Dołącz do nas

Piłka nożna

Mandrysz vs Mandrysz

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Znane powszechnie są sytuację, gdy w piłkę na wysokim poziomie grają bracia. Zarówno w polskiej piłce, jak i futbolu zagranicznym bez problemu znajdujemy przykłady rodzeństw uprawiających tę dyscyplinę sportu. Na myśl przychodzą chociażby bracia Neville, De Boer, Boateng, Toure, Milito czy Ferdinand. Na polskich boiskach w ostatnich latach najbardziej znani byli chyba bracia Żewłakowowie i Brożkowie, ale przecież tych przykładów jest masa: Dudkowie, Burkhardtowie, Makowie czy Gancarczykowie. Daleko też nie musimy szukać, bo przecież w latach 90. słynną parę stanowili w GKS Katowice bracia Świerczewscy, a teraz mamy w składzie rodzinę Abramowiczów.

Wiele z tych par braci łączy to, że przez długie lata występują w tych samych zespołach, a gdy są transferowani – to w pakiecie. Kluby w duecie zmieniali chociażby wspomniani bracia Ronald i Frank De Boer, gdy trafiali razem z Ajaxu do Barcelony czy Michał i Marcin Żewłakow, gdy z polskiej ligi przenosili się do Belgii. Fakt faktem, bliźniaki w tej konfiguracji trzymali się razem mocniej i dopiero w dalszych etapach kariery następowało odcięcie. W przypadku innych par ważna była kwestia talentu – Dariusz Dudek bowiem w porywach grywał w polskiej ekstraklasie, a jego brat Jerzy zdobył Puchar Mistrzów – szanse na grę w jednym zespole były więc relatywnie niewielkie.

Stosunkowo rzadko na tym tle pojawia się motyw występów braci przeciwko sobie. Sytuacja niecodzienna, ale dodająca smaczku potyczkom piłkarskim. I właśnie w sobotę w Bytowie będziemy być może mieli okazję obejrzeć braterski pojedynek – naprzeciw siebie staną bowiem Rafał i Paweł Mandryszowie.

Wspomnijmy w tym miejscu o braciach Brożkach i ich pojedynkach, bo GieKSa miała w tym wydarzeniu spory udział. Spotkali się oni przeciw sobie zaledwie trzy razy, ale co ciekawe – dwukrotnie w ciągu tygodnia w sezonie 2004/05. Najpierw w lidze Górnik – w którym grał Piotr – pokonał GieKSę Pawła 4:1, a Piotr strzelił bramkę. Wkrótce w Pucharze Polski Górnik wygrał ponownie – tym razem na Bukowej 2:1. Na kolejne i ostatnie spotkanie bracia musieli poczekać do sezonu 2014/15, kiedy to Piast, w którym grał Piotr, bezbramkowo zremisował z Wisłą.

Losy piłkarskie braci Mandryszów nie splotły się, bo jeszcze nie mieli okazji grać w tym samym klubie. Zresztą Robert jest niemal o siedem lat starszy, a Paweł z Rybnika dopiero co wyściubił nos.

Starszy z braci po pobycie w Gwarku Zabrze trafił do Pogoni Szczecin. I już w pierwszym sezonie posmakował wielkiej piłki, bo choć zaczął grać dopiero wiosną i to w pierwszej lidze, to występując regularnie od ćwierćfinału w Pucharze Polski, dotarł z ekipą Portowców aż do finału tych rozgrywek. Pogoń przegrała w Bydgoszczy z Jagiellonią 0:1, a Robert grał do 82. minuty. Jako ciekawostkę dodajmy, że w 60. minucie w barwach Pogoni pojawił się na boisku Mikołaj Lebedyński. W kolejnym sezonie Robert zagrał jedynie 12 meczów w pierwszej lidze, ale miał tego pecha wystąpić przez 90 minut w sławnym przegranym 3:4 meczu z GieKSą na stadionie w Szczecinie. Jeszcze mniej – bo tylko 8 razy – zagrał w sezonie 2011/12, ale tutaj akurat mógł pochwalić się triumfem 2:0 na stadionie przy Bukowej. W następnych rozgrywkach był już zawodnikiem Łęcznej (wówczas pierwsza liga) i również wystąpił zaledwie 10 razy.

Potem trafił do drugoligowego Rozwoju i tu w końcu mógł występować więcej – zagrał w większości spotkań, a także strzelił trzy gole. Miał okazję zagrać cały mecz w Pucharze Polski przeciw Legii Warszawa. W końcu w sezonie 2014/15 trafił do Bytowa i występuje tam już trzeci sezon. W pierwszym strzelił dwa gole, w drugim – żadnego, natomiast w obecnym ma na koncie już trzy trafienia.

Paweł zaczął grywać epizody w ROW Rybnik na wiosnę 2013/14 w pierwszej lidze. Zagrał zaledwie trzy razy, a sezon zakończył się spadkiem rybniczan. Zawodnik tym samym minął się z bratem, bo w momencie, gdy była okazja spotkać się w drugiej lidze, Robert przeszedł do Bytowa. W sezonie 2014/15 Paweł zagrał w większości meczów, ale były to głównie wejścia na ostatnie kilkanaście minut. Mimo to strzelił trzy gole, a zwłaszcza spektakularne było jego wejście w Pruszkowie w 90. minucie przy stanie 2:2 i przesądzenie losów meczu. W poprzednim sezonie zawodnik już był podstawowym piłkarzem, zagrał 32 mecze – wszystkie w podstawowym składzie – i 6 razy trafił do siatki rywali. Po sezonie przeszedł do GKS Katowice, gdzie raz gra, czasem grywa, ale strzelił już dwie bardzo ważne bramki.

Pierwszą ligę zdominował w tym roku klan Mandryszów. Bo przecież oprócz braci jest także ich ojciec – Piotr – który trenuje Zagłębie Sosnowiec. W synowsko-ojcowskim pojedynku kilka tygodni temu Zagłębie zremisowało z ekipą z Bytowa 3:3. Na pojedynek naszego Pawła z ojcem musimy poczekać do wiosny.

A jakie osiągnięcia miał Piotr Mandrysz, gdy miał wiek swoich synów? Mając 19 wiosen na karku, tak jak Paweł, dopiero startował do seniorskiej kariery w barwach ROW Rybnik. Mając  25 lat – jak obecnie Robert – nadal grał w rybnickim klubie i nie posmakował jeszcze ekstraklasy. Zadebiutował w niej dopiero w wieku 28 lat i jak wiemy, przez wiele sezonów był ważną postacią, zwłaszcza Pogoni Szczecin. Rozegrał w ekstraklasie 184 mecze i strzelił 41 bramek. To oznacza ni mniej, ni więcej, że synowie nadal mogą w każdym aspekcie ojca prześcignąć. Choć oczywiście czasy są inne i zwłaszcza Robert musi się mocno postarać, by po pierwsze – do tej ekstraklasy w ogóle trafić. Paweł ma nieco więcej czasu i jak na razie jego kariera rozwija się bardzo dobrze.

Jak wypadnie pojedynek obu braci? Miejmy nadzieję, że obaj wystąpią i będziemy mogli się o tym przekonać już w sobotę.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

2 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

2 komentarze

  1. Avatar photo

    Mecza

    10 listopada 2016 at 21:11

    Fajne przypomnienie ze Świerczewskimi, zresztą Marek dwa razy trafiał do nas. Kiedyś był napastnikiem a później cofnięty na stopera zadebiutował w reprezentacji. Teraz w składzie znowu bracia, oby znowu sukces w czerwcu 2017. Co do klanu Mandryszów, życzę Pawłowi, Robertowi, trenerowi Piotrowi wspólnego sukcesu, mam nadzieję że w barwach GKS za kilka lat.

  2. Avatar photo

    JanetWrolf

    18 stycznia 2017 at 15:48

    free creative psd resume cover letter
    fresher testing resume sample

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Pewne utrzymanie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GKS Katowice utrzymał się w Ekstraklasie.

To, co od dłuższego czasu było „pewne” (dla jednych już po Górniku, dla innych po Puszczy, a dla każdego po Wrocławiu) dziś zostało formalnie potwierdzone. Po stracie punktów przez Puszczę Niepołomice w meczu z Pogonią Szczecin (4:5) GieKSa oficjalnie utrzymała się w Ekstraklasie.

Po wielkosoboniej wygranej we Wrocławiu Śląsk stracił szansę na dogonienie nas w tabeli. W miniony wtorek Stal Mielec, po remisie z Górnikiem Zabrze, także przestała nam „zagrażać”. Dziś do tej dwójki dołączyła Puszcza Niepołomice, która nie może nas już wyprzedzić w tabeli.

Przypomnijmy, że nasza drużyna ani razu w tym sezonie nie znajdowała się na miejscu spadkowym, a matematyczne utrzymanie na początku 30. kolejki to duże osiągnięcie, które potwierdza tylko, jak świetny sezon rozgrywa GieKSa.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Świąteczna wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W wielkanocną sobotę GieKSa na wyjeździe pokonała Śląsk Wrocław 2:0. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

Świętowanie mistrzostwa jednak w Katowicach?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa nie potrafiła przez 90 minut pokonać bramkarki rywalek, a po naszej stronie pojawiło się zbyt wiele błędów indywidualnych. Tym samym celebracja mistrzostwa musi jeszcze poczekać, a szansa na takową fetę będzie już za tydzień przy Bukowej.

Klaudia Słowińska w Łęcznej doczekała się powrotu na pozycję skrzydłowej. Świetną akcję ujrzeliśmy już w pierwszej minucie – Katarzyna Nowak odważnie wyprowadziła na skrzydło, a centrę Julii Włodarczyk przecięła Natalia Piątek. W 7. minucie Jagoda Cyraniak powstrzymała nacierającą Klaudię Lefeld po dużym błędzie Klaudii Słowińskiej. Odpowiedziała Kozak sytuacyjnym strzelam z dystansu, mocno niecelnie. Blisko zdobycia pierwszej bramki z dystansu była Włodarczyk, golkiperka wzniosła się na wyżyny umiejętności. Na kilkanaście następnych minut walka skupiła się w środku pola, obejrzeliśmy po jednym bardzo nieudanym strzale z obu stron. W 26. minucie Katja Skupień dograła do Pauliny Tomasiak, zupełnie niepilnowanej w polu bramkowym. Ta zgrała piłkę do Julii Piętakiewicz, a Kinga Seweryn była bez szans. Blisko było odpowiedzi po trąceniu piłki w powietrzu Cyraniak, Kinga Kozak nie zdołała wepchnąć piłki obok bramkarki. W 33. minucie Piątek znów uratowała swoją drużynę, ściągając piłkę z nogi rozpędzonej Vuskane, której podawała Kinga Kozak. Po rzucie różnym główkowała Słowińska, wysoko nad bramką. Na zakończenie pierwszej części Julia Piętakiewicz huknęła w samo okienko, Kinga Seweryn udowodniła swoją klasę, broniąc strzał.

W 47. minucie strzał oddała Gabriela Grzybowska, trafiając w wybiegającą Vuskane. Łęczna wyprowadziła kontratak, a centrę Piętakiewicz wybiła Marlena Hajduk na rzut rożny. W 54. minucie Seweryn na przedpolu uratowała swój zespół, nie dając szans Skupień na sfinalizowanie akcji. GieKSa w zasadzie nie miała pomysłu na konstrukcję ataków, nawet kontry kończyły się niecelnymi podaniami. W 58. minucie Kaczor odnalazła długim podaniem Włodarczyk, a Klaudia Słowińska po zgraniu uderzyła w golkiperkę. Pięć minut później Anita Turkiewicz zdołała powstrzymać pędzącą Skupień, nadrabiając dystans. W 69. minucie Katja Skupień padła w szesnastce Kingi Seweryn, arbiter od razu pokazała kartkę za próbę wymuszenia. Minutę później Kinga Kozak miała dobrą okazję po wrzutce Marleny Hajduk, trafiła wprost w bramkarkę. W 79. minucie Jagoda Cyraniak bez zdecydowania podała do Kingi Seweryn, a nasze rywalki skrzętnie tę okazje wykorzystały – pusta bramka i 0:2.

Mistrzostwo Polski musi poczekać. Może się ziścić już jutro, jeśli Czarni przegrają w Szczecinie. W innym wypadku poczekać będziemy musieli do soboty 3 maja. Wtedy o 10:45 na Bukowej zagramy z Pogonią Tczew. Wstęp darmowy – zapraszamy do świętowania mistrzowskiego tytułu z uKOCHanymi. 

Łęczna, 26.04.2025
Górnik Łęczna – GKS Katowice 2:0 (1:0)
Bramki: Piętakiewicz (26), Tomasiak (79).
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Hajduk, Cyraniak (80. Bednarz) – Włodarczyk, Grzybowska, Kaczor (61. Nieciąg), Turkiewicz – Kozak, Vuskane (61. Langosz), Słowińska.
AP Orlen Gdańsk: Piątek – Skupień (84. Ostrowska), Kazanowska, Piętakiewicz (65. Sikora), Lefeld, Ratajczyk, Zawadzka, Głąb, Kłoda, Kirsch-Downs, Tomasiak.
Żółte kartki: Skupień, Głąb – Nowak, Grzybowska, Słowińska, Włodarczyk.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga