Nie wiemy, co jest bardziej straszne. Czy to, że GKS Katowice odpadł z Pucharu Polski zanim jeszcze rozpoczęły się rozgrywki ligowe, czy to, że… nie robi to na nas większego wrażenia. Wracaliśmy z Radomia, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Ot przegrany mecz – tymi słowami nasz redaktor naczelny, Shellu, rozpoczął felieton, który ukazał się 23 lipca 2016 roku.
Pamiętam dobrze dzień wcześniejszy i osiedlową dyskusję z redaktorem gieksa.pl Marcinem o porażce z Radomiakiem, która wyeliminowała GKS z Pucharu Polski. Nasze wnioski były bardzo podobne do tych, które wyciągnął z tej porażki Shellu. Uodporniliśmy się. Wtedy tłumaczyliśmy porażkę m.in. dużą ilością kontuzji i kartek, które przetrzebiły nasz zespół. Następnie przyszła dobra runda jesienna, która epizod z Radomia wymazała nam całkowicie z pamięci. Dziś, gdy jesteśmy mądrzejsi o doświadczenia wiosenne możemy napisać, że zeszły sezon zaczął się fatalnie i zakończył fatalnie. Z sezonem 2017/2018 ma być odwrotnie (który to już raz!), więc z całą pewnością nie można sobie pozwolić na zakończenie przygody z Pucharem Polski już w środku lata, po porażce z drużyną z niższej ligi.
Stwierdzenie, że Puchar Polski to dla GieKSy rozgrywki szczególne jest tyleż trafne co wyświechtane. Nie do końca na miejscu jest wspominanie tryumfów przez osobę, która w chwili gdy ostatnio górnicza drużyna wywalczyła puchar, miała swa lata. Sięgam jednak do świeżych wspomnień i kilka pozytywnych akcentów było. Najbardziej w pamięci zapadł mi mecz z Podbeskidziem sprzed 4 lat zakończony zwycięską dogrywką. Doping nawet podczas przerwy, emocjonowanie się akcjami, gra o stawkę – rzadko przeżywamy takie momenty. Rozgrywki pucharowe dają możliwość sprawienia sobie nieco więcej emocji, a fakt, że akurat mecz w ich ramach będzie – jak rok temu – naszym wejściem w sezon sprawia, że możemy go traktować jako bardzo poważny prognostyk.
Oczywiście nie ma mowy by pokonanie Siarki Tarnobrzeg lub Podhala Nowy Targ mogło w jakimkolwiek stopniu zrehabilitować uczestników grudziądzkiego „danse macabre”. Mają oni obowiązek wygrać i… wiele szczęścia. Ci z nich, którzy pozostaną w klubie, będą mogli liczyć na przynajmniej częściowe wybaczenie już w przedostatni weekend października. Wszystko w ich nogach oraz głowie trenera Mandrysza. Oby wszystko było z nimi w porządku. Pierwszy sprawdzian już za nieco ponad 2 tygodnie…
bce
5 lipca 2017 at 09:40
Puchary kiedyś rozgrywki prestiżowe teraz jakby z przymusu grane. Czemu w innych ligach rozgrywki pucharowe są traktowane z dużą powaga. Nie ma za nich kokosów ale jest prestiż i chęć promocji dla klubów. Obyśmy doczekali czasów, że znów te rozgrywki staną sie prestiżowe. Może pan Boniek powinien wyłożyć większą kasę na te rozgrywki. Nasz klub od kilku lat tak samo je traktuje.
bonzo
5 lipca 2017 at 11:22
Dlaczego cokolwiek ma być wybaczone akurat w ostatni weekend października? Gramy wtedy z dzbanami, ale chyba bez przesady żeby to było AŻ TAK ważne…
Karol
6 lipca 2017 at 22:48
@bonzo – miało być „przedostatni” – oczywiście chodzi o zwycięstwo w derbach. Tych prawdziwych.