Nie ma pozytywów po meczu z Zagłębiem Sosnowiec. To był pewnego rodzaju pogrzeb pewnej epoki w GKS Katowice. W wyniku sportowej klęski w tym roku odszedł Wojciech Cygan. Drużyna na razie istnieje tylko teoretycznie.
Minusy:
– Znów klęska w Sosnowcu – GKS Katowice po dwóch meczach na Ludowym, w każdym będąc bliskim zwycięstwa, tym razem poległ z kretesem.
– Fatalny bilans z Zagłębiem – od awansu rywali mierzyliśmy się z nimi pięć razy, zdobywając zaledwie punkt i strzelając jednego gola. Bilans iście dramatyczny.
– Fatalni stoperzy – to była jakaś parodia, a nie występ poważnych obrońców. Zarówno Kamiński, jak i Midzierski mieli olbrzymi udział przy traceniu bramek. Kamiński już do 40. sekundy popełnił dwa fatalne kiksy, po których równie dobrze mógł być zmieniony.
– Fatalne wykończenie – ale wykończyli je w sposób karygodny – mowa o Kalinkowskim i Prokiću. Kalinkowski jakby ciągnął wóz węgla, Prokić, jakby grał w football amerykański.
– Fatalny atak pozycyjny – zwłaszcza w drugiej połowie KAŻDA akcja była klasycznie psuta już w początkowej fazie. Przez niechlujność zawodników oczywiście.
– Brak walki – w pierwszej połowie przynajmniej udawali. W drugiej części gry nie było już ambicji za grosz. Znów hobbystyczne klepanie.
– Załamują wszystkich – kibiców, trenera, prezesa… Święte krowy potrafią zepsuć nerwy najbardziej spokojnemu człowiekowi.
– Obraz beznadziei – nie ma nadziei na lepsze jutro, dopóki większość z obecnej kadry będzie na Bukowej. Oni po prostu nie rokują, że będzie im zależeć na grze w trójkolorowych barwach.
Najnowsze komentarze