Stare piłkarskie porzekadła. Każdy z nas zna ich mnóstwo, atakują nas nimi sprawozdawcy podczas meczów, publicyści w tekstach, a nawet koledzy na trybunach. „Piłka jest okrągła a bramki są dwie”, „gra się tak jak przeciwnik pozwala”, czy te mniej piłkarskie, ale również używane w sportowym kontekście jak to, że „każdy jest kowalem swojego losu” – ileż razy to słyszeliśmy…
– Niewykorzystane sytuacje się mszczą – to zdanie prosto zza zaciśniętych zębów zaadresowałem do „współoglądaczy” sobotniego meczu, tuż po tym, jak piłka po strzale jednego z Arkowców po raz drugi odbiła się od poprzeczki. Niestety, tak jak wiele tysięcy (ostrożnie szacuję) razy wcześniej w historii piłki nożnej, tak i teraz, „stare porzekadło” jak na złość nie chciało się sprawdzić i drużyna raz po raz stwarzająca zagrożenie pod bramką rywala w końcu dopięła swego. GieKSa przegrała drugi ligowy mecz z rzędu i – choć na lamenty za wcześnie – są powody do zaniepokojenia.
Korzystną sytuacją, której nasza drużyna nie wykorzystała, był moim zdaniem komfortowy terminarz. Pierwsze dwie kolejki przyszło nam zagrać w domu, z czego pierwsza to mecz z Wigrami (trudny przeciwnik, ale inauguracja wypadła bardzo dobrze), a druga z beniaminkiem, który przecież nie wzmocnił się znacząco po sezonie, w którym w II lidze zdobył niewiele ponad połowę możliwych punktów (58 na 102 możliwe). Obowiązkowe dwie wygrane, potem wyjazd do Gdyni i znów u siebie z Kluczborkiem. Była szansa żeby niezależnie od wyniku najtrudniejszego z tych meczów – z Arką – zanotować udany ligowy start. Teraz nie ma innego wyjścia jak wygrać z Kluczborkiem i Pogonią Siedlce – tu już innego scenariusza niż dwie wygrane naprawdę być nie może. Inaczej „stare piłkarskie porzekadło” o niewykorzystanych sytuacjach może się zemścić tak boleśnie, że nawet trudno to sobie wyobrazić…
W kontekście całego sezonu sytuacja wydaje się być korzystna dla wszystkich drużyn, które poważnie myślą o awansie. Brak zdecydowanego faworyta (jakim w poprzednim sezonie było Zagłębie Lubin, wcześniej Bełchatów) sprawia, że cel może być łatwiejszy do zrealizowania – żadne z dwóch pierwszych miejsc nie przypadnie nikomu „z automatu”. Wierzę, że w gronie drużyn bijących się o te miejsca będzie GKS Katowice. Dlatego zachęcam wszystkich czytelników gieksa.pl by nie spuszczali głów i pojawili się na kolejnych meczach przy Bukowej. Jak mówi stare piłkarskie porzekadło – dopóki piłka w grze!
Irishman
22 sierpnia 2015 at 07:29
Nie wiem, czy my (także ja) nie popadliśmy w jakąś paranoję? No tak, mamy w lidze na trzy mecze dwie porażki. No ale tak na chłodno, tą w Gdyni można było ewentualnie wkalkulować. Niestety wszystko zaciemnił mecz z Zagłębiem. No, a przecież na pięć meczów odnieśliśmy trzy zwycięstwa. Co mają powiedzieć w takiej Legnicy, w której zainwestowali znacznie więcej niż my?
Natomiast co może niepokoić to sama gra – szczególnie zagubienie gdzieś formy przez Gonze, czy ciągłe powtarzanie błędów przez naszych obrońców, pomimo, że kolejny trener kładzie na to nacisk.