Felietony
Idiotyczne zakazy Hapala, czyli afera kamerowa w Lubinie
W dniu wczorajszym wybraliśmy się jako redakcja na mecz sparingowy Zagłębie Lubin – GKS Katowice. Jako że mecz miał się odbyć na głównej płycie stadionu Zagłębia, aby uniknąć jakichś nieporozumień na bramie, pomimo braku takiego obowiązku, poinformowaliśmy klub o naszym przybyciu. Rzecznik prasowy poprosił nas o listę osób z naszej redakcji oraz pesele – standard.
Gdy wydawało się, że wszystko pójdzie nam jak po maśle, otrzymaliśmy niespodziewaną prośbę o pilny kontakt ze strony rzecznika prasowego Zagłębia. Jakież było nasze zdumienie, gdy poinformował, że sparingu nie możemy sfilmować. Decyzję o niewpuszczeniu jakichkolwiek kamer (z wyjątkiem oficjalnej telewizji klubowej Zagłębia) podjął trener Pavel Hapal. Powód? Obawa przed tym, że zapis meczu może się dostać w ręce Pogoni Szczecin, z którą za tydzień lubinianie inaugurują rundę wiosenną w ekstraklasie.
Sparingi nie są obwarowane kwestiami praw do transmisji, jednak Zagłębie jako organizator spotkania może sobie wymyślać dowolne, mniej lub bardziej zasadne zakazy i nakazy.
Po jakimś czasie rzecznik zadzwonił i poinformował, że najprawdopodobniej jednak będzie możliwość sfilmowania meczu. Miało to być na takiej zasadzie, że zawieramy dżentelmeńską umowę, że w razie zgłoszenia się do nas ludzi z Pogoni, nie udostępniamy jej materiałów. Mimo, że sam potencjalny fakt zgłoszenia się do naszej redakcji Portowców uznaliśmy za kuriozalny, przystalibyśmy oczywiście na taką umowę. Niestety kolejny telefon od rzecznika po raz wtóry zaprzeczył wcześniejszym ustaleniom – czyli absolutnie zakazał sfilmowania meczu nam, jak i oficjalnej telewizji klubowej GKS Katowice. W zamian zaproponował, że w nocy lub następnego dnia telewizja Zagłębia udostępni nam swoje materiały. Wszystkie rozmowy z rzecznikiem odbyły się w dniu meczu w godzinach wczesnopopołudniowych.
Ze świadomością, że meczu nie sfilmujemy udaliśmy się więc do Lubina. Kopać się z koniem przecież nie ma sensu. Co się okazało na miejscu? Informacja o zakazie sfilmowania meczu przez GieKSa TV dotarła już do sztabu szkoleniowego naszego zespołu. I tu pojawił się kolejny problem. Bo my tu gadu gadu o sfilmowaniu meczu, aby opublikować na stronie internetowej bramki czy skrót, ale rozchodzi się o drugą kwestię – materiału szkoleniowego dla trenera. W tym przypadku zabronienie sfilmowania meczu sparingpartnerowi zakrawa na kpinę i brak przestrzegania dobrych obyczajów. W sparingu występowały Zagłębie i GieKSa i każdy z trenerów miał prawo posłać swojego kamerzystę do sfilmowania meczu. A skoro zabronił Hapal, to może powinien zabronić także Górak? Przecież w środę katowiczan czeka niezwykle istotny sparing z MKS Kluczbork – stawką „Złote Kalesony”, a gdyby tak nie daj Boże piłkarze z Kluczborka rozszyfrowali naszą taktykę, bylibyśmy ugotowani…
Przed meczem nawet padła groźba z naszego zespołu, że jeśli Zagłębie nie pozwoli sfilmować kamerzyście GKS meczu, katowiczanie zrezygnują z jego rozegrania. Efekt? Ostatecznie „Miedziowi” ugięli się pod naciskami trenerów GKS.
Niestety my dowiedzieliśmy się o fakcie ostatecznej akceptacji dla kamerzysty klubowego dopiero po meczu. Gdybyśmy wiedzieli na bieżąco (tu już rzecznik milczał), sami wyciągnęlibyśmy jednak kamerę i tylko i wyłącznie dla naszych potrzeb – również sfilmowalibyśmy sparing. Jako redakcja praktycznie zawsze korzystaliśmy i korzystamy wyłącznie z naszych materiałów, sami kręcimy filmy, robimy wywiady, piszemy artykuły. Jednak w trakcie meczu nie wiedzieliśmy jaka jest sytuacja, więc jedynie po kryjomu, zza pazuchy kilka akcji nagraliśmy aparatem – ale udało się zarejestrować pierwszą i drugą bramkę :), które zamieściliśmy jako migawki w trakcie pomeczowego wywiadu z trenerem – na trzecią niestety nie starczyło baterii… W przypadku wspomnianej wcześniej umowy dżentelmeńskiej dochowalibyśmy ustaleń, tutaj był natomiast absolutny idiotyczny zakaz, więc o żadnym gentlemen’s agreement mowy być nie mogło.
Pojawia się w tym miejscu kilka pytań. Jakim trzeba być zadufanym w sobie człowiekiem, żeby zabraniać innemu trenerowi rejestracji meczu do celów szkoleniowych? Na jakiej podstawie jeden klub zabrania komukolwiek sfilmować mecz sparingowy, do tego otwarty dla kibiców?
To ogólnie jednak szerszy problem niektórych pracujących w Polsce trenerów. Zamiast skupić się na jak najlepszym (i nie pozostawiającym wątpliwości) przygotowaniu swoich zespołów do meczów ligowych, zaczynają stosować jakieś dziwne działania typu właśnie niewpuszczenie kamery, tak jakby fakt rozszyfrowania przez przeciwnika taktyki miał tu decydujące, a może nawet jedyne znaczenie. Niektórzy trenerzy boją się chyba własnego cienia i dlatego posuwają się do tak lekko-pół-śmiesznych zagrywek.
W dzisiejszych czasach Barcelonie czy Realowi Madryt nie przyjdzie do głowy, aby coś ukrywać. Oba zespoły (jak i dziesiątki innych w poważniejszych ligach niż polska) i ich trenerzy znają się jak łyse konie. Taktykę obu drużyn zna cały świat, jak długi i szeroki. Dlaczego oni nie chcą nic ukrywać? Odpowiedź jest banalnie prosta. Od początku do końca liczą tylko na siebie, na swoją dobrą grę, na to że zgniotą przeciwnika i to on będzie musiał się do nich dostosować, a żadne ukrywanie czegokolwiek nie będzie miało żadnego znaczenia. U nas odwrotnie – słabe drużyny, słabi trenerzy, nie wierzący chyba w moc swojej drużyny. Bo jeśli Hapal aż tak boi się Pogoni Szczecin, to może powinien usiąść, wypić dwie kawy i bardziej popracować nad swoim warsztatem?
Ostatecznie jednak szkoleniowiec GieKSy będzie miał materiał szkoleniowy i to jest najważniejsze. Szkoda tylko, że nie prośbą, a groźbą trzeba było do tego doprowadzić. No i po analizie tegoż meczu rywalizacja o „Złote Kalesony” z Kluczborkiem nabierze dodatkowych rumieńców…
A Pogoni Szczecin wypada życzyć w spotkaniu z Zagłębiem zwycięstwa, mimo braku materiałów na temat rywala. Może to spuści Hapalowi kubeł zimnej wody na głowę i nauczy pokory. Bo jak widać jesienna klęska w Szczecinie 0:4 do tego nie doprowadziła… Albo odwrotnie – doprowadziła do tego, że ma pełno w gaciach…
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




Najnowsze komentarze