Dołącz do nas

Piłka nożna

Noty i opisy po Wigrach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Wydawało się, że po trzech meczach bez porażki, a zwłaszcza po dobrych spotkaniach z Chojniczanką i Wisłą Płock, że katowiczanie złapali dobrą formę i takową zaprezentują w pojedynku z Wigrami Suwałki. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna, GKS rozegrał chyba najgorszy mecz w tym sezonie. Nie było ani walki, ani motywacji, ani umiejętności. Ilość strat w środku boiska na kontry dla przeciwników była karygodna. Dodatkowo znów indywidualne błędy bramkarza – jego usunięcie z boiska, w tej samej akcji (chwilę wcześniej) kontuzja Kamila Cholerzyńskiego – to wszystko złożyło się na to, że o sobotnim wieczorze na Bukowej chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Nie było jednego zawodnika, którego choć trochę moglibyśmy pochwalić.

Antonin Bucek – 1
Co z tego, że zaliczył kilka interwencji, co z tego, że obronił kilka strzałów, skoro w kluczowym momencie znów opuszcza swój posterunek, rzuca broń na polu walki i pozwala rywalowi strzelić do pustej bramki? Wydawało się, że jego zachowanie w meczu z Chojniczanką było na tyle nietypowe i kuriozalne, że nie ma szans się powtórzyć w całej jego karierze. Tymczasem powtórzyło się po 10 dniach. To jednak nie był jedyny moment, kiedy Bucek postanowił pohasać na przedpolu. Już w drugiej minucie zostawił praktycznie pustą bramkę, bo ustawił się na 14. metrze i tylko dzięki braku zimnej krwi rywala nie straciliśmy bramki. Kilka minut po utracie gola Bucek znów wyszedł i skosił rywala równo z trawą. Czerwona kartka. Ach te czasy z Budziłkiem…

Łukasz Pielorz – 5
Nie był to najpewniejszy występ naszego obrońcy. I jego stroną rywale często przeprowadzali akcje, zwłaszcza aktywny był Karol Mackiewicz, który raz po raz stwarzał zagrożenie. Kiksów specjalnie nie popełnił, ale wymagamy lepszej gry w destrukcji.

Mateusz Kamiński – 4,5
Kilka razy dobrą interwencją uratował zespół w ostatniej chwili, ale jednak w tym spotkaniu był mocno zagubiony, jeśli chodzi o ustawienie. Piłkarze Wigier grali prostopadłymi piłkami i te piłki często przechodziły przez środkowych obrońców. Czasami można odnieść wrażenie, że Mateusz nie do końca wie, którego rywala ma kryć.

Adrian Jurkowski – 4
Podobnie jak Kamiński, znów sporo błędów w ustawieniu. Stoperzy grają wysoko i przez to bardzo ryzykownie. U Jurkowskiego dodatkowo dochodzą kwestie czasu reakcji i zwrotności. Przy akcji bramkowej nie powinien dać rywalowi aż tak uciec, bo w momencie podania był dużo bliżej tego miejsca, gdzie trafiła piłka. Zdarzyło się też kilka strat, ale to raczej w środkowej strefie boiska.

Rafał Pietrzak – 4,5
Zawodnik ma usposobienie ofensywne, ale w tym meczu nic z tego nie wynikało. Gdzieś tam na początku drugiej połowy dobrze dojrzał Nawrota w polu karnym. Przez większość meczu było to jednak bicie głową w mur. W końcówce spotkania jakby się… cofnął. Bodziony próbował zagrywać piłki w sektor boiska, w którym powinien znajdować się Pietrzak w ofensywie, a tymczasem obrońca stał 30 metrów z tyłu. Przy akcji bramkowej odwrotnie – zapędził się do przodu i nie miał szans wrócić.

Piotr Ceglarz – 3
Ten zawodnik jak nie błyszczał, tak nie błyszczy nadal. „Nie błyszczy” to w tej chwili eufemizm. Gra po prostu beznadziejnie i na ten moment kompletnie nic nie wnosi do drużyny. W meczu z Wigrami nie pokazał nic godnego uwagi.

Kamil Cholerzyński – 4
Niestety znów stare grzechy Kamila, czyli krycie na radar, zostały popełnione w tym meczu. Brak agresji w środku pola, takiej agresji, jakiej wymagamy od defensywnego pomocnika. Z przodu natomiast miał bardzo dobrą sytuację do uderzenia głową po rzucie wolnym, ale tak naprawdę wtedy najlepiej byłoby, jakby… nic nie zrobił. Ściągnął bowiem futbolówkę z głowy świetnie ustawionego Goncerza, który na 90% gola by strzelił. W drugiej połowie fatalnie wyglądająca kontuzja, ale miejmy nadzieję, że zawodnik szybko wróci do zdrowia.

Krzysztof Bodziony – 4
Masa strat w środku boiska, a w kreacji gry nic. Bardzo słaby mecz, zawodnik był cieniem samego siebie z… Floty. Trudno coś więcej napisać o tak beznamiętnym spotkaniu. Przez wiele momentów niewidoczny.

Kamil Bętkowski – 5
Tym razem słabo. Zawodnik ma przebłyski, które pokazują jego potencjał. Teraz było to kapitalne uwolnienie się od pressingu trzech rywali, minięcie czwartego i prostopadła piłka do Nawrota. Poza tym zaliczył jeszcze 2-3 dość ciekawe zwody. Mnożyły się jednak niedokładności i głupie straty w środku pola. Zawodnika chyba trzeba temperować, żeby za szybko nie uwierzył w swoją wielkość, a żeby pokazywał umiejętności – prostą, ale efektywną grą.

Michał Nawrot – 4,5
Również bił głową w mur. Próbował tradycyjnie z lewego skrzydła zaatakować, ale poza jednym słabym strzałem z dystansu, a także złym podaniem z boku pola karnego do Bętkowskiego, niczym się nie wyróżnił. No chyba że zmarnowaną setką po świetnym zagraniu Bętkowskiego. To naprawdę mógł być przełomowy moment tego meczu. Również zaliczył fatalne straty w środku pola – na kontry.

Grzegorz Goncerz – 4,5
Jak w poprzednich meczach brylował w zakresie skuteczności, tak teraz był zupełnie poza grą. Nie miał zupełnie wsparcia od kolegów, a sam nie mógł wiele zrobić. Początkowo na szpicy, potem w drugiej linii, gdzie mocno szukał gry, pomagał nawet obrońcom. Nic z tego jednak nie wynikało – w końcówce podobnie jak cały zespół nie widać było przekonania w poczynaniach. Szkoda, że Cholerzyński mu zdjął tę piłkę z głowy…

Aleksander Januszkiewicz (grał od 46. minuty) – 4
Wszedł po przerwie, dostał całą połowę i zawiódł. Próbował swojej indywidualnej gry na skrzydle, ale bez powodzenia. Przegrywał pojedynki 1 na 1, brakowało tej pewności, którą w poprzednich meczach wypracowywał sobie sytuacje bramkowe. Niemrawo.

Rafał Kujawa (grał od 60. minuty) – 3
Powrót na boisko po kontuzji kompletnie nieudany. Praktycznie bez udanych zagrań, coś tam się starał, nawet wklejał się momentami w drugą linię, ale efektów z tego nie było żadnych.

Rafał Dobroliński (grał od 68. minuty) – niesklas.
Wiele pracy nie miał, ale bardzo ważną interwencję zaliczył. To było zaraz po wejściu do bramki, gdy rywale nietypowo rozegrali rzut wolny i jeden z nich znalazł się sam na sam z bramkarzem. Rafał świetnie to obronił. Potem rywale strzelali raczej niecelnie, nie zatrudniając golkipera.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    erwin

    7 września 2014 at 20:51

    Panie te noty pan bieże z księżyca albo był pan na innym meczu.

  2. Avatar photo

    Shellu

    7 września 2014 at 23:05

    Bieże je z księrzyca.

  3. Avatar photo

    kibic

    8 września 2014 at 07:21

    zeczywiscie noty z ksiezyca,jedynek powinno byc znacznie wiecej cala obrona do wymiany,pomoc nieistnieje jak i brak ataku tym grajkom wychodzi tylko wycofanie pilki do tylu i przezuty przes pol boiska prawie kazdka pilka przy takiej grze jest stracona,trzeba przegonic ta banda darmozjadow z trenerem na czele bo to nasz najslabszy punkt

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Hokej

GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga