Dołącz do nas

Hokej

Górnicze derby o złoto

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po pokonaniu w poniedziałek Comarch Cracovii już w środę czeka nas pierwsze starcie w finale fazy play-off Polskiej Hokej Ligi. Zmierzymy się w nim ze zwycięzcą sezonu zasadniczego, GKS-em Tychy.

Droga Tyszan do finału przebiegała niemal identycznie jak naszej GieKSy. W ćwierćfinale dosyć pewnie w czterech meczach odprawili Polonię Bytom (8:3, 4:0, 1:3, 3:7). W półfinale trafili na drużynę Tatryski Podhala Nowy Targ, która była po siedmiomeczowej batalii JKH GKS-em Jastrzębie. Nowotarżanie walczyli, ale stać ich było na wygranie tylko jednego meczu. W pierwszym meczu GKS Tychy pokonał Podhale 4:0, w drugim padł wynik 3:1. W Nowym Targu drużyny podzieliły się zwycięstwami – mecz numer 3 padł łupem Podhala (5:2), w czwartym wygrali Tyszanie 2:3. Awans do finału przypieczętowali w niedzielę, pokonując Nowotarżan w Tychach 6:4.

Zerknijmy, co o drużynie GKS-u Tychy pisaliśmy po sezonie zasadniczym:
„Tyszanie kompletnie zdominowali rozgrywki regularne. Sezon zakończyli z 97 punktami, co dało aż 15-punktową przewagę nad drugą w tabeli GieKSą. Ponieśli zaledwie jedną porażkę po 60 minutach, a pozostałe 5 spotkań przegrali po dogrywce lub karnych. Każdy z meczów katowickiego GKS-u z tyskim kończyło się jednak nie większą różnicą goli niż dwoma. Do pierwszego starcia doszło 8 października w Satelicie. Zwycięsko z niego wyszli nasi rywale, którzy zdobyli trzy bramki w przewadze i jedną w osłabieniu. GieKSa odpowiedziała bramkami Mikołaja Łopuskiego i Dariusza Gruszki. Do rozstrzygnięcia drugiego spotkania potrzebna była dogrywka, w której decydującą bramkę zdobył Jarosław Rzeszutko, choć w trakcie meczu Tyszanie nigdy nie byli na prowadzeniu. Obie bramki dla naszej drużyny zdobył wówczas Bartosz Fraszko, w tym jedną w osłabieniu. 14 stycznia ponownie spotkaliśmy się w Satelicie. Po pamiętnym meczu z 40-minutową przerwą, spowodowaną rozbiciem osłony nad boksem GKS-u Tychy, GieKSa wygrała po rzutach karnych, a kapitalny debiut zaliczył Shane Owen. Podobnie jak w drugim meczu, zwycięzca ani razu nie prowadził w trakcie spotkania. Dwukrotnie kontaktową bramkę strzelał Andrej Themar, a na 74 sekundy przed końcem trzeciej tercji do wyrównania doprowadził Patryk Wronka. Decydujący rzut karny wykonał Tomasz Malasiński. Czwarte starcie dwóch GKS-ów odbyło się na zakończenie sezonu zasadniczego. Aż do 41 minuty utrzymywał się wynik bezbramkowy, następnie dwie bramki zdobył Radosław Sawicki, niestety Tyszanie w zaledwie 13 sekund doprowadzili do remisu, a następnie wyprowadzili jeszcze dwa ciosy.”

Dwóch lat potrzebował nowy projekt ,,KH GKS Katowice”, by znaleźć się w finale mistrzostw Polski. Jeszcze w grudniu, po przegranym półfinale Pucharu Polski, dla większości realnym celem na ten sezon wydawał się brązowy medal. Tymczasem w styczniu do Katowic zawitał Shane Owen, nasi hokeiści poczuli, że mają za sobą bramkarza, który ich nie zawiedzie w najważniejszych momentach i ich forma wystrzeliła w górę. Zbiegło się to w czasie z kryzysem w Cracovii, nad którym nie udało się zapanować i teraz to my, a nie zdobywca mistrzostwa Polski w poprzednich dwóch sezonach, zameldowaliśmy się w finale fazy play-off. Wydaje się, że naszym największym plusem jest to, gdzie byliśmy jeszcze kilka miesięcy temu. My już zrobiliśmy więcej, niż można było oczekiwać. My już nic nie musimy. Tychy muszą, my możemy. To na naszym rywalu ciąży presja, z którą, gdy przychodziło do play-offów, radzili sobie w ostatnich sezonach mocno średnio. Od sezonu 2013/14 włącznie nie było finału mistrzostw Polski bez GKS-u Tychy. Cztery finały i zaledwie jedno mistrzostwo w tym okresie. Owszem, dokonano w Tychach małej rewolucji, ale dotyczyła ona głównie sztabu szkoleniowego i obcokrajowców. Z polskich zawodników drużynę tą opuścili jedynie Kamil Kosowski i Marcin Kolusz. W trakcie sezonu z Tychów wyjechał jeszcze Marcin Horzelski, ale nie był on ważnym elementem układanki Jiriego Sejby. Aż osiemnastu zawodników z aktualnej kadry drużyny Tyskiej pamięta zeszłoroczny finał, w którym po czterech meczach prowadzili 3:1 i jedno zwycięstwo dzieliło ich od tytułu mistrzowskiego. Nigdy tego zwycięstwa nie odnieśli. Nie zrobili tego, co właśnie zrobił TAURON KH GKS Katowice. Siedemnastu pamięta klęskę sprzed dwóch lat. Za to z mistrzowskiej drużyny z sezonu 14/15 pozostało już tylko dziewięciu zawodników. Co ciekawe, aż czterech ówczesnych złotych medalistów występuje teraz w Katowicach: Kamil Kosowski, Jakub Wanacki, Dawid Majoch i Mikołaj Łopuski. Warto też spojrzeć na ostatni mecz GKS-u Tychy. W decydującym starciu półfinałowym już w pierwszej tercji pięciokrotnie pokonali Przemysława Odrobnego, bramkarza Podhala Nowy Targ, by następnie zgubić koncentrację i dać się zbliżyć Nowotarżanom na dwie bramki i tylko niepotrzebne kary dla Podhala uchroniły Tyski zespół od nerwowej końcówki.

Może Tyszanie zdominowali sezon zasadniczy. Może mają większą głębię składu. Może mają większe doświadczenie, ale na koniec liczy się tylko to, kto wygra cztery spotkania. My nie mamy nic do stracenia. W przypadku zaciętej rywalizacji czy naszego prowadzenia, w szatni Tyskiej może robić się gorąco. To oni są faworytami i dla nas to bardzo dobra sytuacja. Mamy medal mistrzostw Polski, teraz walczmy o to, by był to ten najcenniejszy.

Terminarz finału fazy play-off GKS Tychy – TAURON KH GKS Katowice (do czterech zwycięstw):
21.03.2018 (środa) 20:00 Tychy
22.03.2018 (czwartek) 18:00 Tychy
25.03.2018 (niedziela) 19:15 Katowice
26.03.2018 (poniedziałek) 18:00 Katowice

29.03.2018 (czwartek) 18:00 Tychy
31.03.2018 (sobota) 16:30 Katowice
02.04.2018 (poniedziałek) 16:30 Tychy
Transmisję ze wszystkich spotkań finałowych przeprowadzi TVP Sport.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

6 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

6 komentarzy

  1. Avatar photo

    Oberschlesien

    20 marca 2018 at 23:48

    przeciez w sobote nalozy sie mecz hokeja z meczem z gorolami!!!!!!KTO SIE NA TO ZGODZIL????????

  2. Avatar photo

    kosa

    21 marca 2018 at 01:14

    nic się nie nałoży – opierdolimy ich 4:0.

  3. Avatar photo

    tomassi

    21 marca 2018 at 10:13

    Po co pisać że bilety będą na kupbilet?
    Do żici z tym wszystkim.
    Na lidze wiatr chula po satelicie a tu proszę …..
    Wysyp fanów żeby nie napisać fanatyków.

  4. Avatar photo

    Irishman

    21 marca 2018 at 11:48

    @tomassi, to się trzeba tylko bardzo cieszyć!!! Jestem pewien, ze wielu z tych, którzy pojawili się w Satelicie po długiej przerwie, a może w ogóle po raz pierwszy zostanie w niej na nowy sezon po tym co zobaczyli!
    A kto wie, może i przyjdą na fusbal?

  5. Avatar photo

    Dziadek

    21 marca 2018 at 11:56

    Organizacja do dupy. Miasto powinno Spodek przygotować, przynajmniej dolne trybuny, aby każdy mógł sobie bilet kupić. Pod Blaszokiem tłum, na KupBilet o 10:03 nie było już nic. Znając życie to prawdopodobnie część zawinął zarząd i urząd miasta. Szkoda, że to tak wygląda. Od wielu lat takiego wydarzenia w Katowicach nie było, w dodatku finał z tyskimi. Miasto ma być dla ludzi a nie odwrotnie, już w poniedziałek po awansie powinni myśleć o Spodku jako arenie meczu.

  6. Avatar photo

    stefano

    21 marca 2018 at 13:12

    Wielka szkoda ze tak mało GieKSiarzy i nie tylko nie będzie mogło tego zobaczyć na żywo.
    Spodek spokojnie zapełniłby się co najmniej w połowie.
    Dużo dały transmisje w tv i ogólnie wspomnienie , ze tak długo nie graliśmy jako GKS KATOWICE o bardzo wysokie cele.
    Brak biletów ,”walka” o zdobycie i sukces tego już dawno nie było.
    Czekam na podobny sukces w piłce!!!

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Hokej

GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga