Felietony Kibice Stadion
List kibica GieKSy do redaktor Anity Gargas
„Magazyn śledczy” wyemitowany w TVP, w którym rzekomo skupiono się na „miejskim układzie” pod wodzą prezydentów Uszoka i Krupy, a tak naprawdę poświęcono go głównie torpedowaniu budowy nowego stadionu miejskiego, na którym miałby grać nasz klub, wywołał dużo emocji wśród GieKSiarzy. Poniżej prezentujemy list jednego z fanów GKS Katowice do redaktor Anity Gargas.
Szanowna Pani Redaktor!
Jestem Pani fanem. Aczkolwiek nie wiem, czy nie powinienem napisać „byłem”? Chodzi o Pani ostatni program o Katowicach. Powiem szczerze, że gdybym zobaczył tylko sam środek materiału, to nigdy w życiu bym nie uwierzył, że jest on Pani autorstwa. Ale do rzeczy. Ja oczywiście nigdy nie broniłbym niczego, co jest niezgodne z prawem itp. Tylko że Pani materiał właściwie nic takiego nie pokazał, a jedynie przedstawił efekty działań prezydentów Uszoka i Krupy. I to niestety w sposób dość jednostronny, prezentując zdanie raczej osób krytykujących. Tymczasem mam wrażenie, że ogromna większość mieszkańców mojego miasta ma na ten temat odwrotne zdanie. W końcu nieprzypadkowo obaj prezydenci zdobywali tak wysokie poparcie w kolejnych wyborach. I absolutnie nie chodzi o to, że zamierzam tu bronić personalnie panów Krupy czy Uszoka, ale efektów ich działań już tak.
No więc po kolei:
Galeria handlowa. Fakt, z lotu ptaka wygląda to co najmniej nieciekawie. Ale stojąc przed nią już nie tak źle, a tym bardziej gdy ma się w pamięci ohydny, śmierdzący spalinami plac autobusowy, który był w tym miejscu, a szczególnie obrzydliwy, brudny dworzec PKP, rodem z PRL, który widniał w tle. Dziś mamy nowoczesny dworzec kolejowy, podziemny dworzec autobusowy, podziemne parkingi, na których można sobie postawić ZA DARMO samochód, na krótki czas, wystarczający, aby załatwić jakieś sprawy w centrum. I oczywiście może się to nie podobać jakimś zafiksowanym na tle ostatnio modnej do granic absurdu ekologii. Ale ja, osoba, która ma trudności z poruszaniem się, akurat bardzo sobie to cenię!
Rynek. Czy można go było przebudować jakoś inaczej? Może i tak, bo osobiście zburzyłbym te wstrętne post PRL-owskie domy handlowe i biura, a następnie odbudował na tym miejscu kamienice na wzór tych, które zostały zniszczone przez komunę. Ale koszty czegoś takiego byłyby niebotyczne, a grono krytykujących zapewne znacznie, znacznie większe. Po prostu tu bardzo trudno było naprawić to, co zniszczyły władze PRL. Natomiast co do szaletów, to one DZIĘKI BOGU zasłoniły ten postsocjalistyczny widok na długą aleję, rodem jakby z ZSRR, czy NRD, zamknęły w pewien sposób rynek, czyniąc go właśnie „rynkiem”. Poza tym jeśli ktoś nie wie, że to są akurat szalety, to pewnie mu to aż tak bardzo nie przeszkadza.
Festiwale. Nie znam szczegółów akurat tego krytykowanego w Pani programie. Ale muszę powiedzieć, że na mnie, katowiczaninie z urodzenie ogromne wrażenie robi to, jak moje miasto postawiło na kulturę, za czasów tak prezydenta Uszoka, jak i Krupy. Katowice były w zamyśle komunistycznych władz jedynie „sypialnią” dla tak zwanych „mas parujących” w okolicznych hutach czy kopalniach. Ja doskonale pamiętam, jak tu życie zamierało około godziny 21. Obecnie w Katowicach, tylko samych większych i mniejszych festiwali muzycznych odbywa się blisko 30 w roku, do tego liczne wydarzenia teatralne, czy inne. Cóż, jeśli któreś z tak wielu akurat nie wypaliło, to oczywiście trzeba to przeanalizować i wyciągnąć wnioski. Mimo wszystko jednak działania miasta w sferze kultury wychodzą zdecydowanie na ogromny plus!
Poza tym wszystkim, aby rzetelnie ocenić ten nasz katowicki „zabetonowany układ” to wypadałoby wspomnieć także o jego niewątpliwych sukcesach jak choćby przebudowa ronda, stworzenie Katowickiej Strefy Kultury z piękną siedzibą Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia oraz wspaniałą nową siedzibą Muzeum Śląskiego, wybudowanie obok Centrum Kongresowe, wyremontowanie siedziby Filharmonii Śląskiej, uczynienie z Katowic miasta przyjaznego turystyce rowerowej z całą, potężną siecią wypożyczalni rowerów miejskich itp.
Ale żeby nie było tak słodko! Jedna rzecz kładzie się moim zdaniem (i zdaniem wielu podobnie myślących katowiczan) dużym cieniem na moim mieście i jego władzach. Jest nim brak porządnej infrastruktury sportowej. OK, mamy Spodek… tylko że on swoje najlepsze lata świetności ma już daleko za sobą i już zdecydowanie przegrywa z nowoczesnymi, budowanymi obecnie halami. Poza tym to naprawdę wstyd, aby tej wielkości miasto nie miało porządnego basenu, a przede wszystkim STADIONU! Owszem jest Stadion MIEJSKI (kiedyś GKS Katowice), na którym swoje mecze rozgrywa GieKSa, a kiedyś grał tam także wspomniany w reportażu Rozwój Katowice. Tylko że ten stadion, który w obecnym kształcie powstał ponad 30 lat temu, tak naprawdę nigdy nie został dokończony! No, a już nawet wręcz niezręcznie mi wspominać o przy stadionowym „parkingu”, który nie dość, że nie mieści wszystkich chętnych do obejrzenia meczów na Bukowej (nawet przy tej obecnie takiej sobie frekwencji), to wręcz urąga dzisiejszym standardom. Powtórzę, ten stadion, w obecnym kształcie to jest WSTYD dla tej wielkości europejskiego miasta!!! Niestety środowiska sportowe, które pominęła Pani w swoim programie, od lat bezskutecznie walczą o jego modernizację i są zwodzone przez władze Katowic. Kilka lat temu powstał nawet projekt takiego zmodernizowanego stadionu, który niestety trafił do miejskich szuflad, a z nim kilka milionów złotych, które pochłonął. Pani Redaktor, dziś to trzeba by zrobić magazyn śledczy, dlaczego ten stadion jeszcze nie powstał, a nie odwrotnie!!!
Mam też niestety trochę uwag do rzetelności argumentów, które padły w Pani programie:
1. Porównanie kwot wydanych na budowę stadionów w Tychach czy Bielsku-Białej do tej, która ma być wydana w Katowicach, jest po prostu bez sensu! Tam wybudowano jedynie stadion (i to kilka lat temu, gdy koszty budowy było o 10-15% mniejsze!!!), a w Katowicach ma zostać wybudowany cały KOMPLEKS SPORTOWY z halą sportową, boiskami treningowymi, ścieżkami rowerowymi i to na nieuzbrojonym, dziewiczym, naruszonym przez szkody górnicze terenie, gdzie dziś po prostu rośnie las. Szczerze mówiąc, nie tylko mnie ta lokalizacja trochę zdziwiła, ale rozumiem, ze autorzy tego pomysłu chcieli przy okazji przywrócić do życia, tą trochę zapomniana część miasta.
2. Po co miastu stadion, skoro jest Stadion Śląski w Chorzowie? Tylko że na ten stadion jest niedaleko z każdego miasta Metropolii Śląskiej, a jednak nowe stadiony w Gliwicach, Zabrzu, Tychach już stoją, budowa stadionu w Sosnowcu właśnie ruszyła. Mało tego, nawet Chorzów planuje budową nowego stadionu! A dlaczego? No bo niestety trzeba się popisać niezłą ignorancją tematu, aby nie brać pod uwagę np. kosztu organizacji meczu na takim molochu jak Stadion Śląski, który pochłonąłby lwią część budżetu każdego klubu, który miałby tam rozgrywać swoje mecze!
3. Nie wiem skąd twierdzenie, że Katowice budują klubowi stadion? Jak już wspomniałem powyżej: GKS Katowice już dziś nie ma swojego stadionu, a tym na którym występuje, administruje dzisiaj katowicki MOSiR, a klub jest tu jedynie świadczeniobiorcą. To ma być stadion miejski, na którym oprócz meczów mogłyby się odbywać także imprezy pozasportowe, jak to jest na całym świecie!
4. Pieniądze, które miasto wykłada dziś GKS Katowice, są przeznaczone nie tylko na II-ligową sekcję piłki nożnej, ale także na ekstraklasowy hokej i siatkówkę, o czym nie wspomniano w Pani programie. Nawiasem mówiąc miasto, przejmując we władanie klub, po prostu naprawiło swój wcześniejszy, ogromny błąd, gdy kilka lat temu oddało go w ręce niejakiego Ireneusza Króla. Ten człowiek mało nie zniszczył GKS Katowice, tak jak niestety później zniszczył Polonię Warszawa.
5. Niestety wybrała sobie Pani bardzo nieprzychylnych, żeby nie powiedzieć wrogich klubowi rozmówców, jak choćby pan radny Durał. Hitem było jego stwierdzenie, że on nie jest przeciw stadionowi miejskiemu, tylko przeciw stadionowi dla GKS-u Katowice. Czyli rozumiem, że jeśli takowy jakimś cudem w końcu jednak powstanie, to będzie mógł grać na nim każdy klub tylko nie GieKSa???
Poza tym dziś tak, jak każda firma, także każde miasto potrzebuje dobrej promocji, aby pozyskać dla siebie mieszkańców, przyciągnąć biznes itp. Najlepszym tego narzędziem jest sport, a już szczególnie piłka nożna! No więc osobiście nie rozumiem tych bezpardonowych ataków na prosportowe działania także miasta Katowice!
Szanowna Pani Redaktor, naprawdę, aby zachować obiektywizm, wypadałoby oddać głos także drugiej stronie, czyli w tym wypadku zwolennikom budowy stadionu. Liczę gorąco, że tak dobra dziennikarka jak Pani jakoś naprawi ten błąd.
Pozdrawiam serdecznie łącząc wyrazy szacunku
Grzegorz Adam Czerwiński
Felietony Piłka nożna
Komu nie zależało, by zagrać?
Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.
Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.
Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.
Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.
Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.
Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.
Mecz się nie odbył.
Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.
Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…
A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.
No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.
Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.
Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.
I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.
Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.
Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.
Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.
Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.
Kups!
Piłka nożna
Mecz z Jagiellonią odwołany!
W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.
Kibice Klub Piłka nożna
Puchar Polski dla wyjazdowiczów
Wczoraj klub GKS Katowice ogłosił, że wszyscy wyjazdowicze (a było ich aż 1022!), którzy pojechali na mecz do Białegostoku, mają w systemie biletowym przypisany voucher, który można wymienić na darmowy bilet na pucharowe spotkanie z Jagiellonią.
Jak informuje na swojej stronie internetowej klub (tutaj): Wyjazdowicze na swoich profilach w Systemie Biletowym GieKSy otrzymali voucher rabatujący cenę biletu na mecz pucharowy do 0 zł. Z prezentu można skorzystać już teraz! Voucher nie obejmuje biletów parkingowych oraz VIP. Co ważne, jeśli któryś z wyjazdowiczów nabył już wcześniej bilet na mecz pucharowy, to wówczas może wykorzystać voucher przy zakupie biletu na mecz innej sekcji GKS-u w 2025 r.
To kolejny miły gest ze strony klubu w kierunku najwierniejszych kibiców GieKSy. Już w niedzielę, zaraz po decyzji o niegraniu, piłkarze GieKSy podeszli pod sektor gości, a część z nich się na nim znalazła. Tam podziękowali fanatykom za tak liczną obecność, wspomnieli, że zawsze grają w „12” i dziś też chcieli dla nas wygrać. Oprócz tego rozdali swoje koszulki najmłodszym kibicom GKS Katowice, którzy wybrali się do Białegostoku. O tej sytuacji piszą więcej sami kibice na Facebooku (tutaj).
Przypomnijmy, że mecz z Jagiellonią zostanie rozegrany w czwartek 4 grudnia o 17:00 na Arenie Katowice. Na ten mecz NIE obowiązują karnety – wszyscy kibice muszą zakupić bilety (lub wykorzystać wspomniany wcześniej voucher). Bilety dostępne są w internetowym systemie (tutaj).




Marcin z Wełnowca
29 stycznia 2020 at 21:15
Dobry tekst.Gratuluję.
Suporterwnc
29 stycznia 2020 at 22:13
No widzisz. Musial byc program o „ukladzie” w Katowicach, zebys przejrzal na oczy. Nie kumam, jak mozna napisac, ze jest sie fanem tej- pozal sie Boze- dziennikarzyny- choc i to pewnie jest obraza dla dziennikarzyn.
Jesli chodzi o strone merytoryczna Twojego tekstu to trudno sie nie zgodzic z przedstawionymi argumentami. Choc- jak wielu z Was- i mi noz sie otwiera w kieszeni jak slysze od tylu lat ta sama spiewke z ryjow magistrackich- inaczej sie nie da nazwac – ciaglego robienia nas w huja.
Mam nadzieje, ze teraz, wywolani do tablicy- chocby na przekor- wezma sie w koncu porzadnie do roboty w temacie stadionu.
Pozdro
Silence
30 stycznia 2020 at 08:50
Ciekawe co dawny prezydent Uszok zrobił z łopatą.Ile to już lat walczymy My jako kibice o stadion.Za niedługo będziemy obchodzić 60 lecie klubu a nasza stara Bukowa jak stała tak stoi.
1964 GKS
30 stycznia 2020 at 10:22
Budować tylko nowy stadion miejski za te 300 baniek a resztę się dobuduje( hala na siatkę i boiska treningowe) ewentualnie jak będzie boom na siatkę, tak jak było na Bukowej, była trybuna Północna, były mecze w pucharach ale jak skończyła się era „Magnata” to trybunę wyburzono. A co do rowerów, gość w tym programie chce więcej ścieżek rowerowych ale kibic piłkarski już nie może chcieć nowego stadionu… żenada do potęgi n-tej
Kibic
30 stycznia 2020 at 14:41
Czlowieku nie wiem z jakiego pokolenia jesteś ale chyba cos z tobą nie tak i ktoś bardzo cie skrzywdził. Toaleta na środku rynku bardzo ci sie podoba to tam wrzuć ten twój list. Od lat my kibice jestesmy nabijani w butelkę ze stadionem. Wybory projekt łopata kosz. Nie wiem kiedy ludzie przejrzą na oczy i zarzadaja rozliczenia od władz . Stara gwardia trzyma się krzeseł i łatwo ich nie póści. Dopóki ludzie sie nie zmobilizują to nic w tym miescie sie nie zmieni. A Ty pupilu władców jedz z listem do warszawy i oddaj panią Gargas do sądu to bedzie was dwoje. Pan radny nie pała miłością do GKS-u. Polecam kolejny jego pomysł warto poczytać w infokatwice.
A
30 stycznia 2020 at 15:47
Co do Pana Radnego to zgadzam sie w 100%. Jest to osoba ktora pragnie zniszczyc GKS. Jest to osoba szukajaca rozglosu dlatego tez ma coraz glupsze pomysly.
mekail
30 stycznia 2020 at 20:14
Pytanie z emigracji do tych co są na miejscu i kumają lokalne układy:
skoro TVPiS wzięło na celownik stadion to znaczy, że coś się zmieniło i funkcjonująca przez lata sztama Uszok(ałeś nas) i Krupy z PiSem to już przeszłość?
Niech ktoś wyjaśni czym Krupa sobie przeskrobał, że Kurski poszczuł władze Katowic psami, znaczy „niezależnymi i obiektywnymi dziennikarzami śledczymi”?
Grzegorz
31 stycznia 2020 at 16:10
Szkoda słów układ jest był I będzie a stadion wystarczy 2000 krzesełek góra 2500 bo frekfencja jaka jest każdy widzi a jeszcze jedno kolego wazeliny to masz cały kibel Katowice miasto ogrodów nie miasto przyjazne dewloperom.
do mekail
3 lutego 2020 at 00:18
PiSlamiści tak serwują propagandę jak im wygodnie. Jak trzeba było poparcia to nawet zwolennik lgbt i przyjmowania nielegalnych imigrantów czyli krupa był przyjacielem. Pamiętasz chorzowską fankę czyli Blidę jak się zastrzeliła? Dzień wcześniej właśnie gargasówka nadała w reportaż o „mafii węglowej”.