Takie przegrane bolą najbardziej. Skazywanej na porażkę drużynie GieKSy dziś naprawdę niewiele zabrakło do zdobycia punktów.
Pierwsza tercja była zdecydowanie nasza, w ósmej minucie pięćdziesiątej trzeciej sekundzie do bramki opolan skierował Słowak Martin Žitňanský. Cztery minucie później po bramce Fabryego było co prawda 1-1, ale taki wynik utrzymał się na tablicy tylko 13 sekund. Tuż po wznowieniu w tercji środkowej Rastislav Slota podał do Kryštofa Kafana i ponownie mogliśmy cieszyć się z prowadzenia. Na dwie minuty przed końcem pierwszej tercji znów cieszyliśmy się z bramki dla GKS-u, ponownie na listę strzelców wpisał się Słowak Kryštof Kafan, asystującymi byli Jehor Bezuhłyj i Rastislav Slota. W drugiej części spotkania nie działo się wiele, obie drużyny prowadziły walkę cios za cios, ale żaden z tych ciosów nie okazał się skuteczny. Do kuriozalnej sytuacji doszło na kilka sekund przed jej końcem. Akcja Orlika, goście desperacko próbują zakończyć ją strzałem przed syreną kończącą tercję, to im się udaje, krążek odbija się gdzieś w okolicach bramki, goście oczywiście twierdzą, że był gol, my oczywiście mamy inne zdanie, a sędziowie nie są pewni, dlatego zwracają się o analizę wideo. Analiza się przedłuża, dlatego sędzia odsyła zawodników na 15 minut do szatni, odkładając rozegranie brakujących 4 sekund.
Po przerwie zawodnicy zajeżdżają na lód, sędzia stwierdza jednoznacznie – bramki nie było! Zawodnicy ustawiają się na środku lodowiska, ale sędzia odsyła ich do tercji obronnej Opolan, trzeba w końcu dokończyć tercję. Chwilę później, już ze środka, rozpoczęto trzecią tercję, niestety najgorszą, przegraną 0-3. Strzelanie goście rozpoczęli w 44 minucie – po raz drugi na listę strzelców wpisał się Branislav Fabry. Wyrównał 5 minut później Łukasz Sznotala, strzelając jedyną w tym meczu bramkę z gry w przewadze. Końcówka była niezwykle emocjonująca – na 9 minut przed końcem mogliśmy zadać Orlikowi decydujący cios, ich bramkarz wyjechał z bramki, by wybić krążek przed naszym zawodnikiem, uczynił to jednak tak nieporadnie, że trafił on do Maroša Goga, ten jednak mając przed sobą pustą bramkę posłał krążek po lodzie, dzięki czemu obrońca drużyny z Opola zdołał wybić krążek, który każdy z nas widział już w bramce. Chwilę później to goście zadali nam śmiertelny cios, katem okazał się Filip Stopiński. Ostanie minuty były bardzo nerwowe, mimo kilku szans żadna z drużyn nie zdołała jednak zmienić wyniku.
Pozostaje zamieścić jeszcze małą relację z trybun: na hali zasiadło całkiem sporo ludzi, trybuna na której zasiadamy my – kibice, wyglądała z pewnością lepiej niż na poprzednich meczach, ta druga przeciwległa, którą możecie oglądać na naszej panoramie, niestety świeciła pustkami, na barierce zawisł tego dnia transparent z życzeniami „do siego roku”.
Kończymy ten rok z zerowym dorobkiem punktowym, 28 osiem porażek i bilans bramkowy 43-290 to fatalne zwiastuny na resztę sezonu. Tym niemniej dzisiejszy mecz z Orlikiem i wcześniejsze z niestabilnymi finansowo Naprzodem i Polonią pozostawiają w nas iskrę nadziej, że będzie lepiej.
HC GKS Katowice – MUKS Orlik Opole
3-4(3-1,0-0,0-3)
Bramki dla GKS
Martin Žitňanský 08:58 na 1-0
Kryštof Kafan ( Rastislav Slota ) 12:58 na 2-1
Kryštof Kafan ( Jehor Bezuhłyj – Rastislav Slota ) 17:50 na 3-1
Łączna długość kar w meczu: 10 – 16 min.
Panorama
Transparent kibiców
Zdjęcia z walki na lodowisku
Rafik
31 grudnia 2014 at 05:10
Tego dnia na meczu zapraszamy 3 kibiców z opola na miłą rozmowę jednak ci zdecydowanie odmawiają do zobaczenia w piątek 🙂