Dołącz do nas

Felietony

Jeszcze nie gasimy światła…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Jesteśmy już po wszystkich meczach 31. kolejki. Łudziliśmy się, że po naszej porażce przegra i Zagłębie Sosnowiec. Niestety Zagłębie wygrało w Suwałkach, wygrała też Chojniczanka w Grudziądzu. Powoduje to bardzo złą sytuację naszej ekipy w walce o awans, ale jeszcze nie beznadziejną.

To oznacza, że do Chojniczanki musimy odrobić punkt, a do Zagłębia aż cztery. Czyli przy naszych trzech zwycięstwach, sosnowiczanie musieliby zdobyć maksymalnie pięć punktów. Czyli mogą sobie nawet pozwolić na porażkę (!), bo w przypadku dwóch wygranych już ich nie dogonimy. Jest to realne, patrząc przez pryzmat całej wiosny, ale czy tak się stanie – to w dużej mierze loteria.

Wszystkie te wyliczenia mają jednak sens tylko w przypadku trzech naszych wygranych. I nie ma kalkulacji, tym bardziej, że GKS zagra z Kluczborkiem w sobotę, a zarówno Zagłębie, jak i Chojniczanka – dzień później.

Ktoś by powiedział, że musimy się oglądać na siebie, a nie zastanawiać nad rywalami. Nie da się jednak tego zrobić. Zdobycie 9 punktów to już absolutnie warunek konieczny i absolutnie niewystarczający. Zagłębie musi się potknąć nie w jednym, a w dwóch meczach. I tak to, co jeszcze daje nam iluzoryczną nadzieję, to porażki Miedzi i Podbeskidzia.

Co tu pisać o meczu z Kluczborkiem? Zespół MKS wczoraj spadł z pierwszej ligi. Najgorsza drużyna ligi, już dawno bez szans na utrzymanie, drużyna, która w tym sezonie wygrała tylko trzy mecze. Na wyjazdach zdobyła cztery punkty. Pisane więc, że wygrać ten mecz to obowiązek, to jak napisać, że trawa jest zielona.

Co zrobi trener, jak podejdą do tego meczu piłkarze? Nie mają wyjścia, muszą grać o te trzy wygrane. Zepsuli już prawie wszystko w tej rundzie, ale dopóki tli się iskierka nadziei, trzeba walczyć. Bywały w piłce tak niesamowite historie, jak choćby kilka lat temu w Polsce gole Lecha w Chorzowie i utrata bramki przez Wisłę w derbach w 90. minutach swoich meczów, co zupełnie odwracało sytuację i dało Lechowi tytuł Mistrza Polski. Podobna sytuacja miała miejsce kiedyś z Realem i Barceloną.

Jeszcze nie gasimy światła…


18 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

18 komentarzy

  1. Avatar photo

    MilowiceZS

    18 maja 2017 at 13:50

    My was cyganki juz zgasilismy co mecz to porazka z Wialkim Zaglebiem.Extraklasa dla Zaglebia

  2. Avatar photo

    tombotleg

    18 maja 2017 at 14:31

    Trzeba się ogarnąć w następnym sezonie, nowy trener, kilka wzmocnień i gramy dalej, już widzę tych zaglębioków w ekstraklapie, filia Legii będzie tam niezłym chłopcem do bicia, w tym roku nikt nie powinien awansować za całokształt wyczynów, przecież oni z nami u siebie nie potrafili jednej akcji zrobić a jednak wygrali kabaret.

  3. Avatar photo

    Mecza

    18 maja 2017 at 14:33

    Jak wygramy 3 mecze a Sosnowiec wygra 2 mecze i zajmiemy 3 miejsce to będzie gorsze dla psychiki niż gdybyśmy wszystko już przegali. O zgrozo po 3 zwycięstwach może Brzęczek zostać na kolejny sezon.

  4. Avatar photo

    kejta

    18 maja 2017 at 14:38

    Shellu prosze cie skoncz juz z tymi tekstami i nie nakrecaj wszystkich od nowa bo dostaniemy baty od Olimpii i sie skonczy marzenie o awansie. Jakby GKS mial awansowac to juz dawno by to zrobil. Liga jest tak slaba ze szok wystarczylo wygrac ze 2,3 mecze a oni wszystko w plecy. Awansu mialo nie byc i nie bedzie! Ciekawe tylko co bedzie z Brzeczkiem?

  5. Avatar photo

    tombotleg

    18 maja 2017 at 14:54

    Faktycznie możemy wygrać 3 mecze i nie awansować a ten wuefista dalej tu będzie, nie pomyślałem o tym nawet to by były jajca

  6. Avatar photo

    1964

    18 maja 2017 at 17:24

    Światła nie gasimy,ale co z tego jak nie ma żarówki!Awans przegrany na własne życzenie!Zarząd przespał zimę!Na filmie kulisy meczu z Górnikiem wodać uśmieszek na twarzy prezesa ,od siedmiu boleści!To prezes kolega po przegranej poklepie i powie że następnym razem będzie lepiej.Wyobrażam sobie co zrobił by magnat(Marian Dziurowicz) po takich wyczynach naszych kopaczy!Ktoś napisał fajnie że jego zasługa wyprowadzenia z długów GieKSy jest znikoma.I ma racje dostawał hajs od miasta i spłacał długi.Jedyny chłop który się nadaje w zarządzie to pan Janicki który w marketingu zrobił super robotę.Reszta out.Cygan-obiecał awans w 2 lata,celu raczej nie zrealizuje won.
    Motała-tranfsery zimą to jakaś paranoja-won
    trener Brzęczek i jego asystent-gra jednym schematem 30 podań w poprzek boiska zagranie do boku i wrzuta do nikogo.Liczenie na szczęście po rożnych i autach.-won
    Miasto Galerii sorry Katowice!Wstyd że takie miasto nie ma drużyny piłkarskiej i stadionu na miare ekstraklapy.Zobaczcie co dzieje się w hokeju kontraktują najlepszych polskich krążkoklepów.Oni za darmo grać nie będą.Czyli się da!Wkurwia mnie to że prezydent najważniejszą dyscyplinę sportową w tym kraju ma za nic.Na siate do spodka zapierdalał zawsze,na B1 miał wyjebane.
    Mam nadzieję że miasto się ogarnie i nie będzie nas kibiców robiło w chuja!Za długo to trwa.Propozycja spotkania po sezonie z UM,w sprawie piłkarskiej GieKSy to konieczność!Mamy osoby decyzyjne wśród kibiców i mam nadzieję że owe spotkanie się odbędzie!

  7. Avatar photo

    Mecza

    18 maja 2017 at 18:44

    @1964, prezydent Miasta nie musi się intersować piłką i na siłę lansować się na Bukowej aby miasto inwestowało w piłkę. To jest wiodąca sekcja na którą idą największe pieniądze i tak zostanie. Nie pieniądze są w Katowicach problemem a ich wydawanie tzn osoby zarządzające pionem sportowym. GKS jest teraz 1 ligowym takim Zagłębiem Lubin, duży budżet nędzne zarządzanie sportem, w dodatku spadli dwa raz z tą kasą.

  8. Avatar photo

    1964

    18 maja 2017 at 18:59

    Ja nie mówie że ma chodzić na każdy mecz ale w 2 lata był raz na finale zagraj na bukowej.Mógłby przynajmniej stwarzać pozory.Będąc taką figurą w mieście będąc na GieKSie pokazałby kibicom że jest z nimi i mu zależy na piłkarskiej GieKSie!

  9. Avatar photo

    hajna

    18 maja 2017 at 22:52

    Taka szansa jest tylko teoretycznie bo w realu jej nie ma z takim trenerem przemeczonymi zawodnikami kompletnie nieprzygowanymi do sezonu ale pomarzyć może każdy choć Shellu powinien być realistą i nie tworzyć zbędnej japonki.

  10. Avatar photo

    Irishman

    19 maja 2017 at 09:13

    Oczywiście, że trzeba walczyć. Przed nami są drużyny ani specjalnie nie przygotowane do gry w ekstraklasie, ani specjalnie nie atrakcyjne dla LOTTO Ekstraklasy. Powiem więcej, oni tam w Nowym Sączu, Sosnowcu i Chojnicach sami są zaskoczeni miejscem, które zajmują na 3 kolejki przed końcem.
    Tak więc róbmy swoje (jakkolwiek głupio to nie zabrzmi w kontekście tego co robimy) i poczekajmy co tam wydarzy się i na boisku, i na posiedzeniach Komisji Licencyjnej.

    Aczkolwiek jeśli mimo nawet trzech zwycięstw nie awansujemy to po prostu nie wyobrażam sobie tego, aby trenerem miał u nas pozostać Brzęczek. Ja już normalnie nie mogę na tego gościa patrzeć albo słuchać co gada, wpadam wręcz w jakąś traumę, jak widzę co on wyprawia z drużyną, co mówi w pomeczowych wywiadach itp. I autentycznie, szczerze współczuje redaktorom (ktokolwiek się tego podejmie), którzy będą pisać zaraz analizę możliwych ustawień drużyny na mecz z Kluczborkiem.

  11. Avatar photo

    Mecza

    19 maja 2017 at 09:41

    Można powiedzieć że ktokolwiek awansuje w tym roku jest murowanym kandydatem do spadku (w razie co podsunąłem pomysł na pierwszą oprawę w ekstraklasie) Co do braku licencji nie chciałbym takiego awansu.

  12. Avatar photo

    LupusHanysInFabula

    19 maja 2017 at 09:48

    1964 puknij Ty się synek w czoło , gdyby nie UM ignorancie to by już dawno tego klubu nie było !!! Miasto nic nie musi a co najwyżej może i na całe szczęście robi dużo dla Gieksy. Z punktu widzenia przeciętnego mieszkańca te grube miliony wpompowane na Bukową to nic innego jak marnotrawstwo . Co do hokeja i siaty to chętnie zobaczyłbym zestawienie wydatków UM na te dyscypliny w Kato, wtedy byś zobaczył ile hajsu poszło na fusbal. Ciekawe też jak wypada porównanie wypłaty Gonza i załóżmy Wronki, ktoś ma jakieś pojęcie ? Drugi dostanie chociaż połowę wypłaty pierwszego ? Nie wydaje mi się…o siatkarzach nawet nie wspomnę. Zaprawdę powiadam jeżeli nie masz chwilowo gotówki by zostać głównym sponsorem Gieksy to przynajmniej nie psiocz na instytucję , która ciężkie pieniądze daje bo to się może niebawem zmienić. Nie od dziś w magistracie jest silny front uznający sponsorowanie piłki jako wyrzucanie hajsu w błoto. Pyrsk

  13. Avatar photo

    hans33

    19 maja 2017 at 10:07

    Lupus, racja w 80%,jednakże, miasto wydaje pieniądze podatników, którzy w większości są kibicami GKS

  14. Avatar photo

    stefan

    19 maja 2017 at 10:45

    Lupus , chciałbyś zobaczyć liste płac i wydatków? Zapomnij o tym !

  15. Avatar photo

    Irishman

    19 maja 2017 at 11:21

    Lupus, nie gadaj głupot, że wydawanie pieniędzy na piłkę to marnotrawstwo! Fusbal to dziś potężne narzędzie marketingowe, które MĄDRZE WYKORZYSTANE może przynieść ogromne korzyści.
    Wszyscy dookoła to rozumieją więc tylko się cieszyć, że zrozumieli to także w Katowicach. Aczkolwiek ja jestem z kolei bardzo ciekawy zestawienia ile kasy wydały na piłkę (w tym na „budowę” stadionu) Katowice, a ile znacznie biedniejsze przecież Zabrze (mają też handbalistów), Chorzów (mają też handbalistki) czy Tychy (mają też hokeistów)!

    Oczywiście zupełnie inna sprawa jak te pieniądze są wydawane. I tu (jako podatnik) też mogę się zastanawiać:
    – dlaczego wydano kilka baniek na projekty nowego stadionu przy Bukowej, po czym to wywalono do kosza?
    – dlaczego do realizacji wydawałoby się poważnego projektu pt. Awans do ekstraklasy zatrudniono menedżera i trenera na dorobku, bez sukcesów?
    – dlaczego nie było żadnej reakcji, żadnej minimalnej nawet presji ze strony UM, czy choćby prezesa gdy ten projekt stawał pod coraz większym znakiem zapytania?

  16. Avatar photo

    Irishman

    19 maja 2017 at 11:35

    Mecza, mnie też by się to nie podobało, gdybyśmy zdobyli awans przez brak licencji dla kogoś tam.
    Ale jakbyś się czuł jakby tak np. wyprzedził nas Górnik i w ten sposób awansował?
    A z resztą potencjał organizacyjny to też jest pewna wartość, którą trzeba w końcu docenić! Właśnie niesprawiedliwe jest to, że jedne kluby liczą każdą złotówkę, a inne budują swoją siłę sportową, a co za tym idzie sukcesy NA KREDYT i śmieją się w twarz tym frajerom, którzy oszczędzają.

  17. Avatar photo

    1964

    19 maja 2017 at 14:51

    lobusHanys chyba nie czytałeś ze zrozumieniem.Ja kibicem GieKSy jestem już prawie 40 lat więcnie wyzywaj mnie od synków!Piszę o tym jak chwalony jest Cygan.Spłacił długi bo dostawał hajs od miasta.To nie jego polityka czy inne opcje doprowadziły do tego że wyszliśmy na prostą.I chwała miastu za to!Niestety ale sportowo odkąd stery objął prezes Cygan to jesteśmy dalej w dupie!Hokej pewnie reprezentanci kraju którzy przychodzą do GieKSy zarabiają mniej niż kopacze ale za darmo na pewno nie pszyszli.Chodzi mi o to że „nazwiska” dało się namówić na grę w GieKSie.Nie pisałem nic o marnotrawieniu kasy!

  18. Avatar photo

    Mecza

    19 maja 2017 at 14:54

    Nie będzie mnie ściskać przy awansie Górnika, prędzej Sosnowca. My to my a co by powiedział Cerimagic? Dopiero dołek. Szanse Górnika oceniam na 1%, nie wiem skąd ta euforia w Zabrzu.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna kobiet

Trzy punkty z Dolnego Śląska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.

W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.

Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak  wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.

Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.

Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.

Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław:
Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Cierpliwość, przytomność, rozwaga

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu w Lublinie wypowiedzieli się szkoleniowcy Motoru i GKS Katowice – Mateusz Stolarski i Rafał Górak. Poniżej prezentujemy spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Bardzo ważny dla nas moment, bo czekaliśmy na punkty na wyjeździe, a wygraliśmy pierwszy raz w 12. Kolejce, więc moment dla nas bardzo istotny. Z punktu widzenia punktów i tabeli bardzo istotny moment okres przed nami, czyli sam proces treningu i analizy meczu, bo te punkty będą miały bardzo dobry wymiar, kiedy potwierdzimy to w kolejnym spotkaniu. To trzecie okienko po dwóch przerwach reprezentacyjnych – i chciałoby się, aby dobrze drużyna funkcjonowała. Często mówiliśmy na konferencjach o dobrej grze, ale punktów nie mieliśmy tyle, ile byśmy chcieli. Dzisiaj bardzo dobre mentalne w całości przełamanie,  bardzo dobre 30 minut. Duża kontrola nad meczem i wydawało się, że jesteśmy na świetnej drodze, ale… jeszcze nie jesteśmy idealni. Niepokoi mnie te czterdzieści bramek, które padło w naszych dwunastu meczach. Mimo że szesnaście strzeliliśmy, a  dwadzieścia cztery straciliśmy i dzisiaj też dwie.

W drugiej połowie byliśmy bardzo skuteczni i wykorzystaliśmy wcale niekiedy niełatwą sprawę, jeśli chodzi o przewagę jednego zawodnika, bo nie zawsze strzela się trzy bramki. Wielkie gratulacje dla zespołu za cierpliwość, przytomność i dużą rozwagę, to mnie bardzo cieszy.

Musimy budować kolejne mecze i punkty tylko w cierpliwej pracy i pokorze w tym co robimy. Nie jesteśmy krezusami ekstraklasy, która przecież idzie do przodu. Poziom rozgrywek, zainteresowanie jest czymś, co bardzo cieszy. My w Katowicach musimy wykonywać rzetelnie swoją robotę i zbierać doświadczenia. Dzisiaj dla nas bardzo ważny mecz, w tamtym sezonie nie udało mi się w naszej rywalizacji wygrać z Motorem, więc bardzo się cieszę, że to my jesteśmy do przodu, a Lublinowi życzę wszystkiego dobrego.

Mateusz Stolarski (trener Motoru Lublin):
Do straty drugiej bramki, szczególnie przez pierwsze 15 minut wyglądaliśmy, jakbyśmy grali pierwszy raz ze sobą. Wymuszone lub nie straty piłki i błędy techniczne, na które ciężko było zareagować. 0:2 i… zeszło nas całe ciśnienie. Dlatego zagraliśmy najlepsze dwadzieścia pięć minut w całym sezonie. Do bramki na 2:2 i po niej, kiedy złapaliśmy wiatr w żagle i czułem, że będzie to, co mówiłem przed meczem. Potem czerwona kartka. Na drugą połowę chcieliśmy przetrzymać do 70. minuty przy 2:2 i potem zaryzykować i zagrać o zwycięstwo. W pierwszej akcji, po pierwszym rzucie wolnym w drugiej połowie nie byliśmy w stanie kryć wszystkich zawodników, którzy dobrze grają głową lub są groźni po SFG – musieliśmy jednego zostawić i był to właśnie Zrelak. Musieliśmy poświęcić do centrum, a on schodził poza światło bramki, bo większe szanse na gola są właśnie ze światła niż na dalszym słupku. Pomyliłem się. Taką bramkę straciliśmy, nie zdołaliśmy w ostatniej strefie wyblokować. Potem miałem poczucie, że przy odrobinie szczęścia odrobimy na 3:3, bo mieliśmy dobry moment, ale nie strzeliliśmy. A potem co? Masz 2:3 i grasz w „10”, stoisz nisko i próbujesz przegrać jak najmniej lub idziesz po kolejną bramkę. Strzelał je przeciwnik, gratulacje dla GKS i trenera Góraka. Wygrali zasłużenie z przebiegu całego spotkania. Dla nas jest to bardzo ciężki czas, ciężki okres i musimy wszyscy uderzyć się w piersi, wziąć trochę więcej odpowiedzialności za to, co się w ostatnim czasie dzieje, ale pretensje mogę mieć tylko dla siebie.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu z Motorem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mecz z Motorem to już historia. Historia bardzo szczęśliwa dla nas, bo trzybramkowe zwycięstwo na wyjeździe nie zdarza się codziennie. Z początkiem nowego tygodnia wracamy jeszcze raz do piątkowych wydarzeń, ale za chwilę czekają nas kolejne wyzwania. Maraton z trzech meczów w ciągu tygodnia. Pierwszym akordem będzie spotkanie z Koroną Kielce. Wszyscy na Nową Bukową!

1. Wyjazd do Lublina był jednym z najdalszych w tej rundzie. Potem będziemy jeszcze mieli Białystok, a ponadto już niedalekie delegacje – do Łodzi, Niecieczy i Częstochowy.

2. Te piątki nam serwują niezwykle często. Dodatkowo mecz o osiemnastej wymagał wyjechania rano, choć nie jakoś bardzo wcześnie rano. Z Katowic wyjechaliśmy o 11.

3. Pojechaliśmy w czwórkę – ja, Misiek, Kazik i Mariusz, z którym nieraz jeździmy na wyjazdy i świadczymy sobie wzajemnie „samochodowe” przysługi. Przed nami było nieco ponad 4 godziny drogi.

4. Trasa przebiegała sprawnie. Było pochmurno, choć jeszcze nie deszczowo. Na to musieliśmy poczekać.

5. Wkrótce po odbiciu z autostrady udaliśmy się do Maka w Sokołowie Małopolskim. Mieliśmy co prawda w planie posilenie się już w Lublinie, ale chcieliśmy szybciej wziąć coś na ząb, bo Misiek nie jadł śniadania, a skoro tak – wykorzystaliśmy sytuację, by zaspokoić łakomstwo. Symbolicznie.

6. W Lublinie byliśmy około 15.30. Mogliśmy podziwiać tak nieczęste w Polsce trolejbusy. Znamy je doskonale z Tychów, ale naprawdę niewiele jest miejsc, w których one jeżdżą. Z pamięci kojarzę Grudziądz, ale mogę się mylić.

7. Z polecenia pojechaliśmy do „Bistro przy peronie”, czyli jak sama nazwa wskazuje jadłodajni przy dworcu i jednocześnie bardzo niedaleko stadionu. Tutaj czekał nas właściwy posiłek.

8. Chłopaki wzięli różnie – rybę, kurczak, schaboszczak… Ja zdecydowałem się na Zapiekaperon, czy coś takiego. Na zdjęciu ładnie wyglądało, smakowało nieźle, ale bez szału. Natomiast frytki od Miśka choć mrożone, były idealnie zrobione – co rzadko się zdarza w knajpach, więc nie omieszkałem mu kilku zwędzić.

9. Łakomstwo skutkowało tym, że wzięliśmy także zupę. Co prawda w menu było napisane, że szparagowa, ale przytomnie zapytałem pani sprzedającej, czy to rzeczywiście szparagowa czy z fasolki szparagowej. Istotnie to drugie.

10. No i na koniec byliśmy już pełni. Dobrze, że stadion był niedaleko. Wkrótce zaczęliśmy kierować się ku obiektowi Motoru.

Nie wiem, czy to nasza pamięć zawiodła, ale jakoś chyba w innym miejscu niż ostatnio były do odebrania akredytacje. Dlatego najpierw musieliśmy zaparkować samochód z jednej strony stadionu, potem go obejść (stadion, nie samochód – nie jesteśmy jeszcze tak szaleni, żeby obchodzić samochody) i wrócić do wejścia dla mediów. Przechodząc m.in. obok efektownego muralu.

11. Zazwyczaj to jest tak, że parkujemy/wjeżdżamy i już z tobołami odbieramy akredytacje. Teraz zrobiliśmy sobie trochę wycieczek. W końcu jednak odebraliśmy wejściówki.

12. Przed stadionem stały gęsiego autokary Motoru i GieKSy. Potem nasz autokar widzieliśmy jeszcze raz, w zupełnie innym miejscu.

13. Wkrótce już znaną drogą udałem się na chwilę na salę konferencyjną, gdzie pogadałem chwilę z miejscowym dziennikarzem. Potwierdzał, że pod Mateuszem Stolarskim jest gorący stołek. Dla obu klubów było to niezwykle ważne spotkanie. Kazik w tym czasie wypuścił drona i zrobił efektowne ujęcia.

14. Po zrobieniu herbaty poszedłem już na prasówkę. Zawsze lubię być zarówno na stadionie, jak i na sektorze prasowym odpowiednio wcześniej. Można się usadowić, zająć dobre miejsce i też obejrzeć jeszcze niezapełniony stadion. Jeszcze przy lekkim świetle dziennym, choć już z jupiterami.

15. Na obiekcie był pewien relikt kilkuletniej przeszłości. Otóż przy wejściu na prasówkę znajdowały się dwie kartki z hasłem do WiFi. Problem jednak polegał na tym, że jedna z nich to była kartka z… finału Pucharu Polski 2021. Ciekawe to, czy tam nikt nigdy z klubu się nie zapuścił, by ją zdjąć? A może to po prostu pamiątka?


16. Miejsca prasowe są kompletnie oddzielone od reszty. Ciekawe jest to miejsce na stadionie Motoru. Posadzka z płyt chodnikowych, ogólnie stan niemal surowy, ale przejścia wygodne. Najbardziej rozśmieszają mnie numerowane krzesełka na kółkach, których jest mniej niż stolików. Tym bardziej, trzeba wcześniej zająć.

17. Ja wybrałem miejsce nieopodal komentatorów Canal Plus, których jeszcze nie było na stanowisku. Dlatego też mogłem podejrzeć i podsłuchać na żywo wywiady z trenerami. Zawsze są one nagrywane ponad godzinę przed meczem i puszczane z odtworzenia we „Wstępie do meczu”. Tutaj już doskonale wiedziałem od razu, jakie mają nastawienie obaj szkoleniowcy.

18. Zasiadłem do swojego stanowiska. Do wyboru są dwa rzędy, jeden ze sztywnymi stolikami, drugi z rozkładanymi. Minus tych pierwszych jest taki, że są w rzędzie dolnym i mają przed sobą szybkę z pleksi. To zawsze daje takie wrażenie odgrodzenia od boiska i pewnej nienaturalności. Zająłem więc miejsce na górze.

19. Blat w porządku, minimalnie pochylony, ale nie na tyle, żeby zsuwały się rzeczy, tak jak na niektórych stadionach. Miejsca wystarczająco, kontakty są, widoczność znakomita. Nie pozostawało nic, jak czekać na rozpoczęcie spotkania.

20. Kibice powoli zaczęli się schodzić, piłkarze mieli rozgrzewkę. Pod jej koniec spiker wyczytywał składy, a w międzyczasie Arkadiusz Najemski, obrońca Motoru, został uhonorowany pamiątkową tablicą za setny mecz w Motorze. Problem w tym, że nic sobie z tego nie robił tenże spiker i czytał dalej zestawienia, więc sporo osób pewnie nie zauważyło, że taka ceremonia ma miejsce.

21. A potem mieliśmy już granie. Powiedziałbym, że przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy GKS od początku atakował, gdyby to była prawda. Znamy ten schemat choćby z meczów z Legią czy Cracovią. Problem był taki, że przewaga nie była udokumentowana bramką. Tutaj była – i to dwoma trafieniami. Kibice obu drużyn od początku oglądali bardzo ciekawy mecz.

22. Co do pierwszej bramki GKS, to boisko w Lublinie najwyraźniej służy Bojrsze Galanowi. Zawodnik praktycznie nie strzela goli, ale na stadionie Motoru trafił już drugi raz. Tak to bywa w piłce.

23. Adam Zrelak strzelił bramkę ręką. Na szczęście nie swoją, więc to nie była boska ręka Jasia Furtoka. Dopomógł jednak wspomniany Arek Najemski. Tak więc, gratulacje Arek! I jeszcze raz dzięki!

24. Nadal jednak musieliśmy być czujni, bo przecież w poprzednim sezonie też w dziewiątej minucie prowadziliśmy, a to jednak Motor wygrał 3:2. Tu mieliśmy dwubramkowe prowadzenie, ale dalecy byliśmy od przypisywania sobie trzech punktów, bo… to jest GieKSa, która zawsze potrafi spłatać figla.

25. No i spłatała. Łatwo dała sobie wbić dwie bramki, bo już nie było więcej miejsca, żeby się cofnąć na boisku (dalej były już tylko trybuny). Z dobrego prowadzenia zrobił się remis, a w zamieszaniu Motor był bliski trzeciej bramki.

26. Nie jestem w stu procentach przekonany, że to Czubak strzelił pierwszego gola. Sam zawodnik mówił, że raczej nie dotknął piłki. Powtórki są bardzo mylące, bo na niektórych jest wrażenie, że dotknął, na innych całkowicie nie. Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze z linijką sprawdzi. Ja bym zaliczył bramkę Wolskiemu.

27. Na szczęście Łabojce przepaliły się styki i sfaulował Zrelaka przy linii autowej. Choć eksperci stwierdzają, że druga żółta kartka nie była potrzebna. Bez przesady. Czyste i zasłużone żółtko. To zawodnik powinien uważać, a nie liczyć na litość sędziego.

28. Swoją drogą zaledwie dwie sekundy były potrzebne, by Marten Kuusk po swoim wejściu odmienił losy meczu. To właśnie po zmianie, w której zastąpił Czerwińskiego, Estończyk wykonywał aut do Słowaka i nastąpił ten faul.

29. Druga połowa to był już koncert GieKSy. Nasze armaty na dobre się odblokowały. Zrelak strzelił już gola nogą, a nie ręką rywala i katowiczanie szybko znów byli na prowadzeniu. To drugie trafienie Słowaka w tym sezonie.

30. A potem show dał Ilja Szkurin. Białorusin strzelił swoje pierwsze dwie bramki w lidze dla GKS, a w sumie ma już trzy trafienia, bo przecież zdobył gola także w Pucharze Polski. Jaka szkoda, że nie wykorzystał tej sytuacji sam na sam, bo drugi hat-trick zawodnika GKS w tym sezonie to byłoby coś.

31. Hat-trick asyst mógł mieć Bartosz Nowak, ale dwie właśnie były prawowite, a trzecia (pierwsza w kolejności) to była ta przy drugim golu GKS w tym meczu. Bramka była samobójcza, więc asysty nie ma.

32. Z czasem nie było już zagrożenia, że GieKSie może coś się stać. Dużo wnieśli zmiennicy, jak wspomniany Ilja, a także Sebastian Milewski czy Marcel Wędrychowski.

33. Tym samym GKS zdobył pięć goli na wyjeździe pierwszy raz od ubiegłorocznego meczu z Puszczą. Kibice natomiast zwracają uwagę, że ostatni mecz z kibicami, w którym zespół zdobył pięć bramek w delegacji to spotkanie sprzed… 20 lat, kiedy GieKSa wygrała w czwartej lidze z Czarnymi Sosnowiec 5:2. Wówczas hat-tricka zaliczył Sebastian Gielza.

34. W końcu mieliśmy odrobinę radości. Po meczu oczywiście nagrałem swoją nagrywkę, a z racji tego, że byliśmy – jak wspomniałem – nieopodal komentatorów, zaprosiłem Tomasza Wieszczyckiego do wywiadu. Były reprezentant Polski zgodził się i przeprowadziliśmy sympatyczną, krótką rozmowę. Wieszczu zapowiedział, że za tydzień będzie na meczu z Koroną.

35. Mecz skomentował także Tomasz Witas, który zadebiutował w tej roli w Canal Plus. Wyszło mu całkiem dobrze, słyszałem jego emocje na żywo, a potem przewijając sobie mecz mogłem stwierdzić, że dał radę. Może to będzie szczęśliwy komentator dla GieKSy?

36. A co do Wieszcza, to trzeba powiedzieć, że w poprzednim sezonie pamiętam, że komentował mecz z Puszczą u siebie (3:1), a w obecnym z Wisłą w Płocku (1:1). Więc też całkiem nieźle.

37. Potem oczywiście udałem się na konferencję prasową. Jak zwykle zadawałem pytania trenerowi Górakowi, ale przy pierwszym z nich tak się zamotałem, że musiałem gdzieś odkręcić, żeby w gruncie rzeczy powiedzieć, o co mi chodzi 😉

38. Mateusz Stolarski natomiast wyglądał jak cień człowieka. Taka piłkarska depresja. Mieliśmy to kiedyś w GieKSie, tak w swoim czasie wyglądał Piotr Mandrysz, a będąc uczciwym, takie wrażenie w pewnym momencie sprawiał także Rafał Górak – w czasach okrzyków o walizkach i fatalnych wyników. Trener też się na szczęście odkręcił z tej sytuacji i to dawna sprawa.

39. Ciężki czas przeżywa jednak trener Motoru. Próbował odpowiadać, ale widać było wielki żal – niewypowiedziany całkowicie żal tak naprawdę do zawodników. Szkoleniowiec chyba też wie, że prezesi różnie lubią reagować. A Zbigniew Jakubas przecież chciał pucharów…

40. GieKSa wygrywając 5:2 wyprzedziła Motor w tabeli. Brawo!

41. Po konferencji zostaliśmy jeszcze jakiś czas na sali. I znów muszę to powiedzieć. My naprawdę po 19 latach w pierwszej lidze mamy dużo pokory, nawet jeśli chodzi o ludzi zajmujących się mediami. Przy jednym stoliku siedzieli sobie ludzie z oficjalnej strony klubu, przy innym my. I u wszystkich pełen spokój, oczywiście że dobre humory, ale nie ma tego cwaniakowania, co w innych klubach, tego śmieszkowania i kumatości, tak żeby cały Lublin słyszał. Lubię to u nas. Nie robimy z siebie nie wiadomo jakich gwiazd. Za dużo wszyscy w Katowicach przeszliśmy.

42. Wkrótce udaliśmy się do samochodu, by wrócić do Katowic. Czekało nas kolejne ponad cztery godziny drogi. Pogoda była kiepska, padało lub siąpiło niemal cały czas.

43. W Brzesku jeszcze wstąpiliśmy na kurczaki z KFC, bo byliśmy po wielu godzinach już głodni – a było już po północy. To była jedyna dostępna strawa o tej porze. Od razu przypomnieliśmy sobie, że już niedługo mecz z Piastem.

44. Dla mnie to był piąty mecz w Lublinie, z czego drugi na nowym stadionie. Bilans jest bardzo zadowalający – zobaczyłem trzy zwycięstwa, jeden remis i jedną porażkę. W tych spotkaniach widziałem także aż jedenaście bramek GieKSy.

45. Na powrocie jeszcze mijaliśmy autokar GieKSy. To zdecydowanie stały fragment gry podczas powrotów z wyjazdów.

46. W Katowicach byliśmy około drugiej w nocy. W końcu, w szóstym meczu w delegacji zdobyliśmy trzy punkty!

47. Do zobaczenia w sobotę na Koronie!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga