej porażki z Sandecją. GKS zagrał niby bardziej ambitnie, ale nie potrafił sobie stworzyć wielu sytuacji. W efekcie słabo grający Górnik wygrał to spotkanie. Piłkarze GKS zawalili dwa mega ważne mecze na finiszu rozgrywek. I przez to uzależnili się już bardzo mocno od wyników innych drużyn.

– Dziękuję moim chłopakom, jestem dumny z tego, co dziś zaprezentowali, jaki poziom gry – ta wypowiedź po meczu trenera to już był wyraz zidiocenia. GKS przegrywa awans, a ten pieprzy o dumie z chłopaków. Trudno się dziwić, że z tym trenerem przegraliśmy.

– Dziś z pełną świadomością mogę powiedzieć, że byliśmy drużyną lepszą. Zadecydował jeden stały fragment gry. W drugiej połowie to była pełna nasza dominacja – kolejną idiotyczną wypowiedzią popisał się Kamiński.

„Po katastrofach z wiosny, wspomnianych porażkach u siebie, przyszły dwa zwycięstwa – z Tychami i Siedlcami. Mimo wielu strat punktowych, tydzień temu z kawałkiem wyrobiliśmy sobie naprawdę może nie autostradę, ale drogę szybkiego ruchu do ekstraklasy. Każdy mówił, że nadchodzą dwa kluczowe mecze, które będą prawdopodobnie decydować o naszym losie. I nie potrafiliśmy zdobyć ani bramki, ani punktu. Oba te mecze zostały zawalone tak samo, jak wszystkie poprzednie istotne spotkania tej rundzie. Łudziliśmy się, że schemat będzie inny, ale znów na darmo. Było dokładnie tak samo” – brzmiał nasz komentarz.

Pogrzeb
Do Katowic przyjechał MKS Kluczbork. Ostatnia, już zdegradowana do drugiej ligi drużyna. Najsłabsza. Dostarczyciel punktów. Ekipa, która nie wygrała na wyjeździe jednego meczu. GKS musiał wygrać i liczyć na dwa potknięcia Zagłębia w trzech ostatnich kolejkach oraz jedno Chojniczanki (oba te zdarzenia miały miejsce). GKS prowadził 2:0 i wydawało się, że spokojnie wygra. Ale przyszedł jeden gol Kluczborka i zaraz drugi. Katowiczanie przestali grać w piłkę, zaczęli kaleczyć jak tylko się da. I w 94. minucie dali sobie wbić gola z połowy boiska. Absolutna klęska i pogrzebane nadzieję.

– Prowadziliśmy 2:0 i przegraliśmy 2:3, tak więc jednak nie zasłużyliśmy na to, by awansować w tym sezonie – powiedział Brzęczek i uciekł z konferencji nie pozwalając zadać sobie pytań.

Piłkarze dostali zakaz wypowiadania się do mediów.

GKS w kompromiutującym stylu przegrał walkę o ekstraklasę w tym sezonie, a mecz z Kluczborkiem i ostatnia bramka były tego symbolami.

Bezczelność w Grudziądzu
Jakby tego było mało, tydzień po tym zaprzepaszczeniu szans, GKS nagle ozdrowiał i wygrał pewnie w Grudziądzu. Po meczu zespół zaśmiał się w twarz kibiców i odtańczył żenujący taniec radości na środku boiska. To już była kropla przepełniająca czarę goryczy w ocenie tych partaczy.

„Chcieliśmy po części zmazać plamę, którą daliśmy w tej rundzie”
„Ważne, że drużyna wygrała i będziemy wracać w dobrych nastrojach”
„Cieszyliśmy się z tego, że jesteśmy drużyną, fajną ekipą”
” To że jakieś tam niepowodzenia były, to się na nas bardzo odbiło” – to były wypowiedzi Foszmańczyka dla telewizji klubowej.

Kompromitacja na koniec
Na Bukowej w wakacyjnej i sparingowej atmosferze odbył się mecz z walczącą o utrzymanie Bytovią. Nawet tego spotkania GKS nie umiał wygrać. Zawodnicy skompromitowali się na sam koniec po raz kolejny, udowadniając, że nie są godni noszenia tych barw.

I to by było na tyle. Przepraszamy za ten tekst wszystkich, którzy dotrwali do końca. To był jednak nasz obowiązek.

Pisząc to i wracając nie tylko pamięcią, ale także spoglądając w nasze artykuły, odczuwamy na nowo olbrzymią frustrację. I z każdym dniem utwierdzamy się w przekonaniu, że ten awans został oddany specjalnie.

Nie było to warte naszych nerwów…

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

7 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

7 komentarzy

  1. Avatar photo

    Pepik78

    12 czerwca 2017 at 14:37

    Shellu z calym szacunkiem dla ciebie po co ty to piszesz?? Po jaki ch…j przypominasz nam ten koszmar, sezon o ktorym chcemy zapomniec. Pilkarze nas oszukali a oni smieja nam sie w twarz i wklejaja glupkowate fotki z wakacji. Mam nadzieje ze staff z hotelu w Grecji robi ich tak samo w ch..ja jak oni zrobili nas w ostatnim sezonie. Shellu daruj sobie podsumowania, blagam cie i nie wspominaj koszmaru!!! Jedz na wakacje odpocznij bo Tobie szczegolnie sie naleza!

  2. Avatar photo

    Irishman

    12 czerwca 2017 at 17:21

    Jasne, że każdy chciałby zapomnieć o tym koszmarze… ale nie da się.

    Trener Brzeczek okazał się delikatnie mówiąc baaardzo przeciętnym szkoleniowcem. Na pewno był jednak jednym z tych najbardziej „złotoustych”, którzy pracowali na Bukowej. A te gadki o tym, że teraz będzie już lepiej bo… skończył się marzec będziemy pewnie jeszcze wnukom powtarzać.

    Piłkarze są jacy są – wszędzie tacy sami. Różnicę może zrobić właśnie trener. Mam nadzieję, że prezes Cygan zdążył się już tego nauczyć? Może powiesiłby sobie w swoim gabinecie parafrazę słynnego hasła, coś w rodzaju – „TRENER, GŁUPCZE!!!”

  3. Avatar photo

    kosa

    12 czerwca 2017 at 18:32

    @Pepik78

    Shellu jest już na wakacjach, a te podsumowania zaplanował i napisał przed nimi 😉

  4. Avatar photo

    Pepik78

    12 czerwca 2017 at 19:07

    @Kosa sluchaj to skoro jest na urlopie i byc moze napisal wiecej artykulow o naszych pseudograjkach i ostatnim sezonie, to prosze nie publikuj tego. Na co nam koszmary??? Ps kosa jestes obronca shella z urzedu? Ps2 w nowym sezonie tez nic nie osiagniemy niewazne kto bedzie trenerem. Ryba psuje sie od glowy.

  5. Avatar photo

    Gregi

    12 czerwca 2017 at 20:13

    Shellu – za sam tytuł posta powinieneś dostać Pulitzera :))

  6. Avatar photo

    tombotleg

    12 czerwca 2017 at 22:40

    Faktycznie jak to się czyta to serce pęka po raz enty, kurwa nikt nas tak nie upokorzył w GieKSie od lat, oby w najbliższych dniach nastąpiło jakieś pierdolnięcie, wietrzenie szatni zaczynając od Goncerza i reszty tej świty, my im tego sezonu nie wybaczymy, musi przyjść trener z jajami i niestety budujemy od zera, niema innej opcji, chuj, inaczej dalej będzie piłkarskie bagno, głupio mi że jebałem Brzęczka a wychodzi że on jeden wyczuł po Kluczborku co tu jest grane..

  7. Avatar photo

    kosa

    13 czerwca 2017 at 20:29

    @Pepik78 a gdzie ja go bronię? A publikowane będą wszystkie.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Terminarz GKS Katowice w sezonie 2025/26

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ekstraklasa opublikowała terminarz na sezon 2025/26. GKS Katowice ligowe zmagania rozpocznie od dwóch spotkań na Arenie Katowice.

Na inaugurację przyjdzie nam zagrać z wicemistrzami Polski – Rakowem Częstochowa. W następnej kolejce przy Nowej Bukowej pojawi się Zagłębie Lubin. Pierwszym wyjazdem będzie spotkanie w Łodzi z Widzewem, a tydzień później zagramy w Warszawie z Legią. Śląski Klasyk z Górnikiem będzie miał miejsce najpierw w Zabrzu (23 sierpnia), a w Katowicach w okolicach urodzin GieKSy (28 lutego). Jesienią zaplanowano 18 kolejek (na wiosnę 16), co oznacza, że ligowe granie w 2025 roku zakończymy w Częstochowie. Na boiska wrócimy pod koniec stycznia 2026 roku, kiedy pojedziemy do Lubina na mecz z Zagłębiem. Następnie czekają nas dwa domowe mecze – z Widzewem i Legią. W Wielkanoc (5 kwietnia 2026 roku) czeka nas domowe spotkanie z Wisłą Płock. Sezon zakończymy „prawie” zgodnie z tradycyją – po Gdyni w 2024 roku i Gdańsku w 2025 roku, Szczecin w 2026 roku możemy uznać, lekko naciągając geografię, za miasto leżąc nad morzem. Z Pogonią zmierzymy się 23 maja 2026 roku.

Terminarz GKS Katowice w sezonie 2025/26:
1. kolejka – 19 lipca 2025 GKS Katowice – Raków Częstochowa
2. kolejka – 26 lipca 2025 GKS Katowice – KGHM Zagłębie Lubin
3. kolejka – 2 sierpnia 2025 Widzew Łódź – GKS Katowice
4. kolejka – 9 sierpnia 2025 Legia Warszawa – GKS Katowice
5. kolejka – 16 sierpnia 2025 GKS Katowice – Arka Gdynia
6. kolejka – 23 sierpnia 2025 Górnik Zabrze – GKS Katowice
7. kolejka – 30 sierpnia 2025 GKS Katowice – Radomiak Radom
8. kolejka – 13 września 2025 Lechia Gdańsk – GKS Katowice
9. kolejka – 20 września 2025 GKS Katowice – Cracovia
I runda Pucharu Polski – 24 września 2025
10. kolejka – 27 września 2025 Wisła Płock – GKS Katowice
11. kolejka – 4 października 2025 GKS Katowice – Lech Poznań
12. kolejka – 18 października 2025 Motor Lublin – GKS Katowice
13. kolejka – 25 października 2025 GKS Katowice – Korona Kielce
1/16 Pucharu Polski – 29 października 2025
14. kolejka – 31 października 2025 Bruk-Bet Termalica Nieciecza – GKS Katowice
15. kolejka – 8 listopada 2025 GKS Katowice – Piast Gliwice
16. kolejka – 22 listopada 2025 Jagiellonia Białystok – GKS Katowice
17. kolejka – 29 listopada 2025 GKS Katowice – Pogoń Szczecin
1/8 Pucharu Polski – 3 grudnia 2025
18. kolejka – 6 grudnia 2025 Raków Częstochowa – GKS Katowice
19. kolejka – 31 stycznia 2026 KGHM Zagłębie Lubin – GKS Katowice
20. kolejka – 7 lutego 2026 GKS Katowice – Widzew Łódź
21. kolejka – 14 lutego 2026 GKS Katowice – Legia Warszawa
22. kolejka – 21 lutego 2026 Arka Gdynia – GKS Katowice
23. kolejka – 28 lutego 2026 GKS Katowice – Górnik Zabrze
1/4 Pucharu Polski – 4 marca 2026
24. kolejka – 7 marca 2026 Radomiak Radom – GKS Katowice
25. kolejka – 14 marca 2026 GKS Katowice – Lechia Gdańsk
26. kolejka – 21 marca 2026 Cracovia – GKS Katowice
27. kolejka – 4 kwietnia 2026 GKS Katowice – Wisła Płock
1/2 Pucharu Polski – 8 kwietnia 2026
28. kolejka – 11 kwietnia 2026 Lech Poznań – GKS Katowice
29. kolejka – 18 kwietnia 2026 GKS Katowice – Motor Lublin
30. kolejka – 25 kwietnia 2026 Korona Kielce – GKS Katowice
31. kolejka – 2 maja 2026 GKS Katowice – Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Finał Pucharu Polski – 2 maja 2026
32. kolejka – 9 maja 2026 Piast Gliwice – GKS Katowice
33. kolejka – 16 maja 2026 GKS Katowice – Jagiellonia Białystok
34. kolejka – 23 maja 2026 Pogoń Szczecin – GKS Katowice

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Jaroszek i Milewski na dłużej w GieKSie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Bartosz Jaroszek i Sebastian Milewski zostają w GieKSie. Obaj zawodnicy podpisali nowe umowy (do czerwca 2026 roku) i będą w kolejnym sezonie bronić barw naszego klubu.

W przypadku Milewskiego klub skorzystał z możliwości przedłużenia kontraktu. Pomocnik trafił do naszego klubu rok temu. W tym czasie rozegrał 18 spotkań w PKO Bank Ekstraklasie oraz dwa w Pucharze Polski. Milewski strzelił jedną bramkę – w doliczonym czasie gry w spotkaniu z Cracovią.

31-letni Jaroszek dołączył do GKS Katowice w sezonie 2020/21 i zaliczył z zespołem dwa awanse – do pierwszej ligi oraz Ekstraklasy. Ogółem wystąpił w 113 spotkaniach, w których zdobył 6 bramek dla „Trójkolorowych”.

Obu piłkarzom gratulujemy nowych umów i życzymy sukcesów.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Mateusz Kowalczyk 2028

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Kowalczyk

GKS Katowice aktywował klauzulę w umowie Mateusza Kowalczyka i wykupił go z Brøndby IF. Piłkarz związał się z GieKSą do końca czerwca 2028 roku.

Kowalczyk trafił do Katowic latem 2024 roku na zasadzie wypożyczenia z duńskiego klubu. Rozegrał do tej pory 31 spotkań, w których zdobył 3 bramki i zaliczył 6 asyst. Stał się jednym z filarów naszej drużyny, która zajęła 8. miejsce w ostatnich rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy. Kowalczyk świetnie uzupełniał się w środku pola z Oskarem Repką.

Według naszych informacji (oraz doniesień medialnych) klauzula opiewała na kwotę miliona euro. Tym samym transfer Kowalczyka stał się najdroższym w historii GKS Katowice.

Piłkarzowi gratulujemy nowego kontraktu i życzymy powodzenia w trójkolorowych barwach.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga