Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

[Media] Jaki debiut Dariusza Dudka?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień na temat dzisiejszego meczu Stal Mielec – GKS Katowice:

 

hej.mielec.pl – Maciej Serafiński: kibice pokazują do nas zaciśnięte pięści, wierzą w nas

Nieprawdopodobną serię mają za sobą piłkarze pierwszoligowej PGE FKS Stal Mielec. Zanotowali aż sześć remisów z rzędu. Ostatni w miniony weekend w Głogowie z Chrobrym, trzecią drużyną Fortuna 1 Ligi. Teraz podejmują GKS Katowice.

[…] Serafiński przypomina też, że w Fortuna 1 Lidze trudno o zespół, który może być wskazywany jako słabeusz.

 – Każdy przeciwnik jest w tej lidze mocny. To nie jest tak, że my jesteśmy faworytem i mamy wygrać. Te drużyny ciężko pracują przeciwko nam, bardzo dobrze się bronią – podkreśla.

[…] W najbliższy piątek PGE FKS Stal Mielec podejmie na Stadionie Miejskim w Mielcu GKS Katowice. To drużyna, która jest jedną z największych negatywnych niespodzianek aktualnego sezonu. Była wymieniana wśród faworytów do ekstraklasy a obecnie tkwi w strefie spadkowej. Podobnie zresztą było przed rokiem, gdy katowiczanie długo plątali się w ligowym ogonie nim realnie dołączyli do zespołów bijących się o awans. Presja na wynik w stolicy Śląska jest ogromna i GKS zrobi w Mielcu absolutnie wszystko by tu wygrać.

W mieleckim obozie wszyscy doskonale zdają sobie z tego sprawę i uważnie szykują się do meczu. Maciej Serafiński zapewnia, że praca w sztabie szkoleniowym odbywa się na wysokim poziomie.

 – Jest pełen profesjonalizm ze strony trenera Artura Skowronka, zaangażowanie, pasja – komentuje. Podkreśla, że w Mielcu nadal można marzyć o wysokich lokatach. – Wiele osób mówi, że nasza sytuacja jest beznadziejna. Stal była w dużo gorszych momentach. W tej chwili nadal walczymy o swoje cele, które sobie założyliśmy przed sezonem – komentuje.

[…] Trener Serafiński zauważa, że ważne jest teraz wsparcie Biało-Niebieskich fanów, które zresztą odczuwane jest na co dzień.

– Spotykamy kibiców, którzy nam dopingują. Pokazują do nas zaciśnięte pięści, wierzą w nas – mówi. Ma nadzieję, że tak będzie również w piątkowy wieczór.  – Cały stadion powinien się w tym meczu zjednoczyć i stworzyć jeden ogromny młyn – apeluje Serafiński.

 

futbolfejs.pl – Co się dzieje ze Stalą Mielec?

Do tego, że np. GKS Katowice słabo zaczyna sezon, każdy kibic 1. ligi zdążył już przywyknąć. Więc wielkim zaskoczeniem to nie jest. Ale już postawę mieleckiej Stali, można śmiało określić największym rozczarowaniem po 14-stu kolejkach Fortuna 1.ligi. Przecież oczekiwania przed sezonem były wobec tej drużyny naprawdę ogromne, a tymczasem podopieczni Artura Skowronka nie wygrali już od… 22 sierpnia! Czyli blisko od dwóch miesięcy!

[…] Jak to mówią: jak nie idzie, to nie idzie. Nie poszło więc też w pucharowych rozgrywkach. Podopieczni Artura Skowronka odpadli już w I rundzie przegrywając 2:1 z Pogonią Siedlce, która od początku sezonu okupuje ostatnie lokaty drugoligowej tabeli. Trener Stali na pomeczowej konferencji nie ukrywał, że jest mu po prostu wstyd za ten wynik. Cóż… Trudno, żeby nie było.

Kibice liczyli na rehabilitację w lidze, ale od tego czasu, mielczanie zdobyli zaledwie trzy punkty. Niestety, nie po zwycięstwie, a po trzech remisach. W czym można doszukiwać się pozytywów? Chyba tylko w tym, że były to remisy z naprawdę silnymi zespołami: Odrą. Chrobrym i Chojniczanką.

Zarząd zespołu z Mielca jak na razie wytrzymuje presję i jakoś radzi sobie z tą sytuacją. Pytanie tylko: ile to jeszcze potrwa? Przed Stalą teraz bardzo ważny mecz z GieKS-ą. W Katowicach trenera już zmienili, nie jest wcale powiedziane, że za tydzień taka sytuacja nie nastąpi w Mielcu.

 

dziennikzachodni.pl – Stal Mielec – GKS Katowice

Dariusz Dudek zadebiutuje w piątek w roli trenera GKS Katowice meczem wyjazdowym ze Stalą Mielec. Swoją pracę zaczyna w momencie, gdy zespół znajduje się w strefie spadkowej.

[…] Pierwszą próbą dla koncepcji Dudka będzie piątkowy mecz wyjazdowy ze Stalą Mielec. Gospodarze w tym sezonie – jako jedyni w Fortuna 1. Lidze – nie odnieśli jeszcze zwycięstwa na własnym boisku. Wyniki drużyny, do której trafił m.in. były napastnik GKS-u Andreja Prokić, mocno rozczarowują szefów klubu i kibiców.

 

1liga.org – Stal Mielec – GKS Katowice

[…] W piątkowy wieczór w ramach 15. kolejki Fortuna 1 Ligi ekipa Stali Mielec zmierzy się na własnym boisku z GKS-em Katowice.

[…] Jedni i drudzy z pewnością nie mogą być zadowoleni z dotychczasowych rezultatów, ponieważ zarówno mielczanie, jak i katowiczanie zajmują miejsca w dolnych rejonach tabeli. Konfrontacja dwóch uznanych marek, które wiele lat temu walczyły o najwyższe cele w kraju, a także występowały w europejskich pucharach, mierząc się po drodze z wielkimi firmami, będzie zatem okazją do poprawienia swojej sytuacji na zapleczu Lotto Ekstraklasy.

[…] Iskierką nadziei dla GieKSy jest niewątpliwie triumf 1:0 w poprzedniej kolejce w Olsztynie z tamtejszym Stomilem, który jednak także w tym sezonie nie zachwyca. Trzy punkty wywiezione ze stolicy Warmii i Mazur sprawiły, że katowiczanie przerwali fatalną passę siedmiu meczów ligowych bez zwycięstwa. To jednak wciąż kropla w morzu potrzeb.

Stal Mielec spisuje się niewiele lepiej od swoich piątkowych adwersarzy, będąc na dwunastej pozycji z czteroma punktami przewagi, ale jednym rozegranym spotkaniem więcej. Z jednej strony podopieczni Artura Skowronka są niepokonani od sześciu kolejek, ale z drugiej strony na ligowe zwycięstwo w Mielcu czekają już od 22 sierpnia. To efekt ciągłych remisów (ostatnio bezbramkowy w Głogowie z Chrobrym). W sumie mielczanie aż siedmiokrotnie dzielili się punktami z rywalem w tym sezonie, i tylko Chojniczanka Chojnice może „pochwalić się” podobnym bilansem. Co ciekawe, piłkarze Stali jeszcze ani razu w obecnych rozgrywkach nie wygrali meczu przed własną publicznością, co może niepokoić fanów tego zespołu przed piątkowym spotkaniem. Miejscowi wierzą jednak, że każda passa kiedyś się kończy i tym razem będzie inaczej.

 

sportdziennik.pl – „Swój” wygrywa częściej, czyli Dudek przed debiutem

W piątkowy wieczór Dariusz Dudek zadebiutuje w roli trenera GKS-u Katowice. Rywalem Stal Mielec.

– Na razie musimy zrobić wszystko, by obecną rundę skończyć jak najwyżej w tabeli. Jeżeli to się uda, potem możemy przejść do sprecyzowania celów na kolejną rundę. Nie kryję jednak, że skoro obdarzono mnie zaufaniem, docelowo chciałbym z GKS-em zrobić awans do ekstraklasy. Bo właśnie tam jest jego miejsce – Dariusz Dudek, rekomendowany przez dyrektora Tadeusza Barnika jako osoba „zarażająca optymizmem”, rzeczywiście już na pierwszym spotkaniu z mediami (a i piłkarzami też) mówił generalnie o rzeczach i wizjach pozytywnych.

[…] Na razie przed szkoleniowcem inauguracyjny mecz, na nielekkim terenie w Mielcu.

– Nie wiemy do końca, czego się po drużynie rywala spodziewać, skoro ma nowego trenera – mówi  Andreja Prokić. Można by oczywiście odwołać się do tzw. efektu nowej miotły – tak chętnie przywoływanego przez dziennikarzy i… samych trenerów – mającego ponoć korzystny wpływ na każdą drużynę.

Ale akurat w „długoterminowej” (skupiając się na obecnej dekadzie, czyli osiem lat wstecz) analizie wyników katowiczan ów efekt skuteczność ma jedynie… 37-procentową. Albowiem od porażki zaczynali swą pracę przy Bukowej: Wojciech Stawowy (0:3 w Kluczborku), Rafał Górak (0:1 z Bruk-Betem Termalicą), Kazimierz Moskal (0:3 w Łęcznej), Artur Skowronek (0:1 w Nowym Sączu) i Piotr Mandrysz (1:2 z Pogonią Siedlce).

Tylko trzem trenerom (nie bierzemy od uwagę szkoleniowców „tymczasowych”, na 1-3 mecze) udało się wygrać ich pierwsze spotkanie. Byli to: Piotr Piekarczyk (2:1 w Głogowie), Jerzy Brzęczek (3:0 w Bytowie) oraz Jacek Paszulewicz (2:1 z Rakowem).

Skojarzenie? Może banalne, ale – wyjąwszy Paszulewicza – „swój pierwszy raz” zwycięsko kończyli ci, którzy atmosferę Bukowej wcześniej znali jako piłkarze. Dariusz Dudek do takowych też należy: jako zawodnik GKS-u debiutował przecież w ekstraklasie, a potem do niej z katowiczanami wracał. Może to dobry omen przed wyprawą do Mielca?

 

gol24.pl – Jaki debiut Dariusza Dudka?

[…] Piątek z Fortuna 1 Ligą zakończymy na Podkarpaciu. Akurat na stadionie w Mielcu zadebiutuje trener Dariusz Dudek, który podjął się uratowania GieKSy.

[…] Dariusz Dudek po objęciu zespołu GKS Katowice stwierdził, że w klubie znajdują się znakomici piłkarze, którym brakuje jedynie wykończenia akcji i umiejętności radzenia sobie z presją.

 – Trener jest od tego, by z nich tę presję zdjąć, żeby mogli pokazać co naprawdę potrafią – powiedział nowy szkoleniowiec klubu z Bukowej, który trafił do Katowic prosto z Zagłębia Sosnowiec, gdzie niespełna tydzień wcześniej złożył dymisję. Pierwszą próbą dla koncepcji Dudka będzie piątkowy mecz wyjazdowy ze Stalą Mielec.

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga