Już jutro GKS Katowice zagra swój przedostatni mecz ligowy w sezonie. Szesnaście punktów przewagi nad strefą spadkową (w zasadzie barażową), aż dwadzieścia pięć punktów straty do miejsca premiowanego awansem. Wydawałoby się, że nic ciekawego w tym sezonie nie jest nas w stanie już spotkać. A tymczasem okazuje się, że właśnie zagramy pojedynek nie byle jaki. Po pierwsze mecz derbowy, po drugie z rywalem, który ma nóż na gardle. Już jutro w Jaworznie mecz z GKS Tychy!
Katowiczanie po dwóch porażkach na wyjeździe w ostatnią sobotę pewnie pokonali Sandecję Nowy Sącz 3:0. Co prawda nie był to mecz wybitny, bo rywale przez sporą część grali jak równy z równym, ale wypunktowanie przeciwnika przez zawodników Piotra Piekarczyka zasługuje na uwagę. Wygrana była też ważna ze względów mentalnych, tym bardziej, że nasz zespół tak wysoko nie wygrał już od dawna.
Zwycięstwem GKS Katowice pomógł… zespołowi GKS Tychy. W zasadzie bardziej adekwatne byłoby stwierdzenie „pomógłby”. GKS Tychy przegrał bowiem w Grudziądzu i pięciopunktowa przewaga bezpiecznej Sandecji nad znajdującą się w strefie barażowej ekipą Tomasza Hajto została utrzymana. To oznacza ni mniej, ni więcej niż tyle, że Tychy aby uniknąć baraży muszą wygrać oba mecze, a Sandecja oba przegrać (w przypadku równej ilości punktów decydują mecze bezpośrednie, w których Sandecja wygrała na wyjeździe…. 7:2).
To nie Sandecja jednak jest największym problemem naszego rywala. Po wygranej z Miedzią Legnica rzutem na taśmę do walki o utrzymanie włączyła się Pogoń Siedlce, która na ten moment ma zaledwie oczko straty do tyszan. Pogoń jutro ma przed sobą bardzo trudny mecz w Niecieczy, ale za to w ostatniej serii spotkań otrzyma „gratisowe” trzy punkty za mecz z Flotą. Wniosek jest więc taki, że GKS Tychy – zakładając dla siebie optymistyczny scenariusz, czyli porażkę Pogoni z Niecieczą – musi zdobyć dwa punkty, aby się utrzymać, czyli co najmniej zremisować z GieKSa i Dolcanem w Ząbkach w ostatniej kolejce. W przypadku porażki w jednym z tych meczów, drugi musi być wygrany. Sytuacja tyszanom skomplikowałaby się, gdyby Pogoń zapunktowała w Niecieczy…
Można powiedzieć, że zespół Tomasza Hajto sam sobie zgotował taki los wygrywając w ostatnich ośmiu meczach zaledwie raz (4:1 z Pogonią). W całej rundzie wiosennej drużyna wygrała jeszcze zaledwie dwa mecze – z Niecieczą i Widzewem. Wybitnie nie wiedzie się naszemu przeciwnikowi na wyjazdach, gdzie w siedmiu meczach zdobyli tylko jeden punkt, a większość spotkań przegrali do zera. Patrząc jednak na cały sezon, to trzeba powiedzieć, że jest on po prostu słaby i w pełni oddaje postawę zespołu. Jako „magik” został ściągnięty do klubu Tomasz Hatjo, ale ani on, ani ściągnięci piłkarze nie podnieśli specjalnie poziomu drużyny.
W bramce mamy doświadczonego Sebastiana Przyrowskiego, który w ekstraklasie rozegrał ponad 200 spotkań w barwach Dyskobolii i Polonii Warszawa. Michał Stasiak kiedyś zdobył mistrzostwo Polski z Zagłębiem Lubin, a w obecnym sezonie zdobył… zwycięskiego gola dla GieKSy – samobójczym trafieniem w meczu w Świnoujściu. Marcina Radzewicza przedstawiać nie trzeba – 188 meczów i 11 goli w ekstraklasie mówią same za siebie. Na szczęście ten zawodnik z GieKSą nie zagra, bowiem dostał czerwoną kartkę w meczu w Grudziądzu. Marcin Wodecki to były zawodnik Górnika Zabrze, który w pamiętnym meczu Pucharu Polski przegranym przez GKS 3:4 zdobył jedną z bramek. No i pierwszoligowy supersnajper Maciej Kowalczyk, który w tym sezonie ma na koncie 11 goli. Ciekawą postacią jest Bośniak Muhamed Omić, który zaliczył chyba swoisty rekord. Zawodnik na przestrzeni pięciu meczów dostał aż trzy czerwone kartki. Chyba wydarzenie bez precedensu…W ogóle zespół z Tychów gra bardzo ostro i kilku zawodników i kilku zawodników ma na koncie 10 żółtych kartek w sezonie (choć część zarobiła te kartki jeszcze w innych klubach. 11 czerwonych kartek też mówi samo za siebie.
W rundzie jesiennej GKS Katowice rozegrał najlepszy mecz w tym sezonie właśnie przeciwko GKS Tychy. To spotkanie było wzorcowe pod każdym względem, zarówno piłkarskim, jak i motywacyjnym – takiej walki i boiskowej pozytywnej agresji nie oglądaliśmy na Bukowej od kilku lat. Wygrana 2:0 po golach Grzegorza Goncerza i Rafała Kujawy wlała sporo optymizmu w serca kibiców. Potem było już jednak tylko gorzej.
GieKSa rozgrywa słaby sezon i kilku zawodników powinno się pożegnać z naszym klubem w trybie natychmiastowym. Mają oni jednak po raz ostatni szansę na zrobienie czegoś pozytywnego. Wygrana w Jaworznie na pewno ucieszy sympatyków GieKSy, którzy niestety nie będą mogli pojawić się na tym spotkaniu.
GKS Tychy – GKS Katowice, sobota 30 maja 2015, godz. 16.00
Najnowsze komentarze