Dołącz do nas

Piłka nożna

Noty i opisy po Bełchatowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Trudno jednoznacznie ocenić naszych zawodników za mecz z Bełchatowem. Raz, że grali w osłabieniu przez 80 minut, dwa że przez większą część meczu grali bardzo słabo – oczywiście kwestie taktyczne, czyli brak rzucenia się na rywala po czerwonej kartce, miało swoje znaczenie, ale przecież nikt nie zabraniał zawodnikom celnie podawać, nie tracić piłek pokazywać się na pozycję. A jednak ostatni fragment był z wielką walką, ambicją i jakością piłkarską oraz przede wszystkim efektem. Za to duży szacunek! Z chłodną głową oceniamy piłkarzy za cały mecz (dlatego noty nie są porywające), a doceniamy te akcje, które doprowadziły do zwycięstwa. Przypominamy, że noty wystawiamy zawodnikom, którzy grali co najmniej 30 minut.

Rafał Dobroliński – 6,5
Dobry mecz bramkarza, choc przy bramce chyba był minimalnie spóźniony. Grał jednak dośc pewnie i błędów praktycznie nie popełnił. Raz dziwne wyjście poza pole karne – wyglądał jakby nie do końca wiedział, gdzie jest linia. Bardzo dobra interwencja na poprzeczkę po strzale przeciwnika.

Alan Czerwiński – 5
Bełchatów to nie jest jego ulubione miejsce na Ziemi. W pierwszej połowie dał się dwa razy mocno objechac rywalom, niczym Makom w przeszłości. Trzeba go było wyciągac z ziemi korkociągiem. W ofensywie nie błyszczał. Słabszy mecz niż inne w tym sezonie.

Mateusz Kamiński – 6,5
Obrońca zagrał solidne zawody, nic wielkiego nie zawalił, ale też nie grał jakoś wybitnie. Bełchatów jakiegoś większego zagrożenia nie stworzył, a pamiętajmy, że graliśmy w osłabieniu.

Adrian Jurkowski – niesklas.
Jego udział w tym spotkaniu zakończył się już po dziesięciu minutach. Faul taktyczny i ewidentna czerwona kartka. Nie zagra z Sandecją i może to i dobrze, bo będzie okazja przetestowac na dłużej wariant z kimś innym na środku.

Rafał Pietrzak – 6,5
Obrońca grał przez większośc spotkania średnio. Jego stroną ataków rywali nie było w jakiejś wielkiej ilości, ale zdarzyło się, że nie wrócił odpowiednio szybko na swoją pozycję. Jak zwykle ostatnio szwankowały stałe fragmenty gry. W drugiej połowie rozegrał się i wypracował pierwszą bramkę – zwłaszcza podobał się zwód na prawą nogę.

Adrian Frańczak – 4
Tradycyjnie, czyli bardzo słabo. A mogło byc dobrze, bo podał dobrze prostopadle do Goncerza, ale był spalony. Ponadto fatalne dośrodkowania, po których piłka nie przechodzi nawet pierwszego rywala.

Povilas Leimonas – 6
Generalnie dobry mecz, ale na jego ocenę rzutuje fatalna strata w 10. minucie, po której Jurkowski ratował się faulem i czerwoną kartką. Na plus ofiarna interwencja przed bramką po strzale Rachwała.

Łukasz Pielorz – 6,5
W zasadzie zagrał to, co zazwyczaj, czyli ani bardzo źle, ani specjalnie dobrze. Próbował strzałów z dystansu, początkowo bez sukcesu. Ale strzał na 2:1 – klasa. Technicznie, przy słupku, taki rogal. Brawo! Okazuje się, że potrafi! Dodajmy, że bardzo dobrze rozprowadził tę akcję podaniem do Januszkiewicza.

Wojciech Trochim -5
Wybitny mecz to nie był… W pewnym fragmencie meczu notował stratę za stratą i to takie niepotrzebne, na kontry. W ofensywie nie pokazał nic wielkiego.

Daniel Ciechański – 3
Miał byc młodzieżowiec w polu i był. Bardzo słaby był. Do tego miał byc szybki, a biegał, jakby miał kule przywiązane do nóg. Nie pokazywał się na pozycjach. Najsłabszy.

Grzegorz Goncerz – 7
Bardzo dobre wycofanie do Pielorza przy drugiej bramce, a wcześniej świetnie ustawił się w polu karnym do podania od Januszkiewicza. Przy pierwszym golu idealne podanie na skrzydło do Pietrzaka. Szkoda, że był ten spalony po podaniu Frańczaka. No i tego woleja niedaleko obok słupka. Bezsensowna czerwona kartka na koniec. Zabraknie go w jednym lub nawet dwóch meczach. Ale bardzo ważny udział przy obu bramkach.

Paweł Szołtys (grał od 61. minuty) – 6
Nieoczekiwanie dostał szansę i zagrał trochę lepiej niż w swoich poprzednich meczach. Nie było rewelacji, ale jako młodzieżowiec spisał się dużo lepiej niż Ciechański.

Aleksander Januszkiewicz (grał od 61. minuty) – 6,5
W zasadzie można go pochwalic za jedną akcję – wejście prawym skrzydłem i dobrze wycofanie do Goncerza zaowocowało zwycięską bramką. Czyli był bardziej efektywny niż Frańczaka.

Filip Burkhardt (grał od 68. minuty) – niesklas.
Dobra zmiana. Rezerwowy wchodzi i strzela gola, mimo biegunki. Miejmy nadzieję, że to zwyżka formy piłkarskiej i mentalnej zawodnika. Trzeba przyznac, że jego wejście pomiędzy obrońców przy akcji bramkowej było fenomenalne.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

9 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

9 komentarzy

  1. Avatar photo

    kibic

    6 września 2015 at 13:28

    Noty z kosmosu do 75 minuty nalerza im sie 1,i 2 a potem o nie kturym dociagniete do 3 i 4 i to sa realne noty na jakie zasluguja

  2. Avatar photo

    kibic2

    6 września 2015 at 14:26

    Noty wyssane z palca do 70 min wszyscy na 1-2. Super, że mecz wygraliśmy ale oceny totalnie nieobiektywne. Pietrzak 6,5? w pierwszej połowie nie istniał, co zauważyli komentatorzy. Leimonas 6? za stratę piłki co skutkowało bramką dla Bełchatowa? Nie wiem skąd takie wysokie noty dla całej drużyny, tym bardziej, że komentatorzy bezlitośnie wytykali błędy naszej drużyny.

  3. Avatar photo

    Blazej

    6 września 2015 at 14:47

    Skoro taktyka było przetrwać pierwszą połowę bez bramki na 0:2 to jak miał Pietrzak istnieć?

  4. Avatar photo

    Misiek

    6 września 2015 at 18:05

    Fuksem wygrana… Noty z kosmosu.

  5. Avatar photo

    hanibal

    6 września 2015 at 19:40

    Ważne liczy się wynik a nie noty,nawet niech będą same jedynki,ale w końcu wygrany mecz i to się liczy,potrzebne są punkty, na lepszą grę dla oka przyjdzie cza.

  6. Avatar photo

    lol

    6 września 2015 at 22:08

    przestaje czytac bo noty z kosmosu . dziadowska gra i dziadowska ocena . nie ten mecz i nie ci zawodnicy

  7. Avatar photo

    Sebastian

    7 września 2015 at 07:32

    Chu* z notami , To indywidualny punkt widzenia autora który nie jest z pierwszej łapanki więc może basta z tymi uwagami. Za emocję w końcówce dla każdego 10 ! W końcu czułem dumę po meczu że jestem GieKSiarzem.

  8. Avatar photo

    Anty GRZYB

    7 września 2015 at 09:54

    do Sebastian pelna zgoda ze autor fachowiec ze autorska ocena ale skoro puscil to na forum to poddaje sie naszej ocenie i komentarzom. Ci ktorzy sledza te noty opisy plusy i minusy od dawna wiedza bo sam autor to kiedys napisal ze jest w tych ocenach litosciwy i podnosi je zbyt czesto. Na przylkadzie pitrego gdzie z jego ocenami nigdy zgodzisc sie nie potrafilem bylo widac ze oceny naciagane a teraz najgorszym okresleniem dla zawodnika jest ZPITRZYLES SIE. Ale podkreslam raz jeszcze doceniam fachowosc autora w tematyce ogolnej Gieksa.

  9. Avatar photo

    Kemot

    8 września 2015 at 23:50

    Upss. Czytam to dopiero teraz i oczom nie wierzę. 6,5 dla Szołtysa, a czy on sie spotkał z piłką w tym meczu? Widziałeś jaki miał „sprint” w akcji przy drugiej bramce (miał chłopa na plecach?). Porażka te noty. Jaki redaktor takie noty.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Świąteczna wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W wielkanocną sobotę GieKSa na wyjeździe pokonała Śląsk Wrocław 2:0. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga