To był mecz, jakiego cała GieKSa bardzo potrzebowała. Potyczki z Zagłębiem Sosnowiec mają swoją historię, otoczkę, podtekst historyczny i bieżący. Zwycięstw w tego typu meczach bardzo nam w ostatnich latach brakuje. Tym cenniejsze było właśnie pokonanie Sosnowiczan i to przy takiej dramaturgii. Blaszok wytrzymał ciśnienie, mimo straty dwóch bramek nadal dopingował i został za to nagrodzony przez naszą ambitną drużynę.
W beczce miodu zawsze znajdzie się, rzecz jasna, łyżka dziegciu. Tak było i tym razem, gdyż negatywnym aspektem niedzielnego spotkania, kładącym się cieniem na całym widowisku, był brak kibiców gości. Decyzja policji po raz kolejny zepsuła widowisko. Jednak co poradzić, gdy niektórym po prostu nie chce się wykonywać swojej pracy. Kilkadziesiąt godzin wcześniej sektor gości odwiedzili kibice Sandecji i nie nastręczyło to żadnych problemów, jednak kibicom z Sosnowca odebrano możliwość wspierania swoich piłkarzy, w zasadzie bez jakiejkolwiek podstawy. Choć nie jest to sytuacja niecodzienna, to za każdym razem trzeba to podkreślać: to skandal!
Blaszok w końcu wyglądał tak, jak powinien: zapełniły się sektory od A do C, a i na D trochę osób się znalazło. Doping był bardzo dobry, ale w pierwszej połowie jednak nie na 100% możliwości. Głośność została podkręcona przy dużym udziale piłkarzy, którzy w drugiej połowie rzucili się do odrabiania strat. Tu już nastąpił efekt synergii, im lepiej grali piłkarze, tym lepiej dopingowały trybuny, a im lepiej dopingowały trybuny, tym z większą werwą atakowali piłkarze. W efekcie udało się nie tylko odrobić straty, ale nawet zdobyć zwycięskiego gola. Gdy piłka wpadła do siatki w 81. minucie, a stadion eksplodował. To była jedna z tych pięknych chwil, dla których warto chodzić na mecze i nie odpuszczać. Co by się nie działo – nie odpuszczać!
Podsumowanie:
Oprawa: transparent „jak wam w ryju głupie kmioty stojąc w korku do roboty?” + podwieszana sektorówka z gorolami w samochodach
Frekwencja: 3593
Goście: zakaz
Wydarzenia: –