Dołącz do nas

Piłka nożna

Kij w szprychy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przydaje się ta przerwa, oj przydaje. Przynajmniej na chwilę mamy wytchnienie od coraz to kolejnych porażek, klęsk, płaczu i zgrzytania zębami. Naprawdę już dawno temu nie mieliśmy początku sezonu tak fatalnego, żeby móc powiedzieć, że awans do ekstraklasy jest prawie niemożliwy już po ośmiu kolejkach. Między bajki włóżmy te stwierdzenia o specyfice ligi i przykładach Górnika Zabrze i Zagłębia Sosnowiec.

Po pierwsze bowiem, podczas gdy tamte drużyny wygrywały sześć meczów z rzędu, to my od jedenastu lat mieliśmy tylko dwie serie z czterema wygranymi w serii, a i trzy zwycięstwa to była rzadkość. Po drugie, my sobie możemy punktować, ale już mamy 11 oczek straty do drugiego i 13 do pierwszego miejsca, co oznacza, że przy naszych czterech lub pięciu wygranych, przeciwnicy muszą tyleż samo przegrać. I i tak dopiero jesteśmy wtedy w miarę na równi. Po trzecie w końcu – żeby osiągnąć i tak tragiczny pułap Zagłębia, które awansowało z 58 punktami, musielibyśmy zdobyć ich jeszcze 51 w 26 meczach, czyli mieć bilans na przykład 15-6-5. Ktoś w to wierzy, jeśli na początku sezonu mamy bilans 2-1-5?

Umówmy się, sezon w kontekście walki o awans jest praktycznie przegrany. To nie jest strata sześciu punktów po piętnastu kolejkach. Nie mamy nawet ćwierci sezonu, a strata punktów jest już dwucyfrowa. I nie ma znaczenia, że Bytovia rozegrała mecz więcej. Bo my i tak musimy ten „zaległy” mecz wygrać, co w obecnym sezonie graniczy z cudem.

Przykry wstęp? Nie ma co oszukiwać rzeczywistości. Tak naprawdę trzy kolejki temu mogliśmy wbić się na dobre do czołówki, mimo wcześniejszych strat punktowych. Niestety przegraliśmy z Rakowem, co było przykre, ale musiało być wkalkulowane. Nie do przyjęcia była natomiast porażka z Jastrzębiem. A meczem ratunkowym były Chojnice i tak w ciągu 10 dni straciliśmy 9 punktów, czyli więcej niż nasz dorobek w całym sezonie.

Teoretycznie GKS jest w stanie włączyć się do walki o awans, ale to tylko teoria. Tutaj musiałaby się zdarzyć naprawdę seria 6-8 wygranych z rzędu, żeby zadomowić się w czubie tabeli. Ale naszym problemem byłoby nie tylko doskoczenie, ale i utrzymanie się w czołówce. A jak wiemy z poprzednich sezonów – co tylko była szansa na lidera, zespół oddawał mecze i przegrywał. Nie ma gwarancji, że teraz nie byłoby tak samo, choć raczej nie podejrzewalibyśmy wtedy piłkarzy o celowość, tylko o słabą psychikę oraz dziwactwa szkoleniowca.

Chyba nawet najtwardszy zawodnik może wymięknąć przy trenerze Jacku Paszulewiczu. Powtórzymy to – jak żaden inny, ten szkoleniowiec popsuł dobrze rozkręcający się mechanizm. Najpierw kuriozalnymi zmianami pomiędzy meczami Wigry – Raków – Jastrzębie. Potem tych zmian aż tak wielu nie zrobił na Chojnice, ale z relacji osób, które mecz obserwowały – mając przeciwnika na widelcu i grając przez chwilę w przewadze – bronił wyniku i zakończyło się to klęską.

Trudno, żeby zawodnicy byli wpatrzeni jak w obrazek w trenera, który podejmuje tak nielogiczne decyzje personalne i taktyczne. Dodatkowo szkoleniowiec „popisuje się” także w wypowiedziach – twierdząc, że kluczowym momentem spotkania była czerwona kartka Poczobuta w doliczonym czasie gry. To jest takie, za przeproszeniem, pitolenie, bo równie dobrze wcześniejsza czerwień zawodnika gospodarzy mogła być kluczowym momentem, żeby odnieść zwycięstwo, ale dla nas oczywiście nie była. To tak na zasadzie, jeśli rywal strzeli na początku i przegramy, to bramka ustawiła mecz. A jak to my strzelimy, ale przegramy, to jest gadka o tym, że szybko strzelona bramka nas uśpiła. Wszystko źle, wszystko na naszą niekorzyść.

Trener kontynuuje niestety smutne tradycje odlatujących trenerów. Nie wspominamy już popadniętego w niebyt Wojciecha Stawowego, ale mamy w pamięci Jerzego Brzęczka, który wygadywał takie bzdury na konferencjach, że głowa boli. I głowa boli dalej, gdy opowiada podobne bajeczki dziennikarzom jako selekcjoner, a ci światli dziennikarze je łykają i mówią „w końcu mamy selekcjonera, który mówi z sensem”. Można sobie zadać pytanie, dlaczego zawsze my kibice GKS ostrzegamy, nikt nas nie słucha, wszyscy się z nas śmieją, a na koniec okazuje się, że mieliśmy rację. Oczywiście Brzęczek dopiero zaczął i miejmy nadzieję, że jednak odniesie sukces (chociaż w sumie to życzę sukcesów reprezentacji, a nie panu hochsztaplerowi), ale tak samo było z Ireneuszem Królem w Polonii Warszawa, kiedy również ostrzegaliśmy kibiców Polonii, a potem to oni płakali. Niestety przez nasz klub przewijają się piłkarscy, trenerscy i gabinetowi dyletanci, którzy dokładają cegiełkę do niszczenia klubu, a potem ruszają w Polskę. Nawet do reprezentacji.

Paszulewicz zawalił wiosnę, choć trzymaliśmy wówczas jego stronę, bo jednak to piłkarze zrobili wszystko, by nie awansować. To on jednak prowadził tę drużynę, a teraz psuje cały piłkarski sezon już na wstępie. Co najgorsze, z naprawdę fajną, młoda i perspektywiczną drużyną. Nieokrzesaną jeszcze, niedojrzałą, ale fajną. Która już się rozpędzała, ale szkoleniowiec odciął kable i choć piłkarze również dali ciała, to można częściowo zrozumieć, że stracili morale widząc, co robi pryncypał.

I powtórzę to po raz kolejny – „pierwsza liga styl życia” to taki fajny slogan tłumaczący porażki i „dziwne” zjazdy drużyn. Ale nikt nie mówi o tym, że od kilku lat w tym klubie są ludzie, którzy wkładają notorycznie szprychy w sprawnie działający mechanizm. Za Moskala po świetnej jesieni na wiosnę zespół wygrał tylko dwa na osiemnaście meczów. Nigdy nie uwierzę, że czysto sportowy spadek formy może spowodować tak żenujący bilans punktowy. Tak samo jak nie uwierzę, że czystym spadkiem formy i obniżeniem jakości piłkarzy jest to, że Paszulewicz od początku wiosny miał bilans 6-0-1, a od wygranej z Chrobrym do teraz ten bilans wynosi 4-3-9. Powiedzmy sobie szczerze – coś tu wybitnie jest nie halo.

Nadchodzący mecz z Chrobrym jest tak naprawdę jedynie meczem o przedłużenie złudzeń. Wygrana w Głogowie plus powiedzmy dwie wygrane w trzech meczach u siebie dałyby nam złudzenie, że jednak jesteśmy blisko czołówki. Tak naprawdę tylko tyle, bo przykro mi to mówić, ale jestem przekonany, że czekają nas kolejne gongi w najmniej spodziewanych meczach, jak na przykład z Garbarnią u siebie. Za dużo widziałem w ostatnich latach i obecnie, żeby mieć jakąkolwiek nadzieję, że będzie inaczej. GieKSa będzie sobie co jakiś czas wygrywać, powodować przez chwilę dobre wrażenie, a potem i tak znów wrócimy do punktu wyjścia. A każda kolejna porażka czy remis będą pogrążać nas w środku tabeli lub w jej ogonie.

Jedyną rzeczą, która nie odebrałaby mi całkowicie nadziei na lepsze jutro byłaby zmiana trenera. Ale to musiałoby się zdarzyć już teraz. I pewnie się zdarzy jeszcze tej jesieni. Ale i tak będzie to za późno.

PS. Przepraszam kibiców, że po reprezentacyjnej przerwie ten felieton ma taki wydźwięk. Nie potrafię inaczej. Na ten moment nie ma jednej racjonalnej przesłanki, żeby wiązać z tym sezonem jakiekolwiek nadzieje.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

6 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

6 komentarzy

  1. Avatar photo

    Serbia

    12 września 2018 at 16:24

    Masz rację Shellu. Szkoda Twojego wkurwiania. Od lat czytam Twoje komentarze, które według mojej oceny są merytoryczne, trafne i pisane z klasą. Rzygać się chce oglądając ten klub od 13 lat w ligach niższych, aniżeli ta ekstraklapa. Szkoda mi tych kibiców, ultrasów, którzy jeżdżą za klubem po całej Polsce; po prostu kurwa ręce opadają. Nie wiem co musiałoby się wydarzyć, żeby GKS Katowice awansował do ekstraklapy ale na chwilę brak jakichkolwiek perspektyw, żeby znaleźć coś pocieszającego. Z zazdrością patrzę jak kibice Górnika jeżdżą na Rossevelta i dopingują swój klub. Pozdrawiam Trójkolorowych Ultrasów.

  2. Avatar photo

    mzG

    12 września 2018 at 18:26

    Przygnębiające to czytać, nawet nie chcę wiedzieć jak przygnębiające było pisanie tego…
    Chyba lepiej już to przemilczeć niż się nad tym wszystkim zastanawiać

  3. Avatar photo

    KaTe

    12 września 2018 at 20:17

    I co nam pozostaje?
    To co zawsze – kibicować Gieksie…
    Angaż Paszulewicza był od początku dość dziwny (wymarzył go sobie Tadziu Bartnik?), ale w obecnej sytuacji, zwolnienie go oznacza spisanie sezonu na straty. Oczywiście, jeśli będziemy kontynuować serię porażek – znów będzie musiał pojawić się ktoś by gasić pożar. Ale nie czarujmy się: Gieksa to nie Lech Poznań. Ostatnio więcej trenerów nam odmówiło, niż podskakiwało z radości na wieść o tym, że jest taka propozycja.
    Jak przyjdzie kolejny Podoliński, efektem będzie układanie zespołu przez następne pół roku.
    A poza tym, wszak było do przewidzenia, że zbieranina może zacząć się zmieniać w zespół dopiero w okolicy października…
    Błędy Paszula w sterowaniu drużyną, to (mam nadzieję) efekt braku doświadczenia. Możemy tylko liczyć, że przynajmniej uczy się na błędach.

  4. Avatar photo

    Irishman

    13 września 2018 at 08:23

    Strasznie pesymistyczny tekst Shellu… a może realistyczny? Okaże się. Ja tam mam nadzieje, że to po tej przerwie to w końcu ruszy. Bo nasz skład to dynamit, który może wygrywać całymi seriami, bez względu co tam było kiedyś.

    Ale jeśli nie, to niech to będzie nauczka, żeby nie czekać nawet z najlepszymi transferami do końca okienka, bo one przynoszą więcej szkody niż pożytku i szkoda na nie kasy. Szkoda, że my zamiast robić awans ciągle musimy się uczyć…..

  5. Avatar photo

    Irishman

    13 września 2018 at 08:36

    A to, że te fatalne wyniki przyszły na początku rozgrywek to znaczy, że mamy więcej czasu, aby dogonić tych, którzy uciekli. Zresztą moim zdaniem, naszym realnym rywalem w walce o awans, który jest najwyżej w tabeli jest (oczywiście poza Rakowem) Chojniczanka, a do niej mamy nie 11 a już „tylko” 6 punktów. No chyba, ze Sandecja znów zagra wszystkim na nosie.

    Ale tak czy inaczej nie m,a co tych punktów liczyć, dopóki nie powstanie drużyna, która będzie w stanie je seryjnie zdobywać.

  6. Avatar photo

    Mecza

    13 września 2018 at 19:17

    Głupio się czyta komentarze o wyciąganiu wniosków i nauce trenera. On miał być gotowy, wiedzący co to awans a nie zielony, perspektywiczny ale to wiedzieliśmy w styczniu. Sytuacja GKS jest bardzo podobna do występów naszych eksportowych w pucharach, skończyliśmy sezon w sierpniu.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Marzec na dłużej, kolejne odejścia

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mateusz Marzec podpisał nowy kontrakt z GieKSą – umowa została przedłużona do czerwca 2027 roku.

30-latek w zakończonym sezonie rozegrał 29 spotkań w Ekstraklasie i był jednym z zawodników, którzy najczęściej wchodzili z ławki rezerwowych. W całym rozgrywkach zdobył dwie bramki, z czego najbardziej zapamiętamy pierwszą. Trafienie z Radomiakiem Radom było pierwszą bramką GKS Katowice po powrocie do Ekstraklasy. Marzec wystąpił również w dwóch spotkaniach Pucharu Polski.

Życzymy sukcesów w naszym klubie.

***

Jednocześnie w klubowym komunikacie o kadrze zespołu na zgrupowanie w Opalenicy przekazano, że bramkarz Przemysław Pęksa i obrońca Jakub Kaduk, którym wygasają kontrakty, nie pojadą na obóz przygotowawczy. Zawodnicy 30 czerwca tego roku staną się wolnymi graczami i opuszczą nasz klub.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rosołek w Katowicach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Maciej Rosołek został piłkarzem GieKSy. Podpisał dwuletni kontrakt z opcją przedłużenia.

23-letek w ostatnim sezonie reprezentował barwy Piasta Gliwice. Wystąpił w 32 spotkaniach, w których zdobył 4 bramki i zaliczył 3 asysty. Rosołek grywał na środku ataku oraz na innych ofensywnych pozycjach.

Jest wychowankiem Pogoni Siedlce, z której trafił do Legii Warszawa. W 2019 roku zadebiutował w ekipie z Łazienkowskiej. Rozegrał tam łącznie 101 spotkań i zdobył 13 bramek, zaliczając przy tym 8 asyst. Z Legią zdobył dwa Mistrzostwa Polski, Puchar Polski oraz Superpuchar Polski.

Dwie rundy spędził także na wypożyczeniu w pierwszoligowej Arce. Wiosną 2021 rok wystąpił w 21 spotkaniach i zdobył 11 bramek, a jesienią tego samego roku – w 16 spotkaniach strzelił 1 bramkę. 

Życzymy powodzenia w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Hokej

Pierwsze nowe nazwisko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Do hokejowej drużyny GKS-u Katowice dołączył Ian McNulty.

33-letni skrzydłowy ostatni sezon spędził na Węgrzech. W barwach Ujpestu w Erste Lidze zdobył 15 goli i zanotował 12 asyst w 39 spotkaniach. Wcześniej przez 3 lata występował na taflach brytyjskich, za każdym razem będąc blisko średniej punktu na mecz – w pierwszym sezonie dla Guildford Flames zanotował 51 punktów w 57 meczach, a w rozgrywkach 2023/2024 dla Coventry Blaze punktował 50 razy w 56 starciach. Nieco gorszy był drugi sezon, także w barwach Flames. Przed wyjazdem do Europy występował przez trzy sezony w ECHL, a wcześniej w ligach uniwersyteckich. Ma 183 cm wzrostu.

Witamy i życzymy powodzenia!

Kontrakty z GieKSą na sezon 2025/2026 mają także podpisanie bracia Jonasz i Jakub Hofman, Błażej Chodor, Brandon Magee, Kapcer Maciaś, Michał Kieler, Stephen Anderson, Mateusz Bepierszcz i Mateusz Michalski, Jean Dupuy, Aleksi Varttinen i Travis Verveda.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga