Dołącz do nas

Piłka nożna Wywiady

Paszulewicz: Na szacunek kibiców trzeba zasłużyć

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Wczorajsze spotkanie medialne było dobrą okazją do rozmowy z trenerem Jackiem Paszulewiczem, przed zbliżającą się inauguracją na Bukowej w meczu z Rakowem. Poczytajcie, co miał do powiedzenia nasz trener.

GieKSa.pl: Sparingi w Turcji można było uznać za udane, dwa ostatnie już mniej. Obserwując trenera Dziółkę w wywiadzie pomeczowym ciężko nie odnieść wrażenia, że coś poszło nie tak w tych sparingach?

Jacek Paszulewicz: Nie lubię patrzeć na konkretny wynik meczu sparingowego, patrzę na realizację założeń. Trenowaliśmy w tych spotkaniach wiele wariantów, które przydarzą nam się w spotkaniach ligowych. Ćwiczyliśmy grę wysokim pressingiem, czy też świadome obniżenie tego pressingu. W niektórych sparingach nie do końca nam wyszło to, co chcieliśmy ćwiczyć, a jednak wynik był dużo lepszy niż sama gra. Patrząc na ostatnie sparingi to uważam, że ten zimny prysznic przyszedł w odpowiednim momencie, pokazał nam on, że potrzebujemy skupienia na tym co robimy w 100 proc., a do tego musimy dołożyć piłkarską jakość. Podkreślam piłkarzom, że dużą część meczu grają oni bez piłki i wszystko, co robimy na boisku przez 80 minut to jest walka, taktyka, ale w kluczowym momencie trzeba dołożyć jakość piłkarską. Zawodnicy muszą również pamiętać, że jeśli nasze założenia na dane spotkanie nie wychodzą i ciężko nam idzie gra, to jeśli nie da się wygrać, to trzeba mecz zremisować. Jeden punkt dopisany w tabeli na koniec sezonu może zrobić ogromną różnicę. 

Umiejętności piłkarskie to jedno, a drugą kwestią jest charakter drużyny i poszczególnych zawodników. Z tym by wygrywać ważne mecze GieKSa ma od dawna problem.

Analizowaliśmy tą sytuację. Analizowałem praktycznie każdy mecz z pierwszej rundy i wnioski z niektórych spotkań były druzgocące. Patrząc pod kątem meczów derbowych – większość z nich została przegrana, a dla kibiców najważniejsze w tym spotkaniu są 3 punkty. Ja to rozkładam na czynniki pierwsze –  w meczu z Ruchem nasza drużyna ma 10 fauli, a zespół Ruchu 32 razy świadomie przerywał akcje zespołu. Faul jest elementem gry i elementem taktyki w niektórych sytuacjach, są rezerwy by wykrzesać  więcej z zespołu pod tym względem. Dokonaliśmy również transferów również pod tym kątem, nowi zawodnicy mają nam w tym pomóc. Oczywiście wszyscy w zespole chcieliby, by kibice dopingowali niezależnie od wyników, ale ja powtarzam zawodnikom jedno, na szacunek kibiców trzeba sobie zasłużyć i mamy na to 15 spotkań, żeby zasłużyć na niego jako zespół, który pokaże swój charakter. Chciałbym, by po ostatnim meczu kibice docenili nasz charakter i jeśli tak się stanie to niezależnie od tego, czy awans uda się wywalczyć, czy nie to ta drużyna będzie wygrana. Jeśli nie uda nam się tego osiągnąć, to będziemy wiedzieć, kto w tym zespole zasłużył na to, by zostać, a kto nie dał rady. Tym będziemy zajmować się w czerwcu. 

Kilka słów o personaliach – Kamil Słaby i Dalibor Volas dołączyli w późnym okresie do drużyny. Czy na ten moment oni są w pełni gotowi do gry?

Do końca nie chciałbym teraz o tym mówić, bo te informacje z prasy czytają inne kluby. Nie ukrywam, że liczę na to, że ci piłkarze podniosą jakość zespołu pod kątem umiejętności piłkarskich, ale również pod kątem charakteru. To są doświadczeni zawodnicy i liczę na to, że ich presja nie przytłoczy, gdy trzeba będzie grać o najwyższą stawkę. Jutro (tj. w piątek) podam 18-stkę zespołowi, kibice dowiedzą się o niej przed spotkaniem. 

Prokic i Cerimagic – problem, który mam wrażenie blokuje mocno rozwiązania już w pierwszym meczu. Z jednej strony szybki Prokic, a z drugiej aktywny w rozegraniu Cerimagic. 

Jest to problem i dobrze o tym wiemy. To są dwaj bardzo dobrzy piłkarsko zawodnicy. Czekamy na informacje o obywatelstwu Prokica, być może w tej rundzie się to uda. Próbowałem Prokica na pozycji Cerimagica i w konfiguracji z innymi zawodnikami w drużynie jest to do zrobienia. Jest to również trochę łatwiejsze, bo nie trzeba wywracać do góry nogami całego składu w przypadku zmiany. Prokic jest profesjonalistą i chce się pożegnać z klasą i dobrym stylem z klubem. Nie ma sytuacji w której Prokic chce uciekać z „okrętu”.

Czyli rozumiemy, że mimo podpisanego kontraktu dopóki będzie szansa na awans, Pan Prokica jeśli będzie w formie, widzi cały czas w składzie? 

Na chwilę obecną Prokic nie dał żadnych sygnałów, że mógłby nie walczyć, czy też odstawić nogę. Był zaangażowany w każdy trening i sparing. Zachowuje się bardzo profesjonalnie pod tym względem. 

W jakim celu niektóre sparingi były ukrywane? 

Sprawa jest prosta. Przed pierwszą kolejką nie ma dużo materiałów, by zobaczyć jak gra dana drużyna i czego próbuje w spotkaniu. Niektóre sparingi chcieliśmy ukryć, a niektóre tak jak sparing z Cracovią wyszły bardzo spontanicznie. Telefon od trenera Probierza zmienił nieco nasze przygotowania w tamtym momencie. Częściowo było to zaplanowane, by ukryć się przed Puszczą i trenerem Tułaczem, a i trener Probierz przed meczem z Legią chciał ukryć kilka swoich wariantów, które moim zdaniem dobrze mu zafunkcjonowały w tym spotkaniu. 

Zauważyliśmy Pana obecność na seansie Dekady. Byli również niektórzy zawodnicy podczas premiery. Czy był pomysł by cały zespół zobaczył ten film ? 

Rzeczywiście część zawodników była obecna na premierze tego filmu. Nie oglądaliśmy tego wspólnie, ale wybrane fragmenty, które z mojej perspektywy wydawały się ważne zostały mi przekazane i pokazane zespołowi. Ten film jest świetnym narzędziem do tego, by pokazać wszystkim zawodnikom do jakiego klubu przyszli i jaka jest historia tych spotkań. Drugą ważną sprawą jest sposób w jaki do tego doszli tamci zawodnicy – to była ciężka praca i charakter i chciałbym, by dzisiejszy zespół też to pokazał. 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Mecza

    9 marca 2018 at 15:14

    Tak pięknie opowiada że można tego słuchać cały czas. Przypomina Stawowego, normalnie złotousty. Oby piłkarze podzielili jego entuzjazm do pracy bo jak nie to w czerwcu zmiana trenera i większość kibiców będzie biła brawo, identycznie jak z Mandryszem. Tutaj jest też fajny wywiad https://www.przegladsportowy.pl/pilka-nozna/nice-i-liga/jacek-paszulewicz-trener-gks-katowice-przeswietlenie-lukasza-olkowicza/kk3xv17

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Szymon Marciniak w końcu sędzią El Clasico

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sędzią sobotniego meczu Górnik Zabrze – GKS Katowice będzie Szymon Marciniak z Płocka. Śląski Klasyk odbędzie się w sobotę o godzinie 20.15.

Arbitra przedstawiać nie trzeba, ale jednak to zrobimy. Nasz sędzia międzynarodowy ma CV tak bogate, że ciężko objąć wszystko. Według portalu 90minut.pl pierwsze udokumentowane spotkanie to mecz Pucharu Polski w 2006 roku pomiędzy Spartą Augustów i Mrągowią Mrągowo. Szybko piął się po szczeblach kariery i już w kolejnym sezonie prowadził trzy mecze ówczesnej drugiej ligi, czyli zaplecza ekstraklasy.

Uwaga! Wówczas – 5 kwietnia 2008 poprowadził jedyny w swojej karierze mecz GKS Katowice, było to spotkanie w Turku, w którym GKS Katowice zremisował z miejscowym Turem 1:1. Poniżej możecie zobaczyć bramki z tego meczu, nakręcone przez autora niniejszego artykułu. Gola dla GKS zdobył wówczas Krzysztof Kaliciak, a wyrównał dobrze nam znany, grający później w GieKSie – Filip Burkhardt.

Już w sezonie 2008/09 zadebiutował w ekstraklasie, prowadząc mecz GKS Bełchatów z Odrą Wodzisław. Od następnego był już etatowym arbitrem w ekstraklasie, w której sędziuje nieprzerwanie od 15 lat.

W sezonie 2012/13 przyszedł debiut w europejskich pucharach, gdy w Lidze Europy sędziował mecz Lazio z Mariborem. Dwa lata później zadebiutował w Lidze Mistrzów spotkaniem Juventus – Malmo.

Wyliczanie wszystkich prowadzonych przez Marciniaka meczów byłoby dużym wyzwaniem. Spójrzmy po prostu na zbiorczą liczbę spotkań, które prowadził konkretnym europejskim drużynom na przestrzeni tych lat – głównie w Lidze Mistrzów, a także w minimalnym stopniu w Lidze Europy:

Inter Mediolan – 10
Real Madryt – 9
Atletico Madryt – 8
Liverpool, PSG – 7
Juventus, Barcelona, Milan – 6
Bayern, Manchester City, Tottenham, Lyon, Benfica – 4
Sevilla, Feyenoord, Napoli – 3

W mniejszej liczbie prowadził też mecze takich drużyn jak m.in. Lazio, Fiorentina, Manchester United, Roma, BVB, Ajax, Bayer Leverkusen, Lipsk, Atalanta, OM, FC Porto, Chelsea, Sporting, Galatasaray czy Arsenal. Dodajmy, że w zestawieniu nie są uwzględnione spotkaniach w ramach choćby Klubowych Mistrzostw Świata, gdzie dodatkowo dwukrotnie sędziował Realowi Madryt.

W 2013 sędziował swój pierwszy finał Pucharu Polski – pierwszy z dwóch meczów Śląska Wrocław z Legią Warszawa. Później jeszcze trzykrotnie prowadził mecz finałowy na Stadionie Narodowym.

W swojej europejskiej przygodzie był arbitrem kilku spotkań, które obrosły legendą. Na przykład w 2017 był rozjemcą pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym PSG pokonało Barcelonę 4:0. Ten mecz był preludium do historii z rewanżu, gdzie Blaugrana po niesamowitej remontadzie zwyciężyła 6:1. Rok później w tej samej fazie na Marciniaka posypała się lawina krytyki po meczu Tottenham – Juventus (1:2), w którym nasz arbiter popełnił duże błędy. W 2023 roku sędziował w półfinale pogrom Realu Madryt przez Manchester City, kiedy podopieczni Pepa Guardioli wygrali 4:0. A w zeszłym sezonie niesamowite spotkania w 1/8 i 1/2 finału pomiędzy Atletico i Realem oraz Interem i Barceloną – w obu przypadkach były to rewanże. W derbach Madrytu arbiter miał absolutnie nietypową sytuację, gdy w konkursie jedenastek Julian Alvarez dwa razy dotknął piłkę – co dopiero – i to w wielkich kontrowersjach – wykazał VAR. Znowuż w pojedynku na Giuseppe Meazza widzieliśmy prawdziwy spektakl piłki. Gdy w 87. minucie Raphinia trafiał na 3:2 dla Barcelony, wydawało się, że jest pozamiatane. Wyrównał w doliczonym czasie Acerbi, a w dogrywce Nero-Azurri za sparwą Frattesiego przechyli szalę na swoją korzyść.

Szymon Marciniak od dekady prowadzi też mecze reprezentacji. Prowadził spotkania na Mistrzostwach Europy i Świata. W 2016 roku był rozjemcą meczów Hiszpania – Czechy, Islandia – Austria i Niemcy – Słowacja. Podczas Mundialu w Rosji sędziował spotkania Argentyna – Islandia i Niemcy – Szwecja z fenomenalnym trafieniem Kroosa w doliczonym czasie z rzutu wolnego. Na Mistrzostwach Świata w Katarze prowadził spotkania Francja – Dania i Argentyna – Australia, a na Euro 2024 Belgia – Rumunia i Szwajcaria – Włochy.

Na deser zostawiliśmy oczywiście największe sukcesy polskiego sędziego. Czyli sędziowane finały. Najpierw finał Klubowych Mistrzostw Świata 2024, w którym Manchester City pokonał Fliminense 4:0. City zapewniło sobie udział w turnieju poprzez wygranie Ligi Mistrzów w 2023 roku, który również prowadził polski sędzia – Anglicy pokonali Inter Mediolan 1:0 po golu Rodriego. No i nade wszystko mecz meczów, najważniejsze wydarzenie w czteroleciu światowej piłki, czyli finał Mistrzostw Świata 2022 w Katarze: Argentyna – Francja. Finał niebanalny, bo z dwoma golami Leo Messiego i hat-trickiem Kyliana Mbappe. Marciniak był świadkiem ukoronowania Leo Messiego jako najlepszego piłkarza w historii futbolu, zwieńczającego swoją piękną karierę tytułem Mistrza Świata.

Ma w swoim dorobku także prowadzone finały Cypru, Grecji i Albanii oraz Superpuchar Europy.

Przechodząc do spraw przyziemnych – w obecnym sezonie Marciniak prowadził cztery spotkania ekstraklasy, w których pokazał 16 żółtych kartek (średnio 4 na mecz) i ani jednej czerwonej. Podyktował jeden rzut karny – dla Pogoni w meczu z Arką.

Oficjalnie prowadził tylko jedno wspomniane spotkanie GKS Katowice, natomiast na uwagę zasługuje fakt, że Marciniak był gościem specjalnym i sędzią podczas turniejów Spodek Super Cup 2024 i 2025. W obecnym roku zrobił też rzecz niesamowitą – prowadząc mecz w Arabii Saudyjskiej wieczorem dzień przed turniejem, sobie tylko znanymi sposobami przemieścił się do Katowic, by w Spodku już być około godziny 15.00 zwartym i gotowym do pracy.

Będzie to pierwszy Klasyk Szymona Marciniaka, bo mimo wielu wybitnych spotkań, nie udało mu się jeszcze poprowadzić hiszpańskiego El Clasico pomiędzy Realem Madryt i Barceloną.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga