Dokonało się.
Na Bukowej już nie zagramy. Piękne to było za pożegnanie. Choć oficjalna informacja została ogłoszona raptem kilka dni temu, to sposób w jaki się wszystko odbyło sprawił, że można było się wzruszyć. Na meczu pojawiły się osobistości z lat minionych, Janusz Jojko z Piotrem Piekarczykiem rozdawali autografy. Swoją obecnością zaszczycił nas także Adam Nawałka, który przecież nie pracując zbyt długo w naszym klubie wyrobił sobie taką markę, że za chwilę był selekcjonerem reprezentacji. I zaskarbił sobie sympatię kibiców.
Sympatycy GKS skumulowali swoje oprawy. Były więc i na Blaszoku i na Sektorze Rodzinnym. Te balony, które poszły w niebo, gdy wybiła dziewiąta minuta meczu, dziewiątego marca, Zawodnikowi z numerem dziewięć, w Jego urodziny, cały stadion skandował imię i nazwisko. Kibice nie zapominają o swoich legendach. Jan Furtok zapewne gdzieś tam spoglądał na boisko i choć jedyna bramka w meczu nie była aż tak podobna do gola strzelonego San Marino, jak Arka Jędrycha z Lechią, ale… nadal była podobna. Znów mocne wstrzelenie z prawej strony i finalizacja z bliska. Wspomniany Sektor Rodzinny i dzieciaki w dużej ilości dali popis. Były także flagi i zimne ognie. I doping przez cały mecz.
A na Blaszoku – działa się magia. Przed meczem zastanawiano się, jaka była najlepsza oprawa w historii tej trybuny. I myślę sobie, że najlepsza miała może miejsce właśnie wczoraj. To dopiero było zawieszenie w czasoprzestrzeni – nawiązując do jednej z prezentacji Trybuny Centralnej, bo przecież oficjalnie tak owa nazywała się kiedyś. Nie pamiętam, żebym był tak zachwycony przekazem oprawy. Różne były symboliki, takie czy inne. Jednak to, co było wczoraj to był kunszt.
Przyznam, że wielokrotne przypominanie od zawsze, że na Bukowej grali i przegrali „Zidane, Lizarazu i Dugarry” już nieraz bokiem wychodziło. Są takie sytuacje, że coś się tak przejada, że trudno silić się na jakąś oryginalność. Pojawia się pewnego rodzaju grafomania. Oczywiście to bardzo ważny moment w historii klubu i największy sukces na europejskiej arenie, ale ileż można?… Tymczasem sposób, w jaki kreatywnie zostało to rozwiązane, był mistrzowski. Zostało tu ujęte wszystko, historia, symbolika, podsumowanie, odniesienie do światowej piłki i duża doza humoru.
To jest piękno piłki. Że nasza poczciwa Bukowa jest miejscem z bezpośrednim powiązaniem do najważniejszych wydarzeń w światowej historii naszej ukochanej dyscypliny. To naprawdę niesamowite, że taki Zizou jechał sobie autokarem ulicą Złotą, mówił do swoich kompanów „patrzcie, ale fajne wesołe miasteczko”, potem skręcał w lewo, wjeżdżał przez bramę. Chodził sobie po parkingu za Trybuną Główną, szedł korytarzem z szatni na boisko, w końcu biegał po trawie i oglądał ten nasz Blaszok. Cztery lata później jego wizerunek widniał na Łuku Triumfalnym i Francuzi chcieli z niego zrobić prezydenta. To były TYLKO cztery lata. Od meczów z Bordeaux do starcia z Materazzim minęło 12 lat. A od tegoż finału i ostatniego spotkania Zizou w karierze – 19 lat. Dziewiętnaście i cztery. Niebywałe. To tak jakby jakiś piłkarz Gryfa Wejherowo, które dostało w czapkę przy Bukowej – dajmy na to Maksymilian Hebel – rok temu został Mistrzem Świata i zwierzchnikiem sił zbrojnych w Polsce.
Nie jest przesądzone, że Materazzi naprawdę nie uderzył w najbardziej czuły punkt Zinedina, którym właśnie zapewne jest porażka Francuza na Bukowej. To, że Zizou doskonale o tym pamięta, pokazaliśmy, gdy spotkaliśmy się z nim dwanaście lat temu
Szczegóły poniżej 
Zizou na Bukowej!
Nie dało się symbolicznie lepiej pokazać, jaka historia się tworzyła na tym stadionie. Oprawa doskonała, wybitna.
Bardzo pragnęliśmy, żeby i na boisku to domknięcie wspaniałej historii było zwycięskie. Długo zanosiło się na to, że może to być rysa na tym dniu. Co prawda trener mówił na konferencji, że ważne było, aby zdjąć brzemię odpowiedzialności z piłkarzy, że właśnie muszą, bo to ostatni mecz. Kibice jednak rozpatrują to inaczej. Kibic to kibic. Patrzeliśmy na to, że jednak przyjeżdża jedna z najsłabszych ekip w lidze, przy której pojawia się pytanie – jak nie z nimi, to z kim? To nie oznaczało oczywiście, że należy dopisać sobie trzy punkty z urzędu. Natomiast są w tej lidze drużyny lepsze i słabsze. Zagłębie należy do tych słabszych. Wiadomo, że nie stałaby się żadna tragedia w tabeli, gdyby GieKSa tego meczu nie wygrała. Tragedia nie, ale mogłoby to wprowadzić pewną nerwowość. A smak zwycięstwa w takich okolicznościach jest przecież podwójny.
GKS Katowice jednak ten mecz wygrał. I to wcale nie jest takie oczywiste. W przeszłości multum tego typu spotkań nasz zespół po prostu przegrał. Jakaś młócka, krwawiące oczy i długo wynik 0:0. W końcówce rywale wyczuwają swoją szansę, bach, bach, strzelają dwie bramki i wywożą komplet. Tak było choćby w feralnym „kluczborkowym” sezonie, w którym zanim podziały się te straszne rzeczy w końcówce rozgrywek, GKS przegrał kilka meczów właśnie tracąc bramki w końcowych fazach wyrównanych, ale bardzo słabych spotkań.
Przed meczem rozmawiałem z komentatorem Canal Plus Marcinem Rosłoniem i mówił, że to tak bywa często w piłce, że jest pompa i otoczka, a potem piłkarsko wychodzi słabo. Przypomniałem sobie, jak Piotr Lech kiedyś w przerwie meczu z KSZO został czymś tam uhonorowany i po przerwie golkiper zawalił dwa gole, m.in. wpadając z piłką trzymaną w rękach do bramki.
Teraz było inaczej, choć długo się na to nie zanosiło. Ale teraz to jest inny zespół niż te, które przez kilkanaście lat nie potrafiły dźwigać ciężaru. Zespół ten miał przepchnąć ten mecz nawet kolanem, to przepchnął – i to dosłownie, bo taki to był gol Sebastiana Bergiera. Zwycięstwo ze wszech miar ważne, bo przecież istnieje slogan w piłce, że sztuką jest wygrać mecz, w którym nie idzie. GieKSie nie szło kompletnie i to goście mieli więcej sytuacji, na szczęście strzelali – jak mówił Laguna – Panu Bogu w okno. Jedna akcja – pięknie wypatrzył Alan Czerwiński Adriana Błąda, ten podał do Sebastiana, który wprawił stadion w euforię. Sam Adrian Błąd też coś spiął klamrą – przecież on strzelił gola dla Zagłębia w wygranym 5:0 meczu na Bukowej dziesięć lat temu. Wówczas podbiegł do kibiców świętować z nimi bramkę. A teraz – vis a vis tych samych kibiców, pogrążył Miedziowych, którzy będą musieli się twardo bronić przed spadkiem.
A kibice Zagłębia mieli się z pyszna, bo dopiero co śpiewali „coście tak cicho”. Teraz to oni byli odbiorcami tej przyśpiewki.
Po dwóch porażkach – po bardzo dobrym meczu w Lublinie i średnim w Białymstoku – GieKSa zgarnęła bardzo ważne trzy punkty. Tak jak pisałem w poprzednich felietonach – trzeba było się liczyć z przegranymi w tamtych meczach, choć nie musiały one nastąpić. Tutaj trzeba było bezwzględnie wygrać. Dopisane trzy punkty sprawiają, że nasza sytuacja w tabeli jest już totalnie komfortowa. Jedenaście punktów przewagi nad strefą spadkową na dziesięć kolejek przed końcem to potężny kapitał. Trzeba grać swoje i trzymać rękę na pulsie, ale teraz już tylko jakaś kompletna katastrofa spowodowałaby, że GKS znalazłby się pod kreską.
Tak, przegraliśmy te dwa wyjazdowe mecze, ale bilans na wiosnę to 3-1-2. Czyli nadal naprawdę niezły. Lepszy niż nasza średnia punktowa z całego sezonu, bo gdybyśmy mieli taką średnią jak na wiosnę – mielibyśmy czterdzieści oczek już teraz i bylibyśmy zaraz za podium. To przeczy jakimś dziwnym teoriom, że GKS zanotował regres. Fajnie, że GKS potrafi grać efektownie i miło dla oka. To daje wielką nadzieję i optymizm. I to powoduje też, że gdy potem zdarza się słaby – umówmy się – mecz z Zagłębiem, to jest jednak pewna iskra, która powoduje, że zespół się nie poddaje, nie kładzie, tylko skonstruuje tę jedną akcję, która da zwycięstwo.
To było piękne pożegnanie – tak jak w listopadzie Jana Furtoka, tak teraz naszego ukochanego stadionu. Tak to jest z przeprowadzkami. Zostawia się w jakimś miejscu kawał życia i kawał wspomnień. Grunt, żeby przeważały te dobre i żeby dobrymi były też te ostatnie. Wszyscy pożegnali ten stadion godnie.
Wiadomo, że na temat Bukowej wypowiadają się byli piłkarze czy trenerzy GKS. Ja natomiast chciałbym przytoczyć wypowiedzi naszych rywali z różnych okresów i to rywali z drużyn, z którymi GieKSa zawsze miała kosę, a sami ci zawodnicy przeżywali naprawdę ciężkie chwile pry Bukowej. Marcin Baszczyński, który komentował mecz w Canal Plus powiedział:
„Łezka się kręci, ja mam wspomnienia takiej kultury wychowania, śląskiego, mocnego wychowania – jako sąsiad zza miedzy przeszedłem tu swoją lekcję w meczach derbowych”.
W Lidze Minus wypowiedział się o Bukowej Wojciech Kowalczyk, były napastnik Legii Warszawa.
„Niekoniecznie dobrze ten stadion wspominam, bo zawsze nas lali. Wygrałem tam jeden mecz, w sezonie, w którym wyjeżdżałem do Betisu, a tak – zawsze porażka. Cisnęli nas. Ale pojechało tam też Bordeaux z Zidanem, Lizarazu, też dostali w „pyndzel”, więc nie ma się co wstydzić, że ktoś kiedyś przegrał przy Bukowej. A atmosferka na stadionie była świetna”.
Kowal przytoczył też jedną z piosenek, której „nigdy nie zapomni”, a która była kierowana pod jego adresem. Nie nadaje się do cytowania – poszukajcie w magazynie 
Zamykamy ten rozdział.
Bukowo – dziękujemy!
Paweł
22 lipca 2017 at 17:03
GKS Katowice: Abramowicz – Frańczak, Kamiński, Midzierski, Zejdler – Słomka, Klemenz, Kalinkowski, Prokić – Foszmańczyk – Yunis.
Paweł
22 lipca 2017 at 17:16
W składzie Siarki aż 5 młodzieżowców. Przed sezonem odeszło kilku kluczowych graczy, klub stara się uzupełnić braki zdolną młodzieżą.
Szybko naszą żelazną defensywę załatwili:)
Berol
22 lipca 2017 at 17:23
działa wam radio?u mnie nie a co do wyniku trudno jedziemy dalej mam nadzieje dosc wstydu i upokorzen z wynikami choc minimum radosci w tym sadomasochizmie od lat sie nalezy czasem Nadal wierze ze sie ogarna i kolejnego wstydu nie bedzie
Paweł
22 lipca 2017 at 17:26
Shellu super fotki!
Paweł
22 lipca 2017 at 17:35
Chojniczanka, Tychy, Podbeskidzie, Miedź prowadzą na wyjazdach.
Paweł
22 lipca 2017 at 17:38
Sosnowiec 0-0. Tylko my dajemy ciała . Naprzód GKS!!!!!!!!!!
waldek
22 lipca 2017 at 17:47
https://www.youtube.com/watch?v=NALfQNABd0o&feature=player_embedded&app=desktop
Tauzen
22 lipca 2017 at 17:53
Co Dawid robi na ławce ???? czemu znowu 1 napastnikiem ???? boimy sie siarki??
Paweł
22 lipca 2017 at 17:54
waldek@ dzięki:)
waldek
22 lipca 2017 at 18:03
spoko:)
Berol
22 lipca 2017 at 18:11
dzieki kurde mogłes to od razu tego wrzucic
Paweł
22 lipca 2017 at 18:30
Straszna mizeria i kopanina. Może jakimś cudem uda się do dogrywki doprowadzić. W polu mamy przewagę, ale sytuacji brakuje. Szkoda tej Prokica:(
Paweł
22 lipca 2017 at 18:36
Zaczęło się w naszym sektorze ”Kurwa mać, Gieksa grać!”. Sosnowiec objął prowadzenie.
Paweł
22 lipca 2017 at 18:50
Niestety. Kolejne rozczarowanie sosnowiec 3:0.
Siwy
22 lipca 2017 at 18:51
No to juz wiemy o co beda grac w tm sezonie patałachy o utrzymanie ze smrodamiN4mA
pnwk
22 lipca 2017 at 18:51
Dziady pierdolone
Siwy
22 lipca 2017 at 18:52
A miałem syna wziaść w tym sezonie na pierwszy mecz ale na takie coś go brał nie bęę bo jeszcze się zrazi
Tauzen
22 lipca 2017 at 18:53
Co to kur*wa było ???? Nie wychodzćie lepiej z siedlcami banda pedałów
Solski
22 lipca 2017 at 18:54
I w ten oto sposób zajebiście rozpocząłem urlop.
Rozgońcie tych kopaczy. Za co oni k…abiorą kasę? Siarka z 5 młodzieżowcami pokazał nam jak należy grać.
Paweł
22 lipca 2017 at 18:56
Shellu współczuję. Jechać i komentować taką żenadę.
Berol
22 lipca 2017 at 18:57
kurwa mac
ja wiem to niby tylko puchary i wszyscy w dupie je maja mam 43 lata przy dobrych wiatrach mam aspiracje pozyc jeszcze z 15 czy 20 lat ale kurwa mac nie dozyje z tym klubem chwały znów jak zwykle w ryj znów w pn rano wstyd sie w robocie przebierac w szatni z kumplami bo tylko polewa z mego klubu i wieczne podsmiechujki kurwa mac…zas to słuchanie i polewa … pierdolone eunuchy czy kiedykolwiek z kim i o cos z sensem wygraja ?
Ja
22 lipca 2017 at 19:02
Spierdalac zaczynamy od nowa.jo już karnetu nie kupuja
Paweł
22 lipca 2017 at 19:06
Proponuje hasło nowej flagi – ”Murowany Pierwszoligowiec”
Karnet na główną za 90 zł. To rozsądna cena Karnet na Ruch – 250 zł:)
Solski
22 lipca 2017 at 19:31
Przykre.
Jak widziałem jak grają to wniosek jest jeden.
Walka o utrzymanie.
Shellu wytrwałości w tym co robicie Ci życzę.
Macie przynajmniej szkodliwe płacone?
xx
22 lipca 2017 at 19:38
Współczuję ludziom którzy z nadzieją pójdą jeszcze na bukową dopingować te miernoty. Prawda jest taka że nie zagramy w ekstraklasie przy obecnym zarządzie i podejściu miasta.Wzięliby po 2 najlepszych chłopa z każdego osiedla i byśmy mieli lepszą drużynę niż te spierdoliny
wierny
22 lipca 2017 at 19:53
Kurwa pieknie zaczynamy ten sezon. I tak pojda na Siedlce zoboczyc te gwiazdy. I cos czuja ze kurwy bydom lotaly z trybun. Obych sie mylil.
zadolak
22 lipca 2017 at 20:51
I tak mi frajerzy spierdolili urodziny,tak jest co roku.Wypozyczaja nie wiadomo jakich grajków i mysla ze dobrze beda grac.Wydaje mi sie ze niestety w tym roku bedziemy walczyc o utrzymanie niz awans,a do czasu kiedy w Katowicach nie wybuduja nowego stadionu to o ekstraklasie mozemy zapomniec.W moim sercu Ino Gieksa!
Michałio
22 lipca 2017 at 21:39
Ludzie nie pierdolcie juz o awansie tu gra o utrzymanie idzie,z kim oni chcą wgrać?Panie Mandrysz pitej pan puki czas bo potem bydzie wstyd
Jerzy
22 lipca 2017 at 23:56
Szmaciarze!
Pyjter
23 lipca 2017 at 00:22
Porazka boli,bo chcialo sie przejsc dalej w tym pucharze,bramka farfocel,coz zdarza sie to jest sport,nie przekreslajmy ich po jednym meczu…
Nowy sklad niech sie chopcy zgrywaja.Ino GieKSa.
qq
23 lipca 2017 at 01:11
Najlepiej to wytłumaczy Irishman. Czekamy na wpis, że jest super.
Jerzy
23 lipca 2017 at 01:12
Nic nie jest super. Mamy szmaciarzy a nie piłkarzy.
qq
23 lipca 2017 at 01:27
Jerzy ja to wiem ale jest ekipa z forum co pierdoliła od rzeczy, że mamy super transfery itd itp. Irishan udzielał się niesamowicie. Czekamy na wpis Irishmana;)
AdamGieKSa
23 lipca 2017 at 08:20
Irishman napisze że chłopcy muszą się jeszcze zgrać, a poza tym jest
komedia kurwa.. ale nie za moje pieniądze, trzeba mieć coś z deklem żeby kupić sobie karnet na to gówno
super bo zarówno zarząd, trener, miasto i piłkarze jak on to ujął „wyrazili chęć awansu”
Paweł
23 lipca 2017 at 09:45
Irishman wierzy. Nikt mu nie zabrania wierzyć w Zarząd, transfery, Goncerza, czy awans.
Jest jednym z Nas i zależy mu na dobru klubu.
Pewnie weźmie małą poprawkę po ”prezentacji” zespołu.
W ubiegłym sezonie rozpoczęliśmy podobnie. Do tego w lidze u siebie 0-1 z Suwałkami.
Potem było dobrze (pierwsza runda). To jedyny pozytyw.
qq
23 lipca 2017 at 10:08
@Paweł nie mylmy wiary z naiwnością. Odnośnie wczorajszej kompromitacji zastanawiam się, czy posypią się jakieś kary? Czy nasz prezio w ogóle jest w stanie pierdolnąć pięścią w stół i poustawiać do pionu kilka osób? Chyba raczej nie i to jest smutne:(
PanGoroli
23 lipca 2017 at 11:53
Pojebało wos, że się ciepiecie do noszego?